Reklama

Złoty jubileusz kapłaństwa

2 sierpnia parafia pw. św. Barbary w Płośnicy przeżywała niecodzienną uroczystość - 50. rocznicę święceń kapłańskich swojego proboszcza ks. kan. Lucjana Wiśniewskiego

Niedziela toruńska 36/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Jubilat w obecności ordynariusza diecezji toruńskiej bp. Andrzeja Suskiego, ks. kan. Mariana Wiśniewskiego - dziekana dekanatu lidzbarskiego, kapłanów oraz służby liturgicznej przeszedł w uroczystej procesji z plebanii do kościoła. W świątyni Ksiądz Biskup odmówił modlitwę błogosławieństwa nad Jubilatem, założył wianek na jego rękę, pobłogosławił i wręczył mu krzyż. Następnie ks. kan. Lucjan Wiśniewski przewodniczył Eucharystii w asyście ks. kan. Mariana Wiśniewskiego i ks. prał. Gerarda Gromowskiego.
Na początku Mszy św. Ksiądz Jubilat przywitał przybyłych, zarówno duchowieństwo, jak i osoby świeckie, które zetknęły się z nim na kapłańskiej drodze. Wiodła ona przez kilka parafii, w których był wikariuszem, przez parafie, gdzie pełnił urząd proboszcza, tj. św. Jakuba Apostoła w Mikołajkach, Najświętszego Serca Pana Jezusa w Radomnie oraz św. Barbary, w której służy od 1 maja 1990 r. Następnie ks. kan. Lucjan Wiśniewski zapowiedział, że w czasie Eucharystii pragnie dziękować Panu Bogu za dar życia i dar powołania, który kształtował się w Chełmnie nad Wisłą oraz wypraszać Miłosierdzie Boże dla parafian i swojej rodziny, a zwłaszcza dla zmarłych rodziców.
W homilii bp Andrzej Suski mówił o Jezusie Chrystusie Dobrym Pasterzu, który szuka zabłąkanych owiec, bierze je na ramiona i zanosi do swojej owczarni. Dobry pasterz „kocha swoje owce, osłania je sobą, broni każdej do końca, nawet jeśli przyjdzie zapłacić za to własnym życiem”. Tak postąpił Jezus, zaświadczając „swoim krzyżem, swoją Krwią za nas wylaną, swoim Ciałem za nas wydanym” - kontynuował Kaznodzieja. Jezus jest dla nas Dobrym Pasterzem, który „wciąż o nas się troszczy, wciąż nas osłania, wciąż nas broni, wciąż nas prowadzi, a czyni to przez tych, których powołał na pasterzy swojego Kościoła”.
Ksiądz Biskup w dalszej części kazania podkreślił, że tę jubileuszową uroczystość przeżywamy „we wspólnocie Kościoła, ponieważ kapłaństwo jest sakramentem społecznym, niezbędnym dla życia i posłannictwa całego Kościoła, całej społeczności Kościoła”. Stąd wspólnota parafialna wraz z Księdzem Jubilatem dziękuje dobremu Bogu za ten długi odcinek drogi - 50 lat służby Bogu i ludziom. „Ta wdzięczność - powiedział Biskup Andrzej - obejmuje chronologicznie najpierw rodziców, którzy dali życie i wychowanie chrześcijańskie, bo to w klimacie rodziny, w klimacie przyjaznym Bogu i Kościołowi, w klimacie modlitwy, wzajemnej miłości kiełkuje i rozwija się powołanie do kapłaństwa”. Następnie wymienił kolejne etapy, które miały niewątpliwy wpływ na powołanie i przygotowanie do kapłaństwa, tj. parafia, szkoła, seminarium, a więc duszpasterze i nauczyciele, wykładowcy i wychowawcy seminarium pelplińskiego, którym również należy się wdzięczność. Przypomniał także, że to właśnie diecezja chełmińska straciła ponad 300 kapłanów, którzy oddali życie przy swoich kościołach lub w obozach zagłady, a wśród nich m.in. bł. ks. Stefan Wincenty Frelichowski.
Na koniec Biskup Toruński podziękował dostojnemu Jubilatowi za 50 lat duszpasterskiej posługi na niwie Kościoła, głoszone słowo Boże, otwieranie źródeł łaski w sakramentach świętych, wszystkie znaki pasterskiej troski i miłości obejmującej całe rodziny oraz za 50 lat dochowania wierności Bogu, Kościołowi i parafianom, a jednocześnie życzył błogosławionego roku jubileuszowego, który przyczyni się do dalszego dawania siebie Bogu i ludziom.
Po Komunii św. ks. kan. Lucjan Wiśniewski ze wzruszeniem przyjął życzenia, kwiaty i prezenty od przybyłych na uroczystość delegacji oraz rodziny Jubilata. W imieniu księży dekanatu lidzbarskiego życzenia złożył ks. kan. Marian Kruszona - były dziekan dekanatu lidzbarskiego. Na zakończenie Mszy św. dostojny Jubilat podziękował bp. Andrzejowi Suskiemu za obecność i wygłoszoną homilię, a także wszystkim za życzenia, kwiaty, obecność oraz modlitwę.
Otoczmy czcigodnego Jubilata naszymi modlitwami i prośmy Boga o zdrowie, a także obfitość Bożych łask na dalsze lata życia za przyczyną Matki Najświętszej - Matki Kapłanów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

Czy w oczach Maryi istnieją lepsze i gorsze życiorysy? Dlaczego warto Ją zaprosić we własny rodowód? I do jakiej właściwie rodziny Maryja wprowadza Jezusa? Zapraszamy na czwarty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że przy Maryi każda historia może zakończyć się świętością.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Rzeszowskie spotkania maryjne

2024-05-03 21:00

Irena Markowicz

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

W maju, miesiącu przesiąkniętym wdzięcznością do naszej Matki w Niebie łatwiej też

odnajdujemy ślady jej obecności w naszym otoczeniu. Kamienna figura Pani Rzeszowa na osiedlu Staroniwa, bliźniaczo podobna do tej, która objawiła się Jakubowi Ado w 1513 na gruszy w ogrodzie bernardyńskim...

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję