Reklama

„Ad imaginem Tuam”

31 sierpnia br. przypada 15. rocznica święceń biskupich abp. Mariana Gołębiewskiego, metropolity wrocławskiego. 15 lat temu w katedrze koszalińskiej konsekrował go ówczesny nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk, obecnie prymas Polski. O dniu sakry biskupiej, latach posługi w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i archidiecezji wrocławskiej z Dostojnym Jubilatem rozmawia Magdalena Lewandowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAGDALENA LEWANDOWSKA: - Co Ksiądz Arcybiskup czuł, gdy dowiedział się o nominacji biskupiej?

ABP MARIAN GOŁĘBIEWSKI: - Byłem tym bardzo przejęty, chociaż nie byłem już młodzieniaszkiem, miałem 59 lat. Nominacja ta zastała mnie, gdy byłem profesorem Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, ale było to całkowicie nowe wyzwanie i to wyzwanie bardzo odpowiedzialne i trudne. Także diecezja, do której szedłem, a więc diecezja koszalińsko-kołobrzeska, była mi mało znana. Wobec tego trzeba było tę wiedzę uzupełnić, przestudiować skład poszczególnych parafii. Pojechałem tam po ogłoszeniu nominacji, która miała miejsce 20 lipca 1996 r, spotkałem się z biskupami pomocniczymi - wówczas był to bp Tadeusz Werno, obecnie na emeryturze, i bp Paweł Cieślik, który w dalszym ciągu urzęduje. Obejmowałem diecezję po śp. bp. Czesławie Dominie, który niestety zmarł na raka. Żył jeszcze wtedy bp Ignacy Jeż, senior, w ostatniej chwili przed śmiercią mianowany kardynałem. Spotkałem się z bardzo życzliwym przyjęciem, ustaliliśmy pewien porządek i wyznaczyliśmy datę ingresu i święceń biskupich na 31 sierpnia 1996 r. w katedrze koszalińskiej.

- Jak Ekscelencja przeżywał sam dzień sakry biskupiej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Pamiętam, że była piękna pogoda. Dużo zbóż stało jeszcze na pniu, żniwa się bardzo przeciągnęły. 30 sierpnia grupa wiernych z bp. Pawłem Cieślikiem czekała na mnie na granicy diecezji, w Pile, a 31 sierpnia w katedrze koszalińskiej odbyła się uroczystość święceń biskupich. Głównym konsekratorem był ówczesny nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk, a asystowali mu metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński oraz śp. abp Marian Przykucki, metropolita szczecińsko-kamieński, przy współudziale licznych biskupów, kapłanów i wiernych. Bardzo przeżywałem tę uroczystość w katedrze, bo zdawałem sobie sprawę, co mnie czeka - nowe obowiązki kompletnie oderwane od biurka, od studiów, książek, wir pracy duszpasterskiej. Ale dzięki Bogu pomału zacząłem wchodzić w nową posługę ordynariusza, dość szybko poznałem nową diecezję, parafie, kapłanów.

- Jak wyglądała posługa w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej?

- Jak mówi stare przysłowie, pierwsza parafia to pierwsza miłość i tak samo jest z diecezją. Człowiek wkłada dużo serca, wszystko jest nowe, wszystko dopiero poznaje. Bardzo mocno zaangażowałem się w pracę duszpasterską. Udało mi się wolnymi kroczkami, przy pomocy życzliwych ludzi i także episkopatów zagranicznych wiele rzeczy zrobić. Pobudowałem willę dla bp. seniora Ignacego Jeża i bp. Pawła Cieślika, wyremontowałem rezydencję biskupią, udało się zrobić piękną zakrystię w podziemiach katedry, odnowić seminarium. Największe przedsięwzięcie, które zostawiłem w stanie surowym, to dom rekolekcyjny, pobudowany przy seminarium. Jego budowę dokończył bp Kazimierz Nycz, obecny metropolita warszawski. Więc swój ślad w diecezji pozostawiłem, mile ten czas wspominam i chętnie odwiedzam tamte rejony.

Reklama

- Zawołanie Księdza Arcybiskupa to „Ad imaginem Tuam”.

- Zawołanie pochodzi z Księgi Wyjścia 1,26, gdzie Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje. Wziąłem je jako klucz antropologii biblijnej i chrześcijańskiej - człowiek nosi w sobie obraz Boga, a rola biskupa polega na tym, aby ten obraz Boga zauważał w każdym człowieku, aby go oczyszczał i przywracał mu pierwotny blask.

- 3 kwietnia 2004 r. Jan Paweł II ogłosił nominację Ekscelencji na metropolitę wrocławskiego.

- Przyznam, że nie spodziewałem się przenosin. Nawet, jak już wyremontowałem rezydencję - mała była i nie tak okazała jak we Wrocławiu, ale bardzo przytulna - przyjechała ją obejrzeć moja jedna jeszcze żyjąca siostra. Pochodziła, pooglądała ją okiem gospodyni domowej i stwierdziła: tu będzie ci dobrze, tu możesz być już do końca. Okazało się, że będzie inaczej. Początkowo, gdy dowiedziałem się, że moja kandydatura brana jest pod uwagę, specjalnie się tym nie przejąłem, bo z trzech kandydatów wcale nie musiałem być wybrany ja. Gdy stawało się to coraz bardziej prawdopodobne, gdy doszedł do mnie ogrom nowego wyzwania, poczułem pewien lęk. Zacząłem studiować książki o Wrocławiu, poszerzać wiedzę o Dolnym Śląsku. Przeczytałem „Mikrokosmos” Davisa, jego monografię miasta, co bardzo mi się przydało. Potem już brałem schematyzmy, poznawałem parafie, terytorium. Zdawałem sobie sprawę, że obejmę diecezję o wiele większą, Wrocław, w którym jest 12 uczelni wyższych, nowi ludzie, nowe wyzwania. Pamiętam, gdy pierwszy raz przyszedłem do biura, czekały na mnie 24 osoby. Można się było przerazić: kiedy ja z nimi zdążę porozmawiać, coś doradzić, pomóc. Jednak prawie 8 lat posługi w poprzedniej diecezji dało mi pewne doświadczenie. W archidiecezji wrocławskiej zacząłem od dnia skupienia w Trzebnicy - myślę, że św. Jadwiga wzięła mnie pod opiekę i już ósmy rok posługuję na Dolnym Śląsku.

- Przez te lata na Dolnym Śląsku udało się spełnić plany, nadzieje?

- We Wrocławiu, jeśli chodzi o duszpasterstwo, nie jest to sprawa wymierna. Trudno powiedzieć o jakichś spektakularnych osiągnięciach, ale są takie rzeczy, jak wrześniowa pielgrzymka archidiecezji na Jasną Górę, poza pielgrzymką pieszą, która ma już za sobą 31 lat. Także uroczystości jadwiżańskie, które, co roku skupiają w Trzebnicy dużo ludzi, we Wrocławiu procesja z relikwiami św. Doroty i św. Stanisława. Tutaj przeżyłem 10. rocznicę Kongresu Eucharystycznego, była też na początku mojej posługi konferencja Episkopatu Polski. Natomiast w sferze struktur powstały nowe parafie, obecnie mamy ich 300, wykonsekrowałem kilka nowych kościołów, następne są w budowie. Została wyremontowana Rezydencja Arcybiskupa, Kuria Metropolitalna, Papieski Wydział Teologiczny. Ostatnim osiągnięciem jest odnowienie tzw. czwórki, gdzie działał sługa Boży Aleksander Zienkiewicz. Znajduje się tam teraz Centrum Duszpasterskie Archidiecezji Wrocławskiej. Bardzo się z tego cieszę, bo dzięki temu Ostrów Tumski pięknieje. Oczywiście, to nie wszystko, jest jeszcze dużo do zrobienia.

- A czy Ksiądz Arcybiskup ma tu we Wrocławiu swoje ulubione miejsce?

- O, jest takich miejsc sporo. Na mój tradycyjny spacer idę albo w stronę kościoła NMP na Piasku, skręcam bulwarem w lewo, potem przez most czerwony, przy Odrze aż do mostu pokoju i z powrotem na Ostrów, albo w odwrotnym kierunku. Są też inne ładne zakątki: Wyspa Słodowa, zwłaszcza na wiosnę, gdy kwitną kwiaty i budzi się przyroda, lubię tam chodzić na spacer. Piękne są okolice Rynku, gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego, liczne mosty i Odra przepływająca przez miasto.

- Jest Ekscelencja biblistą. Miłość i ogromną wiedzę o Piśmie Świętym słychać m.in. w nauczaniu Księdza Arcybiskupa. Skąd to zamiłowanie?

- Pismem Świętym zainteresowałem się już w szkole podstawowej. Kiedyś dostałem od kolegi Ewangelię wg św. Jana i zacząłem czytać. Prolog św. Jana na głowę ucznia szkoły podstawowej był rzeczą przewyższającą możliwości percepcji, ale bardzo mnie poruszył: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”. Zrobiło to na mnie szalone wrażenie, ten tekst nie dawał mi spokoju, zapragnąłem studiować Pismo Święte. Potem oczywiście cały czas miałem kontakt z Biblią, pogłębianie w czasie seminarium, a później studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim - tam obroniłem licencjat i magisterium. Po 7 latach oczekiwania - bo władze nie chciały mi dać paszportu - pojechałem do Rzymu i tam zrobiłem doktorat nauk biblijnych.
Pamiętam, gdy jeszcze byłem ordynariuszem w Koszalinie, przyszła do mnie emerytowana nauczycielka i powiedziała: „Początkowo to mnie homilie Księdza Biskupa denerwowały, bo tylko Pismo Święte, zawsze na początku Słowo Boże, potem jakieś refleksje. Ja byłam nauczona, że wychodzi kaznodzieja, rzuca jakiś temat i głosi tematyczne kazanie. Ale teraz się przekonuję. Już nie wyobrażam sobie, żeby kazanie miało wyglądać inaczej”. To mnie bardzo podbudowało. Trzeba słuchacza trochę wychowywać. Ja bez tekstu biblijnego nie mówię homilii. To jest podstawa. Bo cóż my możemy innego powiedzieć. Na kanwie Słowa Bożego mogą być później refleksje, objaśnienia. Ale to Słowo Boże jest najważniejsze.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kult Niepokalanego Serca Maryi

Niedziela Ogólnopolska 25/2004

[ TEMATY ]

Matka Boża

BOŻENA SZTAJNER/ NIEDZIELA

Do ogłoszenia przez Piusa IX 8 grudnia 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu przyczynił się niewątpliwie kult Serca Najświętszej Maryi Panny. Rozwijał się równolegle z kultem Najświętszego Serca Jezusa, a swymi początkami sięgał czasów średniowiecza. Już w XIV wieku pojawiły się obrazy i rzeźby przebitego siedmioma mieczami serca Bolesnej Matki Zbawiciela. W połowie XVII wieku św. Jan Eudes rozpowszechniał obrazy Matki Bożej, ukazującej - na podobieństwo Jezusa - swe Serce. Na „cudownym medaliku”, rozpowszechnianym po objawieniach, jakie w 1830 r. miała św. Katarzyna Laboure, pod monogramem „M” widnieją dwa serca: Jezusa i Maryi. Także założone w Paryżu w 1836 r. Bractwo Matki Bożej Zwycięskiej szerzyło cześć Serca Maryi. W XIX wieku powstały liczne zgromadzenia zakonne pod wezwaniem Serca Maryi lub Serc Jezusa i Maryi.
Do zaistnienia kultu i nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi najbardziej przyczyniły się objawienia, jakie miały miejsce w 1917 r. w Portugalii. Kiedy 13 maja troje dzieci: Łucja (lat 10), jej brat cioteczny Franciszek (lat 9) i jego siostra Hiacynta (lat 8) pasły niedaleko od Fatimy owce, ujrzały w południe silny błysk jakby potężnej błyskawicy, który powtórzył się dwa razy. Zaniepokojone dzieci zaczęły zbierać się do domu, gdy ujrzały na dębie postać Matki Bożej i usłyszały Jej głos: „Nie bójcie się, przychodzę z nieba. Czy jesteście gotowe na cierpienia i pokutę, aby sprawiedliwości Bożej zadośćuczynić za grzechy, jakie Jego majestat obrażają? Czy jesteście gotowe nieść pociechę memu Niepokalanemu Sercu?”.
Matka Boża poleciła dzieciom, aby przychodziły na to miejsce 13. dnia każdego miesiąca. W trzecim objawieniu, 13 lipca, prosiła, aby w każdą pierwszą sobotę miesiąca była przyjmowana Komunia św. wynagradzająca. Podczas tych objawień Matka Boża wielokrotnie sama nazwała swe serce „niepokalanym”.
W piątym objawieniu, 13 września, poleciła dzieciom, aby często odmawiały Różaniec w intencji zakończenia wojny. Ostatnie zjawienie się Matki Bożej - 13 października oglądało ok. 70 tys. ludzi. Od samego rana padał deszcz. Nagle rozsunęły się chmury i ukazało się słońce. Z tłumu dały się słyszeć okrzyki przerażenia: bowiem słońce zaczęło zataczać koła po niebie i rzucać strumienie barwnych promieni...
Objawienia fatimskie stawały się coraz bardziej sławne i wywoływały coraz żywsze zainteresowanie, m.in. ze względu na zapowiedziane w nich wydarzenia, a zwłaszcza na tzw. tajemnicę, która została przekazana wyłącznie do wiadomości papieża. Dziś znamy jej treść. Matka Boża zapowiadała nadejście jeszcze straszliwszych wojen niż ta, która się kończyła. Zapowiadała nowe prześladowanie Kościoła, zamach na papieża, rewolucję w Rosji. Prosiła, aby Jej Niepokalanemu Sercu poświęcić cały świat, a zwłaszcza Rosję.
Krwawa bolszewicka rewolucja wybuchła, kiedy jeszcze trwały objawienia. Jej ofiarą stał się również Kościół w Meksyku (1925 r.) oraz w Hiszpanii (1936 r.). A mimo to ostatnie z fatimskich poleceń Maryi nie zostało szybko spełnione. Dopiero kiedy wybuchła II wojna światowa, przypomniano sobie „tajemnicę fatimską” i 13 października 1942 r., w 15-lecie objawień, papież Pius XII drogą radiową ogłosił całemu światu, że poświęcił rodzaj ludzki Niepokalanemu Sercu Maryi.
Pius XII polecił, aby aktu poświęcenia dokonały poszczególne kraje. Pierwsza, z udziałem prezydenta państwa, uczyniła to Portugalia. 4 maja 1944 r. papież ustanowił dzień 22 sierpnia świętem Niepokalanego Serca Maryi. W Polsce zawierzenia naszego narodu Niepokalanemu Sercu Maryi dokonał dopiero po zakończeniu wojny - 8 września 1946 r.
- Prymas Polski kard. August Hlond w obecności całego Episkopatu i około miliona pielgrzymów zgromadzonych na Jasnej Górze przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Do tego zawierzenia nawiązał kard. Stefan Wyszyński, kiedy w latach 1956, 1966 i 1971 oddawał naród polski w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła w ojczyźnie i na całym świecie. W następnych latach akty te były ponawiane. Kościół w Polsce zawierzał także Maryi Jan Paweł II za każdym swym pobytem na Jasnej Górze.
Niby życzeniu Matki Bożej stało się zadość, ale trudno w akcie papieża Piusa XII dopatrzyć się wyraźnego zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi Rosji. Niebawem też czerwony smok rozciągnął panowanie nad wieloma krajami, a na jego krwiożerczą służbę oddało się wielu intelektualistów całego świata. Wydawało się, że wkrótce rzuci do swych stóp całą ludzkość.
Wobec wciąż szalejącego bezbożnictwa wielu biskupów postulowało dokładne spełnienie prośby Fatimskiej Pani. W latach 1950-55 figura Matki Bożej Fatimskiej pielgrzymowała po wielu krajach. Wprawdzie na zakończenie Soboru Watykańskiego II (1964 r.) Paweł VI ogłosił Matkę Jezusa Matką Kościoła i posłał do Fatimy złotą różę, nie doszło jednak do postulowanego zawierzenia świata i Rosji Jej Niepokalanemu Sercu.
Dopiero wydarzenia z 13 maja 1981 r. - zamach na Papieża na Placu św. Piotra - przypomniały fatimską przepowiednię. Ojciec Święty Jan Paweł II spełnia wreszcie prośbę Matki Najświętszej i 7 czerwca 1981 r. zawierza ponownie całą ludzką rodzinę i Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Na owoce tego zawierzenia nie trzeba było długo czekać. Jesteśmy zobowiązani dawać świadectwo faktom, które dokonały się na naszych oczach.
Reforma liturgii w 1969 r. przeniosła święto Niepokalanego Serca Maryi na pierwszą sobotę po uroczystości Serca Pana Jezusa. W tym roku przypadnie ono 19 czerwca. Odprawiane zaś we wszystkie pierwsze soboty miesiąca nabożeństwa wynagradzające przypominają nam obowiązek podejmowania pokuty i zadośćuczynienia za grzechy współczesnego nam świata i za nasze grzechy.

CZYTAJ DALEJ

Bp Suchodolski w Miętnem: Świadectwo jest teraz po naszej stronie

2024-06-07 22:16

[ TEMATY ]

Miętne

PAP/Przemysław Piątkowski

Młodzież przychodziła tutaj, aby odnowiona wewnętrznie, tam dawać odważne świadectwo wiary - przypomniał biskup pomocniczy diecezji siedleckiej na rozpoczęcie Eucharystii w Kolegiacie Garwolińskiej na którą przybyli uczestnicy strajku uczniów w latach 1983 - 1984.

Mszę św. koncelebrowali: bp Henryk Tomasik (biskup senior diecezji radomskiej) oraz kapłani z dekanatu garwolińskiego, związani z parafią Miętne oraz przedstawiciele Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego z ks. prof. Andrzejem Kicińskim na czele.

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Święcenia kapłańskie

2024-06-08 16:38

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

d

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję