Reklama

Franciszek

Różne biedy i to samo lekarstwo

Wizyta papieża Franciszka na Sri Lance i Filipinach była dla obydwu państw, mimo dzielących je różnic, wydarzeniem historycznym. Papież przyjmowany był z wielkim entuzjazmem, jako religijny lider, który przyjechał karmić nadzieją w kontekście różnych przejawów biedy, zarówno tej materialnej, jak i duchowej, dźwiganej przez Lankijczyków oraz Filipińczyków

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Papież Franciszek na Sri Lance mocno podkreślił, że jego wizyta ma charakter duszpasterski. To w związku z turbulenacjami politycznymi, wywołanymi wyborami prezydenckimi, które odbyły się tuż przed wizytą Ojca Świętego. Niespodziewanie wygrał kandydat, któremu dawano nikłe szanse w starciu z urzędującym prezydentem. Papieża, którego z wizytą zaprosił poprzedni prezydent Mahinda Rajapaksa, na lotnisku 13 stycznia br. powitał Maithripala Sirisena – nowa głowa państwa. W czasie swego dwudniowego pobytu na wyspie papież Franciszek spotkał się jednak również na prywatnej rozmowie z byłym prezydentem, który przeżywał jeszcze gorycz wyborczej porażki. Zresztą cała pielgrzymka Papieża obfitowała w pozaprogramowe wydarzenia. Podczas jednego z nich odwiedził m.in. buddyjską świątynię. Spełniły się też nadzieje lankijskiego episkopatu na spotkanie z Ojcem Świętym. Zamieszania z tym punktem wizyty było co niemiara. W pierwszym dniu wypadł z programu, bo rozentuzjazmowany tłum bardzo wydłużył przejazd Papieża. W drugim dniu to biskupi mieli problem z dotarciem do miejsca pobytu Franciszka. Ostatecznie jednak wszystko skończyło się szczęśliwie i hierarchowie lankijscy spotkali się z Papieżem.

Dajcie katolikom szansę

Główne tematy papieskich przemówień i homilii to pojednanie, dialog międzyreligijny i sprawa wolności religijnej. Katolicy na Sri Lance stanowią mniejszość. Najwięcej Lankijczyków wyznaje buddyzm, w drugiej kolejności jest hinduizm. Są też muzułmanie, no i chrześcijanie. Katolicy narzekają jednak, że z wolnością religijną nie jest najlepiej, że mają problem. Lankijski benedyktyn – o. Benedict Joseph powiedział w trakcie pielgrzymki Papieża, że katolicyzm jest w lankijskim systemie prawnym co najwyżej tolerowany, a w rzeczywistości traktowany jak obce ciało, które przyszło z zewnątrz. Te żale katolików z Perły Oceanu Indyjskiego znalazły swoje odbicie w słowach papieża Franciszka, który przekonywał władze i przedstawicieli dominujących na wyspie wspólnot religijnych, że katolicy nie stanowią dla nich zagrożenia, a wręcz przeciwnie – mogą i chcą wnieść swój wkład w rozwój i rozwiązanie problemów trapiących Sri Lankę. Jako przykład wskazał kanonizowanego w trakcie wizyty, a żyjącego kilkaset lat wcześniej katolickiego kapłana Józefa Vaza, który ma niebagatelne zasługi dla całego kraju, nie tylko dla jego katolickiej części. Podczas przemówienia na lotnisku w Kolombo Franciszek przekonywał: „Moją wizytą pragnę także wyrazić miłość i troskę Kościoła wobec wszystkich obywateli Sri Lanki i potwierdzić pragnienie wspólnoty katolickiej, by aktywnie uczestniczyć w życiu tego społeczeństwa”. W podobnym tonie zapewniał na spotkaniu międzyreligijnym: „Kościół katolicki pragnie współpracować z wami i ze wszystkimi ludźmi dobrej woli w dążeniu do dobrobytu wszystkich obywateli Sri Lanki”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Leczenie ran

A jest co robić, bo kraj nadal leczy rany po niedawno zakończonej, niemal trzydziestoletniej wojnie domowej – między Lankijczykami nadal panuje nieufność, a niekiedy nawet nienawiść. W sensie infrastrukturalnym zrobiono wiele, aby połączyć niedawno wrogie sobie części Sri Lanki, walczących po przeciwnych stronach barykady Tamilów z północy i Syngalezów z południa, m.in. budując nową drogę łączącą te dwie części – ale to mało. W recepcie, którą Ojciec Święty przekazał Lankijczykom, znalazły się konkretne wskazania: przede wszystkim – „wszyscy muszą mieć głos” i wszyscy muszą być gotowi, aby wzajemnie się akceptować, promować ludzką godność, szanować prawa człowieka.

Z rodzinami, które najbardziej ucierpiały w wyniku wojny, Papież spotkał się w sanktuarium w Madhu na północy kraju.

Przykłady ewangelizatorów

Centralnym punktem wizyty była Msza św. i kanonizacja wspomnianego wcześniej bł. Józefa Vaza. To bohater lankijskiej wspólnoty katolickiej, któremu zawdzięcza ona swoje istnienie i rozwój. Ciekawy jest sposób kanonizacji bł. Józefa Vaza, który Papież wyjaśnił podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu, lecąc na Filipiny. Chodzi o tzw. kanonizację równoważną, czyli kanonizację bez stwierdzenia cudu, na podstawie długiego i trwałego kultu. Tak było w przypadku błogosławionych czczonych od wieków, także apostoła Sri Lanki Józefa Vaza. Dokonując takiego wyboru, np. bł. Anieli z Foligno, Piotra Fabera, Józefa de Anchiety i wielu innych, Papież chciał, zgodnie z wizją zawartą w swej adhortacji „Evangelii gaudium”, podkreślić rolę „wielkich ewangelizatorów i ewangelizatorek”. Tak też będzie we wrześniu br. w czasie papieskiej podróży do Stanów Zjednoczonych, gdzie ogłosi świętym bł. Junipero Serrę, który zaniósł Ewangelię na zachód tego kraju.

Reklama

Msza św. kanonizacyjna przeszła do historii Sri Lanki jako największe zgromadzenie publiczne. Uczestniczyło w niej pół miliona osób, nie tylko katolików, ale także ludzi innych wyznań i religii. Papież był entuzjastycznie witany przez wszystkich, a lankijska prasa pisała o nim jako o Papieżu Ludu.

Pielgrzymka w wietrze i deszczu

Na Filipinach również czekano na Papieża z otwartymi ramionami. Ojciec Święty mówił, że decyzję o odwiedzinach tego kraju podjął, gdy w telewizji oglądał tragiczne obrazy ludzkiego cierpienia i materialnych zniszczeń, jakie spowodował w listopadzie 2013 r. najsilniejszy tajfun, jaki kiedykolwiek uderzył w ląd – Yolanda. Filipińczycy po dziś dzień dzielnie podnoszą się po tej naturalnej katastrofie, która spowodowała jeszcze większą biedę tysięcy i tak ubogich Filipińczyków. Filipiny mają olbrzymią emigrację zarobkową. Oblicza się, że do pracy za granicą wyjechało 10 mln Filipińczyków, co stanowi 11 proc. obywateli kraju. Za wielkie obszary biedy odpowiada też olbrzymia korupcja.

Podczas papieskiej pielgrzymki natura pokazała swoją siłę, zmuszając organizatorów pielgrzymki do skrócenia o cztery godziny pobytu Papieża w Tacloban – na wyspie, która najbardziej ucierpiała w 2013 r. Powodem również był tajfun, tyle że słabszy, ale i tak zagrażający komunikacji lotniczej. Pilot samolotu papieskiego zdecydował, że trzeba odlecieć wcześniej, bo później mogłoby to być niemożliwe. Spotkanie z młodzieżą oraz Msza św. na zakończenie pobytu z udziałem ok. 6 mln wiernych też odbyły się przy wietrze i ulewnym deszczu.

Reklama

Gdybym mówił językami...

Tematem papieskiej pielgrzymki były słowa: miłosierdzie i współczucie, właśnie w kontekście biedy i nierówności społecznych panujących na Filipinach. Kościół w tym kraju stara się poszerzać „wyobraźnię miłosierdzia” przez wiele dzieł i inicjatyw – m.in. ogłoszono w Manili rok 2015 Rokiem Ubogich, co ma na celu uwrażliwienie opinii społecznej na rosnący w tym wyspiarskim kraju problem ubóstwa i konieczność większego zaangażowania ochrzczonych w pomoc potrzebującym. Swoim zwyczajem, także poprzez nieobjęte programem spotkania i gesty, papież Franciszek dał znać, że ta grupa jest najbliższa jego sercu. Mówił też dużo o miłości. W homilii do duchowieństwa w katedrze w Manili oraz w przemówieniu do rodzin na Mall of Asia Arena 16 stycznia użył tego słowa 11 razy. W niewygłoszonym ostatecznie, bo zastąpionym improwizowanym kazaniem, przemówieniu do młodzieży – 6 razy.

Doktryna

Światowe media niezbyt chętnie relacjonowały słowa Papieża o kwestiach doktryny czy fałszywych ideologii, którymi karmiony jest świat. Czego więc próżno szukać w mediach głównego nurtu? Ano tego, że Papież upominał się o prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Także tego, że Ojciec Święty mówił o prądach ideologicznych godzących w rodzinę i zagrażających wierze. Zresztą oddajmy głos Papieżowi: „Wiemy, jak trudno jest dzisiaj w naszych demokracjach zachować i obronić takie podstawowe ludzkie wartości, jak poszanowanie nienaruszalnej godności każdej osoby ludzkiej, respektowanie praw sumienia i wolności religijnej oraz poszanowanie niezbywalnego prawa do życia, począwszy od dzieci jeszcze nienarodzonych aż po życie osób starszych i niedołężnych” (przemówienie podczas ceremonii powitalnej do władz Filipin, 16 stycznia br.).

Reklama

„Bądźcie blisko tych, którzy, żyjąc w społeczeństwie obciążonym ubóstwem i korupcją, są załamani duchowo, kuszeni, by z wszystkiego zrezygnować, porzucić szkołę i żyć na ulicy. Głoście piękno i prawdę orędzia chrześcijańskiego w społeczeństwie kuszonym bałamutnymi wizjami seksualności, małżeństwa i rodziny. Jak wiecie, kwestie te są poddawane coraz silniejszym atakom potężnych sił, które grożą zniekształceniem Bożego planu stworzenia i zdradą prawdziwych wartości, stanowiących inspirację i kształtujących to wszystko, co najlepsze w waszej kulturze” (homilia do duchowieństwa w katedrze w Manili, 16 stycznia br.).

„Wielkim zagrożeniem dla planu Bożego wobec nas jest i zawsze było kłamstwo. Diabeł jest ojcem kłamstwa. Często ukrywa on sidła za pozorami wytworności, urokami bycia «nowoczesnymi», «jak wszyscy». Rozprasza nas powabami ulotnych przyjemności, powierzchownych rozrywek. W ten sposób trwonimy otrzymane od Boga dary, bawiąc się gadżetami; marnotrawimy nasze pieniądze na hazard i picie; zamykamy się w sobie. Zapominamy, by nadal koncentrować się na sprawach, które naprawdę się liczą” (homilia podczas Mszy św. w Rizal Park w Manili, 18 stycznia br.).

Na tej Mszy św. pobito „rekord” wielkości zgromadzenia liturgicznego z 1995 r., kiedy to we Mszy z okazji ŚDM w Manili uczestniczyło 5 mln osób. Tym razem parku Rizal w Manili uczestniczyło w Eucharystii, mimo nieustannie padającego deszczu, 6 mln osób.

2015-01-20 11:55

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież poświęci Świątynię Opatrzności Bożej?

[ TEMATY ]

Świątynia Opatrzności Bożej

Franciszek

BOŻENA SZTAJNER

Podczas prezentacji kolejnego etapu budowy Świątyni Opatrzności Bożej metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz przyznał, że po cichu modli się, by poświęcenia obiektu dokonał papież Franciszek, który za trzy lata miałby odwiedzić Polskę z okazji obchodów 1050-lecia chrztu.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: niech Bóg błogosławi Węgrów!

2024-04-25 11:10

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech Bóg błogosławi Węgrów” - powiedział papież przyjmując dziś na audiencji pielgrzymów z tego kraju, przybyłych, aby podziękować mu za ubiegłoroczną wizytę apostolską w swej ojczyźnie. Obok prymasa Węgier, kardynała Pétera Erdő i przewodniczącego episkopatu Węgier, biskupa Andrása Veresa gronie pielgrzymów obecny był także nowy prezydent kraju Tamás Sulyok.

Ojciec Święty mówiąc o swej ubiegłorocznej pielgrzymce zaznaczył, że przybył jako pielgrzym, aby modlić się wspólnie z węgierskimi katolikami, także za Europę, w intencji „pragnienia budowania pokoju, aby dać młodym pokoleniom przyszłość nadziei, a nie wojny; przyszłość pełną kołysek, a nie grobów; świat braci, a nie murów. Modliłem się za wasz drogi naród, który przez tysiąclecie zamieszkiwał tę ziemię i użyźniał ją Ewangelią Chrystusa. Obyście w modlitwie zawsze znajdowali siłę i determinację do naśladowania, także w obecnym kontekście historycznym, przykładu świętych i błogosławionych, którzy wywodzą się z waszego narodu” - zachęcił papież. Przypomniał, że realizacja daru pokoju „zaczyna się w sercu każdego z nas ... Pokój przychodzi, gdy postanawiam przebaczyć, nawet jeśli jest to trudne, a to napełnia moje serce radością” - stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję