Reklama

Niedziela w Warszawie

Na drodze do normalnego życia

Ludzie w domach Wspólnoty „Chleb Życia” to cały koloryt losów i sposobów radzenia sobie z bezdomnością. Jednym udaje się wyjść na prostą, inni nie są w stanie uporać się z codziennością

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na ścianach domu „Emaus” przy ul. Stawki 27 wiszą fotografie. Niemal wszystkie zdjęcia dokumentują życie schroniska dla kobiet Wspólnoty „Chleb Życia”. Jego założycielką jest s. Małgorzata Chmielewska. Uśmiechnięty portret zakonnicy wyróżnia się w tej niezwykłej galerii.

Wchodząc do baraku, dostrzegam od razu grafik obowiązków na dany dzień. Śniadanie, obiad, kolacja wyznaczają codzienny rytm życia w schronisku. O 21.00 pora na sprawdzenie listy obecności i wyznaczenie osób dyżurujących następnego dnia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W grafiku imiennie wymieniono, kto danego dnia sprząta pomieszczenia, kto podwórko, a kto „siedzi na zmywaku”. To ostatnie cieszy się największym wzięciem wśród mieszkanek „Emaus”. Najmłodsze z nich mają lat 20, najstarsze przekroczyły 80. Wszystkie panie obowiązują te same zasady. Po pierwsze, być trzeźwym; po drugie, współpracować z personelem w celu wyjścia z bezdomności; po trzecie, uczestniczyć w życiu domu.

Przemoc, sieroctwo i samotność

– Walczymy z paniami o nie same, bo każdy obowiązek uczy odpowiedzialności i zaradności. Im więcej nauczą się tutaj, tym lepiej poradzą sobie w samodzielnym życiu. Z dyżurów wyłączone są tylko te, które nie są w stanie pomóc ze względu na stan zdrowia – wyjaśnia Sylwia Wajs, kierownik schroniska. Absolwentka dwóch fakultetów przyjechała do Warszawy z Poznania, pochodzi spod Zielonej Góry. Młoda, nie wygląda na swój wiek, czasem ostra, czasem urokliwie uśmiechnięta. Zdecydowana. Od pięciu lat należy do Wspólnoty „Chleb Życia”, odnawia co roku przyrzeczenia ubóstwa i posłuszeństwa.

Ściany korytarza w schronisku pomalowane są na pomarańczowy kolor. W jego głębi kryją się kolejne sale. Na początku zaglądam do czystej, świeżo po remoncie łazienki. Potem wchodzę do skromnego pomieszczenia, w którym stoi kilka drewnianych, piętrowych łóżek – to jedna z kilku sypialni. Dalej jest jadalnia, a w niej długie stoły i dużo zieleni na parapetach. Pracownicy i mieszkanki posiłki jedzą wspólnie. Przy ścianie zaś stoi stary, teleskopowy telewizor, w który wpatrują się zebrane kobiety. Zaraz będzie kolacja.

Reklama

Niektóre twarze mieszkanek wyróżniają się młodym wiekiem, urodą i delikatnością na tle zniszczonych alkoholem starszych kobiet. – Jakie zdarzenia je tutaj sprowadziły – chciałoby się zapytać, ale nie można wkraczać w ich prywatność. Zresztą kobiety unikają kontaktów z prasą. Nikt tutaj nie chwali się pobytem i nie tłumaczy swoich zawiłych dróg życia, które spowodowały bolesną bezdomność.

Wiadomo, że część z kobiet ukrywa się przed przemocą domową. To kolejny argument za zachowaniem anonimowości także dla pracowników, którzy o mieszkankach mówią bardzo ogólnie. – Kobiety trafiają na Stawki z różnych powodów – opowiadają bez podawania personaliów. Dużo jest osób po domach dziecka, które dostały wyprawkę 6 tys. zł i musiały dalej radzić sobie same, nieprzystosowane do życia w społeczeństwie. Dzieci pochodzące z rodzin patologicznych też często lądują w schroniskach. – Przychodzą tu również kobiety ze szpitali, gdy nie mają dokąd wracać. Eksmisje, porzucenie przez rodzinę, bezrobocie. Ludzie tracą pracę, potem lądują na ulicy – wyjaśnia Sylwia Wajs. – Kobiety, pobite przez mężów i konkubentów, często w bardzo złym stanie trafiają do nas. Każda z nich jest chora. Myję, odwszawiam i ubieram w czyste rzeczy te z nich, które nie dają rady same tego zrobić – dodaje.

Na rozstaju

Historie wielu kobiet są niczym morskie przypływy i odpływy, z tym że na życiowej fali. – Alkoholiczki nie mogą ruszyć z życiem. Kilka razy wracają, wychodzą, znów wracają. Czasem rozkładam ręce, bo nie chcą lub nie potrafią uporać się z codziennością – opowiada Wajs.

Przyczyną bezdomności jest też często choroba psychiczna. Dlatego raz w tygodniu na Stawkach przyjmuje lekarz psychiatra. – Kobiety, które nie chcą zgodzić się na leczenie, muszą opuścić „Emaus”, bo w stanie choroby mogą być agresywne wobec innych – mówią pracownicy. Dla nich największą radością są sytuacje, kiedy ich mieszkanki wyjdą „na prostą”. – Niedawno jednego dnia wyprowadziło się pięć kobiet. Udało się im zacząć od nowa. Cztery z nich wynajęły wspólnie mieszkanie – mówi kierowniczka i z nadzieją w głosie dodaje: – Oby już nie potrzebowały tu wracać.

Reklama

Nie każdy jednak ma tak różowo, nawet jak ze swojej strony dużo czyni, by wyjść z bezdomności. Od trzech lat w „Emaus” przebywa pani z chorobą psychiczną, cały czas czeka na DPS. Teraz jest 37. w kolejce.

By dostać lokal socjalny wymagany jest dochód. Ale są osoby, które nie chcą podjąć pracy. Wtedy przechodzą od jednego schroniska do drugiego. – W naszym domu, jeśli panie mają dochód, to muszą wpłacić do wspólnej kasy 350 zł miesięcznie. Dajemy: łóżko, trzy posiłki dziennie, łazienkę, prysznic, ubranie, możliwość szukania pracy w pokoju komputerowym, pomoc pracownika socjalnego i wychowawczyni, raz w tygodniu przyjmuje lekarz. Leki opłacane są ze środków „Emaus”, czasem pani podpisuje zobowiązanie, że zapłaci z zasiłku, jak go dostanie. Przyjmujemy wszystkich: tych, co mają jakiś dochód i tych bez pieniędzy – mówi pracownik domu.

W „Emaus” większość kobiet przebywa tymczasowo. Ale są wyjątki: pani pomagająca w kuchni mieszka już czwarty rok. Inna zaś, p. Tereska, lat 74, przebywa już 15 lat, pamięta jeszcze s. Małgorzatę, gdy tu mieszkała. Pracownicy i mieszkanki mówią, że p. Tereska jest genialną rozmówczynią. – Lubi spędzać wolny czas, jedząc gofry na Starówce, potem wraca do domu. Nie jest już w stanie żyć inaczej. Dla nas jest legendą, szkoda że ma problemy ze zdrowiem – mówią.

Nadzieja

Schronisko na Stawkach jest przystankiem na drodze do normalnego życia. Kobiety stąd odchodzą do DPS-ów, mieszkań socjalnych lub wynajętych kwater, jeśli pozwoli im na to osiągnięty dochód.

Reklama

– Zawsze jest nadzieja na lepsze życie, nawet jak ktoś wraca enty raz. Nawet jak ktoś popije i wyleci, to wspomina, że ludzie godnie tu żyją. W schronisku dla chorych również nie umierają samotnie, ale wśród „swoich” – jak w domu. Tam dzielą się nawzajem wszystkim, co mają. Bo przecież każdy z nas może zostać bezdomnym – mówi na koniec Sylwia Wajs.

Kiedy notuję jej słowa, ciszę przerywa pukanie. Za drzwiami stoi kobieta w średnim wieku. Jedyny majątek to kilka plastikowych toreb. Wymieniamy uśmiech na „dzień dobry”.

2015-07-23 13:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pogmatwane życie

Niedziela łódzka 47/2017, str. 4

[ TEMATY ]

schronisko

Kl. Kamil Gregorczyk

Nie brakuje kobiet z dziećmi, które potrzebują pomocy

Nie brakuje kobiet z dziećmi, które potrzebują pomocy

Uciekają przed biedą, nałogami swoich mężów, przemocą. Schronisko dla kobiet z dziećmi przyjmuje 71 osób

Nieopodal ul. Kosynierów Gdyńskich i szpitala św. Jana Bożego, przy ul. Kwietniowej, działa schronisko dla kobiet z dziećmi. Przychodzą tu kobiety, które nie mają domu bądź nie mogą mieszkać tam, gdzie są zameldowane – matki z małymi i starszymi już dziećmi. Uciekają przed biedą, nałogami swoich mężów czy partnerów, przemocą. Placówka przyjmie 71 osób. Trafiają tu także osoby samotne, starsze, niewydolne życiowo, z chorobami psychicznymi. I choć w założeniu schronisko nie może przyjmować osób niesamodzielnych, to realia są zupełnie inne. Bywa tak, że pogotowie przywozi im takie kobiety. I one tutaj czekają na miejsce w Domu Pomocy Społecznej.

CZYTAJ DALEJ

Bp Oder: Zadaniem pokolenia Jana Pawła II jest kształtowanie postaw kolejnych pokoleń

2024-04-26 14:05

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Karol Porwich/Niedziela

Zadaniem pokolenia Jana Pawła II jest kształtowanie postaw kolejnych pokoleń – powiedział w piątek w Radiu eM biskup Sławomir Oder z okazji przypadającej w sobotę 10. rocznicy kanonizacji Jana Pawła II.

27 kwietnia mija 10 lat od kanonizacji Jana Pawła II. Uroczystość odbyła się na placu Świętego Piotra. Przewodniczył jej papież Franciszek. Biskup Sławomir Oder był postulatorem procesu kanonizacyjnego papieża Polaka.

CZYTAJ DALEJ

10. rocznica kanonizacji dwóch Papieży – czcicieli Matki Bożej Jasnogórskiej

2024-04-27 15:16

[ TEMATY ]

Jasna Góra

rocznica

Adam Bujak, Arturo Mari/„Jan Paweł II. Dzień po dniu”/Biały Kruk

Eucharystię młodzieży świata na Jasnej Górze w 1991 r. poprzedziło nocne czuwanie modlitewne, podczas którego wniesiono znaki ŚDM: krzyż, ikonę Matki Bożej i księgę Ewangelii

Eucharystię młodzieży świata
na Jasnej Górze w 1991 r. poprzedziło
nocne czuwanie modlitewne, podczas
którego wniesiono znaki ŚDM: krzyż,
ikonę Matki Bożej i księgę Ewangelii

10. rocznica kanonizacji dwóch wielkich papieży XX wieku, która przypada 27 kwietnia, jest okazją do przypomnienia, że nie tylko św. Jan Paweł II był człowiekiem oddanym Matce Bożej Jasnogórskiej i pielgrzymował do częstochowskiego sanktuarium. Był nim również św. Jan XXIII.

Angelo Giuseppe Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII, od młodości zaznajomiony z historią Polski, zwłaszcza poprzez lekturę „Trylogii”, upatrywał w Maryi Jasnogórskiej szczególną Orędowniczkę. Tutaj pielgrzymował w 1929 r. Piastując godność arcybiskupa Areopolii, wizytatora apostolskiego w Bułgarii ks. Roncalli 17 sierpnia 1929 r. przybył z pielgrzymką na Jasną Górę. Okazją było 25-lecie jego święceń kapłańskich. Późniejszy papież po odprawieniu Mszy św. przed Cudownym Obrazem zwiedził klasztor i sanktuarium, a w Bibliotece złożył wymowny wpis w Księdze Pamiątkowej: „Królowo Polski, mocą Twojej potęgi niech zapanuje pokój obfitości darów w wieżycach Twoich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję