Kilka dni temu skończyłem książkę o katastrofie czarnobylskiej. Autorka przeprowadzająca rozmowy z ludźmi, których dotknęła ta hekatomba, przytoczyła słowa starej kobiety, która mówiła mniej więcej tak: – Moja mama przeczytała w jakiejś świętej księdze, że przyjdą takie czasy, kiedy ludzie będą bardzo bogaci, świat będzie obfitował we wszystko, ale oni nie będą mogli z tego korzystać. Pisało też w tej księdze, że ludzie nie będą mogli przedłużyć swojego gatunku.
Opowiadającą była Białorusinka. Potraktowałem to zatem jako jedną z wielu opowieści, które w tamtej tradycji przechodziły z pokolenia na pokolenie, ale też nie zignorowałem jej. Miałem świadomość, że w tej tradycji zamknięta jest mądrość, która nie jest dostępna ludziom oglądającym świat przez szkiełko mędrca. I właśnie wczoraj, przeglądając internet, natknąłem się na wywiad z polskim dziennikarzem, który opowiadał o sytuacji, która po zamachu w Paryżu ma miejsce w Brukseli. Wiele miast Europy dotkniętych jest piętnem groźby, którą wielokrotnie wypowiadali fundamentaliści, zapowiadając że stworzą takie piekło, że ludzie będą bać się wychodzić z domów. Rozmawiający z dziennikarzem postawił także i to pytanie: – Czy nie boi się pan wychodzić z domu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– No wie pan – odpowiedział – jest lęk. Odwołano wszystkie plenerowe imprezy, a zaczyna się odwoływać także te w lokalach.
Tak oto multikulti zamknęło ludzi w domach. W tej tragicznej dla Europy sytuacji aż bolą obłudne słowa oburzenia, że oto podczas konferencji prasowej premier Szydło zabrakło flagi Unii Europejskiej, a były tylko polskie. Ciekawe, że nikt nie zwrócił uwagi, że we Francji kilka dni po zamachu iluminowano barwami flagi narodowej wieżę Eiffla.