Reklama

Kościół

Ostrowiec Świętokrzyski: dom dziecka prowadzony przez siostry zakonne zagrożony zamknięciem

Nie możemy dłużej funkcjonować w takich warunkach - to niedopuszczalne - alarmuje s. Elżbieta Kot, dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych "Nasz Dom" w Ostrowcu Świętokrzyskim. Placówka, prowadzona przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi od lat boryka się z poważnymi problemami finansowymi, które obecnie zagrażają jej istnieniu. Brak odpowiedniego wsparcia ze strony władz samorządowych oraz niskie dotacje sprawiają, że dalsze funkcjonowanie domu dziecka staje pod znakiem zapytania.

[ TEMATY ]

dom dziecka

Grażyna Kołek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zespół Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych "Nasz Dom" to dwie placówki opiekuńcze w Ostrowcu Świętokrzyskim, prowadzone przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi od 2008 roku. Od początku swojej działalności borykają się problemami finansowymi, wynikającymi ze zbyt niskiego dotowania przez władze samorządowe.

Czy ktoś wyciągnie pomocną dłoń?

Główny problem leży w Ustawie o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej, która nie precyzuje minimalnej kwoty dotacji na każde dziecko w placówce opiekuńczo-wychowawczej, pozostawiając tę decyzję w gestii samorządów. Siostra Elżbieta Kot, dyrektor "Naszego Domu", wyjaśnia, że zgodnie z artykułem 196. ustawy, wysokość dotacji na kolejny rok jest korygowana jedynie o wzrost cen i usług, co nie uwzględnia innych istotnych kosztów, które znacząco wzrosły w ostatnich latach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wzrosła przede wszystkim płaca minimalna, ale i opieka zdrowotna, nakłady na edukacje, zwyżki widzimy właściwie w każdej dziedzinie życia. Musimy zwiększyć pensje naszych pracowników, wydłużono także urlopy, co może powodować braki kadrowe, chociażby w czasie wakacji, z którymi już teraz często mamy do czynienia - zaakcentowała.

Siostra przyznała, że od wielu lat upomina się o zwiększenie finansowania, jednak powiat ostrowiecki ciągle powołuje się na powyższe przepisy, twierdząc, że nie może zwiększyć finansowania. - Wiem jednak, że większość powiatów w Polsce, mimo wszystko podwyższa finansowanie takim placówkom jak nasza, biorąc pod uwagę realne koszty. Według mnie brakuje odgórnej regulacji, która zakładałbym minimalną sumę dotacji na placówki opiekuńczo-wychowawcze, podlegającej rządowej rewaloryzacji - oceniła.

Podziel się cytatem

Likwidacja albo niski poziom

Reklama

Obecnie placówki takie jak „Nasz Dom” są często stawiane przez powiat pod ścianą i mają do wyboru likwidację lub prowadzenie dalszej działalności, jednak na bardzo niskim poziomie, co może godzić w dobrostan przebywających tam dzieci. - Mam do wyboru, albo zostawić dzieci, albo żyć w niepewności i nieustannie żebrać o jakiekolwiek wsparcie - akcentuje dyrektor. Przyznając, że po opłaceniu pensji pracownikom oraz wydatków potrzebnych do funkcjonowania domów, kwota, która pozostanie wyłącznie na potrzeby 28. dzieci, przebywających w obu placówkach, to 20 tys. zł miesięcznie. - To pieniądze na żywienie, leczenie i wszystkie inne potrzeby naszych podopiecznych. Śmieszna kwota. Dalsze funkcjonowanie w takich warunkach jest niedopuszczalne - przyznała.

Kolejnym problemem z jakim boryka się „Nasz Dom” są braki kadrowe. Według powszechnej opinii dyrektorów placówek na grupę na grupę 14 dzieci, powinno być zatrudnionych co najmniej 6 do 8 wychowawców (dyrektorzy biorą pod uwagę potrzeby dzieci i zmiany w prawie pracy). - W powiecie ostrowieckim sugeruje się, że wystarczy czterech. Co jest oczywiście niewystarczające. Nie możemy łatać dziur kadrowych osobami zatrudnionymi na zlecenie. Dzieci, które nie mają rodziców powinny w tej materii doświadczyć pewnej stabilności. Poza tym, kto dałby sobie radę mając tyle dzieci, każdemu poświęcić czas, pomóc przy lekcjach, porozmawiać o trudnościach, nauczyć ich podstawowych czynności, przygotować do przyszłego życia. Tego potrzebuje przecież każde dziecko. Nawet kiedy mamy tych pięciu wychowawców, widzę, że to jest wciąż za mało - oceniła s. Kot, przypominając, że podopieczni to dzieci w wieku od 2 do 20 lat, więc o zupełnie różnych potrzebach.

Reklama

Do placówek opiekuńczo-wychowawczych często trafiają dzieci z niepełnosprawnością, czy obciążeniami psychicznymi, wymagające indywidualnego podejścia i specjalistycznej pomocy. - Niekiedy dzieci, które do nas trafiają są w szóstej klasie, a wciąż nie potrafią czytać czy pisać, tym dzieciom trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu. Mamy także dzieci z niepełnosprawnościami i różnymi innymi zaburzeniami, jak chociażby FAS. Niestety w tym roku musiałam zmniejszyć etat tak potrzebnego nam psychologa. Tylko dlatego, że brakuje pieniędzy, tak nie powinno być. Nasi wychowankowie to cudowne dzieci, naprawdę da się z nimi pracować, nie chcą stąd odchodzić, martwi ich ta sytuacja. Boję się, że jeśli nie dostaniemy większego wsparcia będą rozdzielone do placówek w całej Polsce, ale zamierzam dalej strać się, by tak się nie stało - podsumowała zakonnica.

"Nasz Dom" ratuje wiele dzieci

O wsparcie dla Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych "Nasz Dom" zaapelował w mediach społecznościowych ks. Jakub Kopystyński SCJ, który regularnie odwiedza mieszkańców domu dziecka, przyznając, że siostry opiekując się dzieciakami, wykonują fenomenalną pracę. - Podopieczni są zadbani w aspekcie zdrowia, ubrań, zajęć pozalekcyjnych, czy szkoły. Wiele dzieci z "normalnych rodzin", nie jest zadbanych tak, jak te z "Naszego Domu". Maluchy, które tam trafiają, często z połamanymi życiorysami i podciętymi przez niewydolnych rodziców skrzydłami, w tym miejscu rozkwitają. Przez dwa lata mojego wolontariatu widziałem wielokrotnie, jak początkowo zaszczute, wycofane i lękliwe dzieci pod wpływem troski sióstr wychodziły z lęku, zaczynały się uśmiechać i na nowo ufać dorosłym - ocenił duchowny.

W rozmowie z KAI potwierdził, że placówki w powiecie ostrowieckim maja najniższe dotacje w całym województwie i jedne z najniższych w Polsce. Natomiast gdy siostry zgłaszają problem do organu prowadzącego słyszą wyłącznie ciszę, albo propozycję by cięły koszty oraz zaczęły zatrudniać swoich pracowników na umowy o dzieło. Problem w tym, że nie ma już z czego ciąć. - Czego mają nie zapłacić - prądu, wody, nie kupić ubrań? Nie mogą przecież kazać dorastającym dzieciom mniej jeść, a pracownicy też muszą mieć godną płacę, inaczej odejdą. Kochają podopiecznych, ale mają też swoje rodziny, o które muszą zadbać. Dzieci muszą mieć zapewnione wycieczki, kino, czy możliwość rozwijania zainteresowań. Bez tego nie będzie to "Nasz Dom" tylko zwykła przechowalnia - ocenił ks. Kopystyński.

Duchowny podkreślił, że pieniądze od darczyńców, chociaż potrzebne i pomocne, nie rozwiążą problemów placówki, która potrzebuje stałego wsparcia sięgającego kilkudziesięciu tysięcy w każdym miesiącu. - Trzeba wokół tego domu zrobić szum, by o sprawie zrobiło się głośno. Szkoda by było, gdyby z powodu pieniędzy dzieci musiały po raz kolejny stracić trwałe, pełne szacunku relacje, które sprawiają, że kwitną. Założenie zrzutki będzie doraźne i krótkoterminowe. Tu chodzi o zmianę decyzji urzędników - podsumował duchowny.

Zamknięcie "Naszego Domu" byłoby tragicznym ciosem dla dzieci, które znalazły tam stabilność i opiekę po trudnych przejściach życiowych. Dalsze funkcjonowanie placówki na tak niskim poziomie finansowania jest nie do zaakceptowania, zarówno dla personelu, jak i podopiecznych. Siostry Franciszkanki apelują o systemowe wsparcie, które pozwoli na dalsze zapewnianie godnych warunków dla dzieci. Tylko odpowiednia reakcja władz może uratować ten dom przed zamknięciem, a jego mieszkańców przed kolejnym życiowym dramatem.

Podziel się cytatem
2024-08-27 09:34

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dom przy ulicy św. Kazimierza chce nadal służyć dzieciom

Niedziela częstochowska 1/2018, str. IV

[ TEMATY ]

dom dziecka

przedszkole

Graziako/Niedziela

S. Joanna Rękas, dyrektor częstochowskiego domu (z prawej), i s. Małgorzata Ochęduszko pokazują plac zabaw przyszłego przedszkola

S. Joanna Rękas, dyrektor częstochowskiego domu (z prawej),
i s. Małgorzata Ochęduszko pokazują plac zabaw przyszłego przedszkola

Placówka zmienia formę działania, ale nie istotę. Nadal będzie opiekować się najmłodszymi. Powstanie tu m.in przedszkole, co jest dobrą wiadomością dla rodziców. W Częstochowie bowiem nieustannie brakuje miejsc w przedszkolach. A te prowadzone przez siostry zakonne cieszą się zasłużenie dobrą opinią

Przez wiele lat w budynku przy ul. św. Kazimierza w Częstochowie mieścił się Dom Małego Dziecka im. E. Bojanowskiego, w którym siostry ze Zgromadzenia Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej opiekowały się dziećmi porzuconymi, niechcianymi, przeznaczonymi do adopcji czy z różnych powodów odebranymi rodzicom. Mówiąc krótko, starały się zaradzić dziecięcej biedzie i nieszczęściu, tworząc maluszkom namiastkę rodzinnego domu. Niestety, zmieniające się przepisy sprawiły, że dalsze prowadzenie tej działalności stało się niemożliwe. Najpierw więc zmieniono nazwę, tworząc Dom Życia i Nadziei, a gdy to nie wystarczyło, ze względu na ustawowe wymagania – siostry znalazły się w kłopotliwej sytuacji. Warto przypomnieć, że w budynku tym mieści się także jedyne w okolicy Okno Życia, dzięki któremu ocalało czworo niemowlaków.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Rity

[ TEMATY ]

nowenna

św. Rita

Agata Kowalska

Św. Rita

Św. Rita

Nowenna do odmawiania między 13 a 21 maja lub w dowolnym terminie.

Niech będzie uwielbiony Bóg w Twoim życiu św. Rito.
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Około 200 delegacji oczekiwanych na inauguracji pontyfikatu Leona XIV

2025-05-13 18:57

[ TEMATY ]

Watykan

pontyfikat

Papież Leon XIV

Vatican Media

Około 200 zagranicznych delegacji oczekiwanych jest na inauguracji pontyfikatu Leona XIV w niedzielę - poinformowano we wtorek podczas posiedzenia komitetu do spraw porządku publicznego i bezpieczeństwa w Rzymie. Wcześniej władze Wiecznego Miasta ogłosiły, że w mszy udział weźmie około 250 tys. osób.

Według pierwszych informacji przekazanych w ramach przygotowań do niedzielnej mszy na placu Świętego Piotra obecni będą między innymi wiceprezydent USA J.D. Vance, hiszpańska para królewska, prezydent Izraela Icchak Herzog, a także przywódcy Unii Europejskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję