Reklama

Cichociemny kapelan spod Jędrzejowa

Niedziela kielecka 36/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, zwani cichociemnymi, złotymi literami bohaterstwa pisali swoją drogę z zachodniej Europy do Polski walczącej z okupantem niemieckim. Byli szkoleni na terenie Wielkiej Brytanii, następnie przerzucani do okupowanego kraju, by w oddziałach partyzanckich zmagać się z Niemcami. Pierwszym z wojskowych kapelanów polskich przebywających na Zachodzie, który zgłosił się na spadochronowy kurs cichociemnych, był ks. kpt. Józef Król, kapłan pochodzący z ziemi kieleckiej.
Urodził się 21 marca 1905 r. we wsi Ignacówka k. Jędrzejowa. Pochodził z wielodzietnej rodziny chłopskiej. Po ukończeniu seminarium duchownego studiował teologię na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Pod koniec lat 30. ks. Józef Król rozpoczął budowę kościoła parafialnego w Jaznie k/Wilna. Nie ukończył jej. Jako kapelan 23. Pułku Wileńskiej Brygady Kawalerii, dostał się w 1939 r. przez Rumunię do Coetqidan we Francji. Otrzymał nominację na kapelana Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Na statku w drodze do Norwegii spowiadał wielu żołnierzy, codziennie odprawiał dla nich Msze św. przy ołtarzu ustawionym ze skrzynek amunicji. Odprawił też nabożeństwo żałobne za marynarzy kontrtorpedowca „Grom”, zatopionego przez Niemców. Brał udział w walkach pod Narwikiem. Objuczony żołnierskim ekwipunkiem, czołgał się po grzbietach skalnych i wąwozach norweskich z posługą do rannych. Poległym żołnierzom wyciągał dokumenty, zdjęcia spod rozszarpanego i zakrwawionego munduru, by po wojnie przesłać je rodzinie. Polakom poległym pod Narwikiem, z pomocą żołnierzy Ksiądz Kapelan wykopał wspólny grób, urządził okazałe nabożeństwo pogrzebowe. Nad ich mogiłą ustawił małą kapliczkę podhalańską z obrazkiem Matki Bożej.
Jeden z dowódców Brygady Podhalańskiej ppłk Władysław Dec tak wspominał ks. kpt. Króla: „Był to kapelan wielkiej uczciwości i szlachetnego serca - nie cierpiał fałszu i obłudy (...) cichy i pokorny sługa Boży, gdy chodziło o krzywdę bliźniego umiał stawać sztorcem w obronie strzelców”. Szanowali go żołnierze, nawet wielu zaniedbanych religijnie korzystało z jego posługi sakramentalnej. Skruszonemu penitentowi Kapelan często mówił: „Ja tak samo grzeszę jak ty synu, albo i więcej...”. Zdarzyło się, że w wojennych warunkach na czas nie dotarł obiad dla żołnierzy, wtedy kapelanowi zlecano prowadzenie pogadanki religijnej, ale ks. Król odpowiadał: „Ja im na puste żołądki o religii mówił nie będę”. By ulżyć doli frontowych żołnierzy, Kapelan działał z zaskoczenia. Gdy w angielskiej kantynie oficerskiej zauważył wiele frykasów, potajemnie obdarzył nimi szeregowych żołnierzy. Zresztą osobisty żołd dzielił między nich. Z pewnością z tego powodu nie wpisywano go na listę oficerskiego awansu, a on tego nie oczekiwał. Wszystko to sprawiło, że Kapelan w Norwegii i później, cieszył się wielką popularnością wśród żołnierzy. Jeden ze strzelców mówił do ks. Króla: „Do piekła bym z Księdzem poszedł”. W odpowiedzi usłyszał z ust kapelana: „A fe, mój drogi, do piekła? Ja wcale nie chcę do piekła. Ot, najpierw do Narwiku, potem dalej, potem do Polski, a potem - no już chyba, jeśli Bóg pozwoli, do nieba...”.
Spod norweskich fiordów ks. kpt. Król wrócił do Francji, przeżywał jej klęskę. Z polskim wojskiem przeprawił się na terytorium brytyjskie. Pełnił posługę kapelańską w polskich oddziałach strzegących przed Niemcami wschodnich wybrzeży Szkocji. Wszędzie dużo spowiadał, a korzystających ze spowiedzi miał wielu. Sprawował nabożeństwa i głosił kazania o miłości Boga i Ojczyzny w sposób prosty i zrozumiały, tak jak prosta i żywa była jego religijność. Napawał nadzieją powrotu do wolnej Polski.
Po układach gen. W. Sikorskiego z rządem sowieckim, ks. kapelan Król z ambasadorem S. Kotem, z urzędnikami i oficerami polskimi wyjechał do Moskwy. Nie zagrzał jednak miejsca w ambasadzie, zgłosił się do polskiego wojska powstającego w ZSRR. Został kapelanem VII Kresowej Dywizji Piechoty w Kermineh. Z dywizją ewakuował się do Iranu. Z Azji biskup polowy J. Gawlina przeniósł go do I Korpusu Polskiego w Wielkiej Brytanii. Do Anglii docierały hiobowe wieści o okrucieństwach hitlerowskiej okupacji w Polsce, o bohaterskich poczynaniach podziemia AK. Z kraju szło wołanie o pomoc w działalności konspiracyjnej. Wiosną roku 1944 ks. Król zgłosił się do Sztabu Naczelnego Wodza, prosił o przydział na szkolenie cichociemnych. Był pierwszym księdzem zgłaszającym się na kurs skoczków spadochronowych w Anglii. Tłumaczył, że zna ziemię kielecką, jej mieszkańców, jako kapelan będzie pomocny partyzantom.
Na kursie spadochronowym ks. kpt. Józef Król oddał tylko pięć skoków. Jednak nie obawiał się lądowania w spadochronie na ziemi ojczystej. Jedynie martwił się, czy spadochron się otworzy. Przyjacielowi oświadczył, że powierza siebie opiece Matki Najświętszej. 17 kwietnia 1944 r. wystartował z Gibraltaru w kierunku Polski. Tuż po starcie, samolot uległ katastrofie i runął w Morze Śródziemne. Ciało ks. Józefa Króla i innych cichociemnych zostało wyłowione z wody i pochowane wśród polskich żołnierzy na cmentarzu w Brookwood pod Londynem. Żegnała go garstka żołnierzy Brygady Strzelców Podhalańskich. Frontowi przyjaciele dowiedzieli się o jego tragicznej śmierci dopiero podczas lądowania we Włoszech, przed bitwą pod Monte Cassino. Jeden z nich zapisał, że ks. kapelan Józef Król miał krótszą drogę do tronu Najwyższego, bo ominął jej odcinek wiodący przez Polskę. Pozostał na ziemi brytyjskiej, między poległymi rodakami walczącymi o wolną Polskę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzień po dniu budujmy osobistą relację z Jezusem

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 21, 20-25.

Sobota, 18 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Jana I, papieża i męczennika

CZYTAJ DALEJ

Święty od trudnych spraw

Nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego

Ten list do sanktuarium św. Stanisława Papczyńskiego na Marianki w Górze Kalwarii nadszedł z jednej z okolicznych miejscowości. Autorem był kompozytor i zarazem organista w jednej z parafii. Załączył dwie pieśni ku czci św. Stanisława, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie żony. Oto, gdy dowiedzieli się, że jeden z guzów wykrytych u żony jest złośliwy, od razu została skierowana na operację. „Rozpoczęły się modlitwy. Nasze rodziny, zaprzyjaźnieni ludzie i ja osobiście polecałem zdrowie żony nowemu świętemu, o. Papczyńskiemu. Nowemu, a przecież staremu, bo znam go od dzieciństwa, pochodzę z parafii mariańskiej” – napisał w świadectwie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnie życia, to musimy wdychać Ducha Świetego

2024-05-18 08:32

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

19 maja 2024, Niedziela Zesłania Ducha Świętego, rok B

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję