„Wyrzuceni z Kościoła” - tak zatytułowano jeden z artykułów w „The Wall Street Journal”. Tekst dotyczył coraz bardziej powszechnego zjawiska zaostrzania dyscypliny kościelnej wśród konserwatywnych protestantów w Stanach Zjednoczonych. W wielu wspólnotach, gdy ktoś publicznie zgrzeszy i nie chce za grzech żałować, jest usuwany z parafii. Decyzję o usunięciu podejmuje sam pastor, albo - poprzez głosowanie - rada parafialna.
Protestanccy pastorzy - pisze dziennik - chcą wrócić do starożytnej praktyki, kiedy to grzesznik był najpierw prywatnie napominany, a gdy to nie przynosiło skutku - publicznie karcony. Jeśli nadal nie było widać u grzeszącego żalu i poprawy życia, zostawał ekskomunikowany, czyli wyrzucany ze wspólnoty.
Zjawisko zaostrzania dyscypliny kościelnej obecne jest na terytorium całego kraju. Praktykowane tak w niewielkich, jak i w dużych parafiach. Piętnowane są zdrada małżeńska, kradzież, plotkowanie, opuszczanie nabożeństw i krytyka pastorów. Naukowcy oceniają, że 10-15 proc. protestanckich wspólnot wprowadziło takie praktyki.
Wyrzuceni zgłaszają czasem sprawę do sądów powszechnych. Jednak sędziowie w większości przypadków oddalają powództwa, twierdząc, że ich rozpatrywanie naruszałoby wolność sumienia.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu