Reklama

Niedziela Wrocławska

W jedności z Syrią

Statystycznie co 11 minut na świecie jeden chrześcijanin oddaje życie za Chrystusa. Żadna inna religia nie jest dziś tak prześladowana. Liczbę prześladowanych chrześcijan oszacowano na 200 mln, a zagrożonych na 1,5 mld. Wyznawcy Chrystusa są dziś prześladowani w 130 krajach świata. Wystarczy wspomnieć aresztowania w Chinach, Erytrei, a także dramatyczną sytuację w Syrii. Syria jest obecnie uznawana za państwo najbardziej niebezpieczne dla chrześcijan. O sytuacji w tym kraju opowiadał we Wrocławiu patriarcha Gregorius III Laham, przewodniczący Zgromadzenia Syryjskich Hierarchów Katolickich.

Niedziela wrocławska 51/2013

[ TEMATY ]

Syria

prześladowania

Zdzisław Maj

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Najbardziej tragiczne w Syrii jest to, że wszędzie, gdzie się człowiek porusza, jest niebezpiecznie. Chrześcijanie stanowią tu najsłabszą cześć kraju, ponieważ są najmniejszą grupą: 1,4 mln, nie mają i nie chcą mieć żadnej broni. Nie są celem, dla którego ta wojna powstała, ale są niestety często przez obie strony konfliktu używani jako narzędzia. Stąd mówimy o chaosie.

Wędrówka i chaos

Reklama

To wojna bez twarzy, bez idei, również wojownicy bez twarzy; nie wiemy, kto za tym stoi, jakie pieniądze, jakie siły światowe. W większości nie są to Syryjczycy, nie mówią po syryjsku, ani po arabsku. Dochodzi do sytuacji, w których członkowie opozycji, uzbrojonych grup przychodzą w te miejsca, gdzie mieszkają chrześcijanie i stanowi to dla nich pewną bazę, bo chrześcijanie starają się żyć ze wszystkimi w zgodzie. Następstwem jest destabilizacja tego rejonu, ponieważ jeśli przychodzi jedna grupa, to druga, która ją zwalcza ostrzeliwuje te miejsca. I idą dalej. Takie sytuacje mieliśmy np. w pobliżu Damaszku: 25 wiosek jest właściwie wyczyszczonych z ich mieszkańców. Niektórzy ludzie 2-3 razy uciekali w ramach tego samego kraju. Ok. 450 tys. chrześcijan w Syrii i poza Syrią jest w takiej wędrówce. Wiemy, że nie tylko chrześcijan dotyka ta tragedia. Nie jest tak źle, gdy ci ludzie uciekną do Jordanii, Iraku, czy Egiptu. Problem jest wtedy, kiedy emigrują do Szwecji, Kanady, Niemiec. Wtedy nie ma żadnej nadziei, że kiedykolwiek wrócą. Zdarzają się przypadki, że ludzie codziennie przekraczają granicę z Libanem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dzieci patrzą na wojnę

Również szkolnictwo jest bardzo dużym problemem, ponieważ 3 tysiące szkół jest zniszczonych. Rodzice obawiają się posyłać dzieci do szkół, ponieważ nie ma poczucia bezpieczeństwa. Wybudowaliśmy placówkę dla 2500 dzieci. Nowa szkoła, ale miejsce, w którym jest usytuowana jest teraz bardzo niebezpieczne. Musiałem przenieść wszystkie dzieci gdzie indziej. Na to drugie miejsce także przeprowadzono atak bombowy, więc dzieci znów nie czuły się bezpiecznie i ponownie się przenosiliśmy. W Syrii jest 3 mln dzieci – chrześcijańskich i muzułmańskich, które przeżywają tę wojenną traumę. Na przykład w Damaszku czasem przez osiem godzin trwają ostrzały, dzieci są ich świadkami. Potem widzą, jak rebelianci przychodzą z odwetem do poszczególnych dzielnic.

Bez nienawiści

Reklama

To, co jest bardzo ważne, to fakt, że nasi chrześcijanie nie mają w sobie nienawiści. Jestem pełen uznania dla wiary moich ludzi. Odwiedzam rodziny, gdzie ojciec, matka, czy dziecko zostało zamordowane. Mam taką listę ok. 1200 ofiar, będę przed świętami pisał do nich list. Stowarzyszenie „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” obiecało zebranie pieniędzy na małą paczkę świąteczną, żebym mógł przekazać ją każdej rodzinie, która poniosła już ofiary w sensie utraty bliskich. Naszym zadaniem jest to, żeby być przy tych ludziach, płakać z nimi, modlić się z nimi, bo nie zawsze możemy wypełnić wszystkie potrzeby – to jest zadanie Kościoła. Muszę dla tych ludzi być, jako Kościół, ojcem, matką, adwokatem, pełnić te role, których potrzebują. Od samego początku konfliktu organizowaliśmy pomoc dla tych ludzi.

Sytuacja społeczna

Urodziłem się 9 km od Damaszku. Mieszkało tam ok. 2 tysiące chrześcijan, zarówno prawosławnych jak i katolików. W tej chwili wszyscy uciekli. 60 kościołów zostało w czasie tych działań całkowicie lub częściowo zniszczonych, a 24 stoją puste. Moja rodzina też musiała uciekać, moi bliscy byli też porywani. Oczywiście ci, którzy porywają chrześcijan, żądają okupu. Jeśli się tego nie spełni, często kończy się tragedią. Ok. 50 km od Damaszku grupy powstańców żądały od chrześcijan miesięcznie 30 tys. dolarów specjalnego podatku, żeby mogli tam żyć. Bardzo ważne jest to, że muzułmanie też musieli płacić – to znak, że ofiarami są wszyscy, to nie dotyczy tylko chrześcijan. Na szczęście chrześcijanie nie walczą ze sobą, muzułmanie, niestety, tak. W tej chwili mamy m.in. dwóch porwanych biskupów, trzech księży, dwanaście sióstr z klasztoru św. Tekli. Mamy też wielu uciekinierów, którzy do naszych domów przyszli bez niczego, bo uciekali w pośpiechu, biednych, którzy stali się biednymi przez działania wojenne. Nie ma pracy, kurs dolara jest bardzo wysoki, fabryki i domy są zniszczone, sklepy również (także muzułmańskie). Ok. 60% społeczeństwa stało się nędzarzami. Trudno to opisać, ale to jest wielka tragedia całego narodu.

Męczennicy za wiarę

Reklama

Mamy wiele ofiar. Bardzo dużo ludzi ginie na ulicy. Są jednak i tacy, którzy zostali zamordowani ze względu na wiarę, męczennicy, jak na przykład Michael, Antonius i Sergiusz. To miało miejsce między 4 a 7 września. Na ulicach po zdobyciu miasta słychać było krzyki: „chrześcijanie są wyznawcami błędnej religii!”, „Allach zwycięży!”, „Czcicie kamienie, czcicie drewno, tylko islam jest prawdziwą religią!”, „Będziemy was mordować”. Słyszały to także dzieci. Trzech wspomnianych młodzieńców powiedziało swoim rodzinom, że zostaną wierni swojej wierze, że cokolwiek by się stało, proszą, by po nich nie płakać, bo są przygotowani, by umrzeć za wiarę. 7 września byli razem w jednym domu. Drzwi zostały wywarzone, do środka weszli uzbrojeni bandyci. Pytali o chrześcijaństwo, o Chrystusa, ponieważ już po imionach można było rozpoznać, że Michael, Antonius i Sergius wierzą w Chrystusa. Młodzieńcy zapowiedzieli, że są chrześcijanami i umrą również jako chrześcijanie. Bandyci obrażali, poniżali chrześcijaństwo. Najpierw zastrzelili Michaela, potem Antoniusa, na końcu Sergiusa. Tragedią było też to, że patrzyli na śmierć towarzyszy. Świadkiem tego męczeństwa był młody człowiek, który schowany był w grocie tego domu. Pilnował ciał męczenników przez trzy dni. 9 września przewieziono ciała do Damaszku. Ponad tysiąc osób, które zgromadziły się na pogrzebie, na moje wezwanie „Chrystus zmartwychwstał”, odpowiedziały „tak, On prawdziwie zmartwychwstał”. Jeszcze raz podkreślę, że jestem pełen uznania dla wiary moich ludzi.

Solidarność chrześcijan

Wśród chrześcijan jest wiele strachu o przyszłość, wielu ucieka, ale jest też wiele siły wewnątrz, wielu mówi: chcemy tu zostać. Dlatego Kościół musi być ciągle blisko nich, z obecnością, żywnością, medycyną, ubraniami, pieniędzmi – ze wszystkim, co jest możliwe. Nie tylko księża, ale również przedstawiciele parafii odwiedzają tych ludzi w domach, żeby im przynosić nadzieję i żeby na własne oczy zobaczyć, czego potrzebują. Ja sam odwiedzam moich wiernych, zachęcam do tego moich księży. Bogu niech będą dzięki: Kościół tam jest. Kościół Europy też jest tam obecny. Od Ojca Świętego dostaliśmy wsparcie finansowe w 2012 r., zebrane podczas synodu nowej ewangelizacji, to była ofiara biskupów również z bardzo biednych miejsc świata. Organizacje kościelne także przekazały nam wiele funduszy. Ludzie starają się pomagać na co dzień zarówno tym kanałem oficjalnym, jak i prywatnymi. To jest właśnie solidarność chrześcijan Europy.

Boże Narodzenie w Syrii

Wezwałem moich wiernych do postu, do modlitwy na 40 dni przed Bożym Narodzeniem. W tym roku wyrazem solidarności będzie to, że nie chcemy robić dekoracji świątecznych. Rząd chce zwykłe drzewka na ulicy oświetlić, żeby dać znak nadziei. W kościołach jednak nie będzie dekoracji. Będziemy próbowali uczynić most modlitwy pomiędzy Watykanem i Syrią, w tym samym czasie modląc się modlitwą „Anioł Pański”. Oczywiście na Boże Narodzenie staramy się potrzebujemy więcej pomocy, stąd moja obecność również w Polsce. Tak, jak modlitwa i błogosławieństwo Jana Pawła II obaliły mur berliński, tak chcę wyrazić wdzięczność Ojcu Świętemu Franciszkowi za jego wezwanie do modlitwy i postu w intencji Syrii, bo ono zmieniło optykę patrzenia, nie doszło do wojny. Ufajmy, że dalej tak będzie. Symbolem siły chrześcijaństwa jest dla mnie Jan Paweł II.
Zawsze będę pamiętał jego list z 2005 r., kiedy pisał, że sensem Kościoła jest bycie z ludźmi i dla ludzi. My mamy tam być, mamy dawać świadectwo, mamy mówić o chrześcijaństwie.

* * *

Gregorius III Laham
– patriarcha Kościoła Antiochii, duchowy przywódca Kościoła Melchickiego greckokatolickiego – od 2000 r. patriarcha tego Kościoła. Patriarcha miast Antiochii, Aleksandrii i Jeruzalem, Cylicji, Syrii, Iberii, Arabii, Mezopotamii, Pentapolis, Etiopii, całego Egiptu i całego Wschodu.
Urodził się 5 grudnia 1933 r. koło Damaszku w Syrii. W 1943 r. wstąpił do seminarium ojców salwatorianów w ich klasztorze Świętego Zbawiciela w Szuf koło Sydonu w Libanie. Studiował też w Europie. Zna wiele języków, jest autorem kilku książek na wschodniej teologii i duchowości.
Patriarcha Grzegorz III Laham działa na rzecz pokoju między wyznawcami religii na Bliskim Wschodzie i na rzecz zjednoczenia podzielonych Kościołów patriarchatu Antiochii.

Wypowiedź Patriarchy dla Katolickiego Radia Rodzina
Tłum. ks dr hab. Waldemar Cisło
Opracowanie: Marta Wilczyńska

2013-12-18 09:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Ryś w Watykanie: zobaczmy cierpiących w Syrii i Turcji

[ TEMATY ]

abp Grzegorz Ryś

Syria

Turcja

trzęsienie ziemi

PAP/ERDEM SAHIN

Po trzęsieniu ziemi w Iskenderun, dystrykt Hatay, Turcja

Po trzęsieniu ziemi w Iskenderun, dystrykt Hatay, Turcja

Dzisiaj podczas Mszy odprawianej przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice Watykańskiej abp Grzegorz Ryś w końcowych słowach homilii zwrócił się z serdecznym apelem o pomoc dla wszystkich ofiar trzęsienia ziemi w Syrii i Turcji. Prosił o konkretne zaangażowanie na miarę naszych możliwości i na miarę dramatu, który dotknął tysiące ludzi.

„Powinniśmy zobaczyć przychodzące do nas kobiety i dzieci oraz ludzi cierpiących z Syrii i z Turcji. Wpłaciliście już jakiś grosz na pomoc, na taką miarę, na jaką was rzeczywiście stać? Na miarę dramatu, który tam się dzieje? – pytał abp Ryś i dodał: "Zobaczcie ich dzisiaj. Niech się nikt nie chowa w taką swoją strefę komfortu. Łatwo jest schować się w swoją strefę komfortu. Niech każdy z nas zobaczy dzisiaj, jak Bóg przyprowadza mu kobiety, dzieci, cierpiących, także tych, którzy zginęli, tych, którzy płaczą po nich z Syrii i z Turcji i zróbmy coś z tym, każdy w konkretny sposób.“
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio, dziecko z Pietrelciny

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

O. Pio

Commons.wikimedia.org

– Francesco! Francesco! – głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. – Francesco!

Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody – z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice – syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” – odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
CZYTAJ DALEJ

Edukacja seksualna jest potrzebna, ale osadzona w kontekście rodziny i wartości

2025-09-23 09:41

[ TEMATY ]

edukacja seksualna

edukacja zdrowotna

Adobe Stock

Do 25 września można wypisać dziecko z edukacji zdrowotnej. Zachęcam do tego. Ale trzeba dać naszym dzieciom coś w zamian - rozmowy o miłości i seksualności w naszych domach - podkreśla Magdalena Guziak-Nowak dyrektor ds. edukacji Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka; współautorka podręczników do wychowania do życia w rodzinie. W rozmowie z KAI wyjaśnia, na czym polega spór o edukację seksualną w Polsce. Zwraca uwagę na zmianę paradygmatu - odejście od wychowania w kontekście rodziny na rzecz ujęcia biologicznego - i pokazuje, jakie mogą być skutki takiego podejścia.

Anna Rasińska (KAI): Czy edukacja seksualna jest w ogóle potrzebna w polskiej szkole?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję