Reklama

Wiara

Każdy może być święty

Z ks. dr. Bogusławem Turkiem CSMA, podsekretarzem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, rozmawia Krzysztof Tadej, dziennikarz TVP

Niedziela Ogólnopolska 33/2017, str. 14-15

[ TEMATY ]

rozmowa

Krzysztof Tadej

Ks. dr Bogusław Turek CSMA pracuje w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych od 1994 r.

Ks. dr Bogusław Turek CSMA pracuje w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych od 1994 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF TADEJ: – W Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych analizuje Ksiądz dokumentację dotyczącą wszystkich kandydatów na świętych z całego świata. Która ze spraw z ostatnich lat wywarła na Księdzu szczególne wrażenie?

Reklama

KS. DR BOGUSŁAW TUREK CSMA: – Każda z postaci, która zostaje uznana za świętą, to osoba wyjątkowa i każda jest wielkim skarbem Kościoła. Są one wynoszone do chwały ołtarzy, żeby pokazać bogactwo ich codziennego życia: jak można pięknie żyć, jakich dokonywać wyborów i jakich bronić wartości.
Gdy czytam dokumentację procesową różnych spraw, bardzo wzruszają mnie historie męczenników. Spośród wielu wspomnę tutaj o męczeństwie Albanki Marii Tuci, która była postulantką w zakonie franciszkanek. Miała 21 lat, gdy została aresztowana przez władze ze względu na wyznawaną wiarę. W 1950 r. jeden z szefów partii komunistycznej chciał ją wykorzystać seksualnie. Maria skutecznie broniła cnoty czystości. Tak była wychowana i tak wynikało z jej religijnych przekonań. Wtedy wspomniany szef powiedział, że doprowadzi ją do takiego stanu, że nikt jej nie pozna. I ta młoda, piękna kobieta została rozebrana i wrzucona do worka z kotami. W ten worek uderzano wielokrotnie kijami, a później ledwie żywą Marię przewieziono do szpitala. Miała zdeformowaną twarz i całe ciało podrapane przez koty. Gdy do szpitala przyjechały jej znajome oraz rodzina, to nie mogli odnaleźć Marii. Nawet gdy przechodzili obok łóżka, na którym leżała, nie została rozpoznana. Tak spełniły się słowa oprawcy, że nikt jej nie pozna. Wkrótce zmarła w wyniku tych tortur. Została beatyfikowana 5 listopada 2016 r. w Szkodrze.
Inną postacią, której życie bardzo mnie poruszyło, jest kard. François Xavier Nguyen văn Thuân.

– Wietnamczyk, człowiek bardzo życzliwy i skromny. Poznałem go w Watykanie kilka miesięcy przed jego śmiercią, na początku 2002 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Jego życie było naprawdę niesamowite. W 1975 r. został arcybiskupem, ale nie mógł pełnić swoich obowiązków, ponieważ został aresztowany. W Wietnamie przebywał w więzieniu bez procesu i wyroku aż 13 lat, w tym przez 9 lat w całkowitym odosobnieniu. Pomimo cierpień nigdy nie stracił wiary. Wspominał, że sprawował Eucharystię w celi, używając rąk jako kielicha mszalnego i pateny. Na jednej dłoni miał kilka kropel wina, na drugiej kawałeczek chleba. Jego niezachwiana wiara w Pana Boga spowodowała, że nawracali się ci, którzy go uwięzili.
Inny przykład dotyczy trojga dzieci z Meksyku – Cristóbala, Antonia i Juana, którzy będą kanonizowani 15 października br. Ci chłopcy razem z misjonarzami niszczyli wizerunki pogańskich bożków. Jeden z nich, Cristóbal, zniszczył bożki w swoim domu. Pomimo gniewu ojca nie ugiął się i nie wyrzekł się wiary. Po tym jego ojciec go zamordował.

– Wstrząsające przykłady.

Reklama

– Kościół wskazuje, że są dwie drogi do świętości: jedna to droga męczeństwa, druga – heroiczności cnót.
Podstawą każdego męczeństwa jest śmierć, którą ktoś dobrowolnie przyjął i poniósł ze względu na wyznawaną wiarę. Nie ogłasza się męczennikami osób, które oddały życie w walce o jakieś idee, poglądy społeczne czy polityczne. Męczennicy nie wyrzekają się wiary, często stają w jej obronie i są zabijani. Jedni ponoszą śmierć od razu, inni umierają po jakimś czasie w wyniku zadanych przez oprawców tortur i cierpień.
Druga droga do świętości to realizowanie cnót chrześcijańskich w stopniu heroicznym.

– Święty to nadzwyczajny człowiek?

– Świętość to nie jakiś klub, w którym członkostwo jest zarezerwowane tylko dla jakiejś elity. Świętość jest drogą dla wszystkich. Każdy może być święty! W większości przypadków nie polega to na jakiejś nadzwyczajności. Jeśli poznamy życie świętych, dawnych i współczesnych, to zobaczymy, że obok biskupów, księży i osób konsekrowanych są również matki, ojcowie, świeccy wykonujący różne zawody. Co ich wyróżniało? Przede wszystkim traktowanie Ewangelii na serio. Codziennie byli wierni Ewangelii.
Czasami mówi się o świętych, że są trudnymi ludźmi. W społeczeństwie, w którym np. zanika poczucie grzechu, gdzie jest przyzwolenie na zło, osoba święta staje się niewygodna. Bo jest radykalna i jednoznacznie mówi o tym, co jest dobre, a co złe. Co jest grzechem, a co nim nie jest. I my, będąc powołani do świętości, też powinniśmy być jednoznaczni i radykalni w swoich wyborach oraz zachowaniach. Chodzi np. o odrzucenie grzechu. Tu nie może być mowy o kompromisach.

– Jedną z najkrótszych, ale chyba najpiękniejszych definicji świętości wypowiedział Jan Paweł II. Kiedyś stwierdził: „Świętość to miłość!”.

Reklama

– Podstawą każdej oceny kandydatów do beatyfikacji lub kanonizacji jest to, jak realizowali przykazanie miłości Boga i bliźniego. W życiu świętych widzimy, że bardzo kochali Pana Boga i jednocześnie odczuwali, że Bóg ich kocha. Ta świadomość dawała im siłę w przeżywaniu codziennych obowiązków. Z tej głębokiej relacji wynikała miłość do bliźnich. Święty to nie osoba, która przeżywa swoją świętość sama ze sobą. To osoba otwarta na innych, dostrzegająca potrzeby bliźnich i pomagająca innym na tyle, na ile może, a nieraz nawet ponad to, co po ludzku wydaje się niemożliwe.
Należy dodać, że święty to nie „chodzący ideał” przez całe życie, to nie osoba doskonała pod każdym względem. Ale wyróżnia go to, że właśnie z miłości do Pana Boga stale dąży do tej doskonałości.

– Nieraz słyszymy opinie o kimś jeszcze żyjącym: „To święty człowiek!”. Co dokładnie oznacza świętość według Kościoła katolickiego?

– O świętości Kościół katolicki orzeka po śmierci konkretnej osoby. Mam na myśli tzw. świętość kanonizowaną, tzn. taką, którą Kościół przez beatyfikację i kanonizację pragnie ukazać wiernym. W pewnym sensie w Pańskim pytaniu zawarta jest część definicji świętości. Chodzi o przekonanie ludzi, że ktoś żył jak święty, czyli był ściśle zjednoczony z Panem Bogiem, czynił dobro itd. Ten podziw dla konkretnej osoby nazywamy opinią świętości („fama sanctitatis”). To jeden z podstawowych elementów potrzebnych do rozpoczęcia procesu kandydata do chwały ołtarzy. Jego celem końcowym, po dość złożonej procedurze, jest doprowadzenie do beatyfikacji, a później kanonizacji tej osoby.

– Jakie jest precyzyjne rozróżnienie między beatyfikacją i kanonizacją? Nieraz słyszymy opinie, że beatyfikacja związana jest z publicznym kultem o charakterze lokalnym, np. w diecezji, a kanonizacja – z kultem powszechnym. Ale przecież mamy męczenników zamordowanych w Peru w 1991 r., których kult był rozpowszechniony nie tylko w jednej diecezji, a w Polsce i w Peru. Kult innej wspaniałej postaci – ks. Władysława Bukowińskiego był rozpowszechniony w Polsce, na Ukrainie i w Kazachstanie.

Reklama

– Należy odwołać się do historii. Jak zrodziła się beatyfikacja? W pewnym momencie, w XV i XVI wieku, Kościół doszedł do przekonania, że cały proces uznania kogoś za świętego trwa bardzo długo i dlatego, w oczekiwaniu na końcową kanonizację, pozwalał na kult publiczny lokalny.

– Nieraz na kanonizację czekano kilka wieków.

– Tak, to prawda. Dlatego więc to lokalne potwierdzenie świętości i pozwolenie na ograniczony kult nazwane zostało beatyfikacją. Beatyfikacja była momentem przejściowym w ogłoszeniu kogoś świętym. I tak zostało do dzisiaj. To jest istotny element różnicy między beatyfikacją a kanonizacją. Tylko kanonizacja jest definitywna i jej konsekwencją jest kult danej osoby w Kościele powszechnym.
Inna różnica między beatyfikacją i kanonizacją dotyczy tego, że aktu kanonizacji dokonuje tylko papież, ponieważ jak twierdzi większość teologów, związana z nim jest nieomylność papieska.
W przypadkach dwóch franciszkanów konwentualnych: o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego, a także ks. Władysława Bukowińskiego – chociaż ich kult rozwija się w kilku krajach, to jednak nadal uważany jest on za lokalny, ponieważ dotyczy ograniczonych środowisk (franciszkanów, Polaków, Peruwiańczyków, katolików z Kazachstanu). Jeśli natomiast w przyszłości zostaną kanonizowani, ich kult będzie obowiązywał w całym Kościele.

– Czyli można mieć nadzieję, że będą w niedalekiej przyszłości kanonizowani?

Reklama

– Można powiedzieć, że droga do kanonizacji ma swój początek w chwili rozpoczęcia procesu stwierdzania ich świętości. Celem procesu jest zawsze kanonizacja, a nie beatyfikacja, która jest etapem przejściowym. Miejmy więc nadzieję, że również w przypadku o. Michała, o. Zbigniewa i ks. Władysława nastąpi to w przyszłości.
Myśląc o wielu procesach, muszę, niestety, stwierdzić, że ich promotorzy zadowalają się często tylko beatyfikacją i później nie są już tak aktywni jak wcześniej. Choć, co podkreślam, ta sytuacja nie dotyczy procesów męczenników zamordowanych w Peru i ks. Władysława Bukowińskiego. Zainteresowanie osób bezpośrednio odpowiedzialnych za ich przebieg jest żywe i stałe.

– W większości przypadków do uznania kogoś za świętego potrzebny jest cud...

– ...czyli nadzwyczajna ingerencja Pana Boga. Najkrócej mówiąc, cudem jest to, co wykracza poza prawa natury, a przyczynę tego odnajdujemy jedynie w działaniu Boga. Cud potrzebny jest zarówno przy beatyfikacji, jak i przy kanonizacji wyznawców, czyli osób, które Kościół wynosi do chwały ołtarzy na drodze heroiczności cnót. W przypadku męczenników cud potrzebny jest natomiast tylko do ich kanonizacji.

– Na jakiej podstawie kongregacja stwierdza, co jest cudem, a co nim nie jest?

– Precyzyjne kryteria zostały ustalone już w XVII wieku przez papieża Benedykta XIV. Cud musi zostać udowodniony. W przypadku uzdrowień muszą one być nagłe, trwałe, całkowite i niewytłumaczalne z naukowego punktu widzenia. Cudu może dokonać tylko Pan Bóg, wysłuchawszy próśb wiernych, którzy modlą się za wstawiennictwem konkretnego kandydata do chwały ołtarzy.

– Cudowne zdarzenia brane pod uwagę w procesach beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych nie dotyczą tylko uzdrowień.

Reklama

– Są też inne cudowne wydarzenia. Każdy przypadek, który wykracza poza prawa natury i który może zostać odpowiednio wykazany na podstawie zeznań i dokumentacji, może być brany pod uwagę jako cud w sprawach kanonizacyjnych. Przytoczę tutaj cud, który nastąpił w Mozambiku, gdy w kościele otoczonym przez wojsko zostało zamkniętych 250 osób. Był straszliwy upał, który dochodził do 40oC. Ludzie nie mieli możliwości wyjścia z kościoła i korzystali przez 3 dni z wody znajdującej się w chrzcielnicy. Mieściło się w niej 6-7 l i pomimo że uwięzione osoby ciągle z niej korzystały, poziom wody pozostawał taki sam.

– Ile obecnie spraw z całego świata rozpatruje Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych?

– Mamy obecnie ok. 3 tys. spraw. Jedna sprawa może dotyczyć jednej osoby lub np. dużej grupy męczenników. Polska jest trzecim krajem pod względem liczby rozpoczętych procesów, których dokumentacja znajduje się w kongregacji.

– Wielu Polaków czeka na wyznaczenie daty kanonizacji ks. Jerzego Popiełuszki, a także na beatyfikację np. prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego i pielęgniarki Hanny Chrzanowskiej.

– Większość wymienionych spraw jest w toku. Dokumentacja dotycząca sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego jest rozpatrywana merytorycznie przez różne gremia Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, w sprawie ks. Jerzego Popiełuszki został przedstawiony cud i w tej chwili podlega on ocenie lekarzy. Tak więc sprawy te są nadal w toku i ponieważ nie można przewidzieć wyniku poszczególnych etapów, trudno jest mówić o ewentualnych datach beatyfikacji czy kanonizacji.
Jeśli chodzi o proces Hanny Chrzanowskiej, to 7 lipca 2017 r. Ojciec Święty zatwierdził dekret o cudzie. Tym aktem zakończyły się pozytywnie wszystkie etapy niezbędne do jej beatyfikacji. Teraz abp Marek Jędraszewski, jako metropolita krakowski, może zwrócić się do papieża Franciszka z prośbą o beatyfikację, a także zaproponować datę i miejsce tej ceremonii.

2017-08-09 10:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marek Ast: Trybunał nie ma prawa orzekać ws. wyboru sędziów

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Artur Stelmasiak

Rozmowa z Posłem Markiem Astem, przedstawicielem Sejmu przed Trybunałem Konstytucyjnym

Artur Stelmasiak : Panie Pośle co będzie dalej z Trybunałem Konstytucyjnym? - Poseł Marek Ast: - Wiele zależy od dalszych kroków prezesa Andrzeja Rzeplińskiego i pozostałych sędziów Trybunału. - A parlament ma jakiś dalszy plan? - Jestem bardzo zadowolony, że TK uznał naszą ustawę za konstytucyjną. Słyszeliśmy bowiem przez ostatnie dni, że sposób procedowania i uchwalania ustawy o TK jest niezgodny z prawem. Sędziowie orzekli jedynie niekonstytucyjność niektórych punktów, które będziemy musieli poprawić. To otwiera perspektywę dalszej i spokojnej pracy nad nową ustawą o Trybunale. - Czy Trybunał może orzekać w sprawie głosowań nad uchwałami sejmowymi, w których wybrano nowych sędziów TK? - Nie, nie może. Trybunał jest sądem nad prawem, a nie nad faktami. Sędziowie nie mają prawa orzekać ws. tego jak to prawo jest wykonywane i realizowane przez Sejm. - Czyli TK nie może orzekać, który sędzia jest dobrze wybrany. - Oczywiście, że nie. Takie orzecznictwo wykroczyłoby poza kompetencje Trybunału Konstytucyjnego. To nie sędziowie wybierają sobie sędziów, ale Sejm. Gdyby członkowie TK orzekliby w tej sprawie to złamaliby prawo, bo jako władza sądownicza weszliby w kompetencje władzy ustawodawczej, której Konstytucja powierza wybory do TK. Sędziowie Trybunału mogą oceniać nasze ustawy, ale nie mają prawa oceniać naszych wyborów. To byłoby naruszeniem trójpodziału władzy. - Ale przecież TK już próbował to zrobić? - Niestety, ale muszę przyznać rację. Pierwszy raz mieliśmy z tym do czynienia, gdy TK próbował wstrzymać działanie Sejmu zmierzające do wybrania nowych sędziów zgodnie z prawem. Teraz niebezpieczne wydają się być zapowiedzi, że Trybunał zajmie się sejmowymi uchwałami o wyborze nowych sędziów. Trzeba jasno powiedzieć, że takie postępowanie byłoby wkroczeniem w autonomię Sejmu i złamaniem konstytucyjnego trójpodziału władzy. Oczywiście takie orzeczenie TK nie byłoby ważne. - Są też zastrzeżenia do wyroku z 3 grudnia. Dlaczego? - Trybunał powinien orzekać wówczas w pełnym składzie. Sędziowie jednak się pospieszyli i postanowili wydać wyrok w składzie 5 sędziów. Nieprawidłowości są też podczas orzekania 9 grudnia, gdy w składzie znalazł się sędzia Piotr Tuleja. Nie powinno go tam być, bo przecież on jest współtwórcą niekonstytucyjnej ustawy z 25 czerwca, którą my staramy się teraz naprawić. - A teraz zadam pytanie mniej prawnicze, a bardziej polityczne. Czy ten silny opór Trybunału i wielu ośrodków prawniczych, nie jest czasem próbą obrony przywilejów całego wymiaru sprawiedliwości? Wydaje mi się, że prawnicy bronią się przed reformami, które PiS od dawna chciało wprowadzić i obiecywało je podczas kampanii wyborczej. - Rzeczywiście dotychczasowe orzecznictwo TK stoi na straży interesów wymiaru sprawiedliwości i sądownictwa. Chociaż Trybunał nie został do tego powołany, aby bronić przywilejów prawniczych. Ich zadaniem jest pilnowanie zgodności prawa z Konstytucją. - Ale w latach 2005-2007 TK bronił tych przywilejów ze wszystkich sił. - Niestety tak było. Dlatego my mówimy, że Trybunał nie może być organem, który stoi ponad Sejmem i blokuje każdą próbę zmian. Naród jako suweren nie ma bowiem innych instrumentów, aby wpływać na rzeczywistość w naszym państwie. My dostaliśmy po raz pierwszy w historii wolnej Polski pełnie władzy i naród oczekuje od nas, że będziemy nasze państwo naprawiać. Nie może być tak, że te zmiany będą stale blokowane. - A będzie wydrukowane orzeczenie TK z 3 grudnia w Dzienniku Ustaw? - Jeżeli nie będzie przeszkód formalno-prawnych, to zapewne dojdzie do tej publikacji.
CZYTAJ DALEJ

Zmiany kapłanów 2025 r.

Maj i czerwiec to miesiąc personalnych zmian wśród duchownych. Przedstawiamy bieżące zmiany księży proboszczów i wikariuszy w poszczególnych diecezjach.

Biskupi w swoich diecezjach kierują poszczególnych księży na nowe parafie.
CZYTAJ DALEJ

Książka „Objawienia ks. Jerzego Popiełuszki we Włoszech” wyjaśnia, dlaczego ks. Popiełuszko powraca w prywatnych objawieniach

Dlaczego ks. Jerzy Popiełuszko powraca właśnie teraz? To pytanie stawia sobie wielu, którzy sięgają po nową książkę dr Mileny Kindziuk i ks. prof. Józefa Naumowicza pt. „Objawienia ks. Jerzego Popiełuszki we Włoszech”. Publikacja dokumentuje niezwykłe zjawisko - prywatne objawienia, jakich od 2009 roku doświadcza Francesca Sgobbi, mieszkanka niewielkiej miejscowości Fiumicello w północnych Włoszech. Według relacji, błogosławiony kapłan męczennik - ks. Jerzy Popiełuszko - wielokrotnie ukazywał się tej prostej i pozornie zwykłej kobiecie, przekazując przesłania, które spisywała w formie duchowego dziennika.

Już na wstępie autorzy wyraźnie podkreślają: nie są to objawienia uznane oficjalnie przez Kościół katolicki, a publikacja nie oznacza ich aprobaty w sensie teologicznym czy doktrynalnym. Jasno zaznaczają też, że mamy do czynienia z objawieniami prywatnymi - nie zobowiązują one do wiary, ale mogą służyć pomocą w pogłębianiu życia duchowego. Ich rola nie polega na dodawaniu czegokolwiek do Ewangelii, lecz - jak pisze ks. prof. Józef Naumowicz - na przypominaniu o jej najważniejszych prawdach i pomaganiu wiernym w ich przeżywaniu tu i teraz: „Tak było w historii Kościoła wielokrotnie. Niejednokrotnie objawienia prywatne stanowiły inspiracje do ożywienia i pogłębienia wiary, poruszały sumienia, wzywały do nawrócenia. To właśnie pod ich wpływem narodziły się takie praktyki pobożnościowe jak różaniec, koronka do Miłosierdzia Bożego czy nawet święta liturgiczne - Boże Ciało, Niedziela Miłosierdzia czy Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa” - dodaje współautor publikacji, badacz życia i kultu ks. Popiełuszki.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję