Postrzegają nas, Polaków, jako naród melancholijny, ciągle niezadowolony, narzekający na wszystko. Podobno „nawet kolędy śpiewamy na melodię Gorzkich żali”. Dlaczego tak jest? Czyżby problemy dnia codziennego, niepewność jutra, słabości i grzech wzięły górę nad chrześcijańską nadzieją, poczuciem Boskiej opieki, miłością, co „nigdy nie ustaje” i entuzjazmem radości wynikającej z przeżywanej wiary?
Św. Matka Teresa powtarzała: „Witajmy się zawsze uśmiechem – uśmiech to początek miłości. Uśmiechajcie się do każdego. Uśmiechajcie się do żony, męża, do dzieci, do każdego bez względu na to kim on jest. To właśnie pomoże wam wzrastać we wzajemnej miłości. Nigdy nie wiemy, ile dobra może uczynić zwykły uśmiech”. A ks. Jan Twardowski dopowie: „Uśmiech jest zawsze do ludzi. Mówimy: obdarzamy kogoś uśmiechem, rozdajemy uśmiechy, rozpływamy się w uśmiechach, to znaczy zapominamy o sobie. Uśmiech jest najprawdziwszy, kiedy jednocześnie uśmiechają się oczy”.
Może warto z ponurych min na naszych twarzach uczynić radosny obraz prawdziwie radosnych misjonarzy miłości, którzy w swych oczach, jak i w sercu zaniosą miłość Jezusa na krańce ziemi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu