Reklama

Aspekty

Zaufać ludzkiej mądrości

Z ks. kan. dr. Dariuszem Mazurkiewiczem rozmawia Katarzyna Krawcewicz

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 47/2016, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

seminarium

rektor

Piotr Jaskólski

Ks. kan. dr Dariusz Mazurkiewicz, rektor Zielonogórsko-Gorzowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu

Ks. kan. dr Dariusz Mazurkiewicz, rektor Zielonogórsko-Gorzowskiego
Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA KRAWCEWICZ: – Czy będąc klerykiem, chciał Ksiądz coś zmienić w seminarium? Teraz ma Ksiądz okazję to zrealizować...

KS. KAN. DR DARIUSZ MAZURKIEWICZ: – Przeszkadzało mi pewnego rodzaju „zamknięcie” seminarium – ale tego chyba nie da się do końca zmienić, bo nasze seminarium jest na wiosce (jeśli chodzi o seminaria diecezjalne, to jesteśmy chyba jedynym, które nie jest w mieście). Pamiętam, że w czasach kleryckich brakowało mi dostępu do kultury. Każdy wyjazd do kina czy teatru był wydarzeniem. Dlatego teraz staram się, żeby klerycy korzystali z niej – kiedy tylko wychodzą z taką propozycją, to pozwalam. Wręcz ich do tego zachęcam.

– To „zamknięcie” objawia się też w inny sposób. Przeciętny student po zajęciach może pójść na imprezę albo gdzieś sobie dorabia itp. Klerycy tak nie mają. Czy to nie jest trochę tak, że po sześciu latach nie do końca rozumieją świat, do którego są posyłani?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Na pewno nie jest im łatwo. Ale nie można powiedzieć, że zupełnie odcinamy ich od świata, bo przecież są praktyki, np. w hospicjach, na oazach, pielgrzymkach, różnego rodzaju rekolekcjach i oczywiście w parafiach. Poza seminarium klerycy przebywają przez trzy miesiące wakacji, a także przy okazji ferii czy świąt – wtedy mają kontakt z rodziną, ze znajomymi.

– Do świata pójdą, ale ze świata najpierw przyszli. Nie przeszkadza im takie odizolowanie?

– Na początku to może być prawdziwe zderzenie. Zwłaszcza dla tych, którzy już trochę „pobyli w świecie”. Bo teraz jest taka tendencja, że do seminarium zgłaszają się ludzie, którzy już coś studiowali albo gdzieś pracowali. Takich świeżo po maturze jest coraz mniej. To „zamknięcie” przeszkadza, szczególnie na początku, ale później klerycy sami mówią, że było im potrzebne, bo dzięki temu zdobyli umiejętność wyciszenia się, oderwania od świata. Młodzi ludzie są teraz przyzwyczajeni do nieustannego korzystania z telefonu, zaglądania na Facebooka czy w ogóle korzystania z internetu. I nagle muszą z tego zrezygnować (na pierwszych dwóch latach korzystanie z telefonu jest limitowane). Ale to pomaga, uczy lepiej korzystać z czasu. Okazuje się, że można mieć czas i na modlitwę, i na naukę. I łatwiej wtedy uporządkować różne sprawy, również te trudne, z którymi tu przyszli.

Reklama

– Niektórych kleryków znam jeszcze z czasów przedseminaryjnych. I zdarza się, że podczas inauguracji wręcz ich nie poznaję – są tacy grzeczni, ułożeni. Co się z nimi stało?

– Czasami boję się, że kleryk może przyjmować pewną pozę. Nie zna jeszcze środowiska, więc patrzy na starszych kolegów i stara się zachowywać w taki sposób, jak jemu się wydaje, że trzeba. I na początku rzeczywiście może zakładać taką maskę sztuczności. Ale po to właśnie jest formacja – żeby zedrzeć z człowieka maskę. Dopiero kiedy człowiek sam zobaczy, jaki jest naprawdę, może zacząć się jego rozwój.

– Już od jakiegoś czasu podkreśla się głośno to, że pójście do seminarium niekoniecznie musi się skończyć święceniami. Że seminarium to czas na rozeznanie powołania.

– To prawda. Rzeczywiście można tu odkryć, do czego Pan Bóg naprawdę człowieka powołuje. Jednak nie byłoby dobrze, gdyby przychodzili tu ludzie, którzy nie wiedzą, czy chcą zostać księdzem. Taki ktoś nie stawia sobie jasnego celu. I potem są osoby, które latami tylko rozeznają – jedno seminarium, drugie, może seminarium zakonne, odchodzą, wracają i całe życie w końcu schodzi im na rozeznawaniu. I nigdy nie osiągają celu. To objaw niedojrzałości, nieumiejętność podjęcia decyzji. Czasami komuś takiemu musimy pomóc i jasno powiedzieć: teraz musisz odejść i poukładać sobie różne sprawy. A wrócić możesz zawsze.

– Czyli nie zamyka się drogi powrotnej?

– Zamykamy drogę powrotu tylko w przypadku wad osobowości, które uniemożliwiają bycie księdzem, albo w sytuacji wielkiej niedojrzałości.

– Mówiliśmy już o tym, że coraz więcej kandydatów do seminarium ma za sobą studia albo pracę. To dobrze czy źle?

– Dobrze. Decyzja o wstąpieniu do seminarium w wieku 19-20 lat często wynika z idealizmu. Młody człowiek ma bardzo pozytywny obraz duchownych i sam też chciałby tak to realizować. Po przyjściu do seminarium ta idealistyczna wizja zderza się z rzeczywistością i może to prowadzić do odejścia.
Kiedy ktoś ma doświadczenie studiów lub pracy, jego decyzja jest bardziej świadoma.

– To może lepiej, żeby wszyscy przychodzili trochę później?

– Nie zawsze. Są ludzie po maturze, którzy już bardzo dobrze nadają się do formacji.

– A czy nie jest trochę tak, że kiedyś rodziny były bardzo dumne z tego, że syn „idzie na księdza” i chłopcom podpowiadano taką drogę. Teraz jest już inaczej i może dlatego coraz mniej ludzi idzie do seminarium zaraz po maturze?

– Tak może być. Czasami rodzice są wręcz niezadowoleni z decyzji o seminarium. Kiedyś zresztą było tak, że klerykami zostawali najczęściej chłopcy z tzw. dobrych domów, katolickich rodzin. Teraz to już nie jest regułą. Przychodzą ludzie z różnych rodzin i z najróżniejszymi problemami.

– No właśnie. Często mamy pretensje, że księża nie są lepsi. A zapominamy, że każdy dźwiga przecież swój życiowy bagaż.

– Oczywiście. Każdy ma swoje doświadczenia, nierzadko trudne. I to nie tylko musi dotyczyć ludzi z rodzin dysfunkcyjnych. Przez kilka lat pracowałem w sądzie kościelnym i widziałem, że za fasadą „dobrej rodziny” mogą kryć się prawdziwe dramaty. Z tym bagażem ludzie do nas przychodzą. Dlatego czasami, zwłaszcza na pierwszym i drugim roku formacji, proponuje się komuś podjęcie terapii. To bardzo ważne, bo podstawą jest formacja ludzka. Jeśli kleryk nie będzie dojrzałym człowiekiem, to nie będzie dojrzałym chrześcijaninem i w konsekwencji zostanie tragicznym księdzem. Swoje braki zacznie uzewnętrzniać w relacji do parafian, a to nie skończy się dobrze, bo ludzie zaczną odchodzić – niektórzy będą jeździć do innego kościoła, ale będą i tacy, którzy całkiem się zniechęcą (szczególnie, jeśli ich wiara jest słaba).

– Studia seminaryjne różnią się od innych m.in. tym, że klerycy mają swoich wychowawców. Jak ma wyglądać wychowywanie dorosłych ludzi?

– Jestem zwolennikiem takiej koncepcji wychowawczej, żeby zaufać ludzkiej mądrości i wolności. Żeby nie pilnować człowieka na każdym kroku, bo wtedy najwyżej wejdzie w rolę dobrego kleryka, ale to nie będzie prawdziwe. I o żadnym rozwoju nie będzie mowy. Taki człowiek pójdzie na parafię i będzie przez cały czas oczekiwał, że ktoś go poprowadzi. Uważam, że wychowanie powinno się odbywać poprzez wskazywanie zasad i egzekwowanie ich, ale w wolności – żeby kleryk sam czuł się odpowiedzialny za swoją formację. Żeby sam siebie formował. Żeby sam doszedł do przekonania, że chce być dobrym człowiekiem, a nie robił coś tylko dlatego, że się od niego wymaga.

– Rektorem jest Ksiądz dopiero kilka miesięcy, ale na pewno ma Ksiądz jakąś wizję seminarium.

– Moim marzeniem jest, aby stąd wychodzili normalni, ludzcy księża. Myślę, że moją rolą jest stworzenie tu takiej atmosfery formacyjnej, żeby klerycy czuli się otoczeni troską, ale też żeby znali obowiązujące zasady. Chciałbym, by mieli takie warunki do rozwoju, które najpierw pomogą im być dobrymi ludźmi, dobrymi chrześcijanami, a w konsekwencji – dobrymi księżmi.

2016-11-17 10:13

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pomóc rozpoznać powołanie

O posłudze w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej i o roli Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w formacji przyszłych kapłanów z ks. prof. dr. hab. Sławomirem Nowosadem, obecnie dziekanem Wydziału Teologii KUL rozmawia al. Marcin Kornaga

AL. MARCIN KORNAGA: – Od 1992 r., czyli od powstania seminarium, do 1997 r. pracował Ksiądz w tej instytucji – najpierw jako prefekt, a potem jako wicerektor. Jakie uczucia towarzyszą Księdzu Profesorowi przy wspominaniu lat pracy w roli wychowawcy seminaryjnego?

CZYTAJ DALEJ

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę, silny moralny kręgosłup i niezależność myśli

2024-03-24 08:43

[ TEMATY ]

Ulmowie

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria i Józef Ulmowie

Wiktoria i Józef Ulmowie

Bratanek błogosławionego Józefa Ulmy, Jerzy Ulma, opisał swojego wujka jako mężczyznę głębokiej wiary, którego cechował mocny kręgosłup moralny i niezależność myśli. O ciotce, Wiktorii Ulmie powiedział, że była kobietą niezwykle energiczną i pełną pasji.

W niedzielę przypada 80. rocznica śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Zostali oni zamordowani przez Niemców 24 marca 1944 r. za ratowanie Żydów, których Niemcy zabili jako pierwszych.

CZYTAJ DALEJ

Msza Wieczerzy Pańskiej. Wolność wypełniona miłością

2024-03-29 07:01

Paweł Wysoki

Ten, kto kocha na wzór Jezusa, nie jest zniewolony sobą, jest wyzwolony do służby, do dawania siebie - powiedział bp Adam Bab.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję