Reklama

Początek powolnego bankructwa?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rok 2011 zapowiada się w Polsce jako początek bolesnej rzeczywistości, która potrwa długo i będzie coraz bardziej bolesna. Kto wie, czy nie przekształci się nawet w stan chroniczny, sprowadzając na ziemię lekkoduchów, którzy w akcesie Polski do Unii Europejskiej 8 lat temu upatrywali drogi do dobrobytu i do silnego państwa.
Co do silnego państwa - trudno mieć jeszcze jakieś złudzenia. Jego prawdziwy stan obnażyła katastrofa smoleńska, ale i wcześniej, poprzez liczne „wzierniki” (afera „Orlenu”, kompromitacja prokuratury w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, wizyta p. Kaczmarka u p. Krauzego w hotelu „Marriott”, wskazująca na istnienie nieformalnego ośrodka władzy), obserwowaliśmy jego postępujący rozkład. Próba powstrzymania tego procesu, podjęta przez rząd Jarosława Kaczyńskiego, skończyła się niepowodzeniem. Coraz słabsze państwo nie może, rzecz jasna, wzmacniać się na arenie międzynarodowej, co widać także gołym okiem.
Ale rozwiewają się i ostatnie złudzenia co do dobrobytu i gospodarczej pomyślności, opartych na akcesie do UE, przy zaniechaniu głębokich reform wewnętrznych. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że właśnie akces do UE poważnie utrudnił - o ile wręcz nie uniemożliwił - przeprowadzenie reform pożądanych z polskiego punktu widzenia i dla dobra polskiego narodu, gdyż wraz z akcesem do UE przyjęliśmy jako kraj biedny standardy zamożnych krajów europejskich. Fanatycy UE postawili nas w sytuacji ubogich kuzynów, co to dojutrkowo zapożyczają się u lichwiarzy, żeby dorównać wystawnością na pokaz bogatym krewnym, a potem muszą oddawać tym lichwiarzom resztki swego skromnego dobytku. Gdy na początku lat 90. XX wieku gościł w Polsce Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii (nawiasem mówiąc: prawdziwy gospodarczy liberał w przeciwieństwie do łże-liberałów z UE), przekazał znamienną refleksję: Nie naśladujcie - mówił - krajów bogatych teraz, gdy one są bogate, a wy biedni, róbcie to, co robiły one, kiedy były biedne...
Gdy na naszych oczach unijna „solidarność” (co to miała „wyrównywać szanse”) bierze w łeb, a spod polityki europejskiej wyzierają „stare standardy” (podział stref wpływów, drenaż finansowy, twarda walka o rynki zbytu i tanią siłę roboczą) - wkraczamy w rok 2011 i wszystko wskazuje, że będzie to dla Polski dopiero początek smutnych konsekwencji: nie tyle nawet konsekwencji osławionego kryzysu, co zaniechanych przez 20 lat reform, które na dobre uwolniłyby nas z PRL-owskiego postronka, a hybrydową III Rzeczpospolitą „kolesi z WSI” zamieniły wreszcie w porządne, praworządne państwo, w IV Rzeczpospolitą.
„Ostatnich gryzą psy”... - głosi ludowa piosenka. Wiele wskazuje, że gdy bogate kraje europejskie zaczną wychodzić z kryzysu - biedne „demoludy” zapłacą za to szczególnie wysoką cenę, ale bez gwarancji, że i one „wyjdą z kryzysu”, choćby jako ostatnie. Kosztowne „dorównywanie standardom europejskim” (dług publiczny zbliżający się do 800 mld zł, deficyt budżetowy nienotowany w historii!) może skończyć się ponownym chronicznym stanem głębokiego zapóźnienia: cywilizacyjnym i gospodarczym regresem.
Z początkiem roku zdrożały paliwa i energia elektryczna. Napędzi to ceny niemal wszystkich artykułów rynkowych i usług. Z początkiem wiosny nastąpią podwyżki cen gazu... Już w pierwszych tygodniach nowego roku odnotowano wzrost cen mięsa, warzyw, nabiału, owoców. Uwikłany w wewnątrzpartyjne, frakcyjne walki przedwyborcze rząd Tuska miota się od ściany do ściany, a to uprawiając wirtualną księgowość, a to pozorując naprawę finansów, to znów podnosząc podatki albo decydując za pracowników i pracodawców... komu i kiedy wolno pracować (najnowsza ustawa emerytalna)!
Tymczasem zatrważająco rośnie bezrobocie pośród absolwentów wyższych uczelni, wśród młodzieży (przyszłości narodu) bezskutecznie szukającej pracy: groźny prognostyk.
A to dopiero pierwsze, jeszcze „płytkie” konsekwencje straconych lat i obecnej, rażącej nieudolności rządów PO-PSL. Czy następne lata objawią nam pełne bankructwo tej III Rzeczypospolitej, którą ufundowano „pod okrągłym stołem” przez porozumienie ludzi Kiszczaka z „różową lewicą”, powleczono po wierzchu medialną, demokratyczną politurą, opartą na słynnej „prywatyzacji wg Balcerowicza”?
Nie można wykluczać takiego wariantu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życie świadome celu

2024-06-09 12:31

[ TEMATY ]

Zielona Góra

spotkanie dla mężczyzn

Michał Piekara

Męska Sobota

Wspólnota Oikos Berit

Karolina Krasowska

W spotkaniu uczestniczyło ponad 45 mężczyzn.

W spotkaniu uczestniczyło ponad 45 mężczyzn.

W parafii pw. św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze odbyła się męska sobota.

Spotkanie pod hasłem "Stworzony do zwycięstwa" 8 czerwca poprowadził Michał Piekara, który opowiadał o tym jak toczyć duchowe bitwy o siebie i bliskich.

CZYTAJ DALEJ

My – krewni Jezusa

2024-06-04 12:34

Niedziela Ogólnopolska 23/2024, str. 22

[ TEMATY ]

wspólnota

Karol Porwich/Niedziela

Jezus otoczony rzeszą słuchaczy to częsty opis na kartach Ewangelii. Tym razem „Jezus przyszedł z uczniami swoimi do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów»”. Powodów pojawienia się krewnych było więcej. Oto elity religijne w Jerozolimie postrzegały Jezusa jako kogoś kontrowersyjnego. Podejrzewały Go o najgorsze rzeczy (por. Mt 12, 24). Ludzie z tych elit śledzili Go i podsłuchiwali, zadawali Mu podchwytliwe pytania, faryzeusze zaś odbyli już naradę przeciw Jezusowi, zastanawiając się, „w jaki sposób Go zgładzić” (por. Mt 12, 14). Rodzina Jezusa zdała sobie sprawę z tego, że życie umiłowanego Syna Maryi jest poważnie zagrożone, dlatego podjęła próbę ochronienia Go. Bliscy chcą Jezusa ostrzec i dać Mu kilka dobrych rad... Czy im się to uda? Ktoś rzekł do Niego: „Oto Twoja Matka i bracia na dworze szukają Ciebie”.

CZYTAJ DALEJ

Prawdziwy ojciec, nie manager

2024-06-09 23:02

Magdalena Lewandowska

Po Eucharystii odsłonięto tablicę upamiętniającą zasługi ks. Majdy.

Po Eucharystii odsłonięto tablicę upamiętniającą zasługi ks. Majdy.

Ks. prałat Czesław Majda świętował jubileusz 50-lecie kapłaństwa i po 42 latach żegnał się z funkcją proboszcza parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego we Wrocławiu-Gądowie.

Uroczystej Eucharystii w intencji jubilata i parafii przewodniczył abp Józef Kupny, koncelebrowało ją około 40 kapłanów. W dowód wdzięczności parafianie ufundowali tablicę upamiętniającą ks. Majdę jako budowniczego świątyni i wieloletniego duszpasterza. – Dziękuję wam kochani parafianie za to stanie przy mnie, za waszą modlitwę i wsparcie. Za to, że nigdy nie byłem osamotniony w różnych dziełach, na które odpowiadaliście tak pozytywnie – mówił wzruszony kapłan.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję