Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zabili księży (3)

Niedziela zamojsko-lubaczowska 42/2014, str. 7

[ TEMATY ]

ksiądz

śmierć

Łukasz Kot

Grób ks. Wiktora Możejki

Grób ks. Wiktora Możejki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co do powodów dokonania tak makabrycznych rzeczy jest kilka wersji. Jedno ze źródeł podaje, że we wrześniu 1939 r. ks. Możejko zorganizował w swojej parafii szpital polowy dla rannych polskich żołnierzy oraz uchodźców, którzy napływali z zachodniej i centralnej Polski. Świadkowie twierdzą, że ks. Możejko o grożącym mu niebezpieczeństwie ze strony Armii Czerwonej był ostrzegany przez miejscowych komunistów narodowości ukraińskiej. Polacy chcieli go ukryć na Tomaszówce. Często widziano go jak chodził na rozdroże niewirkowskie pod tzw. „Grubą figurę” z różańcem w rękach i się modlił. O organiście udało mi się dowiedzieć, że pracował w Trzeszczanach. Tam założył straż pożarną i orkiestrę, był wielkim polskim społecznikiem. Nie wiemy, dlaczego przyszedł do pracy do Duba. Tutaj przez miejscowych Ukraińców był znienawidzony za manifestowanie polskości. Natomiast kowal Piotrowski chyba raczej z urzędu był dołączony do tej grupy – mówi ks. Mikulski. Dopiero odejście Armii Czerwonej na wschód, na nową linię demarkacyjną, zgodną z radziecko-niemieckim układem z 29 września, położyło kres bolszewickiej grabieży i mordom. Armia Czerwona wycofała się z Tomaszowa Lubelskiego 10 października, a w dniu następnym Niemcy ponownie zajęli miasto.

Córka jednego ze świadków z Berestek twierdzi, że ks. Możejce zabrano buty i szedł na to miejsce polami, ścierniskiem. – Od osób starszych wiem, że proboszcz był bardzo szanowany i tym bardziej należy mu się wdzięczna pamięć, także pozostałym zamordowanym. Nie możemy o nich zapomnieć – mówi proboszcz Mikulski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ostatni świadkowie

Najcenniejsze są jednak zeznania naocznych świadków, których niewielu jeszcze żyje. Dowiadujemy się od nich, że po śmierci ks. Bzowskiego proboszcza dubieńskiego jego gospodyni została w Dubie i pomagała nowemu proboszczowi ks. Możejce. Pani Wincenta Piekarczuk z Tomaszówki jako 17-latka pomagała tejże gospodyni przy pracach w kuchni i na gospodarstwie. Był też stajenny. Pani Wincenta pamięta moment, kiedy „opaskowcy” wtargnęli na plebanię. Ksiądz zdążył tylko krzyknąć: „uciekajcie gdzie kto może”. Kobiety bocznymi drzwiami wybiegły z plebanii i pobiegły w stronę Tomaszówki. Tam się ukryły. Jedna z kobiet z Kadłubisk wspominała, że tego pamiętnego dnia kopała z rodzicami na polu kartofle między Tomaszówką a Kadłubiskami i widziała ten orszak. Jeden z żołnierzy rosyjskich jechał na koniu i trzymał czerwoną flagę. Nie pamięta, czy było sześciu czy też dziesięciu żołnierzy, którzy szli w dwóch rzędach po bokach. W środku znajdowali się księża. Przy nich kilku Ukraińców, którzy cały czas bili ich pałami. Rodzice zarządzili powrót do domu, gdyż bali się prześladowania. Nocą przychodzono do domów ludzi, którzy mogli coś widzieć i zastraszano ich. Do dziś ludzie boją się o tym mówić. – Pytaliśmy ich o te wydarzenia chodząc po kolędzie. Nie chcemy kogokolwiek osądzać, ale zależy nam, by poukładać fakty i zachować pamięć o tym tragicznym mordzie – mówi ks. Witold Mikulski.

Reklama

Pamięć

Minęło 75 lat od tragicznych wydarzeń z 25 września 1939 r., kiedy to zostali zamordowani ks. Wiktor Możejko oraz jego towarzysze – dwaj salezjańscy klerycy Stefan Fabiański i Mikołaj Kapuściński, organista Władysław Wendtland, a także kowal Bolesław Piotrowski, pełniący również funkcję sołtysa. Tegoroczne uroczystości miały szczególny charakter. Rozpoczęły się już dzień wcześniej Drogą Krzyżową, w której uczestniczyli mieszkańcy Duba i okolicznych wiosek. – Poszczególne stacje Drogi Krzyżowej połączyliśmy z relacjami świadków drogi ks. Możejki i jego towarzyszy sprzed plebanii aż pod cześnicki las. Kierowaliśmy się na parafialny cmentarz do ich grobu. Na miejscu odbyło się poświęcenie nowego pomnika na ich mogile. Modliliśmy się także za ich oprawców – relacjonował ks. Witold Mikulski proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Dubie. W niedzielę (21 września) uroczystości odbywały się na cmentarzu parafialnym. Mszy św. przewodniczył ks. kan. Tomasz Bomba, dziekan dekanatu Tyszowce, proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Komarowie. To męczeństwo ma podwójny wymiar. Męczeństwo za wiarę i męczeństwo za Ojczyznę, za Polskę. Ks. Możejko mógł uniknąć tej śmierci, ale został, aby krwią przypieczętować swoje przekonania. Męczennicy dubieńscy oddali życie za wolność, za Polskę, w której kościół odegrał i odgrywa nadal tak wielką rolę, za kościół, który daje poczucie wolności, tak jak uczy Chrystus. W relikwiarzu umieszczono ziemię przywiezioną przez młodzież z miejsca kaźni męczenników dubieńskich. – Nam, mieszkańcom tej ziemi, przesiąkniętej krwią męczeńską, nie wolno o nich zapomnieć. Ich ofiara nie może pójść na marne. Niech pozostaną na zawsze jako wzór ludzi wiernych Bogu i Ojczyźnie do końca. Ludzi, którzy Boga ani Ojczyzny się nie wyparli, choć przyszło im zapłacić tak bolesną cenę. Niech pamięć o tej zbrodni będzie przekazywana kolejnym pokoleniom, które po nas przyjdą – mówił ks. Witold Mikulski. W uroczystości uczestniczyły poczty sztandarowe Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, miejscowych szkół, Solidarności Rolników Indywidualnych. Byli także ułani oraz przedstawiciele władz samorządowych, którzy złożyli wiązanki kwiatów na grobach pomordowanych.

Na koniec warto dodać, że do tej pory na tablicy upamiętniającej ofiary w archikatedrze pw. świętych Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty w Lublinie, widnieje informacja, iż wymienione osoby są ofiarami hitlerowskiego okrucieństwa więzień i obozów koncentracyjnych, mimo że ks. Wiktor Możejko został zabity przez Sowietów przy współudziale Ukraińców.

2014-10-15 16:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiara jak wierzchnia odzież

Łaska wiary, nie jest dana raz na zawsze. Trzeba o nią się troszczyć i cały czas zabiegać - podkreśla ks. Tadeusz Bożełko, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Jego zdaniem Benedykt XVI jest prorokiem naszych czasów, który zwraca uwagę na ten kluczowy aspekt życia Kościoła. - Chrześcijaństwo bez wiary jest bowiem jedynie wydmuszką, pustym tekturowym kartonem.
Podobnego zdania jest o. Waldemar Borzyszkowski SJ z sanktuarium św. Andrzeja Boboli. Jezuita zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt chrześcijańskiego życia. - W naszej parafii jest wiele osób młodych i w średnim wieku, które określiłbym jako głęboko wierzące - tłumaczy. O ile jednak potrafimy modlić się i dawać świadectwo podczas wspólnej modlitwy w świątyni, to o wiele gorzej wygląda nasze życie codzienne. - Straciliśmy apostolski zapał. Nie potrafimy dawać świadectwa naszej wiary w życiu codziennym - tłumaczy Jezuita.
Wiarę traktujemy jak naszą odzież wierzchnią. Ubieramy się w nią, gdy idziemy w niedzielę do Kościoła, aby po wyjściu znów założyć swoje świeckie odzienie. Problemy z nauczaniem Kościoła - według księży - widać najlepiej w konfesjonale. Wielu traktuje swoją wiarę jedynie teoretycznie. Przyznaje się, że np. wierzy w życie wieczne, ale prawie zupełnie o to życie nie zabiega. - O wiele bardziej troszczymy się o doczesność. Żyjemy tak, jakbyśmy chcieli sobie stworzyć wieczność na ziemi - mówi ks. Bożełko.

CZYTAJ DALEJ

Święty od trudnych spraw

Nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego

Ten list do sanktuarium św. Stanisława Papczyńskiego na Marianki w Górze Kalwarii nadszedł z jednej z okolicznych miejscowości. Autorem był kompozytor i zarazem organista w jednej z parafii. Załączył dwie pieśni ku czci św. Stanisława, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie żony. Oto, gdy dowiedzieli się, że jeden z guzów wykrytych u żony jest złośliwy, od razu została skierowana na operację. „Rozpoczęły się modlitwy. Nasze rodziny, zaprzyjaźnieni ludzie i ja osobiście polecałem zdrowie żony nowemu świętemu, o. Papczyńskiemu. Nowemu, a przecież staremu, bo znam go od dzieciństwa, pochodzę z parafii mariańskiej” – napisał w świadectwie.

CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Inauguracja I Synodu Diecezji Świdnickiej: „Patrzmy na Jezusa!”

2024-05-18 09:50

[ TEMATY ]

Świdnica

bp Marek Mendyk

synod diecezji świdnickiej

diecezja świdnicka

Baner promujący I Synod Diecezji Świdnickiej

Baner promujący I Synod Diecezji Świdnickiej

Dziś sobotę 18 maja 2024 roku o godzinie 11. w katedrze świdnickiej odbędzie się uroczysta inauguracja Pierwszego Synodu diecezji świdnickiej. Msza święta rozpocznie to historyczne wydarzenie, którego hasłem przewodnim są słowa z Listu do Hebrajczyków: „Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12, 2).

W obliczu współczesnych wyzwań i przemian, zarówno w Kościele, jak i w świecie, Synod ten ma szczególne znaczenie. Jak zauważył papież Franciszek, „nie żyjemy w epoce zmian, ale przeżywamy zmianę epoki”. Widzimy, jak gwałtownie zmienia się nasz sposób życia, wzajemnego odnoszenia się do siebie i przekazywania informacji pomiędzy pokoleniami. Te zmiany wpływają również na naszą wiarę i sposób jej przeżywania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję