Reklama

Niedziela w Warszawie

Bohaterowie odzyskują imiona

Poznaliśmy kolejne nazwiska ofiar zbrodni komunistycznych. Do tej pory zidentyfikowano siedem osób, które ekshumowano latem zeszłego roku na powązkowskiej „Łączce”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wśród zidentyfikowanych ofiar zbrodni jest ostatni dowódca Narodowych Sił Zbrojnych i kawaler orderu Virtuti Militari płk. Stanisław Kasznica, Stanisław Abramowski ps. „Bury” i „Partyzancik”, żołnierz AK i NSZ, Bolesław Budelewski ps. „Pług” oraz Tadeusz Pelak ps. „Junak”.

- Miałam dziesięć lat, gdy ostatni raz widziałam brata. Pamiętam jeszcze, jak nosiłam im karabiny - mówi „Niedzieli” Marianna Gawlik, siostra Tadeusza Pelaka. Jej brat ponad 60 lat leżał w zbiorowej i anonimowej mogile na powązkowskiej „Łączce”. Teraz czeka na identyfikacje swych kolegów i na honorowy pogrzeb. - Będziemy czekać na decyzję innych rodzin z oddziału majora „Zapory”. Oni walczyli razem i razem zostali zamordowani. Dlatego też razem powinni być pochowani - uważa siostra „Junaka”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Los „wyklętych rodzin”

Gdy w 1948 r. bezpieka zabrała mi ojca miałem zaledwie osiem miesięcy. Wychowywałem się nie tylko bez taty, ale także bez mamy, która jako łączniczka dostała 15-letni wyrok więzienia. W mojej rodzinie skazanych było aż sześć osób - mówi „Niedzieli” Krzysztof Bukowski, syn por. Edmunda Bukowskiego.

Traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa ma również siostra Tadeusza Pelaka. - Ojca wzywano na przesłuchania i pytano, gdzie jest Tadeusz, nawet wówczas, gdy on już dawano siedział w więzieniu bezpieki. Pewnego razu tata wrócił z przesłuchania cały siny. Był tak pobity i zmasakrowany, że go nie poznaliśmy.

Reklama

W nielicznym gronie rodzin, które już teraz wiedzą, gdzie spoczywa ich krewny, jest także Edmund Budelewski, syn Bolesława, żołnierza AK ps. „Pług”. - Choć tatę aresztowali, gdy miałem zaledwie cztery lata, to doskonale go pamiętam. Niestety nasza gehenna nie zakończyła się wraz z śmiercią ojca - wspomina Budelewski. - Mama została sama z gospodarstwem i czwórką dzieci. Dzieciństwa nie miałem więc łatwego. Często mówiono o nas, że jesteśmy rodziną bandyty.

Szczątki Edmunda Bukowskiego udało się zidentyfikować jeszcze w zeszłym roku. Oprócz niego znaleziono także Stanisława Łukasika i Eugeniusza Smolińskiego. Teraz do tej grupy dołączyło czterech kolejnych Żołnierzy Wyklętych. - Cieszę się, że po tylu latach będę mogła uczestniczyć w godnym pogrzebie brata. Długo z siostrami czekałyśmy na to, aby można było zapalić świeczkę i pomodlić się przy grobie Tadeusza - mówi pani Mariana, siostra por. Pelaka.

Polski oficer w niemieckim mundurze

Całe przedsięwzięcie nie byłoby możliwe, gdyby nie praca dwudziestoosobowej grupy naukowców: genetyków, historyków, lekarzy, biologów, antropologów z kilku ośrodków naukowych w Polsce, którzy od miesięcy poszukują ofiar pomordowanych przez bezpiekę. - Wielu z nich to bohaterowie z „najwyższej półki”, odznaczeni orderem Virtuti Militari. Dlatego też obowiązkiem niepodległej Polski jest ich odnalezienie i uhonorowanie - mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN, który koordynuje ekshumacje oraz badania identyfikacyjne.

Reklama

Ich praca jest bardzo trudna i skomplikowana, bo komuniści dołożyli wszelkich starań, aby po niepokornych żołnierzach zaginął słuch i wszystkie ślady. Ciała celowo były niszczone i oblewane chemikaliami. Przy szczątkach nie ma żadnych dokumentów oraz osobistych przedmiotów, które mogłyby historykom wskazać jakiś trop. Wszytko po to, aby bohaterów antykomunistycznego podziemia wymazać z ludzkiej świadomości i kart historii. Świat miał o nich zapomnieć już na zawsze. Podczas ekshumacji został odsłonięty jeszcze jeden upokarzający fakt. Polski por. Tadeusz Pelak został pochowany w niemieckim mundurze Wermachtu. - Na szczęście komuniści nie wiedzieli, że kiedyś nauka będzie znała analizę porównawczą kodów DNA - mówi „Niedzieli” dr Andrzej Ossowski, biolog i kryminolog, koordynator projektu z ramienia Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.

Badania jak przy katastrofach

To właśnie praca genetyków ze szczecina jest kluczowym etapem całego procesu identyfikacji. Historycy, czy archeologowie mają bardzo wielką wiedzę na temat tego, kto może być pochowany na „Łączce” i gdzie należałoby dalej kopać. Gdy zobaczą jednak zniszczony szkielet ofiary są bezradni. Co do jego tożsamości mogą jedynie snuć domysły i stawiać hipotezy. - Nie można mówić, że kogoś praca jest ważniejsza lub mniej ważna. Wszyscy na Powązkach pracowali z wielkim oddaniem i zaangażowaniem - uważa Ossowski. - Jednak to my w laboratorium znajdujemy ostatnie ogniwo tego łańcucha. Odkrywając imiona i nazwiska ofiar, stawiamy kropkę nad „i”.

Naukowcy zajmujący się genetyczną identyfikacją są wolontariuszami i pracują za darmo. - Niestety, nasza praca stanowi tylko część kosztów projektu. Najdroższe pozostają odczynniki i chemia używana w czasie badań genetycznych. Dlatego też zwracamy się do instytucji i zwykłych osób o wsparcie - apeluje dr Ossowski, który koordynuje prace nad identyfikacją DNA.

Reklama

Zakres prac można porównać wyłącznie do zadania, jakie podjęto po wojnie na Bałkanach w latach 90. Tamtejsze identyfikacje były jednak łatwiejsze, bo rozpoczęto je parę lat po masowych egzekucjach. Żyło wielu krewnych, a stan szczątków ciał był w znacznie lepszym stanie - Ale sama metoda postępowania jest taka sama. Procedury identyfikacji ofiar są identyczne w przypadku katastrof naturalnych, wypadków komunikacyjnych, lotniczych, jak i np. aktów terroru czy przestępstwa. W naszym zespole są osoby, które identyfikowały ofiary samolotu CASA, ekshumowanych ciał ze Smoleńska, czy ofiary pożaru w Kamieniu Pomorskim - podkreśla Ossowski.

Jedyna taka baza DNA

Praca ze szczątkami ekshumowanymi na łączce jest jednak trudniejsza. - Materiał kostny jest mocno zniszczony. Wyizolowanie z niektórych szkieletów materiału DNA jest bardzo skomplikowane i trwa wiele miesięcy - podkreśla Ossowski. - Innym problemem jest otwarta liczba ofiar. W przypadku katastrof współczesnych zazwyczaj mamy do czynienia z zamkniętą liczbą ofiar i wiemy, kogo trzeba zidentyfikować. W przypadku ofiar stalinizmu, np. w kwaterze na Powązkach, tak przecież nie jest. To nieproporcjonalnie zwiększa ogrom i trudność naszej pracy - mówi Ossowski.

Do tej pory udało się zidentyfikować 7 osób, spośród 111. szczątków odnalezionych w zeszłym roku. Wszystko wskazuje na to, że naukowcy będą mieli jeszcze więcej pracy. Już w kwietniu ma ruszyć następny etap ekshumacji na „Łączce”. - Spodziewamy się, że w tym miejscu pochowanych może być 250-300 osób. Wśród nich powinny być szczątki bohatera narodowego rotmistrza Witolda Pileckiego. Wyrok na nim został wykonany w tym samym okresie, co na osobach, które już zidentyfikowaliśmy - podkreśla prof. Krzysztof Szwagrzyk.

Identyfikacja wielu z nich nie byłaby możliwa, gdyby nie materiał genetyczny, który pobierany jest od rodzin ofiar. - Im więcej mamy próbek porównawczych tym łatwiej jest nam ustalić tożsamość - tłumaczy Ossowski. Jako przykład podaje właśnie Tadeusza Pelaka, którego udało się zidentyfikować dzięki próbkom pobranym aż od pięciu jego sióstr. - W naszej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów mamy dopiero 230 osób. Dlatego też cały czas zwracamy się z apelem do bliskich ofiar, aby się do nas zgłaszały.

Tworzenie tej bazy danych jest bardzo ważne. I nie chodzi tu tylko o ekshumacje na „Łączce”. Baza zostanie już na zawsze. - Kiedyś przypadkiem przewróci się drzewo, czy też będą budować autostradę i odkryją szczątki ofiar komunizmu. Dzięki temu będzie można ustalić tożsamość naszych bohaterów nawet za sto lat - podkreśla Szwagrzyk.

2013-02-27 14:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niepodległość to przyszłość

O niepodległości mamy skłonność mówić w stylu retro, jak o ważnej kwestii historycznej. Polska odzyskała niepodległość po I wojnie światowej. W odniesieniu do powstania państwa, w którym dziś żyjemy, komunistom (i ich sojusznikom) udało się narzucić określenie „transformacja ustrojowa”. W określeniu tym był projekt: nowa Polska nie powinna być ani nowa, ani polska - powinna stać się przekształconym PRL-em. Niestety, duża część opinii nieświadomie podjęła tę sugestię. Tymczasem zasadniczym zadaniem naszego pokolenia, odpowiedzią na daną nam przez Opatrzność wolność, jest budowa państwa - nowego niepodległego państwa, które powinno stać się nie epizodem, ale trwałym faktem w życiu naszego narodu i narodów Europy. Każde Święto Niepodległości to okazja do refleksji nad przeszłością, ale przede wszystkim - nad przyszłością.

Kiedy Alojzy Feliński pisał hymn „Boże, coś Polskę” - sprawę niepodległości uznał „za najświętszą”, zapewniając, że Bóg „tknięty jej upadkiem/ wspierał walczących” o jej odzyskanie. Te słowa, napisane na progu XIX wieku, znakomicie oddają zgodne przeświadczenie Polaków o świętości sprawy niepodległościowej. Była święta w tym sensie, który - mówiąc o powstaniu węgierskim ’56 - wyjaśniał papież Pius XII: „W czasach, gdy religia była żywym dziedzictwem dla naszych przodków, ludzie traktowali jako krucjatę każdą walkę, do której zmuszała ich niesprawiedliwość nieprzyjaciół”. Zresztą znaczenie sprawy polskiej dla całego chrześcijaństwa rozumieli nie tylko Polacy. Dla obu najwybitniejszych prekursorów europejskiego konserwatyzmu - Josepha de Maistre’a i Edmunda Burke’a - było oczywiste, że rozbiory Polski są taką samą zbrodnią, takim samym zamachem na chrześcijański ład społeczny, jak rewolucja francuska. A nasz Julian Klaczko przestrzegał, że niemożliwa jest trwała odbudowa Polski w Europie wrogiej naszym wartościom. Dziś te dwie sprawy ponownie się zbiegają. U progu XXI wieku jeszcze wyraźniej niż 100 czy 200 lat temu widać znaczenie Polski dla cywilizacji chrześcijańskiej. Dwa lata temu Ojciec Święty Benedykt XVI w kazaniu krakowskim mówił, że wraz z wyborem Jana Pawła II na stolicę Piotrową nasza „ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa”, że zostaliśmy „powołani, by to świadectwo składać wobec całego świata”. Ale jednocześnie Benedykt XVI zapewniał, że to polskie „powołanie jest nadal aktualne, a może nawet jeszcze bardziej od chwili błogosławionej śmierci Sługi Bożego”. I Papież apelował: „Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa!”. Ale zależność jest ciągle dwustronna. Bo Polska stała się na forum europejskim zaczynem ponownej refleksji nad chrześcijańskim powołaniem naszej cywilizacji, ale stała się też obiektem - formalnej i strukturalnej - presji, by wyrzec się chrześcijańskiego charakteru naszej państwowości. Dość tu przypomnieć tylko niedawną rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie „praw reprodukcyjnych”, skierowaną wprost przeciw Kościołowi katolickiemu, a pośrednio przeciw Polsce i Irlandii, za zachowywanie w prawie elementarnej obrony nienarodzonych.
CZYTAJ DALEJ

Bp Mering na Jasnej Górze: granice naszego kraju zagrożone tak samo z zachodu jak i wschodu

2025-07-13 07:14

[ TEMATY ]

bp Wiesław Mering

Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja

zrzut ekranu yt

Bp Wiesław Mering

Bp Wiesław Mering

Granice naszego kraju tak samo z zachodu jak i wschodu są zagrożone - mówił bp Wiesław Mering z Włocławka podczas sobotniej wieczornej Mszy św. dla uczestników pielgrzymki Rodziny Radia Maryja.

W homilii bp Mering mówił m.in. o wadze Kościoła jako wspólnoty, w której dokonuje się zbawienie, a także cytował papieża Benedykta XVI, że „jaką przyszłość będzie miał Kościół, taką przyszłość będzie miała cała Europa”.
CZYTAJ DALEJ

Polski rząd oburzony wypowiedziami biskupów Długosza i Meringa - demarche Ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej

2025-07-15 18:42

[ TEMATY ]

MSZ

Ambasador RP

demarche

gov.pl

Ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej wręczył w dniu 15 lipca br. prał. Javierowi Domingo Fernándezowi Gonzálezowi, szefowi Protokołu Dyplomatycznego Stolicy Apostolskiej, demarche, w którym strona polska wyraża oburzenie wypowiedziami biskupów Antoniego Długosza oraz Wiesława Meringa - przekazało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Na stronie resortu opublikowano pełny tekst demarche, który jest reakcją na wypowiedzi wspomnianych hierarchów, odpowiednio z dnia 11 oraz 13 lipca. Wypowiedzi te - stwierdza polskie MSZ - "godzą w zapisy Konkordatu podpisanego 28 lipca 1993 r. między Stolicą Apostolską a RP". Demarche to oficjalna interwencja dyplomatyczna jednego państwa wobec drugiego.

Publikujemy tekst demarche Ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej:
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję