Reklama

„KTÓŻ JAK BÓG…”

Czyżby powtórka z historii: Hitler – Putin?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jestem pod ogromnym wrażeniem filmu, który pokazała Telewizja Polska 2 września br. w godzinach wieczornych, a który opowiadał o rozpoczęciu II wojny światowej. Film prezentował wiele świadectw ludzi, którzy jeszcze mogli opowiedzieć coś ze swoich przeżyć z tamtych dni, jednocześnie ukazywał zachowanie się Europy wobec bezbronnej Polski. Owszem, Hitlerowi wypowiedziały wojnę Anglia i Francja, lecz skończyło się tylko na słowach. A Hitler szedł naprzód, postanowił zniszczyć Polskę i, jak wiemy skądinąd, układ Ribbentrop-Mołotow był mu potrzebny do tego, żeby zrealizować swoje mordercze plany wobec naszego kraju.

Przeżywamy dziś tak bardzo to, co stało się 75 lat temu z Polską, a także z Europą, bo mamy teraz sytuację bardzo podobną do tej z 1939 r. Tuż za naszą granicą toczy się realna wojna – aż cisną się na usta słowa: Adolf Putin uderzył na bezbronną Ukrainę. Przedtem zorganizował tzw. separatystów, czyli zwolenników Moskwy, ludzi narodowości rosyjskiej, którzy podjęli walkę przeciwko prawowitemu rządowi Ukrainy i wolnemu krajowi. W ten sposób zajął Krym, który jest integralną częścią państwa ukraińskiego. Hitler też posługiwał się mniejszościami niemieckimi, które rzekomo chciał wyzwalać, a był to tylko pretekst do tego, żeby dokonywać rozboju,

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Współczesny Adolf Hitler coraz śmielej sobie poczyna, tymczasem świat i Europa zachowują się aksamitnie wobec tego, co dzieje się na Ukrainie. A tam giną ludzie, obowiązuje porządek wojenny, funkcjonuje ciężka broń: czołgi, wyrzutnie, ostrzeliwane są ukraińskie samoloty. I nie czynią tego niewyszkoleni ludzie, robią to zawodowcy...

Najwyższy czas, by Europa w sposób stanowczy i jednoznaczny stanęła w obronie Ukrainy. To kraj niepodległy, jeszcze niedawno padały w stosunku do niego zapewnienia, że może być spokojny o swój los, niech tylko zrezygnuje z broni atomowej. Ukraińcy rzeczywiście zrezygnowali z atomu, a dzisiaj groźba użycia broni atomowej szermuje Kreml, który w swych działaniach nie liczy się nawet z Ameryką. Musimy ze wszech miar wspierać naszych braci, którzy doznają cierpienia i udręki.

Reklama

Żyjemy w XXI, za nami doświadczenia I i II wojny światowej i tylu innych krwawych konfliktów. i wszyscy pragniemy żyć w pokoju. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby on nastał. Ale też trzeba uświadomić agresorowi, że wolności innych narodów naruszać nie wolno. Nam, ludziom wierzącym, pozostaje jeszcze jedno ważne zadanie: modlitwa o pokój. Przez pośrednictwo Królowej pokoju, prośmy Boga o zgodę i zrozumienie, o to, by zrozumiano, że tylko życie w wolności i pokoju jest gwarantem prawdziwego rozwoju człowieka, narodu i państwa. Niech ta nasza modlitwa będzie także apelem do rządzących, do polityków, żeby umieli stanąć za prawdą, za tym co dobre, słuszne i sprawiedliwe.

Panie, który jesteś Siewcą pokoju, daj pokój Ukrainie, daj pokój Europie naszych czasów...

2014-09-09 15:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mec. Kwaśniewski: Okoliczności uzasadniają zmiany wyborcze

[ TEMATY ]

Polska

Polska

Ordo Iuris

Państwowa Komisja Wyborcza

wybory 2020

stan zagrożenia epidemicznego

Ordo Iuris

Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris

Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris

Na chłodno, o wyborach korespondencyjnych, druku kart wyborczych i pominięciu PKW - pisze mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

Padają apele do samorządowców, by ci zablokowali wybory odmawiając wydania list wyborczych, a najlepiej także udostępnienia lokali. Lider opozycji wprost delegitymizuje ogłoszone wybory i nazywa je "plebiscytem". Padło nawet wezwanie do postawienia premiera przed Trybunałem Stanu.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję