Reklama

Kościół

Życie po śmierci

W świetle nadziei

Śmierć kliniczna to stan zaniku widocznych oznak życia, takich jak bicie serca, akcja oddechowa czy krążenie krwi. Od stanu śmierci biologicznej różni się jednak nieprzerwanym występowaniem aktywności mózgu - takie informacje ogólne możemy wyczytać z dostępnych źródeł. Rozmawiając z ks. Wiktorem Szponarem - wikariuszem Archidiecezji Gdańskiej, autorem książki ,,Życie po śmierci. Teologiczne śledztwo”, przekonałam się, że śmierć kliniczna jest czymś więcej niż kilkuminutowym zanikiem podstawowych funkcji życiowych. Jak jest po drugiej stronie życia? Posłuchajmy…

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Julia Pawelec: - Czy jako autor książki, poświęconej tematyce śmierci klinicznej, dodałby Ksiądz coś jeszcze do przywołanej definicji?

Ks. Wiktor Szponar: Zgadzam się z nią, ja również w ten sposób ująłem to w książce, bo tak mówi dzisiejsza medycyna. Sam nie mam jednak wykształcenia medycznego, dlatego czerpałem wiedzę od lekarzy, np. neurologa. Konsultowałem się z nimi, pisząc. Czuwali też nad poprawnością części medycznej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Śmierć kliniczna nie jest jeszcze śmiercią człowieka. Trwa bardzo krótko - kilka minut. Ważne, żeby jak najszybciej reanimować pacjenta.

Podziel się cytatem

- Wróćmy do początku… Skąd wzięło się Księdza zainteresowanie śmiercią kliniczną?

Zaciekawiło mnie zjawisko bliskiego doświadczenia śmierci (z ang. NDE), które zwykle występuje w trakcie trwania śmierci klinicznej. Osoba ma wówczas wrażenie, jakby znalazła się w innym świecie. Każdy z nas pewnie słyszał o ludziach, którzy widzieli światło w tunelu. Obraz ten bardzo często pojawia się podczas NDE.
Wiedząc, że są osoby, które doświadczyły śmierci klinicznej, zacząłem się zastanawiać, co na ten temat sądzi Kościół katolicki. Pacjenci również zadawali mi takie pytanie. Okazuje się jednak, że nie ma oficjalnych stanowisk. Pytają też, czy mogą dzielić się z innymi spotkaniem z Bogiem, Maryją, zmarłymi. Nie są pewni, czy Kościół tego nie odrzuci. Doświadczenie NDE bardzo mocno wpływa na wiarę pacjentów, dlatego trzeba je zbadać.

Archiwum autora

Ks. Wiktor Szponar

Ks. Wiktor Szponar

Zgłębiałem ten temat, spotykałem się z ludźmi. Zaintrygowało mnie, że te relacje są spójne. Należy zbadać, czy nie była to halucynacja albo sen, ale bardzo mało prawdopodobne, by halucynacje różnych osób (np. kogoś z Krakowa po wypadku samochodowym i kogoś ze Zgierza po zawale serca) miały tyle wspólnego. Coś musi być na rzeczy.

- Czyli pomysł na książkę narodził się, ponieważ chciał Ksiądz pogłębić to, co nie zostało jeszcze opisane od strony teologicznej?

Tak, przede wszystkim dlatego. Bardziej niż nauczanie Kościoła jest to cegiełka, będąca wkładem w rozwój teologii. Niesamowicie ważne było dla mnie otrzymanie Nihil Obstat i Imprimatur, czyli akceptacji władz kościelnych. Mam czyste sumienie, że nie powiedziałem nic, co byłoby niezgodne z doktryną. Dla czytelnika jest to istotne - wie, że książka nie została napisana przez jednego księdza, ale sprawdzona również przez innych duchownych.

Reklama

Bardzo mocno przekonało mnie też wydarzenie, które miało miejsce, gdy szukałem ludzi, którzy mogliby opowiedzieć swoją historię. Nie wiedziałem, gdzie znaleźć takich, którzy po pierwsze przeżyli śmierć kliniczną, po drugie mieli doświadczenie NDE, a po trzecie chcieliby podzielić się nim publicznie. Pisałem na różnych forach internetowych, jednak dwa dni później do seminarium przyszła kobieta, mówiąc, że przeżyła NDE - w trakcie porodu została uznana za zmarłą, widziała bliskich zmarłych. Próbowała się dowiedzieć, co na to Kościół. Zapukała do moich drzwi akurat wtedy… ,,Przypadek” to drugie imię Ducha Świętego”. Dla mnie to był wyraźny znak.

Obecnie pracuję nad drugą częścią książki. Będzie opierać się jedynie na wywiadach. Za każdym razem, gdy kończy mi się lista kontaktów, ktoś się zgłasza i sam tak naprawdę nie potrafi wytłumaczyć, jak do mnie trafił - dużo zbiegów okoliczności.

- Jak widać, Duch Św. działa, a Bóg pragnie, aby ukończył Ksiądz książki. W przeciwnym wypadku nie wspomagałby aż tak wyraźnie… Jak długo pisał Ksiądz pierwszą część?

Też tak to odczytuję. Powstała na bazie mojej pracy magisterskiej, musiałem ją jednak mocno przeredagować. Pracę pisałem rok, a przeredagowanie jej na styl bardziej książkowy zajęło dwa tygodnie.

- Książka odniosła duży sukces - stała się bestsellerem (z ang. ,,najlepiej sprzedający się”), a więc przyciągnął Ksiądz sporo czytelników.

Bardzo się cieszę. Zależy mi, by głosić Ewangelię i prawdę o życiu po śmierci również w przestrzeni świeckiej, pozakościelnej. Czuję duszpasterską satysfakcję, że to się udaje.

Reklama

- Być może ktoś, kto nie wierzy albo wątpi w Boga, po przeczytaniu Księdza publikacji zacznie Go poszukiwać. Nigdy nie wiemy, czy rzucone ziarno nie zaowocuje. Księdza publikacja porusza ważne treści, jednak w bardziej przystępny sposób niż Ewangelia. Myślę zatem, że ateista może łatwiej dotrzeć do istoty, a więc życia wiecznego, właśnie poprzez książkę…

Też mi się tak wydaje. Sądzę, że do ateisty może trafić ta forma przekazu, dlatego że wychodzimy od tego, co funkcjonuje w popkulturze, a dochodzimy do prawdy, w dodatku przez duże ,,P”.

- Korzystał Ksiądz z kilku różnych źródeł - historii opartych na faktach (np. ,,Niebo istnieje naprawdę” Todda Burpo i Lynn Vincent), badań medycznych (np. ,,Wieczna świadomość. Naukowa wizja ,,Życia po życiu” Pima van Lommela) oraz własnych rozmów z pacjentami po NDE. Taka szeroka perspektywa z pewnością pozwala spojrzeć na to zjawisko wieloaspektowo.

Bardzo ważne było dla mnie odniesienie do przeczytanych relacji i badań. Śmierć kliniczna to temat z pogranicza medycyny i teologii. Musiałem się trochę podszkolić z medycyny, bo ta wiedza jest tu niezbędna. Jestem bardzo wdzięczny lekarzom, którzy mnie wspierali. Mam poczucie bezpieczeństwa, że nie popełniłem błędu. Zależało mi też, aby spotkać się z ludźmi, którzy doświadczyli NDE i móc bazować bezpośrednio na ich świadectwach.

- Książki i badania naukowe mogą nas ubogacić, według mnie natomiast najwięcej wynosimy z rozmów, podczas których wsłuchujemy się w historie, niejednokrotnie poruszające… To wywiady pozwalają poczuć się jak świadek opisywanych przeżyć.

Kontakt z kartką papieru to zupełnie co innego, cokolwiek nie byłoby tam napisane. Zawsze pojawia się pytanie, czy te relacje są prawdziwe. Dla mnie silnym argumentem za autentycznością jest fakt, że mimo upływu czasu, ktoś płacze. Nawet jeśli miałby koszmar czy halucynację, to trudno, żeby np. po 15 latach tak reagował.

Reklama

Porusza mnie nie tyle śmierć kliniczna, co kontekst, w jakim jest osadzona. Za każdym razem wiąże się z jakąś historią życia. W nowej książce planuję właśnie to ukazać, a więc nie skupiać się np. na samym spotkaniu ze zmarłymi rodzicami, ale umiejscowić je w szerszym kontekście. Ostatnio rozmawiałem z mężczyzną, którego syn i brat zginęli w wypadku samochodowym. On był kierowcą, przeżył NDE. Najbardziej w tej historii dotyka mnie jednak to, że przebaczył kierowcy innego samochodu, czyli sprawcy. Spotkanie z taką osoba jest bardziej dotykające i budujące, niż gdybym przeczytał tę historię w książce czy liście mailowym.

- Wywiady ubogacają nas nie tylko jako autorów tekstu, ale przede wszystkim jako ludzi. Czy któraś z historii poruszyła Księdza w szczególny sposób?

Dokładnie tak. Kształtują nas w jakiś sposób. Każda historia jest niezwykła, podobnie jak każdy człowiek. Niektóre są bardziej rozbudowane, inne prostsze. Natomiast nie mam tak, że któraś oddziałuje na mnie bardziej albo mniej.

- Mnie osobiście najbardziej dotknęła relacja kobiety, która po tamtej stronie widziała zmarłego ojca, lecz tylko z profilu. Gdyby spojrzała mu prosto w oczy, nie wróciłaby już.

Jest granica po przekroczeniu której nie ma już odwrotu. Obecnie spisuję przeżycia mężczyzny, o którym mówiłem kilka minut temu. Podczas NDE widział swoją babcię z 3 - letnim synem na rękach. Chciał wziąć go na ręce, ale dziecko odwróciło się i przytuliło do babci. Podczas rozmowy zdaliśmy sobie sprawę, że mały nie chciał, żeby tato przekroczył tę granicę, tylko wrócił do żony i drugiego dziecka.

Reklama

- Niesamowite. To pokazuje, że Bóg zna czas śmierci każdego z nas i powrócimy, jeśli zdecyduje, że to jeszcze nie teraz… Zaskoczył mnie żal ludzi po powrocie, gdy okazało się, że zostali odratowani. Jak mówią, było tam tak pięknie…

Wracając do dużej wartości rozmów, z książek nie wyczyta się łez. Doświadczyłem sytuacji, że ktoś płakał, opowiadając o tym, jak wrócił do ciała. Byłem zaskoczony, dlaczego. Okazuje się, że jest tam wspaniale. Można wspominać już po raz kolejny i nadal pojawiają się silne emocje. To solidny dowód, że te opisy są prawdziwe.

- Może to nieść nadzieję, że nasi bliscy zmarli również są w pięknym miejscu i jest im tam dobrze - najlepiej, jak tylko może być. Szczególnie ważne, aby uświadomić to sobie w kontekście listopada i nieustannie odnawiać.

Wierzymy, że nie ma lepszego miejsca. Najpiękniejszy moment to ten, który następuje bezpośrednio po śmierci, gdy człowiek spotyka się z Bogiem. Nawet najpiękniejsze doświadczenia tu na ziemi nie są tak cudowne.

2022-11-22 09:51

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

MSZA KRZYŻMA
HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję