Reklama

„Nasz pan napisał książkę!”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeżeli wylano już wystarczająco dużo gorzkich słów na temat dzisiejszej szkoły, to nie jest prawdą, że szkoła w Polsce nie może się odrodzić. Dopóki pracują w niej dobrzy nauczyciele, szansa ta istnieje. Oni są jej prawdziwym podziemnym źródłem życia. Ludzie sumienia. Bo tylko takich można nazwać dobrymi nauczycielami. Wiedzą, że materią, w jakiej działają, są także sumienia ich uczniów. I choćby zmówili się przeciwko nim reformatorzy całego świata, gotowi użyć wszelkich narzędzi, by uczynić ze szkoły martwą pustynię, to oni i tak, pozostawieni sam na sam ze swoimi wychowankami, są niczym królowie w swoich szczęśliwych, dostatnich i bezpiecznych królestwach. Na tym polega tajemnica tego wyjątkowego zawodu. Nikt im nie jest w stanie przeszkodzić, by mogli przeżywać z nimi najpiękniejszą przygodę życia - odnajdywania drogi ku prawdzie. Są w Polsce tacy ludzie. Jednym z nich jest Stanisław Falkowski, doktor filologii polskiej, wychowanek Ireneusza Gugulskiego, legendy warszawskich liceów okresu komuny, który uczył młodych ludzi myśleć i odnajdywać wewnętrzną wolność, czytając wielką literaturę. Smakując słowo, odmierzając rytm wiersza i nasłuchując melodii frazy. Uczył wolności bycia Polakiem. Nie da się łatwo wyrwać jej z serc, bo - wrośnięta korzeniami w tkankę kulturową - jest częścią nas samych.
Stanisław Falkowski jest jednym z tych ludzi, którzy wnoszą w rzeczywistość szkoły świeżość i nadzieję. W rzeczywistość, która - z powodu zakrojonych na szeroką skalę manewrów urzędników - przyznajmy, nie tchnie optymizmem, choć często go udaje. Urzędników in nomine i tych z ducha, którzy - gdy znajdą się w klasie - gotowi są cały obszar duchowej wolności, jakim jest wielka literatura, zamknąć w postmodernistyczne głupiutkie, nadęte formułki, poskręcane niczym marynarskie supły, lub spłaszczyć do poziomu przysłowiowej chałtury metodyków, czyli testu. Nieustające szkolenia, którym są poddawani, wtłaczają ich w intelektualną niesamodzielność, jak przypomina Andrzej Waśko w „Demokracji bez korzeni”. „Współczesny nauczyciel nie musi się już zastanawiać, jak i czego ma uczyć, do czego wychowywać młodzież. Nie musi w ogóle na ten temat myśleć, bo mówi mu się o tym na szkoleniach, podając za każdym razem gotowe wzory do naśladowania. Przyzwyczajanie nauczycieli do działania według instrukcji ze szkoleń prowadzi do swoistej infantylizacji zawodu, wykonywanego w końcu przez ludzi dorosłych”.
Stanisław Falkowski jest prawdziwym „panem od literatury”, który nie pozwala porazić młodych umysłów bełkotem poprawności politycznej. Daje swoim wychowankom przede wszystkim radość z obcowania z wysokim słowem, odkrywania dróg, którymi ono chadza. A co może robić pan od literatury poza godzinami spędzonymi z uczniami? Pisać książki, to jasne.
Napisał właśnie i wydał - wraz ze swoim przyjacielem, profesorem UW, Pawłem Stępniem, również uczniem Gugulskiego - książkę godną polecenia nie tylko uczniom, studentom, polonistom i wychowawcom, którzy nie zamierzają uznać największych dzieł polskiej literatury za szacowne starocie i bujać wśród pisarzy i dzieł „modnych”. Ta książka jest przede wszystkim podarunkiem dla rodziców, o ile są gotowi dostrzec, jakim skarbem w wychowywaniu dzieci do człowieczeństwa wysokiej próby, do polskości i do chrześcijaństwa jest literatura narodowa. Autorzy „Ciężkich norwidów, czyli subiektywnego przewodnika po literaturze polskiej” szukają w dziejach polskiego pisarstwa - od Legendy o św. Aleksym i utworów Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego po Herberta - ukrytej w nich złotej nici, najbardziej wewnętrznej osnowy. A odkrywając tę zwiewną delikatną przędzę, patrzą na nią pod światło, owijają sobie na palcu, podziwiają jej lśnienie w świetle poranka. Zestawiając i porównując, rozważając i kontemplując, poszukują najtrafniejszych metafor, które są niczym szelest trawy, a przecież potrafią jednym ciosem przebić pancerz najbardziej czcigodnej, ale za to zbyt łatwej interpretacji. Bowiem obaj autorzy są nie tylko poetami. To jest podróżnikami po metafizycznych kontynentach literatury, zdobywcami wyniosłych pagórków toczonych przez nią walk o polską duszę, pielgrzymami krążącymi niestrudzenie po wewnętrznym labiryncie ukrytych - a niezmiernie doniosłych, także dla nas, dziś - znaczeń wielkich ksiąg naszej kultury. Są filozofami. Pokazują to, co jest realnie obecne w słowie naszych najbardziej utalentowanych pisarzy i co naprawdę trzeba odnaleźć, by oprzeć się duchowi nudy i zniechęcenia, niosącemu - przez niechlujnie skonstruowaną hipotezę, banalną interpretację, lekceważące pominięcie istoty sprawy - zagładę nas samych.
„Ciężkie norwidy...” to dzieło na miarę „Wykładów” paryskich Adama Mickiewicza w Collège de France (wciąż za mało znanych przez Polaków, o co upomina się St. Falkowski). Książka dla tych, którzy prawdziwie - pomimo przeszkód i wysokiej ceny, jaką się za to płaci - pragną zostać Polakami. Te mistrzowskie etiudy krytyczno-literackie, odegrane na cztery ręce, odnoszą się także do malarstwa i rysunku, pokazują związek słowa i obrazu, wyobraźni, serca i intelektu. A zatem namawiają nas, byśmy zechcieli zauważyć, że kultura jest niepodzielną całością. Tak właśnie wygląda w praktyce kroczenie tropami Mickiewicza, w taki sposób nie daje się mu skamienieć w dostojnych pomnikach, które mogą jedynie opukać ciekawe palce, ale umysł nie potrafi dotrzeć do wnętrza, do serca. Tak jak i nie znajduje klucza, by trafić „do serc” innych poetów, pisarzy, malarzy, kompozytorów.
Stanisław Falkowski także w szkole pomaga „docierać do serca”. Nie pozostawia swych uczniów ze sztywną kartką papieru i ze stronicą książki. Jest panem od literatury, który wie, że oddycha ona całym szerokim światem, krajobrazami, rzeczami i zdarzeniami drobnymi, codziennymi. Prowadzi swoich uczniów do miejsc, które sycą wyobraźnię i świat duchowy, przed płótna i rzeźby, które mówią coś ważnego, aktualnego, ponadczasowego, a tymczasem chce się im zamknąć usta, pozwolić zamierać w ciszy i wśród obojętności martwych spojrzeń. „Pół-autor”, jak sam siebie żartobliwie określa, „Ciężkich norwidów...” prowadzi także swoich wychowanków na ulice Warszawy, by mogli dotknąć śladów Powstania, do miejsc, gdzie jego żołnierze zrywali się do lotu ku niebu. Te miejsca przemawiają przez swoją zagadkową kompozycję, specjalny porządek przestrzeni. Da się odnaleźć ich tajemnicę, gdy nie jest się roztargnionym, tak jak odnajduje się najgłębszy sens utworów literackich. Ścieżka jest wąska, coraz węższa. Tu nie ma przypadków, wszystko, co ważne, zostało na ziemi zapisane w jej formach, jak w księdze. Odczytywanie wraz z dziećmi, z młodymi ludźmi, tych śladów to pełne pokory uczenie się patrzenia na świat oczami Boga.
Czy można więc źle mówić o polskiej szkole en bloc? Czy można przestać o nią walczyć? Czy można załamać się byle głupstwem, jak urzędniczy przepis, kolejny fajerwerk czyjejś niekompetencji, pychy lub braku wyobraźni? „Kochaj światło na murze splendor nieba”, wzywał i pocieszał Zbigniew Herbert wszystkich zasmuconych obrotem spraw. Stanisław Falkowski, mistrz dziewcząt i chłopców, nauczyciel trzech warszawskich szkół, oraz Paweł Stępień, badacz literatury staropolskiej, w „Ciężkich norwidach...” - ale także w swojej codziennej pracy z młodymi ludźmi - przekonują, że „uważna lektura” arcydzieł pozwala odpowiedzieć „nie tylko na pytania, które profesorowie zadają studentom i uczniom, lecz przede wszystkim na te, przed którymi pewnego dnia stawia każdego z nas jego własne cierpienie, jego miłość, zdumienie i zachwyt”.
Warto, by tę książkę nauczyciele umieścili na półce nad łóżkiem, a rodzice czytali razem z dziećmi. Najlepiej głośno. Tak jak czytano niegdyś w domach wiersze i poematy, ballady, dramaty i sielanki. Tak jak śpiewano pieśni Moniuszki ze „Śpiewnika domowego”. Blisko siebie, w kręgu kochanych i zaufanych - bo słowo poetów i pisarzy nie powinno być perłą rzucaną przed wiadome, utytłane w nieczystościach, ssaki. Nie obawiajmy się, że ktoś wytknie nam anachroniczność. Właśnie przyszedł znów najlepszy czas na tworzenie wspólnoty wokół stołu słowa.

Stanisław Falkowski i Paweł Stępień: „Ciężkie norwidy, czyli subiektywny przewodnik po literaturze polskiej”. Wyd. Świat Książki, Warszawa 2009.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Dziś w Ewangelii przedziwny wybór Boga i tajemnica

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Strukov/fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 12, 24-26.

Wtorek, 23 kwietnia. Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, Głównego Patrona Polski

CZYTAJ DALEJ

Pierwszy Synod Diecezji Świdnickiej. Hasło, hymn i logo

2024-04-24 10:53

[ TEMATY ]

Świdnica

synod diecezji świdnickiej

diecezja świdnicka

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Już w sobotę 18 maja w katedrze świdnickiej zostanie zainaugurowana uroczysta sesja Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej. Tym czasem świdnicka kuria zaprezentowała logotyp wydarzenia.

Ważnymi znakami, które będą towarzyszyć wiernym w czasie tego ważnego wydarzenia, są specjalnie wybrane hasło, hymn oraz logo, odzwierciedlające duchową misję i cel Synodu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję