Reklama

Rodzina

Śmierć przychodzi za wcześnie, a czasem za późno...

O przygotowaniu do odchodzenia, o ludziach rozczarowanych medycyną, o sakramentach i towarzyszeniu do ostatniego tchu z ks. Waldemarem Poczylasem, od wielu lat kapelanem szpitalnym, rozmawia ks. Marek Łuczak

Niedziela Ogólnopolska 27/2017, str. 20-21

[ TEMATY ]

hospicjum

śmierć

Photographee.eu/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. MAREK ŁUCZAK: – W szpitalu był akurat ostry dyżur. Kapelan pojawił się w sali pełnej chorych, którzy po raz pierwszy spędzili noc na oddziale. Jak się wówczas zachować? Kapelan w takiej sytuacji czuje się trochę jak przedstawiciel firmy, która chce opchnąć towar niekoniecznie deficytowy...

KS. WALDEMAR POCZYLAS: – Pierwszy kontakt z chorymi nie zawsze jest przyjemny. Staram się wejść do sali uśmiechnięty. Zwykle też pozdrawiam ich na dwa różne sposoby – do części zwracam się słowami: „Szczęść Boże”, a do innych mówię: „Dzień dobry”. Proponuję też, by sobie wybrali pozdrowienie, które im bardziej odpowiada. To pierwsze spotkanie wygląda tak, jakbym był przedstawicielem części personelu, który zwraca się do chorych z bardzo konkretną ofertą pomocy.

– Kiedy słucham tych słów, przypomina mi się postawa ks. Jana Kaczkowskiego...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Czytam jego książki, szanuję go, ale – moim zdaniem – nie należy nikogo naśladować. Nie wszystko z tego, co wyczytałem, może być powielane w mojej pracy. Na pewno jednak zdaję sobie sprawę z tego, że trzeba być wobec chorych bardzo delikatnym. Niektórzy kojarzą księdza z instytucją Kościoła i mają różne obciążenia z tym związane. Z moich doświadczeń jednak wynika, że takie sytuacje należą do rzadkości.

– Z jednej strony jest sakrament namaszczenia chorych, który ma umacniać na drodze zdrowienia, z drugiej – w szpitalu udzielamy czasem Wiatyku, a więc – jak sama nazwa wskazuje („via” to po łacinie droga) – mamy zabezpieczyć chorych na drogę przekroczenia granicy między życiem i śmiercią. Jak sobie poradzić z tym napięciem?

– Teksty liturgiczne mówią o staczaniu ostatniej walki. Trzeba tu wielkiej wrażliwości i skupienia uwagi na rodzinie, ale też na chorym, który szczególnie gdy jest przytomny, zasługuje na wyjątkową pieczołowitość ze strony kapelana szpitalnego. Inaczej sytuacja wygląda, gdy mam do czynienia z kimś, kto wcześniej był przygotowywany na odchodzenie do wieczności. Są takie sytuacje, że wcześniej jest okazja do rozmowy, wtedy nie boję się tekstów liturgicznych, które jakby mówią wprost o tym. Niezależnie jednak od czasem pesymistycznego z punktu widzenia doczesności wydźwięku tych słów zawsze musimy mówić, że modlimy się o zdrowie i o pogodzenie się z wolą Bożą. Często powtarzam rodzinie, że byłem świadkiem licznych sytuacji, gdy lekarze komunikowali koniec, a sytuacja – jakby wbrew medycynie – zmieniała się później diametralnie i chory na długi czas odzyskiwał zdrowie.

Reklama

– A gdy pacjenci są nieprzytomni?

– Taka sytuacja czasem ma miejsce na OIOM-ie. Tam ludzie często są nieprzytomni, ale zachowując wszelką delikatność, przychodzę do nich z błogosławieństwem. Przychodzę tam z Panem Jezusem i błogosławię ich Najświętszym Sakramentem. Mówię o tym otwarcie rodzinom tych chorych, niczego nie ukrywam.

– Czy kapelan szpitalny bywa obwiniany za chorobę czy śmierć bliskich?

– Niektórzy ludzie są zbuntowani. Na pierwszy rzut oka widać, że nie chcą współpracować z osobą duchowną w żaden sposób. Bardzo wyraźnie wtedy komunikują, że nie chcą żadnej posługi, że to już nie ma sensu. W takich sytuacjach muszę przyznać, że sobie nie poradziłem, że trzeba się wycofać, bo niczego w tak delikatnych sprawach nie można dokonywać na siłę. Rozumiem, że muszę uszanować wolę tych ludzi.

– Jak kapelan radzi sobie ze sobą? Spotyka przecież tyle cierpienia...

– Nie da się tej pracy oderwać od ludzkich emocji. Nie zawsze chodzi o nagłą śmierć. Czasem w ośrodku opiekuńczym przez długie miesiące towarzyszy się chorym, a później pozostaje widok pustego łóżka. Innym razem ma się do czynienia z chorymi, którzy od lat chcą umrzeć, a śmierć nie przychodzi. Czasem śmierć przychodzi za wcześnie, a czasem za późno. Moim zadaniem jest towarzyszyć tym ludziom. Dziś wiem ponad wszelką wątpliwość, że jestem na właściwym miejscu. Zawsze chciałem być kapelanem szpitalnym, a jeśli tylko widzę ze strony chorych oraz ich rodzin dostateczną otwartość, jestem gotów na dodatkowe poświęcenia. Przychodzę do szpitala także wtedy, gdy oficjalnie moje obowiązki zostały już zakończone. Mógłbym nie opuszczać murów szpitala, gdyby była taka potrzeba.

2017-06-28 09:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rzym: zmarł kardynał Luigi De Magistris

[ TEMATY ]

śmierć

Karol Porwich/Niedziela

Dziś w wieku 95 lat zmarł kardynał Luigi De Magistris, Włoch, emerytowany pro-penitencjarz większy.

Kard. Luigi De Magistris urodził się w Cagliari 23 lutego 1926 r. Został wyświęcony na kapłana 12 kwietnia 1952 r. Studiował filozofię i teologię na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim. W latach 1952-1958 pracował duszpastersko na terenie rodzimej archidiecezji Cagliari, a od 1 października 1958 r. był sekretarzem Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego. W lutym 1959 r. rozpoczął pracę w Kongregacji Nauki Wiary, a w 1969 r. przeszedł do Rady do Spraw Publicznych Kościoła (obecnie Sekcja ds. Relacji z Państwami w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej).

CZYTAJ DALEJ

Postawiono zarzuty ks. Michałowi O.

2024-03-27 18:21

Adobe Stock

Prokuratura postawiła w środę zarzuty pięciu osobom w związku ze sprawą wykorzystania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Wśród nich jest czterech urzędników resortu sprawiedliwości i „beneficjent funduszu” ks. Michał O. W ramach Funduszu ośrodkowi „Archipelag” miała zostać przyznana dotacja na kwotę blisko 100 milionów złotych.

- Ks. Michał O. działając wspólnie w porozumieniu z tymi urzędnikami, doprowadził do wypłaty tych środków. Tutaj istotną kwestią jest to, że działali wspólnie i w porozumieniu - poinformował dziś podczas konferencji rzecznik prasowy prok. Przemysław Nowak. Zapowiedział, że będą kierowane wnioski o tymczasowy areszt wobec trzech osób, a zebrany materiał dowodowy będzie analizowany pod kątem uchylenia immunitetu politykom. Powstające na warszawskim Wilanowie centrum terapeutyczne ma na celu pomoc ofiarom przemocy.

CZYTAJ DALEJ

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie został wyprodukowany

2024-03-28 22:00

[ TEMATY ]

całun turyński

Adobe.Stock

Całun Turyński

Całun Turyński

W Turynie we Włoszech zachowało się prześcieradło, w które według tradycji owinięto ciało zmarłego Jezusa - Święty Całun. W ostatnich latach tkanina ta została poddana licznym, nowym badaniom naukowym. Rozmawialiśmy o tym z prof. Emanuelą Marinelli, autorką wielu książek na temat Całunu - niedawno we Włoszech ukazała się publikacja „Via Sindonis” (Wydawnictwo Ares), napisana wspólnie z teologiem ks. Domenico Repice.

- Czy może pani profesor wyjaśnić tytuł swojej nowej książki „Via Sindonis”?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję