Reklama

Chrześcijanin albo pomaga, albo nie jest chrześcijaninem

Niedziela częstochowska 44/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Woynarowska: - Jak sobie radzi Caritas, jedna z największych organizacji charytatywnych w Polsce, w dobie kryzysu?

Ks. Prał. Stanisław Iłczyk: - Kryzys gospodarczy zmienił z pewnością pracę Caritas. Jesteśmy przecież nastawieni na codzienną pomoc, bo codziennie przychodzą do nas ludzie z rozmaitymi problemami, więc kryzys dotyka nas codziennie. Caritas skupiony jest na rodzinie, zwłaszcza wielodzietnej, albo tej patologicznej, w trudnej sytuacji. Wychodzimy z założenia, iż dzieci nie są winne, że ojciec pije, a matka nie umie zająć się domem. I to jest trzon naszej pracy. Codziennej, mozolnej, często z małą szansą na jakiekolwiek zrozumienie, że o wdzięczności nie wspomnę. Ta codzienna praca, to pięć kuchni, w których każdego dnia wydajemy kilkaset obiadów, to 4 ośrodki, w których opiekujemy się bezdomnymi. I od razu wyjaśnię, że nie chodzi wyłącznie o ich nakarmienie. Trzeba kupić środki czystości, ubrania, pomóc w pozałatwianiu różnych prawnych spraw, załatwić dostęp do lekarza, bo przecież bezdomni są nieubezpieczeni, itd...
Nowość, która pojawiła się wraz z kryzysem, to spora grupa ludzi, którzy przychodzą do nas prosto z MOPS z bardzo konkretnymi potrzebami, których nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć. Stracili pracę, a mają rachunki do zapłacenia - prąd, gaz, czynsz... Czasem zadłużenia sięgają 20, 30 tys. Nie mamy takich pieniędzy. Ktoś inny potrzebuje tony węgla na zimę. Przychodzą z założeniem, że ksiądz ma temu zaradzić i już. Wtedy, jako kapłan, mam podwójnie trudną sytuację, bo muszę odmówić. Słyszę oburzenie, że jak to? Ksiądz nie ma prawa powiedzieć „nie” potrzebującemu! Na nic tłumaczenia, że my na bieżąco „przerabiamy” to, co otrzymujemy od darczyńców w formie przedmiotów czy gotówki - gotujemy obiady, dajemy dzieciakom wyprawki do szkół, kupujemy lekarstwa ratujące życie...

- A bezdomni? Czy kryzys spowodował zwiększenie liczby osób bezdomnych?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Niestety, tak... I tutaj przyznam jest sytuacja najtrudniejsza. Zawsze pod koniec roku Caritas otrzymywała z rezerw Ministerstwa Polityki Społecznej pewną kwotę na opiekę nad bezdomnymi. W tym roku zmieniono system dotacji i każda diecezjalna Caritas musiała opracować indywidualny program zagospodarowania tych dotacji. W tym roku, zapewne w związku z kryzysem, funduszy ministerialnych starczyło dla ok. dwóch Caritas diecezjalnych, nie znaleźliśmy się w gronie wybranych. Nasz projekt merytorycznie był w porządku, natomiast komisja kierowała się atrakcyjnością wniosku. Nasz zapewne był mało atrakcyjny, bo zaplanowaliśmy remont przytulisk dla bezdomnych - mamy grzyb na ścianach, łazienki w fatalnym stanie, potrzeba nowej wentylacji itd... Dla nas najważniejsza jest ta fundamentalna pomoc - dać godziwy dach nad głową tym, którzy go nie mają… Dlatego w tym roku mamy bardzo uszczuplone fundusze na bezdomnych.

- W Częstochowie działają dwie noclegownie dla mężczyzn. Czy wobec tego ich istnienie, szczególnie w czasie zbliżającej się zimy, jest zagrożone?

- Oba ośrodki są na ulicy Krakowskiej. Pierwszy, pod numerem 80/2 jest własnością Caritas, mieści 35-40 osób, faktycznie nocuje w nim ok. 60. Drugi, pod numerem 80/15, własność miasta, a pod naszą opieką, formalnie przeznaczony jest dla 100 osób, w praktyce nocuje tam 160 mężczyzn. Po pożarze w Kamieniu Pomorskim, gdzie spłonął dom mniej więcej o takim przeznaczeniu, zarządzono inspekcje kontrolne w całej Polsce. Wyniki są takie, że oba częstochowskie przytuliska trzeba by zamknąć - i ten Caritas i ten miasta. O ile mogliśmy się szybciej uporać z brakami, które wskazano nam w noclegowni caritasowskiej, o tyle w noclegowni miejskiej sprawy się komplikują. W tym wypadku miasto uruchomiło całą procedurę przetargową - od kosztorysu i zrobienia projektu. Teraz czekamy na ogłoszenie przetargu, a mamy jesień. Tam potrzebny jest potężny remont. Nie wiem jak to zrobić bez wyprowadzania ludzi. Trzeba poziomami wyprowadzać ludzi do ogrzewalni. Jest to niełatwa sprawa. W zimie z tych 160 mężczyzn zrobi się 200.
Moim zdaniem w Częstochowie koniecznie trzeba pomyśleć o zmianie lokalizacji przytulisk. Remont miejskiego przytuliska na Krakowskiej to koszt 350 tys. zł. Niemal po przeciwnej stronie ulicy powstała Galeria Jurajska. Teren dawnego Elanexu za chwilę stanie się niezwykle atrakcyjny dla inwestorów. A nikt nie będzie inwestował w teren, na którym usytuowane są przytuliska dla bezdomnych. Więc kwestią czasu jest przenoszenie tego domu w inne miejsce. A nowe miejsce daje szansę na nowoczesny, lepiej dostosowany do potrzeb przytuliska obiekt. To będą pieniądze dobrze wydane, bo jak mówił Pan Jezus - „biednych zawsze będziecie mieć u siebie”. Od tego zjawiska społeczeństwo nie ucieknie.

Reklama

- Nasz region od jakichś trzech lat nawiedzają regularnie klęski żywiołowe. Czy Caritas częstochowska otrzymuje w związku z tym jakieś dodatkowe fundusze na pomoc ofiarom żywiołów?

- Od 2007 r. mamy co roku jakiś kataklizm. I przy całym szacunku i wdzięczności dla ofiarodawców, to zauważamy pewne przyzwyczajenie, które skutkuje mniejszą ofiarnością. W ostatnich latach zbiera się przecież nieustannie i na wszystko, a w sytuacji, gdy kryzys wysysa ludziom pieniądze z kieszeni, oni muszą dokonywać wyboru - na to dam, na to już nie... Z doświadczenia wiemy - hojni są najczęściej ludzie niezamożni, z niewielkimi i minimalnie rewaloryzowanymi rentami czy emeryturami. Nie w tym więc rzecz, że się ludziom serca zamykają, ale w pogarszającej się ich sytuacji bytowej.
Gdy w 2007 r. przeszła trąba powietrzna nad wsiami Skrzydlów, Adamów i Huby, wtedy w Caritas nie nadążaliśmy z odbieraniem telefonów. Ogromna pomoc szła z całej Polski, w Częstochowie mieliśmy pamiętny wielki koncert z samymi gwiazdami. W tym roku, to zainteresowanie naszym problemem stało się marginalne, bo powodzie dotknęły także wiele innych regionów Polski. Dla nas szczególnie tragiczny był rok ubiegły -- trąby powietrzne pustoszyły niemal cały teren archidiecezji: od Blachowni, po Gorzkowice czy Rozprzę. 800 domów mieszkalnych zostało zniszczonych zupełnie, podobnie jak 600 zabudowań gospodarczych. Otrzymaliśmy wtedy z Caritas Polska pomoc w wysokości 900 tysięcy zł, a cała pomoc, jaką przeznaczyliśmy dla ofiar żywiołów, to ponad 1,9 miliona. Trzeba było kupić tym ludziom żywność, materiały budowlane, środki higieniczne. Zabieraliśmy dzieci z poszkodowanych miejsc na wakacje, kupiliśmy im wyprawki szkolne, Caritas radomska przysłała nam np. sto ton zboża dla rolników. Na bieżąco wypłacaliśmy zapomogi na najpilniejsze potrzeby tych rodzin. Metoda pomocy w takich sytuacjach jest skomplikowana - inaczej pomaga się młodym, zdrowym ludziom, inaczej np. parze starszych osób.
Sztuka pomagania polega też na tym, by być pierwszym i odejść ostatnim. Na początku zawsze jest tłok. Do poszkodowanych przyjeżdżają wszyscy - dziennikarze, politycy, miejscowe władze, straż, policja, sporo organizacji pozarządowych. Z czasem jednak wokół ich tragedii robi się coraz ciszej. I wtedy, tak szczerze mówiąc, zostaje Caritas. My przecież, obok tych działań na szybko, działań doraźnych, mamy opracowane mechanizmy długofalowej pomocy. I taka obecność sprawdza się naszym zdaniem najbardziej.

- Działalność Caritas jest coraz lepiej postrzegana w społeczeństwie. Ludzie doceniają, że gdy ktoś jest w potrzebie pierwsza zjawia się Caritas. Czy czujecie taką życzliwość dla swoich działań?

- I tak, i nie. Dobrze byłoby, gdyby więcej Polaków nie zapominało o Caritas, zwłaszcza w chwili wypełniania PIT-ów. Mam na myśli 1%. A szczególnie apel ten kieruję do wiernych Kościoła częstochowskiego. Z zazdrością słuchałem ostatnio, jak szef katowickiej Caritas mówił, że z 1 procenta zebrali na swoją działalność ok.1, 5 miliona. U nas jest to ledwie 200 tys. Chciałbym uświadomić wszystkim, że pieniądze ofiarowane Caritas wracają w takiej czy innej formie do ludzi, i to tych naprawdę najbardziej potrzebujących. (cdn)

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 22.): Wierny pies

2024-05-21 20:50

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

Która modlitwa zmiękcza nawet najtrudniejsze charaktery? Czy istnieją zmarnowane adoracje? Po co w ogóle patrzeć na Jezusa? I co to wszystko ma wspólnego z narkozą? Zapraszamy na dwudziesty drugi odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o adoracji, której uczy Maryja.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: w Kościele chodzi o przekaz łaski!

2024-05-21 20:35

- Jesteście potrzebni do przekazywania łaski - mówił kard. Grzegorz Ryś do przyszłych diakonów archidiecezji łódzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję