Powstanie Styczniowe to jeden z najbardziej dramatycznych rozdziałów w historii narodu polskiego. To kolejne - po "nocy listopadowej" - przegrane powstanie. To kolejna wielka ofiara krwi złożona przez tysiące patriotów na ołtarzu Ojczyzny.
Historyk W. Kucharski pisał: "Chwile pożegnania z rodziną, matką, siostrą, dzieckiem, które trzeba było porzucić na pastwę mściwego wroga, dla żołnierza-powstańca były najboleśniejsze. Przez ogień takiej próby przejść musiał każdy powstaniec, ale sił przy pożegnaniu dodawała mu miłość Ojczyzny i patriotyzm niewiast polskich, które ponad wszystko kochają Ojczyznę i zdolne są do ofiar dla niej z największych swoich ukochań. Z błogosławieństwem ojca, który walczył w Powstaniu Listopadowym, z kokardą-białoczerwoną, którą powstańcowi do czapki przypinała miękka, kobieca ręka, ze łzą żony, która na burce powstańczej lśniła jak srebrzysty order, ze szkaplerzem na szyi, który przy pożegnaniu zawieszała synowi matka kochająca , aby mu był puklerzem od kuli nieprzyjacielskiej, szedł powstaniec w lasy na bój nierówny".
Wybuch Powstania Styczniowego spotkał się z żywą reakcją wśród mieszkańców grodu nad Sanem. Wielu z nich opuściło swój rodzinny dom, aby znaleźć się w powstańczych oddziałach. Wśród nich był dr Leonard Tarnowski. Jako uczeń gimnazjum w Przemyślu "pośpieszył do powstania". "Kiedy w roku 1863 - pisała Ziemia Przemyska - jako osiemnastoletni chłopak chwytał za strzelbę z ojcowego zdjętą kołka, by razem z podobnymi wypędzić przemożnego wroga z ojczystego zagonu nie mierzył siły na zamiary". Tarnowski jako szeregowiec walczył w oddziałach Zapałowicza i Ubysza. "Swój bojowy żywot" zakończył pod Tuczapami, gdzie został ciężko ranny. To z jego inicjatywy powstało w Przemyślu "Stowarzyszenie Weteranów 1863 roku". Przez wiele lat prowadziło ono bardzo aktywną działalność nie ograniczającą się tylko do niesienia pomocy byłym uczestnikom Powstania Styczniowego i ich rodzinom.
Jeszcze jeden fakt z życiorysu Leonarda Tarnowskiego zasługuje na szczególne podkreślenie. Otóż w 1908 r. odmówił on - pomimo usilnych nacisków ze strony ówczesnego starosty Lanikiewicza, również uczestnika Powstania Styczniowego - przyjęcia orderu "Żelaznej Korony" przyznanego mu przez rząd austriacki "zaznaczając z brawurą iż w Rzeczypospolitej Polskiej zagranicznych orderów przyjmować nie wolno". W ten sposób "dał do zrozumienia, że od zaborcy żadnych dekoracji nie przyjmie". Doczesne szczątki tego wielkiego patrioty odprowadził na przemyski cmentarz prawie cały Przemyśl.
W 1863 r. z gimnazjum przemyskiego do powstania poszło czterech uczniów: wspomniany Leonard Tarnowski, hr. Emil Łoś, Franciszek Tranda (wszyscy z klasy 6) i Franciszek Bobowski (z klasy 7).
Inną wielką postacią związaną ze styczniowym "rywem" jest Aleksander Dworski. Związał się on z Przemyślem już na początku swojej kariery zawodowej. Po ukończeniu studiów prawniczych we Lwowie i po uzyskaniu doktoratu został mianowany adwokatem. Wówczas to opuścił na stałe swoje rodzinne miasto i przeniósł się do Przemyśla. W czasie Powstania Styczniowego Dworski został mianowany przez Rząd Narodowy naczelnikiem przemyskiego okręgu powstańczego. Z wielkim poświęceniem służył idei narodowej.
Kolejna piękna karta w historii miasta została zapisana przez rodzinę Waygartów. Ojciec, adwokat, z ramienia rządu powstańczego, został cywilnym naczelnikiem miasta "spełniając swą ciężką rolę bez narzekań, lecz pełen poświęcenia i chęci". Niemal cała jego kancelaria przystąpiła do powstania. Pióro na strzelbę zamienili Karol Jakóbek (koncypient) i Władysław Kustra (pisarz). W powstańczy bój poszli z nimi Jan Taworski, subiekt cukierniczy i organista Ludwik Szczęścikiewicz. Nawet służba domowa dr. Waygarta, małżeństwo Stanisław (lokaj) i Antonina (kucharka) Fedykowie ukrywali powstańców i pomagali w wydobyciu ich z więzień.
Nie można w tym miejscu pominąć żony Waygarta, Joanny z Baczyńskich, która pełniła funkcję przewodniczącej Komitetu Pań w Przemyślu, którego głównym zadaniem było niesienie pomocy walczącym powstańcom. Maria Bruchnalska tak charakteryzuje Joannę Waygart: "żona niezmiernie energiczna, a dobroci i słodyczy niezwykłej, była jakby dopełnieniem wszystkich zamierzeń naczelnika. Na jej barkach spoczywało gromadzenie zapasów, czuwanie nad ich wysyłką do partii, goszczenie wolontariuszy, przemykających się z dalszych stron, a później, gdy się zapełniły więzienia, czuwanie nad nimi, ułatwianie bardziej zagrożonym ucieczkę. W domu idealną pomocnicą była Romualda Prebendowska i Marja Lemberska".
Z Przemyśla do powstania poszli właściciele kamienic, urzędnicy i drobni rzemieślnicy jak szewc Józef Chlebiński. Nie zabrakło również studentów. Wśród nich byli Władysław Bogdański i Antoni Rozborski (po upadku powstania przedsiębiorca budowy kolei).
Na Starym Cmentarzu w Przemyślu miejsce wiecznego spoczynku znalazło kilkudziesięciu uczestników Powstania Styczniowego. Owe groby i mogiły mają bezcenną wartość. Pamiętajmy o nich i ratujmy przed zniszczeniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu