Reklama

Polska w roku 100-lecia urodzin Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Niedziela Ogólnopolska 52/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trudna historia

Aby zrozumieć dzisiejszą Polskę, musimy popatrzeć na jej historię, a zwłaszcza czasy, gdy znalazła się jako kraj pod zaborami, czyli po prostu przestała istnieć na mapie politycznej Europy. W 1918 r., po I wojnie światowej, dzięki opatrznościowym zrządzeniom Polska odzyskała niepodległość. Nastało bogate w wydarzenia 20-lecie międzywojenne. Dzisiaj, z perspektywy czasu patrzymy na te lata z ogromnym podziwem. Zastanawiamy się, jak się to mogło stać, że kraj po 123 latach zaborów, po gehennie zgotowanej przez zaborców, zwłaszcza przez Rosjan, tak szybko odzyskiwał siły do tego, żeby znów zaistnieć nie tylko na mapie politycznej Europy, ale także na mapie kulturalnej.
Oczywiście, z ogromnym bólem spoglądamy na tragedię Polski spowodowaną przez Niemcy i Związek Radziecki, które to kraje doprowadziły do II wojny światowej i były przyczyną wielkiej rzeki nieszczęść Polaków, zarówno tych, którzy mieszkali na Wschodzie, jak i tych mieszkających w Polsce centralnej. Do tego doszedł jeszcze dramat Powstania Warszawskiego, wyniszczenie wielu wspaniałych młodych Polaków, którzy prawdziwie miłowali Ojczyznę.
Etap następny to wolność pozorna, przyniesiona na bagnetach sowieckich żołnierzy; wolność zniewolona, zniekształcona, zakłamana. W tym zakłamaniu trzeba było nam żyć aż do czasów "Solidarności", a system utrzymywał się jeszcze do 1989 r., czyli do czasów wolnych wyborów.
Patrzymy na ostatni etap dziejów naszej Ojczyzny - ten etap naznaczony w 1981 r. śmiercią kard. Stefana Wyszyńskiego, nazwanego Prymasem Tysiąclecia. Po 20 latach od tego wydarzenia czcimy stulecie urodzin wielkiego Prymasa. Sejm uroczyście podjął uchwałę o obchodach Roku Prymasa Tysiąclecia.
I oto dzisiaj, gdy kończymy 2001 r., spróbujmy sobie zadać pytanie, jak ten wielki Prymas czułby się teraz na polskiej ziemi? Na pewno Polska dzisiaj to nie Polska sprzed 20 lat, to nie PRL. To inny kraj, inni ludzie. Jednak chociaż całkiem inaczej wygląda dziś nasze życie, nie brak ludzi, których największym marzeniem jest, " żeby Polska była Polską", i tak jak Prymas Tysiąclecia po Bogu najbardziej kochają Ojczyznę. I pewnie to właśnie zadecydowało, że posłowie poprzedniej kadencji niemal jednogłośnie uchwalili rok 2001 Rokiem Prymasa Tysiąclecia.

Reklama

Trudny dzień dzisiejszy

Co działo się w Roku Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Polsce? Myślę, że wiele. Postać Prymasa Tysiąclecia została mimo wszystko pokazana w całej pełni, ze swoim ogromnym dorobkiem duchowym, głęboką duchowością, z wielkim patriotyzmem, z wielką świętością osobistą. To bardzo ważne, że Polska w takim trudnym czasie mogła przypomnieć sobie, a niejednokrotnie poznać swojego wielkiego męża stanu, interreksa. Naród stał się bogatszy przez to, że wielki duch Prymasa Tysiąclecia jakby ożył w wielu spotkaniach, sympozjach; ożył w wielu wydanych książkach, w ogromie publikowanych artykułów, w setkach wspomnień okolicznościowych, które zaistniały na łamach prasy, w wystawach, a także w duszach ludzi młodych przez przyjęcie przez wiele szkół imienia kard. Wyszyńskiego, przez przystąpienie tak wielu osób do konkursów jemu poświęconych itd.
Czas obecny, także 2001 r. - to czas bardzo trudny dla Polski. Myślę, że nie tylko trudny ekonomicznie, gospodarczo, ale trudny przez brak ducha patriotycznego, oderwanie od historii i dziejów ojczystych, od kultury polskiej, która przecież jest kulturą chrześcijańską. Łatwiej było Polakom podejmować działania służące Polsce w 20-leciu międzywojennym niż obecnie, gdy przez zniszczenie dużej części inteligencji polskiej w Powstaniu Warszawskim, a potem w ramach funkcjonowania PRL-u - staliśmy się bardzo biedni. Zresztą, polityka w 1945 r., nacechowana rozkazami płynącymi z Moskwy, miała zdecydowanie wychować w Polsce nie przywódców-liderów, ale ludzi podporządkowanych Moskwie i systemowi. Oczywiście, nie udało się dyktatorom z Moskwy w sposób doskonały doprowadzić do zamierzonego celu, bo jednak duch polski pozostał. Ale przecież nie w takim stopniu i wymiarze jest on potrzebny dziś do ratowania i budowania w szybki tempie nowej rzeczywistości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

O człowieka sumienia

Można zastanawiać się nad wieloma warstwami kryzysu polskiego. Można zapytać o kryzys gospodarczy, ekonomiczny, ale pewnie wszyscy zgodzimy się z tym, że zasadne było wołanie Jana Pawła II w Skoczowie, że Polsce brakuje najbardziej ludzi sumienia. Co to znaczy - człowiek sumienia? To człowiek prawy, mający etyczne rozeznanie rzeczywistości. Człowiek sumienia to ten, który uznaje świat wartości. Chodzi tu m.in. o takie wartości, jak prawda, dobro, sprawiedliwość, uczciwość, solidność. Chodzi o miłość i solidarność. Zwłaszcza miłość solidarna potrzebna jest przy budowaniu porządku społecznego. Sprawia ona, że ludzie nad własne korzyści, osobiste interesy przedkładają umiłowanie Ojczyzny i tego wszystkiego, co stanowi o jej porządku społecznym, moralnym, prawnym.
Człowiek sumienia potrzebny jest na każdym stanowisku i zawsze wie, że jest i powinien być człowiekiem odpowiedzialnym, mądrym, szanującym innych ludzi, szanującym dobro wspólne, dobro państwa i narodu; szanującym w pełnym wymiarze człowieka, rodzinę i jej prawa. Człowiek sumienia to ten, który czyni wszystko dla dobra wspólnego obecnego pokolenia Polaków, ale także dla przyszłych pokoleń; który postrzega historię ojczystą, ale także perspektywę życia Ojczyzny i wszystkich jej obywateli.
Oczywiście, gdy chodzi o świat wartości - on najlepiej jest sprawdzony, gdy opiera się na etyce chrześcijańskiej, na Ewangelii, na kulturze ewangelicznej. Zauważmy, że stróżem tych wartości jest Kościół. Kościół, o którym trzeba powiedzieć, analizując i wgłębiając się w jego nauczanie, że jest jedyną instytucją na świecie, która w swoim całkowitym działaniu i pragnieniu najbardziej kocha człowieka i pragnie jego dobra.
Patrząc na treść pojęcia "człowiek sumienia", możemy zastanawiać się nad tym, czy Polska w naszych czasach, w Roku Prymasa Tysiąclecia, była krajem ludzi sumienia. Czy Ksiądz Prymas patrzący dziś na polską ziemię mógłby z satysfakcją powiedzieć: Oto moi rodacy, oto "dzieci Boże" - jak mawiał często, rozpoczynając kazanie. Czy i teraz mógłby powtarzać, że jego rodacy to ludzie sumienia?
Rok Prymasa Tysiąclecia mógł stać się dla wielu okazją do pogłębienia tej lekcji dotyczącej formacji ludzkiej, chrześcijańskiej i obywatelskiej. Ksiądz Prymas wiele mówił o tych postawach. Wiele środowisk w Polsce poczyniło sobie takie rozpoznanie, może rachunek sumienia, gdy podczas różnych sesji i spotkań okolicznościowych spotykano się ze słowem i treściami nauczania sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego.
Ksiądz Prymas był człowiekiem pełnym ojcostwa. Ojcostwo sprawia, że ludzie się jednoczą. Można zadać pytanie, czy Polska i Polacy podczas obchodów Roku Prymasa Tysiąclecia dostrzegli tę wielką ideę jedności wyrażonej w duchu chrześcijańskim? Nie wolno dać sobie wydrzeć chrztu ze swoich serc, swojej świadomości i duszy. Za mało było, wydaje się, wśród polskich katolików ducha Bożej rodziny. Wzgląd polityczny wziął górę nad poczuciem narodowym. To zjednoczenie narodu powinno było być uobecnione w pracach polskiej prawicy. Powinno się objawić w działalności rządu, który do niedawna był rządem Akcji Wyborczej "Solidarność". Pozostaje też bardzo ważne pytanie: Czy wszystko, co działo się w kierowaniu państwem, było zgodne z duchem i interesem narodu polskiego, czy było budowaniem państwa prawa?
Gdy patrzymy od tej strony na Polskę w Roku Kardynała Wyszyńskiego, rodzi się poczucie pewnego niesmaku i bólu, a także głębokiej zadumy. Po pierwsze, nie było ducha zjednoczenia się polskiej prawicy. Były w niej siły odśrodkowe, zmierzające do rozerwania i zniszczenia jedności. Interesy partykularne różnych prawicowych ugrupowań spowodowały, że cała prawica została ośmieszona. Jednocześnie wszyscy, którzy głosowali na ludzi AWS, którzy w nich położyli swoją nadzieję, im zaufali, dzisiaj czują się oszukani, przegrani. Trzeba to powiedzieć.
Jedną z bardzo ważnych przyczyn tej poważnej klęski było niedoprowadzenie do dobrego przyjęcia przez media, które byłyby obiektywne, kolejnych posunięć rządu. Wiemy, że były pewne starania, by doprowadzić do normalności w polskich mediach, szczególnie w telewizji. Niestety, część ugrupowań, która mieściła się w obrębie koalicji, w sposób systematyczny nie dopuszczała do tego, by nastąpiło jakieś "unormalnienie" mediów. I to był jeden z największych błędów AWS-u, że nie potrafił on osiągnąć warunków do przepływu zwyczajnej, uczciwej informacji w sprawach reform. Niezależnie od tego, czy podjęcie czterech czy nawet pięciu reform w jednym czasie, przy braku możliwości finansowych, ekonomicznych, a także intelektualnych - było roztropne, czy zuchwałe. Przy braku dostatecznego informowania społeczeństwa musiało to doprowadzić do niechybnej klęski. Dziś, gdy już rządzi inna opcja, zauważamy wszyscy, jak inaczej jest ona obsługiwana przez telewizję, jak inaczej wyglądają dzienniki telewizyjne. Rząd musi mieć oprawę informacyjną. Niestety, tego nie udało się zrobić i to w głównej mierze zaważyło na ostatecznej klęsce obozu solidarnościowego.

Prymas Tysiąclecia wychodzi naprzeciw

Rok Prymasa Tysiąclecia był przypomnieniem wartości polskich, narodowych, chrześcijańskich; był przypomnieniem etyki i moralności; był przypomnieniem sumienia obywatelskiego; był przypomnieniem kultury polskiej, która jest chrześcijańska. Możemy powiedzieć, że Ksiądz Prymas wyszedł naprzeciw narodowi.
Czy naród polski skorzystał z przemyśleń i osobowości Prymasa Tysiąclecia? Z bólem należy powiedzieć, iż zbyt mało było pomysłów, by Rok Prymasa Wyszyńskiego wykorzystać do budowania sumienia obywatelskiego. Owszem, było wiele imprez, spotkań, ale może mogło być ich jeszcze więcej, bo osoba tak wspaniałego przewodnika, człowieka, który jest świadkiem i daje świadectwo, jest nieprzeciętna.
Obserwując wspomniane tu już 20-lecie międzywojenne, studiując historię stowarzyszeń międzywojennych, zauważyłem, jak bardzo ludzie wtedy tkwili w rzeczywistości, a jednocześnie odczytywali ją od strony politycznej, kulturalnej, widzieli konsekwencje swych działań. Byli to ludzie młodzi, inteligentni, szukający wykształcenia studenci. Dziś wydaje się, iż brakuje ludzi młodych, którzy by umieli podejmować w sposób pomysłowy wiele spraw, akcji. To przekłada się potem na życie stowarzyszeń, życie polityczne, a także na polskie wybory. W naszych poczynaniach za mało jest ducha nadziei. Prymas Tysiąclecia był człowiekiem nadziei. Żył i pracował w trudnym czasie. Był uwięziony, rzucano na niego kalumnie. Ale on wierzył, był człowiekiem wielkiej modlitwy i oddania się Matce Najświętszej. Powinniśmy uczyć się tego od niego.
Prymas Tysiąclecia w dalszym ciągu może pomagać nam w wyborze drogi moralnej, etycznej. Wbrew pozorom może pomóc nam w wyborze strategii, gdy chodzi o wiązanie się z Unią Europejską. Studiowanie jego dzieł, myśli, jego życia powinno pomóc nam odkryć na nowo prawdziwe dobro Polski i na nowo popatrzeć na polskie sprawy - i te odnoszące się do tzw. górnej półki, mówiącej o patriotyzmie, ale i te ekonomiczne, gospodarcze, przełożone na ludzką zwyczajność, zwłaszcza na ludzką rodzinę.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół przyjaznych osobom LGBTQ+

2024-04-24 13:58

[ TEMATY ]

LGBT

PAP/Rafał Guz

„Bednarska" - I społeczne liceum ogólnokształcące im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie zostało najwyżej ocenione w najnowszym rankingu szkół przyjaznych osobom LGBTQ+. Ranking przedstawiła Fundacja "GrowSpace" w siedzibie Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ranking w gmachu MEN został zaprezentowany po raz pierwszy.

CZYTAJ DALEJ

„Prawo i Kościół”

2024-04-25 08:39

[ TEMATY ]

Akademia Katolicka w Warszawie

Archiwum AKW

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

Zadowolenia z obecności na konferencji wielu znakomitych naukowców i uczestników nie krył ks. prof. dr hab. Krzysztof Pawlina, rektor uczelni, który powitał zgromadzonych oraz zaprezentował Akademię Katolicką w Warszawie, organizującą to ambitne przedsięwzięcie naukowe. Ks. dr hab. Tomasz Jakubiak, prof. AKW – wykładowca prawa kanonicznego oraz przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Konferencji – stwierdził na początku spotkania, że obecność tak znamienitych gości, w tym ministra nauki i szkolnictwa wyższego, jest dowodem na to, że Akademia Katolicka, choć ma w nazwie przymiotnik „katolicka”, może wnosić wkład w rozwój różnych dyscyplin naukowych. Podkreślił również, że wydarzenie to pozwala uzmysłowić sobie różnice i podobieństwa w aparacie naukowym prawa kościelnego i państwowego. Zauważył, że jest to istotne, gdyż badacze, wypowiadając się o Kościele, posługują się tymi samymi terminami, czasami mającymi inne znaczenie. To ukazanie odmiennego spojrzenia jest według ks. Jakubiaka bogactwem tego spotkania, pozwoli bowiem na poznawanie i konfrontowanie swoich stanowisk.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję