Reklama

„Nasz Krzysiu”

Niedziela kielecka 2/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tak do przewodniczącego Rady Miasta Kielce zwracają się przyjaciele, a jest ich mnóstwo - to całe rzesze niepełnosprawnych w regionie świętokrzyskim, znajomi z oazy i duszpasterstwa akademickiego, koledzy z czasów ministranckich. Czym aktualnie zajmuje się Krzysztof Słoń, można dowiedzieć się z lokalnej telewizji czy gazety, ale czy wszyscy wiedzą, że od 9. roku życia jest nieprzerwanie ministrantem i autorem kilkudziesięciu religijnych piosenek wciąż śpiewanych w parafiach?

Z Janem Bosco za pan brat

Pod skrzydła Księży Salezjanów trafił w sposób oczywisty, dorastając w kieleckiej parafii Świętego Krzyża prowadzonej przez duchowych spadkobierców św. Jana Bosco - Salezjanów. Tam odkrył nową jakość życia i nowe możliwości, o jakie trudno byłoby gdzie indziej: wspólnotową modlitwę i zabawę, świetnie zorganizowany czas, stoły do ping-ponga, rozkładane tory samochodowe dla chłopców. Osobą opatrznościową, obdarzoną niezwykłym charyzmatem był ks. Stanisław Łagocki, opiekun ministrantów. - To były czasy, do Mszy służyło nas nawet dwustu, nie mieściliśmy się przy ołtarzu - wspomina K. Słoń. - Większość dnia po szkole spędzałem na proponowanych w parafii zajęciach. To była świetna szkoła wychowawcza - z asystencją, wszelkie problemy wychwytywało się natychmiast, z ks. Stanisławem współpracowali rodzice - dodaje. Ministrantura to była szkoła charakteru i szkoła życia. Bywały miesiące, że niemal każdego dnia już o 6 rano trzeba było być w kościele, w każdą sobotę - odprawa, w każdą niedzielę - próba chóru i służba przy ołtarzu, wieczorem - nieszpory. Z tego się nie wyrasta. Ministrantem - lektorem honorowym - Krzysztof Słoń jest do dziś, nieprzerwanie od 1973. Jego trzej synowie także są ministrantami (Bartek poszedł z tatą do ołtarza, gdy miał zaledwie 3 latka), jest więc to rodzaj służby „rodzinnej”. Teraz kontynuacją tamtych lat jest także uczestnictwo w Ministranckim Chórze Seniorów przy parafii Świętego Krzyża.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Chłopak z gitarą - na oazie i pielgrzymce

Właśnie z ducha salezjańskiego i ze szkoły ks. Łagockiego wyrosły zamiłowania muzyczne. Jako „bardzo wymagający” wspomina zespół fletów prostych przy parafii, tak jak i żmudną naukę śpiewu. Zaraz potem nastał czas gitary zabieranej wszędzie, na każdy szlak.
Swoich ośmioklasistów ks. Łagocki skierował na kurs lektorski w ramach oazy - i tak rozpoczęła się przygoda z Ruchem Światło-Życie. Po trzech latach turnusów w diecezji przyszedł czas na oazy ogólnopolskie w Pieninach, w okolicach Krościenka. Gdy uzyskał uprawnienia animatora Ruchu Światło-Życie, centrala zaczęła mu powierzać grupy do prowadzenia. Przygoda z oazą to były lata 1978-91 i, jak mówi Krzysztof Słoń, „doskonała formacja dla niego samego jako człowieka, czas wytężonej pracy z młodzieżą w poczuciu odpowiedzialności za nią, codzienność z modlitwą i Pismem Świętym”. I z tego także - jak z ministrantury - człowiek nie wyrasta, to się w sobie nosi, to procentuje przez całe życie.
Z lat oazy zostały wspaniałe przyjaźnie, z tamtego okresu pochodzi znajomość i wpływ osobowy wielu wspaniałych księży, których kapłańska postawa kształtowała także i młodych instruktorów oazy. Był ks. Wacław Depo, na pierwszej wspólnej oazie w 1978 r., tuż po święceniach, obecnie biskup diecezji zamojsko-lubaczowskiej („poznał mnie po 30 latach podczas milenium na Świętym Krzyżu”), jezuici: ks. Wojciech Ziółek z Krakowa (rówieśnik i przyjaciel z oaz), wreszcie ks. Hubert Czuma (wielki patriota represjonowany w PRL), który pracował w jezuickiej parafii Trójcy Świętej w Radomiu przy ul. Tybla 4. Jechało się tam, do o. Czumy, na Msze za Ojczyznę, do przyjaciół z oazy, także i po to, aby „usłyszeć o prawdziwej historii”, o Katyniu, roku 56, 70, 76, o „Solidarności”.
Wydarzenia Sierpniowe zastały Krzysztofa na III stopniu oazy. Wyjazdy z oazą trwały i w stanie wojennym. A ze spotkań w parafii o. Czumy był już tylko krok do ruchu pielgrzymkowego. Do kontaktów i przyjaźni z grupą pielgrzymkową Twórców Kultury Polskiej. Dwa razy szedł z nimi z pielgrzymką warszawską, dwukrotnie z radomską, z grupami akademickimi. Pielgrzymki zawsze były lekcją wiary i - wówczas - dążeniem ku wolnej Polsce. Represje, szykany, donosicielstwo tylko umacniały w wyborze tej właśnie drogi. A po pielgrzymce, z o. Hubertem jeździli mniejszą grupą, np. do Bukowiny, gdzie pomagali proboszczowi przy budowie kościoła, w nagrodę zimą skwapliwie korzystali z jego zaproszenia w góry. Wokół wciąż byli i wciąż pojawiali się nowi wspaniali ludzie, „wspaniali księża”, ot, choćby śp. o. Grzegorz Marciniak, przyjaciel i przewodnik duchowy.
Z Krzysztofem zawsze była gitara. Gitara i zespół ministrancki, gitara i oaza, gitara i duszpasterstwo akademickie z zespołem „Tabor”, gitara i sacrosongi u św. Józefa. I dzisiaj też bywa z gitarą - choćby przy żywej szopce w Kielcach.
Krzysztof Słoń jest autorem ok. 40 piosenek religijnych, wiele z nich jest śpiewanych w parafiach (jak ta o Kanie, gdzie zabrakło wina…). - Kiedyś to zbiorę i nagram - obiecuje sobie K. Słoń. Wśród kapłanów z tamtych czasów wymienia ks. Bogusława Bodzionego, ks. Edwarda Nowaka, bp. Mieczysława Jaworskiego.

Reklama

22 lata w służbie niepełnosprawnym

Ta prospołeczna pasja zrodziła się w kręgu związanym z ks. Bodzionym, duszpasterzem akademickim, który z kolei wyszedł ze szkoły dzisiejszego sługi Bożego ks. Wojciecha Piwowarczyka, pioniera turnusów rekolekcyjnych dla niepełnosprawnych i Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie. W poł. lat 80. powstał zalążek akademickiej grupy charytatywnej, która ukierunkowała się na pomoc chorym i niepełnosprawnym, realizując także wątek formacyjny, biblijny, wreszcie rekolekcyjny. Został wolontariuszem i od tamtej pory wie, co znaczy opieka nad osobą niepełnosprawną lub przykutą do łóżka. To były zupełnie inne, nieporównywalne z dzisiejszymi okoliczności i warunki wyjazdów w teren z niepełnosprawnymi. Pionierskie, spartańskie, nieprzewidywalne. Były to wyprawy w okolice Olkusza do Sułoszowej, potem do Pińczowa. Niepełnosprawni spali na łóżkach, opiekunowie na podłodze na karimatach, kuchnia węglowa, jadalnia w namiocie wojskowym, toalety w podwórzu, trochę pomocy z darów, trochę z parafii, trochę z MOPS. - Byliśmy szczęśliwi, że te wyjazdy jakimś cudem dochodzą do skutku, a trudności mobilizowały, wyzwalały energię - wspomina K. Słoń. Podczas jednego z takich wyjazdów poznał przyszłą żonę Beatę; była to w ogóle taka kuźnia dla wielu innych, późniejszych par małżeńskich. Turnus był idealnym sprawdzianem charakterów, ludzie poznawali się od podszewki, zżywali.
Gdy w 1991 r. ks. Bodziony wyjechał na Sycylię i grupa zaczęła się rozprzęgać, zdecydował się nią pokierować - zawsze musi być jakiś lider, ktoś odpowiedzialny za całość. Skrzyknął ludzi i kolejne turnusy w Pińczowie stały się faktem. Nieocenioną pomoc okazali wówczas m.in. ks. Stanisław Słowik, Zofia Wilczyńska - wtedy dyr. MOPS-u. W 1995 r. na bazie tej grupy powstało Świętokrzyskie Stowarzyszenie „Niepełnosprawni Plus”, którego Krzysztof Słoń jest prezesem. Niektórzy podopieczni to jeszcze ludzie z tamtych pionierskich czasów, sporo jest nowych. Do 1999 jeździli na turnusy do Pińczowa, od 2000 - nad morze, raz byli w Zakopanem. Krzysztof Słoń zawsze z nimi. - W zasadzie jest to mój jedyny urlop - mówi. Czy nie wolałby poleżeć gdzieś spokojnie na plaży po całym roku pracy? Może nie byłoby i źle, ale jak mógłby ich wszystkich, wiernych przyjaciół zostawić? Powiedzieć: w tym roku nie jedziemy, muszę odpocząć...? Nie mógłby. Fakt, przydałby się ktoś, kto przejmie pałeczkę i, co roku, więcej młodych wolontariuszy. Na turnusach nikt się nie nudzi, jeżdżą, zwiedzają. Byli np. na Wawelu i Jasnej Górze, w Łańcucie, Niepokalanowie, ludzie na wózkach nacieszyli się widokiem Morskiego Oka, uczestniczyli w spływie Dunajcem, zobaczyli Bieszczady i Solinę, byli na koncertach rockowych i kabaretonach, na żywo słyszeli Kombi, Budkę Suflera, Krawczyka i Eleni, obejrzeli Teatr Józefowicza. Podczas każdego turnusu są wierni formule wczasorekolekcji, tak jak chciał ks. Piwowarczyk i ks. Bodziony. Zawsze jeździ z nimi kapłan, od kilku lat jest nim najczęściej ks. Sławek Dalczyński (on też wybiera taki właśnie urlop).
Gdy w 2007 r. K. Słoń został dyrektorem PFRON, poczuł się jak wśród swoich - zarówno ludzi, jak i dobrze znanych problemów i spraw. - Ja rozumiem niepełnosprawnych i ich potrzeby, oni mają do mnie zaufanie. Znam cały wachlarz tego typu potrzeb w regionie i myślę, że nieobce mi są wszelkie odcienie pracy z niepełnosprawnymi. W środowisku niepełnosprawnych mówią o mnie „nasz Krzysiu”. To wielki zaszczyt dla mnie.

Reklama

Różaniec do wojska

Gdy tuż po studiach musiał odbyć obowiązkową służbę wojskową, śp. bp Mieczysław Jaworski wezwał ich, trzech kolegów, do siebie na Czerwonego Krzyża, dał im po różańcu, pobłogosławił i po ojcowsku wycałował.
Inna sytuacja: Ksiądz Biskup chory leżał w szpitalu, potrzebował ministranta do posługi, Krzysztof codziennie służył mu do Mszy. Wówczas poznał Annę Śleźnik - akurat był tuż po dyplomie na politechnice, bez pracy. A. Śleźnik, wówczas dyr. Wojewódzkiego Zespołu Pomocy Społecznej zaproponowała mu pracę w Domu Pomocy Społecznej przy Jagiellońskiej. Miało być na tymczasem, a trwało od 1991 do 2007. - Tamta praca z ludźmi samotnymi, starszymi dała mi niesamowity potencjał, była lekcją pokory i szacunku dla człowieka po sam kres jego ziemskiego życia - wyjaśnia K. Słoń.
12 października 1991 r. Biskup Mieczysław udzielił ślubu Beacie i Krzysztofowi, a potem sakramentu chrztu ich pierworodnemu synkowi. W 2001 r. ucieszył się, że tak jak prosił, najmłodszemu dali na drugie imię Jan - po Ojcu Świętym. Wiadomość o nagłej śmierci Biskupa Mieczysława zastała ich na turnusie z niepełnosprawnymi w Zakopanem. Całą rodziną odwiedzają jego grób na cmentarzu.

Reklama

Poprawiając stan miasta

Przygoda z polityką, samorządem Kielc i zaangażowaniem na rzecz regionu rozpoczęła się w 1998 r., gdzieś z końcówki listy „Wspólnoty Świętokrzyskiej” skupionej wokół obrony woj. świętokrzyskiego. Radny trzech kadencji Krzysztof Słoń stoi obecnie na czele Rady Miasta. W jaki sposób - będąc w opozycji do poprzedniego prezydenta pierwszej kadencji lub (od 6 lat) w klimacie dobrej współpracy z prezydentem Lubawskim - „chciał poprawiać stan miasta” - krótko powiedzieć nie sposób. Ot, choćby w dziedzinie społecznej: w 2002 r. były w Kielcach 2-3 świetlice środowiskowe, dzisiaj jest ich 35, jak grzyby po deszczu wyrastają: kluby seniora, ośrodki wsparcia, wczesnej interwencji. Elementy solidarności społecznej są coraz bardziej widoczne w wielu dziedzinach, sporo robi się też w sferze inwestycyjnej, choć potrzeby są tutaj olbrzymie. - Są projekty i pieniądze - damy radę - mówi.
Trudne negocjacje, niecierpiące zwłoki sprawy, spotkania z mieszkańcami, kwestie do szybkiego rozstrzygnięcia, harmonogram dnia napięty do granic możliwości. Chce być ponadpartyjnym arbitrem stron. Łączyć, a nie dzielić. Tak jak nauczył się w szkole oazy, na pielgrzymim szlaku, w obcowaniu ze starością i niepełnosprawnością.

Reklama

KRZYSZTOF SŁOŃ

rocznik 1964, kielczanin, po technikum elektrycznym studia na Wydziale Budownictwa Politechniki Świętokrzyskiej, dwukrotnie studia podyplomowe: w zakresie informatyki w szkole oraz organizacji pomocy społecznej.
1991 - 2007 praca na stanowisku kierowniczym w DPS im. Jana Pawła II w Kielcach. Od 2007 r. - dyr. świętokrzyskiego oddziału PFRON.
Żona Beata, pielęgniarka, czworo dzieci: Krzysztof junior 16 lat, Mateusz 13 lat, Anna 11 lat, Bartłomiej 7 lat.
Odznaczony przez Prezydentów RP brązowym i srebrnym krzyżem zasługi za działalność samorządową i społeczną.

A ponadto

1978 r. - wstąpienie do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i dwudziestoletnie trwanie w całkowitej abstynencji (nawet na własnym ślubie) pozwoliło na wypracowanie zdrowej postawy i dystansu do alkoholu. Zamiłowanie do medycyny i trzykrotne próby zdania egzaminów na uczelnie medyczne zaowocowały dobrą znajomością podstaw opieki medyczno-pielęgniarskiej w pracy ze starszymi i niepełnosprawnymi oraz tym, że gdyby jednak dostał się na medycynę, byłby kimś zupełnie innym. Ale czy tego by chciał…? Kolędowanie z gitarą, w kostiumach Trzech Króli w gmachach urzędów miasta i województwa z trzema przyjaciółmi radnymi oraz czterokrotne budowanie żywej szopki w Kielcach świadczą o dystansie do „poważnych funkcji’ ’, są też realizacją nowych wyzwań - w tym roku jest to pomoc dla małych Afrykańczyków. Swoje życiowe powołanie realizuje w rodzinie. Chrześcijański dom, pełen dzieci i stały kontakt z dziadkami to wielka wartość w jego życiu, źródło radości i satysfakcji. Dzięki wyrozumiałej, kochanej żonie i czwórce wspaniałych dzieci codziennie ładuje akumulatory i czerpie siły do aktywności oraz pracy na wysokich obrotach.
2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łańcut: pogrzeb ks. prał. Władysława Kenara – Honorowego Prałata Ojca Świętego

2024-06-01 19:55

[ TEMATY ]

pogrzeb

Karol Porwich/Niedziela

Był to kapłan według Bożego Serca, który kochał Chrystusa, kochał Jego Matkę i kochał Kościół - powiedział abp Adam Szal o śp. ks. Władysławie Kenarze. W sobotę 1 czerwca w Łańcucie odbył się pogrzeb wieloletniego proboszcza tutejszej parafii farnej. Za swoją pracę ks. Kenar został w przeszłości mianowany przez św. Jana Pawła II Honorowym Prałatem Ojca Świętego, a przez radnych miejskich odznaczony tytułem Honorowego Obywatela Miasta Łańcuta.

Ks. Władysław Kenar zmarł 28 maja wieczorem, przeżywszy 87 lat, w tym 63 w kapłaństwie. Mszy św. pogrzebowej w łańcuckiej Farze przewodniczył metropolita przemyski abp Adam Szal, a koncelebrowali ją: rocznikowy kolega ks. Kenara bp Edward Frankowski - emerytowany biskup pomocniczy diecezji sandomierskiej, jego uczeń bp Marian Buczek - senior diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie oraz wielu księży.

CZYTAJ DALEJ

5 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o Sercu Jezusa

[ TEMATY ]

Serce Jezusa

Najświętsze Serce Pana Jezusa

Karol Porwich/Niedziela

Czerwiec to w Kościele miesiąc poświęcony szczególnie Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Czy wiemy o Nim to, co najważniejsze? Oto 5 rzeczy, które przybliżą nas jeszcze bardziej do Serca naszego Pana!

1. Fragmenty z Pisma Świętego mówiące o Sercu Boga

CZYTAJ DALEJ

By zawierzyć ból i cierpienie

2024-06-02 18:46

Małgorzata Pabis

    W bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach odbyła się w sobotę, 1 czerwca VII Ogólnopolska Pielgrzymka Rodzin Dzieci Utraconych.

    Mszy świętej, która była sprawowana w samo południe. przewodniczył ks. Zbigniew Bielas, rektor Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Eucharystię dopełniło nabożeństwo zawierzenia zmarłych dzieci Bożemu Miłosierdziu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję