Reklama

Niedziela Przemyska

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

Reklama

Nasza studentka przygotowywała się do pierwszego w życiu egzaminu na studiach w niedalekim Rzeszowie i pozostał jej zaledwie dzień do tego wielkiego dla każdego „pierwszaka” egzaminu. A o Ekspedycie opowiadała jej babcia, która była w posiadaniu przedwojennej broszury o tym świętym, który dzięki niej „wypłynął” na rodzinnym forum. Babcia tłumaczyła dziewczynie, że jest to „święty od spraw pilnych” a w istniejącej nawet specjalnej litanii wzywa się przecież: „Święty Ekspedycie, pomocniku w naglących sprawach”. Co więcej dowiedziałem się od naszej pilnej studentki, że Ekspedyt jest również patronem... studentów. Nie wiem, czy na drugi dzień po naszym spotkaniu dziewczyna zdała swój pierwszy egzamin, ale ufam, że tak. I choć wiedziałem, że taki święty istnieje, choć jego kult istnieje właściwie od niedawna, postanowiłem bliżej zapoznać się z jego życiem. Co więcej, zaintrygowała mnie również symbolika tego obrazu. Tak jak mówiła moja nieznajoma rozmówczyni, na przemyskim obrazie, tak zresztą jak i na większości obrazów czy figur jakie istnieją w Polsce, Ekspedyt w ręku trzyma krucyfiks z napisem „dziś” co po łacinie znaczy „Hodie”. Nogą nasz święty depcze czarnego kruka, który w dziobie trzyma szarfę z napisem „jutro”, czyli „Cras” (mówiono, że kruk nie „kracze”, lecz wypowiada słowa cras, cras). Symbolika ta odnosi się - jak nietrudno odgadnąć - do tego, że nie warto odkładać „na święty nigdy” ważnych spraw, nie tylko - tak jak w tym przypadku - ważnych egzaminów czy też innych decydujących dla człowieka spraw, ale przede wszystkim nie można odkładać tego, co prowadzi do zbawienia. Piękna legenda mówi zresztą, iż do naszego świętego - kiedy ten postanowił nawrócić się i zostać chrześcijaninem - szatan, przybrawszy postać kruka, powiedział: „zastanów się jeszcze, decyzję podejmiesz jutro, a ja ci w tym pomogę...”. Jednak Ekspedyt zmiażdżył nogą podszeptującego mu te „rewelacyjne” pomysły kruka i odparł: dosyć, to właśnie dzisiaj chcę zostać chrześcijaninem! Niech tak się stanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ale Ekspedyt zwany był również „świętym ostatniej godziny” „świętym XI godziny” - co właśnie w sensie biblijnym oznaczało ostatnią chwilę życia człowieka; Ekspedyt miał wysłuchiwać modlących się do niego w ostatniej chwili życia. Stąd zwany jest również „Patronem czasu”, świętym czasu, a jego życie ma skłaniać do refleksji nad szybko mijającym czasem tu na ziemi. Ekspedyt miał mawiać: „Tak szybko mija czas, dziś jesteśmy, jutro już nie będzie nas...”. W krajach niemieckojęzycznych przedstawiany jest często... z zegarem. Poza tym wzywany jest jako orędownik w sprawach beznadziejnych, przynosi nadzieję bezrobotnym, można również liczyć na jego pomoc w procesach sądowych...

Jego kult w Polsce obecny jest właściwie od niedawna i tylko w niewielu miejscach. A sam święty znany był również pod imieniem św. Wierzyna (czyli człowieka, któremu można wierzyć). W średniowieczu znany był i czczony w Turynie. W XVIII wieku jego kult dzięki siostrom zakonnym rozwinął się we Francji (choć nie było pewności co do autentyczności jego relikwii otrzymanych przez jeden z klasztorów). W klasztorze reformackim w Krakowie przed feretronem ze św. Ekspedytem modlą się często studenci.

Rzućmy jeszcze okiem na fakty. Kiedy w III wieku cesarz rzymski Marek Aureliusz prowadził wojnę z Markomanami prosił wszelkich możliwych bogów o pomoc w zwycięstwie. Złożono nawet liczne ofiary. Nie uczynił tego jeden jedyny cesarski legion - Legion XIII, którego dowódcą był właśnie Ekspedyt. W większości chrześcijańscy żołnierze prosili o zwycięstwo Boga, który miał oślepić piorunami wroga dzięki czemu cesarz zwyciężył, a legion Ekspedyta nazwano „Legią Piorunującą”. Jednak tak jak nierzadko bywa w życiu, wkrótce zapomniano o zasługach Ekspedyta. Kiedy nastał okrutny cesarz Dioklecjan nakazał edyktem zniszczyć miejsca i obiekty wiary chrześcijańskiej. Sprzeciwił się temu waleczny żołnierz - nasz święty. Podarł cesarski edykt, za co z rozkazu Dioklecjana został ścięty wraz z kilkoma towarzyszami 19 kwietnia 303 r.

2013-04-11 11:56

Ocena: +101 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na św. Klemensa

Niedziela kielecka 47/2014, str. 1

[ TEMATY ]

święty

G. Golec

Kościół w Dzierzgowie

Kościół w Dzierzgowie
Święty Klemens Rzymski jest czczony w Dzierzgowie k. Szczekocin. Dzierzgów słynie jako sanktuarium maryjne z XVI-wieczną ikoną Matki Bożej Płaczącej, przywiezioną z Kresów, ale odpust na św. Klemensa jest dorocznie obchodzony w parafii i nadal popularny. Jak zapewnia proboszcz parafii, ks. Krzysztof Szumigraj, 23 listopada na św. Klemensa parafianie i goście licznie spotykają się w dzierzgowskiej świątyni.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Przyszłość dzieci w naszych rękach

2025-10-01 19:42

Marzena Cyfert

Pod takim hasłem w niedzielę 5 października przejdzie przez Wrocław Marsz dla Życia i Rodziny.

Jego uczestnicy dadzą świadectwo swojego przywiązania do wartości życia, rodziny i wspólnoty. Marsz został objęty patronatem honorowym abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję