Reklama

Polityka

O Polsce z pierwszej ręki

O trudach i problemach odkłamywania wizerunku Polski w świecie z Elżbietą Królikowską-Avis rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 51/2016, str. 40-41

Stanisław Kowalczuk

Elżbieta Królikowska-Avis

Elżbieta Królikowska-Avis

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Wiele mówi się o fatalnym wizerunku Polski w świecie, opozycja całą winę przypisuje obecnemu rządowi. Pada też oskarżenie wobec wszystkich rządów III RP o to, że w ciągu 26 lat zabrakło aktywnej prezentacji Polski w świecie. Jako wieloletnia korespondentka w Wielkiej Brytanii należy Pani do wąskiego grona osób, które mogą najbardziej kompetentnie oceniać ten stan rzeczy. Jak w minionych latach kształtował się wizerunek Polski w świecie i dlaczego teraz musimy się martwić jego kiepską jakością?

ELŻBIETA KRÓLIKOWSKA-AVIS: – Zawsze dziwił mnie i denerwował ten brak dbałości o to, jak nas widzą za granicą. Po kilku latach mojej pracy jako korespondentki, a więc na początku lat 90. ubiegłego wieku, zorientowałam się, że docierające do Wielkiej Brytanii informacje o Polsce są niepełne i mocno zdeformowane. I postanowiłam coś z tym zrobić. Można powiedzieć – stałam się jednoosobową redutą obrony dobrego imienia Polski za granicą. Bardzo niepokoiło mnie także to, że informacje o świecie docierają do Polski mocno zdeformowane. Że ten stan rzeczy trwa właściwie od czasów komunizmu, gdy został przecięty kanał informacyjny między Polską a zagranicą, ale także przypływ myśli, idei, zwłaszcza konserwatywnych, trendów politycznych, ekonomicznych i kulturowych. Dlatego do tej pory do końca nie wiemy, co to jest demokracja, co znaczy prawdziwy konserwatyzm albo jak głęboki jest kryzys światowej lewicy.

– A przecież byliśmy tak dumni z „wolnych polskich mediów”, które ponoć mogły wreszcie przekazywać prawdę o Polsce i świecie!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Sporo się pod tym względem w ostatnich kilku latach zmieniło, ale jest jeszcze mnóstwo do zrobienia. W Polsce po 1989 r. zaczęły dominować lewicowo-liberalne media, prywatne, które stać było na utrzymywanie zagranicznych korespondentów, a więc przekazywanie do Polski z zagranicy i z Polski w świat tylko swojej lewicowo-liberalnej narracji. I media te, w ramach własnej wojny hybrydowej z konserwatystami, manipulowały newsami przychodzącymi i wychodzącymi, przekazując swój opis świata i swoje lewicowo-liberalne obsesje. Wszystko to sprawiało, że wciąż nie rozumieliśmy, na czym polegają służebna rola władzy, społeczeństwo obywatelskie, organizacje pozarządowe, pluralizm mediów itd. I wciąż bardzo potrzebujemy edukacji obywatelskiej.

– Czy sądzi Pani, że w III RP politycy, nawet konserwatywni, tego nie rozumieli?

– Absolutnie. Konserwatywni politycy nie wiedzieli, jak bardzo demokracja jest pomocna w upominaniu się o pluralizm polityczny, o prawa obywatelskie, zwłaszcza jeśli się jest w opozycji. Opozycja w Polsce nigdy nie zajmowała miejsca należnego jej w demokratycznym kraju, jak to jest np. w „kolebce demokracji” – w Wielkiej Brytanii.

– Opozycja była u nas zbyt potulna albo – jak dzisiejsza – zbyt totalna?

– Tak. Ta dzisiejsza opozycja, mimo że powołuje się na demokrację, nie ma o niej mętnego pojęcia! O jej celu, mechanizmach, pułapkach – bo takie także są. W Wielkiej Brytanii opozycja ma tytuł „Opozycji Jej Królewskiej Mości”, co świadczy o jej randze, i zazwyczaj rozsądnie tonuje zapędy władzy. Wiadomo też, że i konserwatyści, i laburzyści mają swoje media. Głosami konserwatystów są od zawsze: „Times”, „Spectator”, tabloid „Daily Mail”, z kolei lewica ma swoje: „Guardiana”, „Independenta”, swoją BBC.

– Tymczasem to właśnie BBC była dla III RP wzorcem niezależnych, obiektywnych mediów.

– Tak ją przedstawiały lewicowe media. Dlatego przez całe lata starałam się odczarowywać ten mit niezależności BBC, wskazując na jej stronniczość i nadmierne polityczne zaangażowanie. Od lat uparcie pisałam też o tym, że na polskim rynku medialnym powinny istnieć media konserwatywne, bo tak jak każdy obywatel ma prawo mieć swoją reprezentację w parlamencie, powinien mieć również swoje media.

– Tymczasem konserwatywne media w III RP długo stały w kącie...

– A polscy konserwatyści nawet nie wiedzieli, że w prawdziwej demokracji działaliby na równych prawach, a ich głos musiałby się liczyć. Tyle że w Wielkiej Brytanii na ten stan rzeczy pracowały całe pokolenia. W Polsce dopiero od kilku lat sytuacja na rynku medialnym się zmienia, pojawiają się konserwatywne tygodniki i dzienniki. Następuje powolne zrównoważenie rynku.

– A wcześniej samotni obrońcy dobrego imienia Polski, tacy jak Pani, nie mogli liczyć na wsparcie polskich mediów.

– To prawda. Mimo to zawsze starałam się tropić kłamstwa o Polsce i w miarę możliwości je prostować. Prowadziłam tę swoją pracę u podstaw – publicystyczną, społeczną, w dwie strony: by choć trochę urealnić obraz Polski w świecie i świata w Polsce.

– Oprócz pisania ma Pani na swoim koncie bezpośrednie akcje obywatelskie.

– Nie mogło być inaczej. W Polsce dzieliłam się swoimi spostrzeżeniami podczas spotkań w Sejmie, w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, w Klubie Ronina, w klubach studenckich. A poza Polską wiele razy słałam listy do BBC, do Channel 4, aby zaprotestować przeciw dezinformacji, czasem kłamstwom o Polsce. Gdy w latach 90. ubiegłego wieku w brytyjskim serialu „Brookside” pokazano Polkę jako elegancką prostytutkę, napisałam do Channel 4 list; niedługo potem ta postać – Anna zniknęła z serialu. Wysyłałam też maile do Davida Camerona – kiedy był jeszcze szefem Partii Konserwatywnej, wyraziłam np. ubolewanie, że jego nazwisko nie widnieje na liście uczestników pogrzebu polskiej pary prezydenckiej na Wawelu. Dostałam odpowiedź z mnóstwem pięknych słów na temat prezydenta Kaczyńskiego. Z moich doświadczeń wynika, że trzeba się dopominać, prostować, bo to może przynieść dobre skutki.

– Ale zazwyczaj machamy bezradnie ręką lub użalamy się, że świat nas nie docenia, nie rozumie.

– A ten świat po prostu niewiele o nas wie! Do niedawna kanały informacyjne z Polski w świat znajdowały się w rękach lewicy, obraz Polski za granicą był zatomizowany, zdeformowany, podobnie jak trafiający do nas obraz świata. Jednak ta oczywistość nadal nie dociera do dzisiejszych polskich mediów konserwatywnych, w których działy zagraniczne są na ogół słabe, brakuje dobrej publicystyki zagranicznej, korespondentów, informacji z pierwszej ręki. Najczęściej na tematy zagraniczne wypowiadają się publicyści krajowi, a to jest zupełnie inny zawód! Jakby wciąż nie zdawano sobie sprawy, że nie można rezygnować z wiedzy o zagranicy, bo Polska i świat to dziś naczynia połączone, no i nie możemy się skazywać na narrację suflowaną przez liberalną lewicę.

– W swojej publicystyce pokazuje Pani mechanizmy niszczenia wizerunku Polski – drogę od światowej euforii, przez polski zryw Solidarności, po dzisiejsze załamywanie rąk nad „końcem demokracji”. Czy można było uniknąć takiego scenariusza?

– Kłopot polega na tym, że przez ostatnich 20 lat światowe media zupełnie się Polską nie interesowały. Wprawdzie zawsze, gdy w Polsce rządziła ekipa lewicowo-liberalna – a więc przez większość III RP – mieliśmy niezłą prasę zagraniczną. Chwaliły nas, oczywiście, zachodnie lewicowe media, jak „Financial Times”, „Washington Post”, „Guardian”, „Süddeutsche Zeitung”. Ale gdy do władzy dochodzili konserwatyści, w latach 2005-07 i 2015, zaczynała się walka na śmierć i życie. I tak jest do dziś. Nasiliła się antypolska kampania, dorabianie Polsce „gęby” kraju, który gwiżdże na demokrację, nie szanuje opozycji ani praw obywatelskich. Ale po pierwsze – są to środowiska, którym grunt, nie tylko w Polsce, zaczyna się usuwać spod nóg. A po drugie – ten wściekły atak na Polskę nie będzie trwał w nieskończoność, bo kryzys Unii Europejskiej, bo w Europie i Stanach Zjednoczonych pojawiło się nowe zjawisko – bunt obywateli przeciw lewicowym elitom, przeciw politycznemu establishmentowi. Już widać, że dotychczasowe status quo nie utrzyma się długo, że zaczęło się odchodzenie od dominującego od lat 60. ubiegłego wieku trendu – formowania świata w duchu lewicowo-liberalnym. To se ne vrati.

– Czego dziś trzeba, aby skutecznie tworzyć dobry wizerunek Polski za granicą?

– Warto działać wieloma sposobami, różnymi kanałami, które na szczęście powoli już powstają. Pół roku temu MSZ zaproponował mi poprowadzenie portalu Poland.pl , którego celem byłoby odkłamywanie wizerunku Polski za granicą, przekazywanie newsów z pierwszej ręki, omijając pułapki lewicowych przekaźników. Neutralizowanie skutków dezinformacji, uprawianej przez lewicę oraz rosyjskie tajne służby w ramach toczonej przez Rosję wojny hybrydowej. W ciągu ostatniego roku dowiedzieliśmy się, jak można zniszczyć reputację państwa przy pomocy kilku opiniotwórczych tytułów, kilkudziesięciu polityków i paru nierzetelnych korespondentów. Rolą naszego portalu jest odwrócenie tego destrukcyjnego trendu przez suflowanie na cały świat, w języku angielskim, informacji z pierwszej ręki. First hand news. I to jest chyba pierwszy portal promocyjny, na którym najważniejsza jest Polska. Moi przełożeni, min. Witold Waszczykowski i szef jego gabinetu politycznego Jan Parys, zgodzili się z koncepcją, że oczywiście, bardzo ważne są działania resortu, ale priorytetem jest Polska – jej dobro, jej reputacja, jej wizerunek za granicą.

– Jaki jest Pani autorski pomysł na skuteczne promowanie Polski?

– Nasz portal jest skonstruowany jak dobra angielska gazeta z jej klasycznymi działami. Jest więc dużo polityki wewnętrznej i zagranicznej, są ekonomia i sprawy społeczne, historia, kultura i sztuka oraz... cartoons. Anglicy i Amerykanie wiedzą, my nie zdajemy sobie jeszcze sprawy z tego, jak skuteczną bronią jest śmiech, humor, satyra. W przygotowywaniu materiałów muszę brać pod uwagę poziom niewiedzy o Polsce na Zachodzie, więc wiele miejsca poświęcam naszej historii. Czym są Katyń, Wołyń, jaki był udział Polaków w wysiłku zbrojnym II wojny światowej, kto przyczynił się do złamania kodu Enigmy. Przypominam Wiedeń i Bitwę Warszawską, rozbiory i stan wojenny, tłumaczę przyczyny trudnych kontaktów z Rosją. Pokazuję sylwetki podróżników i odkrywców, którzy chcąc nie chcąc, cywilizowali Syberię, Australię i Amerykę Południową. Oczywiście, nie zapominamy o nurcie społecznym w programie partii rządzącej, o programie „Rodzina 500+”, polskich start-upach, sukcesach polskich filmów i opery za granicą.

– Przygotowanie takiej „gazety” to ogrom pracy. Jak Pani ją organizuje?

Reklama

– To prawda, ale to praca niezbędna, obowiązkowa. Na początku musiałam podjąć decyzję o wyborze źródeł materiałów informacyjnych i publicystycznych, załatwić związane z tym formalności prawne oraz angielskie tłumaczenia na dobrym poziomie. Kluczowe znaczenie miało wytypowanie adresatów naszego serwisu. Zależy mi na tym, aby raz w tygodniu taka dobrze przygotowana porcja wiedzy o Polsce docierała wprost do wpływowych środowisk opiniotwórczych na całym świecie. Nie tylko do polskich placówek dyplomatycznych, ale też do światowych think tanków, zarówno konserwatywnych, jak i lewicowo-liberalnych, i oczywiście do największych, najbardziej opiniotwórczych dzienników oraz tygodników. Jest więc i „Washington Post”, i „CNN”, „The Times”, i „Guardian”, „Die Welt”, „El País” i Chińska Agencja Informacyjna. W sumie ok. 1500 adresatów. Bardzo mi zależy na tym, aby były to adresy imienne, aby kierować nasz przekaz do konkretnych wpływowych osób we wszystkich krajach ważnych z punktu widzenia polskiego interesu. Nie tylko na Zachodzie, lecz także w Rosji i Chinach, na Bliskim i Dalekim Wschodzie, gdzie „rodzi się jutro”.

– Dopiero niedawno obudziliśmy się do działania na rzecz obrony dobrego imienia naszego kraju i nas wszystkich. Czy można już mówić o efektach tego przebudzenia?

– Coś się zmienia, także w nas samych. Chcemy lepiej i więcej informacji ze świata. To nam pomoże bardziej samodzielnie myśleć i lepiej rozumieć to, co się dzieje u nas i za granicą. Powinno powstawać więcej takich „punktów informacyjnych” jak Poland.pl . – portali po angielsku przy ważnych instytucjach państwowych, think tankach, instytutach naukowych. Im więcej, tym lepiej. Potrzebne nam takie polskie pospolite ruszenie w prawdzie. Tak się złożyło, że dziś jesteśmy na początku drogi. Skoro jednak wcześniej nie mogliśmy, trzeba szybko odrobić straty. Odkłamywanie naszego wizerunku za granicą, przekazywanie prawdy o świecie do Polski, aby nie powstały dalsze zapóźnienia cywilizacyjne, przez serwis informacyjny Poland.pl oraz moją własną publicystykę – to moja misja specjalna.

* * *

Elżbieta Królikowska-Avis
Publicystka, pisarka, tłumaczka. Od 1990 do 2016 r. – korespondentka polskich mediów w Wielkiej Brytanii. Obecnie doradca w Gabinecie Politycznym Ministra Spraw Zagranicznych i menedżer portalu informacyjnego MSZ Poland.pl . Odznaczona przez Prezydenta RP Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne zasługi na rzecz przemian demokratycznych w Polsce”.

2016-12-14 10:18

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. Roman Kneblewski

2024-03-27 09:35

[ TEMATY ]

Roman Kneblewski

YouTube/zrzut

Ks. Roman Kneblewski

Ks. Roman Kneblewski

Zmarł ks. dr Roman Adam Kneblewski, emerytowany kapłan diecezji bydgoskiej. Prosimy o modlitwę w Jego intencji - informację podała Diecezja Bydgoska.

Wieczny odpoczynek racz Mu dać, Panie…

CZYTAJ DALEJ

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy.

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję