Papież Franciszek spędza te wakacje nie w rezydencji papieży w Castel Gandolfo, tylko w swoim pokoju numer 201 w Domu Świętej Marty w Watykanie. Niedawno przyznał się dziennikarzom, że ostatni raz wyjeżdżał na urlop w 1975 r. Od tamtego czasu zawsze odpoczywa tam, gdzie mieszka, tylko więcej śpi, modli się, czyta, słucha muzyki i ma czas na „przemyślenie tego, o czym już myślał”.
Skoro Papieża stać na to, żeby zrezygnować z wakacyjnego wyjazdu i niekonwencjonalnie potraktować nie tylko watykańską tradycję, ale również obowiązującą na całym świecie modę na urlopowe podróże, to może my też możemy się uwolnić od schematu, że udany wypoczynek zawsze oznacza wyjazd... Odpoczynek jest potrzebny, a dla tych, którzy mają rodziny, jest też ważną okazją do wzmocnienia więzi z najbliższymi. Warto co jakiś czas zwolnić tempo, wyjść poza rutynę, spokojnie porozmawiać, zobaczyć coś ciekawego. Ale wcale nie trzeba w tym celu jechać do Tajlandii ani do Lądka-Zdroju.
Co można robić podczas domowego urlopu? Na pewno warto obejrzeć atrakcje turystyczne w najbliższej okolicy. Coraz częściej bowiem zdarza się, że ludzie podróżują po dalekich krajach, a nie znają dobrze własnego miasta czy powiatu. Czasem dlatego, że nie wiedzą, jakie skarby mają za rogiem, a czasem dlatego, że odkładają zwiedzanie na później. Warto zrobić listę zabytków, ale też muzeów, parków krajobrazowych, starych cmentarzy i kościołów. Jeśli w okolicy jest teatr albo filharmonia – może teraz jest dobry moment, żeby urządzić sobie wieczór kulturalny? Dużą atrakcją wakacyjną, zwłaszcza dla dzieci, są kąpiele. W waszej okolicy też na pewno jest kilka miejsc, w których można popływać. Inne dobre pomysły na ruch na świeżym powietrzu to piesze i rowerowe wycieczki (może całodniowe?), granie w piłkę nożną i badmintona, jeżdżenie na rolkach. Można pójść do restauracji, która zawsze wydawała się za droga. Ale żeby odpocząć, wcale nie trzeba wydawać dużo pieniędzy. Można urządzić w domu wyjątkową kolację przy świecach. Dla dzieci, zwłaszcza tych małych, wielką atrakcją są zwykłe domowe zajęcia wykonywane razem z rodzicami, takie jak pieczenie ciasta, mycie samochodu czy montowanie półek. Można też pograć z nimi w gry planszowe, zrobić jakieś wiekopomne dzieło plastyczne na brystolu wielkości 2x2 m, zbudować miasto z klocków. Wakacje to też dobry moment na spotkania ze znajomymi. Jeśli macie następnego dnia wolne, możecie przegadać albo przetańczyć całą noc. Udanego wypoczynku!
Dobre pytanie... Pewnie każdy ma w sobie wiele potencjału, lecz nie wszyscy umieją go wykorzystać. Akurat tak się złożyło, że mnie to się udało. Przyszedłem na świat na ziemi opolskiej pod koniec XII stulecia w bogatej i bardzo wpływowej rodzinie Odrowążów. Ukończyłem dobre szkoły, poczynając od szkoły katedralnej w Krakowie, gdzie miałem zaszczyt słuchać samego bł. Wincentego Kadłubka. Moja edukacja jednak nie ograniczyła się tylko do naszego kraju. Powszechnie wiadomo, że podróże kształcą. Dlatego też nie tylko z powodów naukowych byłem zarówno we Francji, jak i we Włoszech. W Wiecznym Mieście poznałem św. Dominika - założyciela Zakonu Kaznodziejskiego. W każdym razie za namową swojego krewnego Iwo, który był biskupem Krakowa, wraz ze swoim bratem bł. Czesławem zostałem dominikaninem.
Razem organizowaliśmy pierwsze klasztory dominikańskie nie tylko na naszych ziemiach. Mieliśmy na to pełne poparcie władz zakonnych, a przede wszystkim przychylność Stolicy Apostolskiej. Najsłynniejsze z nich to klasztory w Krakowie, Gdańsku i Kijowie.
Ten ostatni zakładałem osobiście. Próbowałem też ewangelizować Prusy, lecz moje relacje z Krzyżakami nie układały się najlepiej. Żyłem bowiem w trudnych czasach XIII wieku, w których chrześcijaństwo dopiero zaczynało odgrywać dominującą rolę na terenach Europy Wschodniej. Ja zaś pomagałem mu rozkwitać. Wskazuje już na to moje imię, które pochodzi z języka greckiego (hyakinthos) i oznacza po prostu nazwę kwiatu - hiacynta. Może właśnie dlatego jestem osobą niezwykle twórczą, którą cechuje duży indywidualizm. Zwykle bywam człowiekiem pewnym siebie. Cenię sobie niezależność. Jestem osobą emocjonalną i energiczną, lecz, niestety, również wybuchową i apodyktyczną. Miałem jednak na tyle pociągającą i godną naśladowania osobowość, że doczekałem się sporego grona uczniów, których nie orientowałem na siebie, lecz na osobę naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Moje relikwie spoczywają w Krakowie. Ogłoszono mnie świętym pod koniec XVI wieku. W sztuce przedstawia się mnie najczęściej w zakonnym habicie z monstrancją i figurą Maryi w dłoniach. Pięknie pozdrawiam nie tylko wszystkich moich imienników, lecz każdego chrześcijanina, który jest gotów poświęcić swoje życie dla Boga i bliźnich.
Św. Jacek. Witraż w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym w Rzymie
O kim mowa? O św. Jacku Odrowążu. A dlaczego na piątkę? Bo spośród wszystkich naszych rodaków w historii był piątym wyniesionym na ołtarze, no i bez wątpienia jest najbardziej znanym świętym poza granicami naszego kraju.
Liturgiczne wspomnienie św. Jacka Odrowąża obchodzimy 17 sierpnia, choć święty zmarł w Krakowie w samą uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej - 15 sierpnia 1257 r. Na kanonizację musiał czekać aż do 17 kwietnia 1594 r., kiedy to papież Klemens VIII ogłosił go świętym, ale przez ludzi za takiego był uważany zaraz po śmierci, ze względu na cuda za jego przyczyną.
Misja Jezusa i tych, którzy Go naśladują, nie jest tylko „usłana różami”, lecz jest „znakiem sprzeciwu”- powiedział Leon XIV w rozważaniu poprzedzającym modlitwę „Anioł Pański”, którą odmówił z wiernymi zgromadzonymi na Placu Wolności w Castel Gandolfo.
Papież zaznaczył, że wiele pierwszych wspólnot chrześcijańskich doświadczało tego samego odrzucenia co Jezus. Choć „starały się jak najlepiej żyć, według przesłania miłości Nauczyciela”, to doświadczały prześladowań. „To wszystko przypomina nam, że dobro nie zawsze spotyka się z pozytywną reakcją otoczenia. Co więcej, niekiedy właśnie dlatego, że jego piękno drażni tych, którzy go nie przyjmują, ci, którzy je pełnią, spotykają się z ostrym sprzeciwem, a nawet znęcaniem się i przemocą. Postępowanie w prawdzie kosztuje, ponieważ są w świecie ludzie, którzy wybierają kłamstwo, i dlatego, że diabeł, wykorzystując to, często usiłuje utrudniać działanie ludzi dobrych” - wyjaśnił Leon XIV.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.