Reklama

Modlitwa z dębowieckich dróżek

Wielki odpust w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Dębowcu odbędzie się w dniach 19-20 września. Suma odpustowa w niedzielę o godz. 11

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przebrzmiało bicie dzwonu, który zwoływał mieszkańców Dębowca na poranną Mszę św. do sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej. Niewielu ich przychodzi na pierwszą Eucharystię, ale tego dnia są pielgrzymi i za chwilę zapełnią ławki przed figurą Maryi. Przy kapliczkach różańcowych stoją dwie panie. Rozważają czwartą tajemnicę chwalebną. Przy tajemnicy ukoronowania cierniem widać parę małżonków zatopionych w modlitwie.... Wijące się alejki pośród murawy przetykanej polnym kwieciem, prowadzą do świątyni. Kościół opustoszał, już po Mszy św. Co chwilę jednak ktoś wchodzi, zapala lampkę i szepcze modlitwę. „Wciąż tu przychodzę - zwierza się starsza kobieta komuś, kto widać jest nieczęstym bywalcem w Dębowcu. - Wszystko tu uproszę. Tu moja moc, siła, pociecha”. Jej twarz jest pełna spokoju i radości. Klęczy wpatrzona w twarz Pięknej Pani…
Po wyjściu z kościoła nawiedzenie Kalwarii saletyńskiej. Wiele razy w ciągu dnia rodzice przyprowadzają tam swoje maleńkie dzieci. Ojcowie niosą je w ramionach, a starsze idą do Maryi samodzielnie, trzymając się ręki matki. „Dlaczego Ona płacze? - powtarza się pytanie, i rodziciele nieraz z trudem radzą sobie z dziecięcą teologią. Jednak czują i wiedzą, że w Najświętszej Dziewicy z La Salette znajdą wzór właściwego wychowania swoich pociech. Bo wychowywać - to kochać i stawiać wymagania. Ona w La Salette nie głaskała pastuszków po głowach. Okazała im troskę, miłość, ale nie uciekała od napomnień, od trudnych spraw, kiedy trzeba było powiedzieć: tak nie wolno, to obraża Pana Boga... „Przekażcie to całemu ludowi”...
Ze świątyni wysypała się gromada dzieci w białych strojach od I Komunii św. To jedna z wielu dziecięcych pielgrzymek. Przyjechały z diecezji tarnowskiej z księdzem proboszczem i rodzicami. Dzieci pobiegły kupować pamiątki, a potem chciałyby pochwalić się jemu, jaki kupiły obrazek, figurkę. Ale księdza nigdzie nie widać, ma „swoje sprawy” do załatwienia. Klęczy rozmodlony przed Dębowiecką Królową w pustym kościele. Wyszedł stamtąd, prosto do autokaru w godzinie odjazdu...
Przed główną bramą zatrzymuje się auto z jasielską rejestracją. Matka wsparta na ramieniu syna, idzie w kierunku Kalwarii. Dopóki mogła, przyjeżdżała rowerem do Maryi, nawet parę razy w tygodniu. Teraz, osamotniona w swoim cierpieniu, nie opuszcza domu, chyba, że trafi się okazja, jak dziś właśnie. Chętnie zostałaby na popołudniowe nabożeństwo - będzie specjalny program o Ojcu Świętym. Nie mogą - schorowana matka nie ma tyle sił, a syn nie dysponuje wolnym czasem. Więc tylko krótka chwila spotkania musi wystarczyć i zaspokoić tęsknotę duszy... Piękna Pani w La Salette mówiła, że ludzie nie kochają Boga, gardzą Mszą św., gardzą postem, przeklinają, nie modlą się. Wzywała do nawrócenia. Jej figury w Dębowcu ciągle przypominają tamto wydarzenie, tamte słowa, powiedziane przez łzy. Pielgrzymi rozważają Orędzie Najświętszej Dziewicy i odnajdują Matkę, która „wszystko rozumie”, która nie odtrąci żadnego grzesznika, bo wie, że nigdy nie jest za późno na nawrócenie... Łzy ciągle płyną. Matka kocha i czeka...
Wieczorem na Apel jeszcze raz przychodzą Jej czciciele. Babcia podprowadza wnuki. Chłopiec i dziewczynka wspinają się na palce, by ustawić świece przy figurze Pięknej Pani. Mieszkają w Krakowie. Jak przyjechały na Boże Narodzenie, to zaraz pytały, czy pójdą wszyscy do klasztoru na Apel. Ale zimą nie ma tego nabożeństwa, więc czekały cierpliwie do wakacji...
Starsza pani już od dłuższego czasu klęczy przed cudowną figurą w sanktuaryjnej świątyni. Poproszona, aby zajęła wygodniejszą pozycję, odpowiada stanowczym szeptem: „Nie, nie, tak mi lepiej. Nie widziałam tej Matki ponad 20 lat!”... Przyjechała z Gdańska i chce wykorzystać każdą chwilę na intensywną modlitwę. Nie wie, kiedy znów będzie jej dana łaska nawiedzenia maryjnego sanktuarium w Dębowcu.
Tyle osób, tyle problemów jest każdego dnia powierzanych Najświętszej Dziewicy. Z dębowieckich dróżek, z ciszy sanktuaryjnego kościoła, płynie nieustanna modlitwa. Ludzie wierzą, że Piękna Pani będzie pamiętała przed Bogiem, będzie wspierała opieką. Jej Matczyne serce jest tak szerokie, że wystarczy miejsca dla każdego. Jej ramiona są gotowe zawsze przytulić. Chyba, że ktoś nie chce i sam wymyka się z tych dobrych rąk. Kiedy jednak zapragnie wrócić, to może być pewien, że Matka będzie na niego czekać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Złoty Krzyż Zasługi dla włoskiej dziennikarki i kierownika sekcji polskiej Vatican News

2024-05-03 13:58

[ TEMATY ]

ks. Paweł Rytel‑Andrianik

złoty Krzyż Zasługi

Włodzimierz Rędzioch/Niedziela

Ze wzruszeniem przyjąłem wraz z Manuelą Tulli, dziennikarką ANSA, odznaczenie Pana Prezydenta RP za upowszechnianie wiedzy o Polakach ratujących Żydów na arenie międzynarodowej – tak decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o przyznaniu odznaczenia skomentował ks. Paweł Rytel-Andrianik kierujący polską sekcją mediów watykańskich. Uroczystość odbyła się w czwartek 2 maja wieczorem w Ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej.

Manuela Tulli i ks. Paweł Rytel-Andrianik są autorami książki o rodzinie Ulmów „Zabili nawet dzieci” opublikowanej po włosku i angielsku. Wersje polska, hiszpańska, portugalska i chińska są w przygotowaniu. Pozycja spotkała się z uznaniem odbiorców w różnych krajach. Jest ona wspólnym spojrzeniem Włoszki i Polaka na historię rodziny Ulmów w kontekście historycznym. Powstała i została wydana we współpracy z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II.

CZYTAJ DALEJ

Ludzie o wielkim sercu

2024-05-04 15:21

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Z okazji wspomnienia św. Floriana w Sandomierzu odbyły się uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Obchody rozpoczęła Mszy św. w bazylice katedralnej, której przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Eucharystię koncelebrował ks. kan. Stanisław Chmielewski, diecezjalny duszpasterz strażaków oraz strażaccy kapelani. We wspólnej modlitwie uczestniczyli samorządowcy na czele panem Marcinem Piwnikiem, starostą sandomierskim, komendantem powiatowym straży pożarnej bryg. Piotrem Krytusem, komendantem powiatowym policji insp. Ryszardem Komańskim oraz strażacy wraz z rodzinami.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję