Według statystyk, systematycznie wydłuża się ludzkie życie. Zależy to od postępów w medycynie, warunków bytowych, zdrowego odżywiania się, większej aktywności fizycznej. Właśnie teraz osoby urodzone w latach 50. i 60. ubiegłego stulecia, czyli w okresie wyżu powojennego, osiągają wiek emerytalny. Przybywa więc seniorów. Równocześnie zmienia się wzorzec społeczny, kształtujący model rodziny: ubywa mieszkających wspólnie rodzin wielopokoleniowych, powiększa się natomiast liczba samotnych osób starszych. Obecnie najczęściej spotykanym typem rodziny jest tzw. rodzina nuklearna, składająca się z rodziców oraz będących na ich utrzymaniu dzieci (zwykle jednego lub dwojga).
Bezduszna ekonomia
Reklama
W ostatnich latach jesteśmy świadkami rozluźniania się więzi rodzinnych. Podyktowany sztywnymi regułami ekonomicznymi punkt widzenia ustawodawców wpływa na organizację rynku pracy. Od pracownika oczekuje się już nie tylko poszerzania kwalifikacji i gotowości do zmiany zawodu, ale również i to jest najbardziej niepokojące gotowości do zmiany miejsca zamieszkania. I ta właśnie mobilność zawodowa tak bardzo nagradzana przez pracodawców i promowana przez ekonomicznych guru jest dziś jedną z przyczyn rozpadania się rodzin. W mobilnych rodzinach nie ma miejsca dla niedomagających rodziców (dziadków). Pojawia się zatem wielki problem ludzi starszych, którzy nie są już nikomu potrzebni. Kontakty między członkami rodziny, którzy jeszcze niedawno mieszkali pod wspólnym dachem, stają się coraz rzadsze, z biegiem czasu ograniczają się do krótkich rozmów telefonicznych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dla osób ze starszego pokolenia naprawdę „mocnym uderzeniem” staje się dziś przejście na emeryturę, łączące się z poczuciem odstawienia na boczny tor. Dzieci, które zakładają własne rodziny, zamieszkują osobno często w odległych od rodzinnego domu miejscowościach lub emigrują ze względów ekonomicznych.
Nieprzydatność emerytów
W naszej mentalności panuje stereotyp, popularny zwłaszcza wśród starszego pokolenia, że matka oprócz pracy na etacie powinna jeszcze prowadzić gospodarstwo domowe, poświęcać się dla rodziny, codziennie wykonywać na jej rzecz rutynowe czynności, ojciec zaś może skupić się na karierze zawodowej. Wśród wielu niekorzystnych efektów takiego podejścia do życia jest również częstsza u mężczyzn niż u kobiet apatia po śmierci współmałżonka. Nierzadko owdowiały mężczyzna po prostu sobie nie radzi, nie jest w stanie właściwie o siebie zadbać. W dodatku spotyka się z niezrozumieniem i brakiem troski ze strony swoich dzieci, które nie mają dla niego czasu.
Świeżo upieczeni emeryci zastanawiają się nad tym, jak zaplanować sobie nowy etap w życiu, żeby nie mieć poczucia nieprzydatności i izolacji społecznej. To prawda, że kobieta może zająć się wnukami. Tak, pod warunkiem, że mieszkają one w pobliżu. Trudno jednak sprawować babciną opiekę na odległość.
Reklama
Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, niż nam się wydaje. Wielu młodych, „nowoczesnych” rodziców, mając do wyboru babcię lub przedszkole, wybiera przedszkole, bo dziecko szybciej będzie się socjalizowało, odpowiednio wcześnie zacznie naukę języków obcych, będzie lepiej przygotowane do podjęcia nauki w szkole. A i same dzieci już nie tak chętnie jak kiedyś słuchają bajek opowiadanych lub czytanych przez babcię. Mają do dyspozycji elektroniczne gry, animowane filmy, nie muszą więc uruchamiać wyobraźni. Starsze przedszkolaki umieją posługiwać się telefonem komórkowym, są przyuczane do obsługi komputera, który w niedalekiej przyszłości zastąpi im bliskich. Wnuczków „podrzuca się” dziadkom tylko wtedy, kiedy ich rodzice chcą mieć czas tylko dla siebie.
Bezludna wyspa
Starszym dzieciom ambitni rodzice skrupulatnie planują dziś grafik zajęć. Nauka języka obcego, a najlepiej kilku, gra na instrumencie, do tego tenis, jazda konna, basen, udział w licznych konkursach... można by długo jeszcze wymieniać. W takiej sytuacji nastolatki nie mają już ochoty ani czasu na kontakty z dziadkami, którzy zresztą już dawno przestali być dla nich autorytetami i osobami atrakcyjnymi towarzysko. Jeśli mają komórkę, to zapewne przestarzały, „obciachowy” model, nie wiedzą, co to tablet i smartfon, mają trudności z obsługą komputera, zwracają uwagę na fatalną polszczyznę młodego pokolenia, nie są obeznani z nowoczesną techniką, podania piszą ręcznie, nie nadążają za młodymi i do tego urodzili się w „niewłaściwych ideologicznie” czasach. Ten stereotyp powielają liczne produkcje telewizyjne, popularne seriale.
Reklama
Jeszcze kilkanaście lat temu powszechnie narzekano, że najważniejszym urządzeniem w domu jest telewizor. Domownicy spędzali przed nim większość wolnego czasu. Przy włączonym odbiorniku wspólnie spożywali posiłki, a nawet przyjmowali gości. Szklany ekran rekompensował brak rozrywek. Nie pochwalam tego, ale z perspektywy czasu można uznać, że tak mocno krytykowana wówczas telewizja miała też dobrą stronę na swój sposób integrowała rodzinę. Współcześni domownicy zasiadają osobno przed monitorem komputera, posiłki spożywają osobno, każdy na swoim „stanowisku”. Jeśli dyskutują, to na portalach społecznościowych. Tam znajdują setki, a nawet tysiące „przyjaciół”. Bez laptopa czują się jak na bezludnej wyspie.
Trudno wyobrazić sobie, że tak wychowywane młode pokolenie będzie w przyszłości zdolne do założenia zgodnej, kochającej się rodziny, bo i skąd ma czerpać wzorce? Z bezładnej sieci?
Nie twierdzę, że wszystkie współczesne rodziny funkcjonują według opisanego modelu. Osobiście znam panie, które po przejściu na emeryturę świadomie odłożyły na później swoje pasje, czerpiąc radość z opieki nad wnukami.
Przyczyny wykluczenia
Do najtrudniejszych problemów ludzi starszych można zaliczyć choroby związane z wiekiem, znacznie ograniczające sprawność fizyczną i intelektualną, poczucie marginalizacji, życie w ubóstwie. Ale najgorsza jest samotność, która, jak twierdzą specjaliści, zaburza funkcjonowanie układu odpornościowego, zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci. Jednak trzeba też jasno powiedzieć, że mieszkanie z dziećmi może prowadzić do poważnych napięć w rodzinie. Niechęć teściów do małżonków dzieci czy mały metraż mieszkania nie będą sprzyjać dobrej atmosferze rodzinnej.
Poważnym problemem starszych ludzi jest prawie zawsze poczucie wykluczenia, odcięcie od kontaktów z otoczeniem. Myślę, że dobrym rozwiązaniem w uaktywnianiu ludzi starszych mógłby być wolontariat. Niestety, w naszych realiach ta forma pomocy jeszcze słabo działa, zwłaszcza w małych miejscowościach.
Reklama
Większość Polaków deklaruje przywiązanie do wartości chrześcijańskich, a mimo to w naszym społeczeństwie panuje znieczulica, wynikająca z rozlicznych zaniedbań wychowawczych, także na lekcjach katechezy. Śmiem podejrzewać, że w wielu domach dzieci nie mają od kogo uczyć się szacunku dla starości i jej zrozumienia. W Internecie dzisiejszej wyroczni aż roi się od niewybrednych komentarzy pod adresem ludzi starszych.
W naszej kulturze „kult siwego włosa” został zastąpiony „kultem młodości”. Zauważmy, jak szybko zanika zwyczaj ustępowania miejsca seniorom w środkach masowej komunikacji. Wychodzi się z założenia, że każdy, kto kupił bilet, ma prawo siedzieć. Emeryci płacą tylko połowę lub jeżdżą za darmo, powinni więc stać.
Zawiść zamiast solidarności
Najwyraźniej słabnie międzypokoleniowa solidarność. Czynni zawodowo młodzi ludzie wypominają emerytom, że muszą na nich pracować. Gdyby lepiej znali historię, wiedzieliby, że emerytura ma długą tradycję i wywodzi się jeszcze ze starożytności (rzymscy żołnierze otrzymywali militarną emeryturę po zakończeniu służby wojskowej). W 1880 r. niemiecki kanclerz Otto von Bismarck wprowadził gwarantowaną niemilitarną emeryturę dla wszystkich ubezpieczonych pracowników, którzy ukończyli 70 lat życia. System był finansowany przez składki odprowadzane z pensji. Emerytura jest więc efektem umowy zawartej między pokoleniami. Emeryci wypracowali ją, będąc w wieku produkcyjnym. Z zawiści wynikają często paradoksy, bo jeśli emeryt dorabia na pół etatu, to też jest atakowany. Wytyka mu się, że blokuje miejsce pracy młodym, którzy nie mają środków na założenie rodziny.
Reklama
Emeryci nie ponoszą żadnej winy za to, że rodzi się coraz mniej dzieci. Nie zabierają nikomu pieniędzy. Wręcz przeciwnie, pracownicy powyżej 50. roku życia są postrzegani przez pracodawców jako „niereformowalni”, niemobilni, a zatem mało przydatni. To oni są najbardziej narażeni na zwolnienie z pracy z powodu tzw. reorganizacji stanowisk i mogą nie zdążyć wypracować sobie emerytury powyżej minimum socjalnego. Trzeba jasno powiedzieć, że to nieprzyjazna polityka państwa nie sprzyja dzietności (przede wszystkim problemy mieszkaniowe młodych i niestabilna sytuacja na rynku pracy).
Szczęśliwa, godna starość?
Warto zadać sobie pytanie: dlaczego zbyt rzadko spotykamy na naszych ulicach starych ludzi trzymających się czule za ręce? Dlatego, że u nas wywołałoby to zażenowanie lub ironiczne uśmieszki przechodniów. Bo okazywanie sobie uczuć w przestrzeni publicznej, nawet niewinne, jest zarezerwowane dla młodych. Próba wejścia rodzica w nowy związek po śmierci współmałżonka budzi sprzeciw dzieci. Często powodem jest wstyd „co ludzie powiedzą?” lub też perspektywa utraty części emerytury, do której młodzi już zdążyli się przyzwyczaić...
Z przykrością muszę powiedzieć, że Polska nie jest krajem przyjaznym dla ludzi starych. Co trzeciego emeryta nie stać na realizację recept, osoby wymagające pomocy geriatrycznej są pozbawione systemowej opieki, ponieważ brakuje zarówno oddziałów, jak i specjalistów. W polskiej rzeczywistości rodzina nie może liczyć na instytucjonalną pomoc w opiece nad starszym, schorowanym bliskim. Na miejsce w domu pomocy społecznej trzeba czekać latami. Odnosi się wrażenie, że państwu nie opłaca się „inwestować” w starych obywateli. Co jeszcze bardziej niepokojące, nie widać w tej przestrzeni większego zaangażowania wolontariatu. Uniwersytety trzeciego wieku, kluby seniora to oferta skierowana do niewielkiej liczby emerytów, głównie tych mieszkających w miastach i sprawnych ruchowo (problemy z dojazdem na miejsce).
A jeszcze nie tak dawno obiecywano emerytom wakacje na Hawajach...