Reklama

Święto zakochanych

Na długo przed datą 14 lutego w supermarketach i wielu innych punktach sprzedaży, a później w środkach społecznego przekazu rozpoczyna się „walentynkowe” szaleństwo. Biorąc pod uwagę szum medialny i marketingowy, można odnieść wrażenie, że ma nadejść coś bardzo ważnego, niezwykle wyczekiwanego

Niedziela Ogólnopolska 6/2014, str. 50-51

Wioletta Zgrzebnicka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zakochania nie trzeba definiować. Na ogół każdy człowiek doświadczył go najczęściej w latach dorastania. Nie każdy jednak z hormonalnej burzy tamtego czasu wyniósł doświadczenie i wiedzę, które pomagają w dalszym życiu. Przeciwnie – wydaje się, że większość zatrzymała się na tym okresie rozwoju. Odżył na nowo mit wiecznej młodości, kult ciała i seksu. Dlatego młodość i podążająca za nią moda na „zakochanie” stały się współczesnym bożyszczem. Szkoda tylko, że niewiele ma to wspólnego z miłością.

Ludzie dojrzali utożsamiają zakochanie z czułością i fascynacją drugą osobą, szczególnie zaś z marzeniem o wielkiej oblubieńczej przyjaźni i szczęśliwej rodzinie. Natomiast ludziom niedojrzałym zakochanie kojarzy się z... walentynkami, które w ostatnich latach stały się równie popularne, co banalne. Coraz częściej tego dnia „świętowane” bywają wyuzdanie i cynizm, flirt i miłostki, a to nie ma nic wspólnego z autentyczną miłością, przeciwnie – jest jej karykaturą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Obecnie dziewczęta i chłopcy „zakochują się” coraz wcześniej. To znak, że m.in. coraz słabsza staje się więź pomiędzy rodzicami a dziećmi. Młodzi ludzie potrzebują bowiem bliskości, miłości i czułości. Właśnie dlatego tak łatwo mylą miłość z zakochaniem, a przede wszystkim z popędem. Najczęściej jednak kojarzą ją z emocjonalno-erotycznym zauroczeniem.

Miłość a miłostki i flirty

Reklama

Dramat zaczyna się wtedy, gdy zamiast osoba z osobą spotyka się naiwność z pożądaniem. Zakochanie przestaje być wtedy drogą do rozwoju i radości. Przeciwnie – staje się płaszczyzną krzywdy i poniżenia. Prowadzi do inicjacji alkoholowej, narkotykowej, seksualnej, a później – wobec faktu porzucenia i poniżenia – nawet do samobójstwa. A wówczas, wskutek emocjonalnego zranienia, którego nie sposób zatrzeć w pamięci, pierwsza „miłość”, konkretnie romans, zamienia się w życiową katastrofę, co rzutuje na późniejsze relacje z ludźmi.

W przeciwieństwie do miłostek i flirtu, prawdziwa miłość nie wyrządza krzywdy, nie niszczy, nie zniewala, nie krępuje, nie zawstydza, nie żenuje, nie powoduje zgorzknienia (por. 1 Kor 13, 1-13). Prawdziwa miłość wyraża się w bezinteresownym darze z samego siebie. Udoskonala i uszlachetnia człowieka. Sprawia, że staje się on bardziej otwarty na Boga (bo Bóg jest źródłem miłości, samą Miłością) oraz na innych ludzi. I przede wszystkim staje się lepszy. Symbioza zakochania powinna ewoluować, by nie zamknąć się w ciasnym gorsecie egoistycznych potrzeb.

Walentynkowej „subkultury” nie da się już powstrzymać. Wyrasta ona bowiem z najniższych impulsów ludzkiej natury. Ponadto zbyt mocno zakorzeniła się w obyczajowości i przede wszystkim ma potężnych sprzymierzeńców w postaci sieci handlowych, telefonii i mediów, przynosząc im krociowe zyski. Cała ta medialna i biznesowa „karuzela” wzajemnie się nakręca.

Patron zakochanych

Reklama

Tak jak grudniowe mikołajki coraz mniej mają wspólnego z kultem św. Mikołaja biskupa, tak lutowe walentynki zupełnie zostały przez masową kulturę oderwane od postaci św. Walentego. Analogia tym bardziej staje się zasadna, że zarówno 6 grudnia, jak i 14 lutego zostały bezlitośnie „przemielone” przez komercyjną maszynkę handlowców, filmowców, reklamodawców itd. Czerwony krasnal nie ma nic wspólnego z wielkodusznym świętym biskupem, będącym symbolem bezinteresownego dobra. Podobnie rzecz się ma z prawdą o św. Walentym, patronie zakochanych, od którego imienia wzięły się walentynki. Mało kto odważy się powiedzieć, że został on męczennikiem za udzielanie sakramentu małżeństwa wbrew zakazowi władzy świeckiej. Żyjący w III wieku cesarz Klaudiusz II Got zakazał zawierania małżeństw, bo wydawało mu się, że dzięki temu młodzi ludzie chętniej będą służyć w jego armii. Ten zakaz złamał kapłan – św. Walenty, który potajemnie błogosławił zakochane pary. I za to został okrutnie ukarany: cesarz najpierw nakazał bić go kijami, a następnie ścięto mu głowę (14 lutego 269 lub 270 r.). Taka była cena wierności Bogu i służby człowiekowi. Prawdziwe walentynki powinny być zatem świętem wiernej miłości małżeńskiej, która potrafi pokonać wszelkie prześladowania. Czy są? Czy mówi się w tym dniu o wartości małżeństwa, prawdziwej miłości, otwartej na przyjęcie życia? Raczej nie, bo zlaicyzowany świat w języku nowomowy liberalnej nazwałby to… obciachem. Słyszy się natomiast niemal wyłącznie o „zakochaniu” i „zakochanych”, których symbolizują ckliwe serduszka czy amorki ze strzałą pożądliwości, o flirtach i miłostkach - innymi słowy o wszystkim, tylko nie o miłości odpowiedzialnej, o wartości życia w małżeństwie i jego nierozerwalnością pożądliwości, o flirtach i miłostkach – innymi słowy o wszystkim, tylko nie o miłości odpowiedzialnej, o wartości życia w małżeństwie i jego nierozerwalności.

Miłość na całe życie

Kościół staje zatem wobec nowych wyzwań. W zaistniałej sytuacji nie powinien jednak zajmować postawy przysłowiowej dewotki, która wszędzie węszy zło, wszystkim się gorszy, wszystko potępia i ze wszystkim walczy. Wobec narastającej laicyzacji warto zwrócić uwagę na inicjatywy, jakie podjął Kościół w Australii, by przywrócić prawdziwe znaczenie Dnia św. Walentego. Kampania miała przypomnieć o potrzebie romantyczności w małżeńskiej miłości na całe życie. Jeżeli katolicy mają w jakiś sposób świętować walentynki, to niech staną się one okazją do opowiedzenia się za świętym węzłem małżeństwa. W obliczu plagi konkubinatów, promowania związków partnerskich, wyrozumiałości wobec zdrad – takie świadectwo jest bardzo potrzebne.

„Święto zakochanych” jest szczególnie hołubione przez handlowców, liberałów i... katolików niepraktykujących. Św. Walenty stanowi tu jednak zaledwie dekorację, sakralny dodatek, często brutalnie zawłaszczony dla celów komercyjnych. Katolicy niepraktykujący płyną z prądem czysto laickich trendów trywializowania prawdziwych wartości, w tym przypadku miłości – fundamentu trwałego związku małżeńskiego, sprowadzając ją do zabawy i niezobowiązujących miłostek.

2014-02-05 12:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polską racją stanu jest odwołanie von der Leyen

2025-07-09 18:50

[ TEMATY ]

Jadwiga Wiśniewska

Ursula von der Leyen

PAP/EPA/GUILLAUME HORCAJUELO

Ursula von der Leyen

Ursula von der Leyen

Konieczne jest odwołanie von der Leyen, która od sześciu lat kieruje KE w sposób całkowicie oderwany od rzeczywistości, realnych potrzeb obywateli oraz od wartości, na których zbudowano wspólną Europę.

Pod rządami von der Leyen, Komisja Europejska stała się instrumentem interesów radykalnych organizacji pozarządowych i zakładnikiem błędnej ideologii ekologizmu jak i polityki migracyjnej. To właśnie sztandarowe projekty polityczne von der Leyen, takie jak Zielony Ład, Pakt Migracyjny, centralizacja UE czy zawarcie umowy z Mercosur prowadzą do spadku konkurencyjności europejskiej gospodarki, wzrostu kosztów energii, a tym samym ubóstwa energetycznego, upadku europejskiego rolnictwa i zagrożenia bezpieczeństwa. Wbrew wszelkiej logice, projekty te są nie tylko kontynuowane, ale wręcz ich realizacja przyspieszana.
CZYTAJ DALEJ

Tomasz Królak rezygnuje z funkcji wiceprezesa KAI

2025-07-08 17:29

[ TEMATY ]

KAI

rezygnacja

wiceprezes

YouTube/KAI

Tomasz Królak, wieloletni dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej, złożył dziś rezygnację z funkcji wiceprezesa tej instytucji. 62-letni Królak pracuje w KAI od chwili jej powstania 32 lata temu. Wraz z Marcinem Przeciszewskim współuczestniczył w tworzeniu Agencji i opracowywaniu zasad jej funkcjonowania.

Po złożeniu rezygnacji z funkcji prezesa KAI przez Marcina Przeciszewskiego w dniu 3 lipca br., 4 lipca na to stanowisko został powołany dotychczasowy członek Zarządu, o. Stanisław Tasiemski OP.
CZYTAJ DALEJ

Diakon Norbert Ryznar z żoną na ogólnopolskim spotkaniu diakonów stałych

2025-07-09 15:00

[ TEMATY ]

diakonat stały

Norbert Ryznar

Krzysztof Kaput

W rekolekcjach udział wzięło 17 diakonów stałych

W rekolekcjach udział wzięło 17 diakonów stałych

Wyświęcony przed kilkoma miesiącami w Rzymie na diakona stałego Norbert Ryznar z Bystrzycy Kłodzkiej uczestniczył wraz z rodziną w ogólnopolskich rekolekcjach dla diakonów stałych, które odbyły się w dniach 2–5 lipca w Rudach na Górnym Śląsku.

Rekolekcje pod hasłem „Nie pozwólcie odebrać sobie nadziei” zgromadziły siedemnastu diakonów stałych wraz z rodzinami oraz osoby rozeznające to powołanie. Spotkanie odbywa się co roku w innej diecezji – tym razem gospodarzem była diecezja gliwicka, a uczestników gościł Pocysterski Zespół Klasztorno-Pałacowy w Rudach i Sanktuarium Matki Bożej Pokornej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję