Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Kapłan, perły i poezja

Z kwiatami, na rowerze, w słomkowym kapeluszu i w sandałach. Wyjątkowy i oryginalny. Po prostu jedyny w swoim rodzaju. Kto zna ks. Pawła Słonopasa, przyzna mi rację. Jest proboszczem parafii pw. Świętej Bożej Opatrzności w Bondyrzu. Roztocze to dla niego skarbnica doznań, wrażeń i piękna, dzięki której może tworzyć swoje wiersze.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ŁUKASZ KOT: – Kiedy Ksiądz poczuł powołanie do służby Panu Bogu i Kościołowi?

KS. PAWEŁ SŁONOPAS: – To święte Chrystusowe kapłaństwo rodziło się we mnie od wczesnego dzieciństwa, kiedy byłem ministrantem w Podhorcach u Matki Bożej Częstochowskiej. Duszpasterzował nam ks. Eugeniusz Tatarczak. Zachęcał nas do służby ministranckiej. Był wzorowym kapłanem, liturgistą. Starałem się co niedzielę służyć Panu Bogu w naszym kościele na wzgórzu.

– Jakim był Ksiądz dzieckiem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– W domu rodzinnym biegałem za pieskami, kotkami, czasem na łąki i na grzyby do pobliskich lasów. Natomiast w szkole trzeba było być grzecznym, spokojnym. Do każdego ładnie się uśmiechać, radośnie i z miłością.

– Co należało do zainteresowań małego Pawełka?

– Cieszyło mnie to wszystko, co było śmieszne. I dzieci, i starsi, kiedy opowiadali różne historyjki, dowcipy, baśnie. Cieszyło mnie, że kwiaty piękne na łąkach rosną. Pamiętam, jak kaczeńce zrywaliśmy z bratem dla krów. Cieszyło mnie słońce, że jest takie piękne, wielkie; słońce, które zawsze tak o Panu Bogu, poprzez te promyki, przez to ciepło, świadczyło. Te gwiazdy migocące, odbijające się w pobliskiej rzece Huczwie i w stawach niedalekich. Cieszyły mnie radości ludzkie.

– Gdzie się Ksiądz urodził?

– Urodziłem się niedaleko Tomaszowa Lubelskiego, w pobliżu miasteczka, w którym przyszedł na świat nasz kochany biskup senior Jan Śrutwa. W naszej miejscowości było przepięknie na wiosnę, tak jak i na całym Roztoczu. Bociany przylatywały i ptaki radośnie śpiewały i ta przyroda tak melodyjnie, tak składnie rozwijała się. Cieszyły mnie te nowe zasiewy, wzrost kwiatków bratków i truskawek kwitnących, rechot żab. Wszystko jest poezją, wszystko gra. To wszystko nosiłem w sercu. Dorastałem z tym, dojrzewałem. Z tą melodyjnością i z tą świeżością. Z tym rozkwitem przepięknych barwnych kwiatów, śpiewem ptaków. I z tymi naszymi sąsiedzkimi relacjami. Z ciotkami, stryjkami człowiek się spotykał i zawsze coś ciekawego z tych spotkań rodzinnych i sąsiedzkich się rodziło. Dużo piękna, uroku, wspaniałych, pobożnych wspomnień z lat beztroskiego dzieciństwa.

– Kto był dla Księdza autorytetem, kogo chciał Ksiądz naśladować?

– Nauczycielki, które miały duże poczucie humoru i były zawsze uśmiechnięte i oddane uczniom i swojej pracy. Tak bardzo matkujące nam. Rolą przekazywania wiedzy były bardzo przejęte. Sprawdzanie zeszytów i wiadomości było takie solidne. Zawsze się przejmowaliśmy, czy będzie dwójka czy czwórka. A jak była piątka …Oj! To radość na pół świata.

– Lubił się Ksiądz uczyć?

– Lubiłem treści humanistyczne, historyczne, religijne. Zaszywałem się z książką gdzieś w sadzie pod jabłonią, jak do roboty rodzice nie gonili. Brat lubił gołębie i te gołębie musiałem też czasem podganiać. Jeśli ktoś z dzieciaków miał gołąbki czy króliki, to było całe jego bogactwo.

– Które z zajęć typowo domowych lubił Ksiądz wykonywać?

– W sercu zostały wyjazdy z tatą na jarmark. Podróż wozem z kapustą albo pomidorami do pobliskiego Tomaszowa Lubelskiego. Lubiłem też bardzo chodzić do chłopskiego lub państwowego lasu na grzyby. Do państwowego było więcej kilometrów, ale były dorodniejsze borowiki i prawdziwki. Jak się znalazło grzybowisko, a w nim kilkanaście lub kilkadziesiąt prawdziwków, to była radocha na pół Polski i trzeba było to znalezisko dźwigać do domu. To było niesamowite przeżycie.

– W którym momencie postanowił Ksiądz, że pójdzie do seminarium i wybierze drogę kapłańską?

– W latach 70. ub. wieku byłem w szkole średniej w Tomaszowie Lubelskim. Potem w Lubyczy Królewskiej w Technikum Rolniczym i tam było nas trzech chłopaków: Miecio Grat, Adaś Fajkowski i ja. Trudno było w tym czasie do kościoła w Lubyczy chodzić, bo były zakazy. Więc w godzinach wieczornych trzeba było tam biegać. Wracałem do rodzinnej miejscowości. Byłem lektorem kilka lat, nie wstydziłem się czytać Pisma Świętego ludziom. Człowiek był taki związany z kościołem, proboszczem, rodziną religijną. Zaczęliśmy wybierać dalszą drogę: jeden do wojska, inny na Akademię Rolniczą, a ja tak dyskretnie zapytałem swojego ks. kan. Gieniusia, czy wystawi mi pozytywną opinię i czy pojedziemy do seminarium w Lublinie.

– Jak Ksiądz wspomina okres w seminarium?

– Na początku było ciężko zdawać języki: łacinę, niemiecki i grekę. Niektórzy taki humorek powtarzali, że „łacina i greka dobija człowieka”. Ale udawało się zdać, bo było kilku zdolnych przyjaciół, którzy pomagali. Początek był trudny. Przejście ze świata cywilnego, świeckiego do seminaryjnego. Zajęć było dużo, program był arcybogaty. Zaczynało nas pięćdziesięciu, a skończyło dwudziestu ośmiu.

– W jakich parafiach Ksiądz służył?

– Służyłem Bogu i Ojczyźnie w takich przemiłych parafiach jak: Kamionka koło Lubartowa – tam pracowałem siedem pięknych lat. Mówią, że pierwsza parafia jest jak pierwsza miłość. Te pierwsze parafie są taką wizytówką, radością, ostoją. Później dwa lata w słodkim Milejowie. Ks. Jan Kalinowski wzmacniał mnie w kapłaństwie. W 1991 r. przybyłem do Bondyrza, do parafii Świętej Bożej Opatrzności na to nasze kochane Roztocze. Akurat było wtedy 60-lecie naszej parafii. Osobiście przeżywałem tu srebrny jubileusz kapłaństwa.

– Wiem, że Ksiądz kocha poezję, pisze wiersze, wydaje tomiki. Jest Ksiądz płodnym twórcą, poetą.

– Każdy dzień przynosi nowe myśli, nowe pomysły. I tak jak na podstawie Ewangelii każdy malarz maluje postacie świętych, Chrystusa i Matki Bożej, śpiewacy na dobrą nutę wyśpiewują chwałę Panu, a my, poeci – w nieudolnych czasem słowach – piszemy o wierze, o Bogu i na temat drugiego człowieka, którego Chrystus do końca umiłował. Talenty te można rozwijać, zgłębiać na uniwersytetach, na uczelniach, ale zawsze pochodzą one od Pana Boga.

– Gdyby Księdza przyrównać do któregoś ze świętych, to nie byłoby błędem odnieść się do św. Franciszka, który zachwycał się przyrodą, każdą rośliną, każdym przejawem pięknego radosnego życia, które nam ufundował Stwórca.

– Kilka lat temu miałem okazję być w Asyżu. Chodziłem śladami św. Franciszka. Ten święty patron od ekologii, od tych kwiatków barwnych i motylków, i od tych stworzonek Boskich dużo miłości tchnął i w nasze rodzinne strony Roztocza, w tę umęczoną ziemię zamojską. Z franciszkańską radością te swoje tomiki wydaję. Wysyłam je też za „wielką wodę” do Chicago, do Australii, do przyjaciół i znajomych.

– W jednym z wierszy twierdzi Ksiądz, że „nikt nam marzeń nie odbierze”. Jakie jest Księdza marzenie?

– Takim pięknym marzeniem jest, by ogarnąć świat naszymi ramionami, modlitwą bratnią, przyjazną, pobożną, choć na krótkiej naszej drodze chrześcijańskiej. W biegu do niebios bram powinniśmy pomagać sobie nawzajem, zauważać kalekich i samotnych. Na terenie parafii jest 40-50 osób z takim krzyżem życia, więc zależy mi, by spotkać się przynajmniej dwa razy do roku z nimi i porozmawiać, współczuć i zapewnić o modlitwie. To marzenia każdego człowieka i każdego księdza, który myśli o Bogu i o drugim człowieku. Chciałbym odwdzięczyć się wszystkim nauczycielom i profesorom, że przekazali tę wiedzę i te myśli takie piękne i delikatne odnoszące się do miłości Boga, Ojczyzny i drugiego człowieka. Mój każdy dzień rodzi się z myślą o Panu Bogu, który przychodzi, jak to jest w Biblii napisane, w lekkim tchnieniu, lekkim powiewie wichru, który jest na Roztoczu w tych dolinach, wąwozach, zagajnikach.

– A z tym wiatrem podążają bociany i biedronki, które zwiastują wiosnę, i o tych sympatycznych momentach Ksiądz pisze. Wiosna to najpiękniejsza pora roku?

– Wiosna ożywia. Tej zieleni na Roztoczu mamy tak dużo wokół, a jesień daje refleksyjne myśli, gdy się zbiera rydze, prawdziwki czy kozaczki. Grzybów jest w bród w roztoczańskich lasach. To wtedy przychodzą te myśli. Takie już dojrzalsze, przemyślane i takie bardziej mądre, bo te na wiosnę dopiero się rozwijają, jak kwiaty w pąkach, a później przez lato nabierają tych barw jesiennych, dojrzalszych kolorów. Tego piękna, tego Bożego natchnienia i natchnienia od świętych Pańskich nie brakuje.

– W utworze „Uroki lata” zawarł Ksiądz taką strofę: „Drobny truchcik jagodzianki miedzami”. Skąd pomysł na zauważenie czegoś tak subtelnego?

– Kiedyś te miedze dzieliły nasze pola gospodarskie, chłopskie od przestrzeni lasu. Z mamą chodziliśmy i zbieraliśmy kwiaty i trawy. W tytule książki wspaniałego profesora i kapłana patrioty ks. prof. Bartnika zobaczyłem to słowo na obwolucie książki i przypomniało mi się o tych miedzach.

– Czy stwierdzenie z wiersza „Kochane kobiety nasze” wynika z wielkiej miłości do Matki Bożej?

– Tak, bo Matka Boża jest najświętszą, najukochańszą, najmilszą, najbardziej jasną Kobietą, Panią i Królową nas wszystkich. I na pewno jest inspiracją, taką melodią świętą, najpiękniejszą dla nas i dla wszystkich twórców i artystów. Jest ona myślą pierwszą i taką pobożną. Jest dla nas najmilszą postacią, nawet przed matką rodzoną i przed chrzestną mamą i najlepszymi z przyjaciół.

– W wierszu „Drogi moje” pisze Ksiądz: „Drogi moje (…) Pełno na nich ciekawych i śmiesznych ludzi”. To oznacza, że życie Księdza jest barwne, radosne…

Reklama

– Tych dróg jest bardzo dużo: i te drogi ewangeliczne, i te nasze śródpolne, leśne. To wszystko w jedną całość się zlewa, łączy. Na pewno na tych drogach są nie tylko zapracowani ludzie, ale też ludzie wypoczynku, relaksu. Każdy spotkany na drodze jest kimś bliskim, serdecznym, dobrym przyjacielem.

– Gdyby Ksiądz odnalazł złoże złota i walizkę pereł, co by Ksiądz z tym wszystkim zrobił?

– Rozdałbym ubogim dzieciom i sierotom.

–Taką perłą są Księdza wiersze. Strofy, które ujmują prawdy życiowe i przemieniają świat. Jest Ksiądz takim poszukiwaczem pereł w poezji.

– Poszukujemy tych pereł i zawsze my, poeci, jesteśmy tacy nienasyceni, spragnieni. To, co najpiękniej chcę wyrazić, umyka i zazwyczaj sięgam do Ewangelii, by tam odczytać i odnaleźć myśli i przelać na współczesny język, młodzieżowy, choć nie zawsze się to udaje. Ale ludzie się cieszą z tych tomików. Może to anioł dopinguje, by lepiej, serdeczniej, pobożniej pisać.

– Dziękuję Księdzu za rozmowę. Życzę wielu pięknych wierszy i tomików poetyckich.

– Ja również dziękuję za zainteresowanie moją osobą i moją poezją.

2014-04-03 12:21

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezwykła peregrynacja niezwykłego krzyża

Niedziela wrocławska 6/2013, str. 6-7

[ TEMATY ]

rozmowa

Grzegorz Gałązka

W Roku Wiary wrocławski Kościół nawiedzi niezwykły krzyż, do którego tulił się Jan Paweł II podczas pamiętnej Drogi Krzyżowej w Koloseum.

BARBARA MISIEWICZ: - Skąd wzięła się idea peregrynacji krzyża wielkopiątkowego w parafiach archidiecezji wrocławskiej?

CZYTAJ DALEJ

Bóg jest Trójcą Świętą. Skąd o tym wiemy?

Niedziela Ogólnopolska 24/2019, str. 10-11

[ TEMATY ]

Trójca

©Renta Sedmkov – stock.adobe.com

Giovanni Maria Conti della Camera, „Trójca Święta” – fresk z kościoła Świętego Krzyża w Parmie

Giovanni Maria Conti della Camera, „Trójca Święta” – fresk z kościoła Świętego Krzyża w Parmie

„Drodzy bracia i siostry, obchodzimy dziś uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Cóż wam mogę powiedzieć o Trójcy? Hm... Jest Ona tajemnicą, wielką tajemnicą wiary. Amen”. To było najkrótsze kazanie, jakie usłyszałem kiedyś w młodości. Wiernych obecnych w kościele to zaskoczyło. Jednych pozytywnie, bo kazanie było wyjątkowo krótkie, inni byli zirytowani, gdyż nie zdążyli się jeszcze wygodnie usadowić w ławce. Wtedy przyszły mi do głowy pytania: Czy o Trójcy Świętej nie możemy nic powiedzieć? Dlaczego więc wyznajemy, że Bóg jest w Trójcy jedyny? Skąd o tym wiemy?

Mówienie o Trójcy nie jest rzeczą łatwą. Wyrażenie trójjedyności jest zawsze trudne do zrozumienia, gdyż według naszego naturalnego sposobu myślenia, trzy nigdy nie równa się jeden, jak i jeden nie równa się trzy. W przypadku nauki o Bogu nie chodzi jednak o matematyczno-logiczny problem, ale o sformułowanie prawdy wiary, której nie sposób zamknąć w granicach ludzkiej logiki. Chrześcijanie wyznają wiarę w jednego Boga w trzech Osobach. Dla wielu jednak to wyznanie nie ma większego znaczenia w życiowej praktyce. W świecie, w którym jest wiele „pomysłów na Boga”, my, chrześcijanie, powinniśmy pamiętać, że to nie my wymyślamy sobie Boga – my Go tylko odkrywamy i poznajemy, gdyż On sam zechciał do nas przyjść i pokazać nam siebie. Uczynił to zwłaszcza przez fakt wcielenia Syna Bożego. To dzięki Niemu wiemy, że Bóg jest wspólnotą trzech Osób, które żyją ze sobą w doskonałej jedności. „Nie wyznajemy trzech bogów – przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego (253) – ale jednego Boga w trzech Osobach: «Trójcę współistotną». Osoby Boskie nie dzielą między siebie jedynej Boskości, ale każda z nich jest całym Bogiem: «Ojciec jest tym samym, co Syn, Syn tym samym, co Ojciec, Duch Święty tym samym, co Ojciec i Syn, to znaczy jednym Bogiem co do natury»”. Człowiek wiary nie wymyśla prawdy, lecz ją przyjmuje. Zastanawia się nad nią, podejmując wielowiekowe doświadczenie Kościoła, który wyjaśniał ją zawsze w świetle objawienia.

CZYTAJ DALEJ

Fatima: piłkarze FC Porto podziękowali w sanktuarium za zdobycie Pucharu Portugalii

2024-05-27 12:52

[ TEMATY ]

Fatima

Graziako

Piłkarze FC Porto podziękowali Bogu w sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie za zdobyty w niedzielnym finale na podlizbońskim stadionie Jamor Puchar Portugalii. Wśród zawodników, którzy dotarli do tego miejsca kultu maryjnego są reprezentanci portugalskiej kadry narodowej: Francisco Conceição, Pepe oraz Diogo Costa.

Drużynie FC Porto, która w niedzielnym pojedynku o trofeum pokonała mistrza kraju Sporting Lizbona 2:1, po dogrywce, towarzyszyli w Fatimie działacze piłkarscy oraz tysiące kibiców zespołu „Smoków”. Transmitujące zwycięstwo piłkarzy FC Porto regionalne media przypominały, że w przeszłości triumfujący w Pucharze Portugalii lub w rozgrywkach ligowych ekipy tego klubu zatrzymywały się już w Fatimie, aby podziękować za zdobycie tytułu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję