Nie można przecież mierzyć wszystkich jedną miarą. Trzeba tylko okazać naszej kochanej młodzieży odrobinę zainteresowania, troski i przede wszystkim miłości, a na efekty nie trzeba będzie długo czekać. To jest tak jak z zapuszczonym ogrodem – zaniedbany szpeci krajobraz. Ale wystarczy odrobina wysiłku, by piękne kwiaty i zdrowe owoce cieszyły nasze oczy i rozpieszczały nasze podniebienia. Tylko od nas, dorosłych katolików, czy też inaczej ogrodników, zależy, jakie będzie oblicze naszych latorośli.
Jestem sekretarzem rady duszpasterskiej przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Częstochowie i śmiało mogę powiedzieć, że mam powody do dumy. Jestem dumny z naszej wspaniałej młodzieży zrzeszonej w Ruchu Światło-Życie, działającej pod przewodnictwem ks. Tomasza Chudego, który – jak widać po owocach jego pracy z młodzieżą – znalazł patent na rozkochanie młodych w Chrystusie. Liczne grono młodych ludzi stale się rozrasta. Owocami tej współpracy są liczne dzieła, m.in. niepowtarzalne Misteria Męki Pańskiej. Ale ostatni wieczór uwielbienia, który zorganizowali i przepięknie poprowadzili, również na długo pozostanie w pamięci mojej oraz wszystkich licznie zgromadzonych osób. Do dziś rozbrzmiewają w moich uszach słowa pieśni: „Niech powstanie uwielbienie, które zmieni to pokolenie”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Oni pragną być tym pokoleniem, które we wszystkich aspektach życia odnosi się do Stwórcy. Ci młodzi, wspaniali ludzie wszelkimi dostępnymi środkami przekazu pragną w nas wszystkich rozpalić ogień miłości do Boga i drugiego człowieka. Mam wrażenie, że chcą rozpalić ten ogień, o którym mówił nasz Zbawiciel: „Przyszedłem, ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, aby już zapłonął”. Oni są zarzewiem tego ognia, którego tak bardzo wszyscy potrzebujemy, aby rozgrzał i rozpalił nasze serca, czyniąc je zdolnymi do bezgranicznej, czystej miłości.
Ogromne wrażenie wywarło na mnie to, że organizując wieczór uwielbienia 29 listopada, młodzi nie bawili się na imprezach andrzejkowych, ale zostawili przyziemne przyjemności i przyszli do kościoła, aby uwielbiać i wychwalać Boga oraz by prosić Ducha Świętego, aby przemienił nasze serca i uzdolnił je do czystej miłości. Adoracja Najświętszego Sakramentu jest dla nich dorastaniem do tego, że Jezus jest najważniejszy. Ona otwiera ich serca na Boga i na drugiego człowieka. Uwalnia od pośpiechu, od pędzenia za tym, co nieistotne, co nie nakarmi ducha i nie pocieszy serca. Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie tylko oni patrzą podczas adoracji na Jezusa, ale On także patrzy na nich. Widząc ich troski i smutki, wlewa w ich skołatane, pełne niepokoju serca nadzieję. W rozmowach jednogłośnie przyznają, że ze spotkań z Chrystusem podczas adoracji czerpią siłę potrzebną do życia duchowego i do realizowania swojej misji w świecie.
Dzięki takim wieczorom uwielbienia i wspólnej adoracji Najświętszego Sakramentu odbywa się przemiana rodzin naszej parafii, umacniają się więzy wzajemnej miłości i solidarności, a co najważniejsze rośnie poczucie wspólnoty. Mam nadzieję, że takie wieczory będą organizowane cyklicznie, co miesiąc. Na pewno byłoby to z pożytkiem dla całej naszej wspólnoty parafialnej. Będę się modlił o to każdego dnia.
Brawo, droga młodzieży, brawo ks. Tomaszu! Bądźmy pokoleniem żyjącym uwielbieniem!