Reklama

Wycieczka przez front

Rocznica wybuchu II wojny światowej przywodzi mi na pamięć opowieści mojej babci - Marii Teresy Chmiel, dotyczące lat okupacji niemieckiej. Zawsze lubiłem czytać książki wojenne, jednak wspomnienia Babci pokazywały coś więcej. Uczyły, że wojna to nie tylko czas wielkich zbrodniarzy i stawiających im czoła bohaterów. Wojna to przede wszystkim zmaganie się prostych ludzi z ekstremalną rzeczywistością

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W opowiadaniach Babci przewijał się ciągle jeden motyw, na który chciałem zwrócić szczególną uwagę. Chodzi mianowicie o Opatrzność Bożą, która wierne Bogu osoby potrafi wyprowadzać z sytuacji po ludzku z góry przesądzonych.

Dziwny esesman

Moja Babcia mieszkała w Bronowicach Wielkich, które dopiero podczas wojennych rządów Hansa Franka zostały włączone o obręb miasta Krakowa. Wszelkie sprawy urzędowe, a także wiele spraw prywatnych, mieszkańcy Bronowic zmuszeni byli załatwiać w centrum miasta. W chwilach gdy okupant szczególnie gnębił ludność cywilną, wyprawy „do miasta” bywały niebezpieczne. Jedną z najgorszych możliwych sytuacji były uliczne łapanki. Babcia szła z pl. Wszystkich Świętych w kierunku ul. Zwierzynieckiej, kiedy ulicę z dwóch stron zastawiły samochody wojskowe, a przebywający tam ludzie zostali bez możliwości ucieczki. Wszystkich, w tym moją Babcię, zaprowadzono na dziedziniec pałacu Sanguszków (dzisiejszy budynek Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II), celem wylegitymowania, spisania i przewiezienia do obozu w Auschwitz. Całkiem niedawno dowiedziałem się, że tę łapankę na ul. Franciszkańskiej nagrał z kościoła Franciszkanów na taśmę filmową pewien żyjący jeszcze AK-owiec. Moja Babcia znalazła się jednak blisko wyjścia na ulicę i zaczęła przechodzić do wylotu dziedzińca. Nie wiedzieć dlaczego esesman, który pilnował porządku w bramie, powiedział do Babci, że... może wyjść. W ten sposób, jako jedyna z łapanki uniknęła śmierci. Opowiadając mi tę historię po 50 latach, była przekonana, że zawdzięcza ratunek Bożej Opatrzności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O mały włos...

W czasie okupacji Babcia pracowała na dzisiejszej ul. Kościuszki w fabryce szczotek. Do domu w Bronowicach Wielkich wracała z pracy piechotą ok. 8 km. Był późny wieczór 17 stycznia 1945 r. Babcia doszła już do rampy kolejowej w Bronowicach Małych, oddalonej od domu niewiele ponad kilometr. Wtedy kula ognia wprost z nieba uderzyła w stojącą opodal studnię...
Nagle zaroiło się od ognistych kul. Babcia przestraszyła się, że jeden z pocisków moździerzowych, lub z rakieta z katiuszy może w nią trafić. Kilkanaście metrów dalej spotkała Władysława Czepca (wnuka bohatera „Wesela” Wyspiańskiego). Razem czym prędzej pobiegli do stojących najbliżej domów. Szukali schronienia w domach wielu ludzi, jednak ci w obawie przed Niemcami nie chcieli wpuścić nikogo do środka. Nagle p. Władek gdzieś zniknął. Babcia została sama, a w okolicy słychać było coraz wyraźniej strzały karabinowe i wybuchy. Dopiero kilka domów dalej znalazła kryjówkę, schowała się z całą tamtejszą rodziną w piwniczce pod izbą. W tym osobliwym miejscu dowiedziała się, że to Armia Czerwona atakuje Kraków.
Odgłos walk trwał kilka godzin. Kiedy strzały ustały, postanowiła wyjść na zewnątrz, by czym prędzej udać się do domu, gdzie domownicy z pewnością umierali ze strachu. Kiedy wyszła z krzewów naprzeciwko poleciała w jej stronę seria kul z erkaemu. Cudem nie została trafiona. Próbowała wyjść z budynku kilka razy, lecz scenariusz powtarzał się. Dopiero, gdy kilku radzieckich żołnierzy wpadło w kępę krzewów i zlikwidowało niemieckie stanowisko ogniowe, Babcia mogła pobiec w kierunku domu. Choć chwilę wcześniej mało nie straciła życia, miast ulgi poczuła przerażenie, gdy wracając oglądała zachowanie czerwonoarmistów. W różnych opowiadaniach wielokrotnie wspominała strach, jaki towarzyszył jej podczas okupacji Krakowa przez stalinowskie wojska...

Wiara nade wszystko

Podczas wojny każdy mógł zginąć. Babcię Terenię nie spotkał taki los. Dlaczego? Odpowiedź znajduję w pudełku z pamiątkami po Babci. Znajduje się w nim wiele modlitewników i ciekawych dokumentów z czasów wojny. Wśród nich podpisane przez Babcię akty zawierzenia Najświętszemu Sercu Jezusowemu, Niepokalanemu Sercu Maryi. Poświadczenie przyjęcia szkaplerza. Babcia była bardzo bogobojna i zawsze pokładała wszelkie swoje nadzieje w Bogu. Jestem przekonany, że tylko dzięki temu przeżyła i mogła po wielu latach opowiedzieć wnukom o tym, jak przedzierała się przez nacierający front...

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Żołnierz Chrystusa

Niedziela Ogólnopolska 18/2023, str. 22

[ TEMATY ]

św. Florian

Adobe Stock

Św. Florian

Św. Florian

Jako żołnierz i urzędnik cesarski odważnie wyznał wiarę w Chrystusa.

Florian w młodym wieku został dowódcą wojsk rzymskich stacjonujących w Mantem (obecnie w północno-wschodniej Austrii). Był urzędnikiem cesarskim w prowincji rzymskiej Noricum (dzisiaj środkowa Austria). Kiedy wybuchło prześladowanie chrześcijan podczas rządów Dioklecjana, został aresztowany wraz z czterdziestoma żołnierzami i przymuszony do złożenia ofiary bogom, jednak stanowczo tego odmówił. Poddano go chłoście i torturom. Namiestnik prowincji – Akwilin – kazał szarpać jego ciało żelaznymi hakami; wreszcie uwiązano kamień u jego szyi i utopiono go w rzece Enns.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Magdalena Guziak-Nowak: wszystkie ręce na pokład dla ochrony życia dziecka nienarodzonego

2024-05-04 09:55

[ TEMATY ]

pro life

Adobe.Stock

- Jestem przeciw aborcji, ponieważ po pierwsze nie wolno zabijać niewinnych dzieci, a po drugie kobiety zasługują na dobrą, konkretną, realną pomoc w rozwiązaniu ich prawdziwych problemów, z którymi czasami w ciąży muszą się borykać, a nie na taką tanią alternatywę, która do końca życia pozostanie wyrwą w sercu - mówi Magdalena Guziak-Nowak, sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, dyrektor ds. edukacji.

Pani Magdalena wraz z mężem Marcinem wygłosiła 2 maja konferencję nt. „Każde życie jest święte i nienaruszalne” w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w ramach comiesięcznych modlitw w intencji rodzin i ochrony życia poczętego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

iv>

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję