Reklama

Wiara

Uwierzyć i doświadczyć

O cudzie, jakim jest uzdrowienie na duszy i ciele, współpracy z łaską oraz umacnianiu w wierze z Marcinem Zielińskim, liderem Wspólnoty Uwielbienia „Głos Pana” ze Skierniewic, rozmawia Małgorzata Sobczuk

Niedziela Ogólnopolska 34/2018, str. 50-53

[ TEMATY ]

wiara

Niedziela Młodych

Tomasz Rozmus

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Małgorzata Sobczuk: – Jeżeli wierzysz, możesz być uzdrowiony. Co zrobić, gdy brakuje nam tej wiary, dotyka nas problem choroby, cierpienia, a często zwątpienia? Jak uwierzyć i doświadczyć łaski?

Marcin Zieliński: – Choroba może czasem stać się błogosławieństwem, szczególnie dla kogoś, kto żyje bez Boga. Nagle coś się dzieje i – zgodnie z przysłowiem – jak trwoga, to do Boga. Człowiek w dramacie swojego życia zaczyna szukać Pana Boga, bo wie, że sam nie da sobie rady. Nie mówię, że Pan Bóg zsyła na niego choroby, ale mówię, że czasem nawet z dramatu może wyciągnąć błogosławieństwo. W Biblii mówi przecież: szukaj Mnie z całego serca, a Mnie znajdziesz (por. Jr 29, 10). Pan Bóg robi to na wiele sposobów. Czasami w naszym życiu zaczynają pojawiać się osoby pełne wiary, niby przypadkiem zaczynamy słyszeć o jakichś spotkaniach, na których dzieją się podobne rzeczy. Myślę, że jest to taka wędka, którą Pan Bóg przyciąga do siebie ludzi, żeby usłyszeli o Nim, żeby mogli doświadczyć Jego miłości. Uzdrowienie jest jednym ze sposobów właśnie na to, żeby Pan Bóg pokazał: tutaj jestem, żyję i troszczę się o twoje życie.

– A Twoje doświadczenie działania Jesusa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Pan Bóg działa w różnych miejscach. Nie jest tylko tak, że działa w danym miejscu, że zamyka się w kościele. Jak mówi papież Franciszek, miejscem chrześcijan tak naprawdę jest ulica. Trzeba tam iść i głosić, z niej ściągać ludzi do Kościoła, do wspólnoty. Widzieliśmy wiele świadectw uzdrowień w różnych miejscach: jadąc pociągiem, w centrach handlowych, kiedy modliliśmy się za innych. To jest najlepszy dowód na to, że Bóg działa przez nas. Mamy w sobie Ducha Świętego, jesteśmy Jego świątyniami, i jeśli tylko pozwalamy Mu w nas mieszkać, pozwalamy, by działał w nas, to cuda będą działy się tak naprawdę wszędzie, gdziekolwiek pójdziemy. Jezus, kiedy chodził po ziemi, nie czynił znaków tylko w danym miejscu. W Ewangelii wg św. Jana (4, 1-42 – przyp. red.) Samarytanka pyta Jezusa: gdzie mamy czcić Boga – czy na Górze, czy w świątyni jak mówią Samarytanie, czy jak mówią Żydzi? A Jezus mówi: przychodzi godzina, kiedy prawdziwi czciciele będą czcić Boga nie w jakimś konkretnym miejscu, ale w duchu i w prawdzie. To znaczy: Boża obecność mieszka w nas i wszędzie tam, dokąd idziemy. Jesteśmy dla ludzi Ewangelią, którą mogą przeczytać i której mogą doświadczyć również przez uzdrowienie. To jest moje doświadczenie, że tam, gdzie jestem z ludźmi, modlę się z nimi, czy to na uczelni, czy w miejscach prywatnych, to tam Pan Bóg działa.

– Doświadczyłeś sam łaski uzdrowienia?

– Osobiście nie doświadczyłem uzdrowienia, za to widzę, jak Bóg uzdrawia innych. Choć i mnie jakieś drobnostki zabierał. Uzdrowienie jest jednym ze znaków, bardzo nielicznych, czasem niedocenianych. Są ludzie, którzy mówią: po co te uzdrowienia, po co zwracać na nie uwagę. Gdyby nie było to ważne, to Jezus nie spędziłby większości swej posługi na uzdrowieniach. To jest przestrzeń, którą Pan Bóg chce człowiekowi pokazać. Zresztą w Starym Testamencie sam nazwał siebie, „jestem Jahwe”, czyli Bóg, który chce być twoim lekarzem. Skoro sam Bóg nam się tak przedstawia, to i my powinniśmy tak Go traktować.

Reklama

– Zostałeś posłany i obdarzony konkretnym charyzmatem. Proszę, zdradź, jak on działa. Pomaga i przywraca w innych wiarę?

– Wielu ludzi woli mówić, że ten ma dar taki, a tamten inny. Oczywiście, Pan Bóg rozdaje dary jak chce. Jeden ma dar prorokowania, drugi dar czynienia cudów, trzeci tłumaczenia języków. Jednak musimy położyć większy nacisk na nasze powszechne kapłaństwo. Każdy z momentem chrztu, jak przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego, jest włączony w funkcję królewską, proroczą i kapłańską. Jesteśmy wszyscy w powszechnym kapłaństwie. Jeżeli to zrozumiemy, w końcu sami zaczniemy modlić się, szukać Boga we własnym życiu. Zostaliśmy bierzmowani, czyli dostaliśmy pieczęć Ducha Świętego. Jesteśmy wezwani, by być świadectwem dla świata. Pan Bóg faktycznie daje charyzmaty, ale też daje obietnice, które są dostępne dla każdego wierzącego. Każdy, kto uwierzy, może spodziewać się tych znaków. Moje przesłanie jest takie: musisz dowiedzieć się, że jesteś Bożym dzieckiem, że masz dziedzictwo, jesteś synem, córką Boga i z tego dziedzictwa musisz zacząć korzystać. W tym dziedzictwie są wspaniałe obietnice. My we wspólnocie modlimy się za chorych wszędzie, gdzie jesteśmy. Widzimy świadectwa uzdrowionych z wad wzroku. Mieliśmy świadectwo dziewczyny, która chorowała na czerniaka złośliwego. Ten po 4 dniach zupełnie zniknął. W trakcie modlitwy czuła, że coś dzieje się z tym znamieniem. Po dniu zmienił barwę. Po 4 dniach nie było go w ogóle. Była u lekarza i on potwierdził, że jest zupełnie zdrowa. Tych świadectw jest naprawdę wiele i one pokazują, że Bóg troszczy się o nas. Angażuje się w nasze codzienne życie. Gdybyśmy jako chrześcijanie to zrozumieli, zaczęli robić to, do czego jesteśmy wezwani, to o wiele więcej osób zobaczyłoby, że Jezus żyje, i nie szukałoby pomocy u bioenergoterapeutów czy wróżek. Ci nie posługują w Duchu Świętym, ale w innym duchu.

– Do tego potrzebny jest głos Pana. By Go usłyszeć, trzeba otworzyć się na Jego działanie. Nie jest to proste dla tych, którzy żyją w pojedynkę. Jak pomóc ludziom, którzy na głos Pana się zamykają i nie doświadczają tego, co może się wydarzyć?

– Potrzebujemy wspólnot, bo to są środowiska, w których uczymy się słuchać głosu Bożego, uczymy się też, jak coraz mniej błędów popełniać, bo wiadomo, że będziemy je popełniać. I tak jak dzieci, które uczą się chodzić, upadają raz, drugi, trzeci, piąty, albo osoby, które uczą się nowych języków – musisz zaryzykować, że czasem popełnisz błąd. Pomylisz się, ale zapamiętasz tę lekcję. Tak samo jest z chodzeniem w Duchu Świętym. Jeśli chcesz nauczyć się chodzić w Nim, to musisz zacząć ryzykować, a wspólnota jest miejscem, w którym powinniśmy być w stosunku do siebie pełni miłości, przebaczenia. Dać sobie przestrzeń do tego, byśmy modlili się wzajemnie i wspólnie rozeznawali. To są miejsca wzrostu, dzięki którym łatwiej wejść w posługiwanie i usłyszeć Boży głos. Moje doświadczenie jest takie, że jeżeli osoby są we wspólnotach, to ich życie modlitewne jest dużo bardziej stabilne. Osoby, które nie mają wspólnot, dryfują dość mocno. Wspólnota jest kluczem.

– Napisałeś książkę „Rozpal wiarę, a będą działy się cuda”. Jak rozpalać wiarę w młodych ludziach, szczególnie tych, których spotykasz na swojej drodze?

– Najbardziej skutecznym sposobem jest dawanie świadectwa. Papież Paweł VI powiedział, że świat dzisiaj potrzebuje świadków, nie nauczycieli, a jeśli nauczycieli, to tych, którzy są świadkami. Mamy tak dużo teorii w życiu i potrzebujemy w końcu skosztować, zobaczyć, doświadczyć. Ewangelia to doświadczenie niesie ze sobą. Świadectwo jest najbardziej autentycznym dowodem, którego nie da się podważyć, ponieważ mojego doświadczenia Boga nikt nie może podważyć, twojego doświadczenia Boga nikt nie może podważyć, ponieważ ty wiesz, co się stało w twoim życiu. Świadectwa rozpalają serca – kiedy nie mówimy w teorii, że Bóg może uzdrawiać, ale dajemy świadectwo uzdrowienia.

– Jak współpracować z łaską i podtrzymać uzdrowienie?

– Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że uzdrowienie czy cokolwiek, co Pan Bóg czyni, jest łaską. Możesz je przyjąć i jest zupełnie za darmo. Jeśli Bóg ci to daje, to nie po to, żeby je odebrać. Jest napisane w 10. rozdziale Ewangelii wg św. Jana, że wróg przyszedł, by kraść, zabijać i niszczyć, a Syn Człowieczy przyszedł, by dać nam życie w obfitości. Wszystko, co da ci Bóg, będzie dobre. On jest dawcą dobrych darów. Wróg przychodzi, aby to wykraść. Nie możemy dać się okraść. Kiedy diabeł przychodzi, nie musisz krzyczeć ze strachu, ale powiedz: odejdź z mojego życia w imię Jezusa, bo należę do Niego. Nie możemy się bać, ale musimy czasem wejść w konfrontację o własne życie. Kiedy wróg przychodzi, to niech wie, że nie ma do ciebie prawa, bo żyjesz z Jezusem. Jeżeli to zrozumiemy, to owoce, które Bóg nam daje, będą trwałe i widoczne dla jeszcze większej liczby osób.

26-letni Marcin Zieliński prowadzi spotkania modlitewne, podczas których chorzy odrzucają kule, a niewidomi odzyskują wzrok. Ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie. Autor artykułów do czasopism, takich jak „Gość Niedzielny”, „Szum z Nieba” czy „Nasze Inspiracje”. Podzielił się również swoim świadectwem w książce Marcina Jakimowicza „Pan Bóg? Uwielbiam!”. Jest też autorem książki „Rozpal wiarę, a będą działy się cuda”.

2018-08-21 12:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jeden z was…

Niedziela Ogólnopolska 12/2017, str. 34

[ TEMATY ]

wiara

Photographee.eu/Fotolia.com

Niektórzy uważają, że zdrada Judasza była konieczna, aby mogło dokonać się zbawienie świata. Czy to oznacza, że czyimś powołaniem może być zdrada?

Argument, że Pan Bóg mógłby poświęcić wieczne zbawienie choćby jednego człowieka dla zbawienia wszystkich ludzi nie wytrzymuje krytyki. Nie byłoby to zgodne z Bożą świętością i sprawiedliwością. Dlatego teza, że zdrada Judasza była potrzebna w dziejach zbawienia, prowadzi do absurdu. Dla wielu, a może nawet dla wszystkich z nas trudne jest to, aby pogodzić wolną wolę człowieka z Bożymi planami. W każdym razie Judasz miał zdolność podjęcia własnego wyboru, przynajmniej do chwili, w której „wszedł w niego szatan” (J 13, 27). Boża wiedza zaś w żaden sposób nie odebrała Judaszowi możliwości podejmowania własnych decyzji. Jezus traktował go jako przyjaciela (Mt 26, 50), a w swoich wezwaniach do naśladowania Go nie łamie woli człowieka, szanując ludzką wolność. Miłość i szacunek nie oznaczają jednak zwolnienia z odpowiedzialności, stąd też Jezus wyraźnie zaznacza, że Judasz był odpowiedzialny za swój wybór i poniesie za niego konsekwencje. „Biada owemu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by było, gdyby się nie narodził” (por. Mk 14, 21).

CZYTAJ DALEJ

Kościół czci patronkę Europy - św. Katarzynę ze Sieny

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

pl.wikipedia.org

Kościół katolicki wspomina dziś św. Katarzynę ze Sieny (1347-80), mistyczkę i stygmatyczkę, doktora Kościoła i patronkę Europy. Choć była niepiśmienna, utrzymywała kontakty z najwybitniejszymi ludźmi swojej epoki. Przyczyniła się znacząco do odnowy moralnej XIV-wiecznej Europy i odbudowania autorytetu Kościoła.

Katarzyna Benincasa urodziła się w 1347 r. w Sienie jako najmłodsze, 24. dziecko w pobożnej, średnio zamożnej rodzinie farbiarza. Była ulubienicą rodziny, a równocześnie od najmłodszych lat prowadziła bardzo świątobliwe życie, pełne umartwień i wyrzeczeń. Gdy miała 12 lat doszło do ostrego konfliktu między Katarzyną a jej matką. Matka chciała ją dobrze wydać za mąż, podczas gdy Katarzyna marzyła o życiu zakonnym. Obcięła nawet włosy i próbowała założyć pustelnię we własnym domu. W efekcie popadła w niełaskę rodziny i odtąd była traktowana jak służąca. Do zakonu nie udało jej się wstąpić, ale mając 16 lat została tercjarką dominikańską przyjmując regułę tzw. Zakonu Pokutniczego. Wkrótce zasłynęła tam ze szczególnych umartwień, a zarazem radosnego usługiwania najuboższym i chorym. Wcześnie też zaczęła doznawać objawień i ekstaz, co zresztą, co zresztą sprawiło, że otoczenie patrzyło na nią podejrzliwie.
W 1367 r. w czasie nocnej modlitwy doznała mistycznych zaślubin z Chrystusem, a na jej palcu w niewyjaśniony sposób pojawiła się obrączka. Od tego czasu święta stała się wysłanniczką Chrystusa, w którego imieniu przemawiała i korespondowała z najwybitniejszymi osobistościami ówczesnej Europy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami Kościoła - papieżami i biskupami.
W samej Sienie skupiła wokół siebie elitę miasta, dla wielu osób stała się mistrzynią życia duchowego. Spowodowało to jednak szereg podejrzeń i oskarżeń, oskarżono ją nawet o czary i konszachty z diabłem. Na podstawie tych oskarżeń w 1374 r. wytoczono jej proces. Po starannym zbadaniu sprawy sąd inkwizycyjny uwolnił Katarzynę od wszelkich podejrzeń.
Św. Katarzyna odznaczała się szczególnym nabożeństwem do Bożej Opatrzności i do Męki Chrystusa. 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty - na jej ciele pojawiły się rany w tych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus.
Jednym z najboleśniejszych doświadczeń dla Katarzyny była awiniońska niewola papieży, dlatego też usilnie zabiegała o ich ostateczny powrót do Rzymu. W tej sprawie osobiście udała się do Awinionu. W znacznym stopniu to właśnie dzięki jej staraniom Następca św. Piotra powrócił do Stolicy Apostolskiej.
Kanonizacji wielkiej mistyczki dokonał w 1461 r. Pius II. Od 1866 r. jest drugą, obok św. Franciszka z Asyżu, patronką Włoch, a 4 października 1970 r. Paweł VI ogłosił ją, jako drugą kobietę (po św. Teresie z Avili) doktorem Kościoła. W dniu rozpoczęcia Synodu Biskupów Europy 1 października 1999 r. Jan Paweł II ogłosił ją wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Edytą Stein współpatronkami Europy. Do tego czasu patronami byli tylko święci mężczyźni: św. Benedykt oraz święci Cyryl i Metody.
Papież Benedykt XVI 24 listopada 2010 r. poświęcił jej specjalną katechezę w ramach cyklu o wielkich kobietach w Kościele średniowiecznym. Podkreślił w niej m.in. iż św. Katarzyna ze Sieny, „w miarę jak rozpowszechniała się sława jej świętości, stała się główną postacią intensywnej działalności poradnictwa duchowego w odniesieniu do każdej kategorii osób: arystokracji i polityków, artystów i prostych ludzi, osób konsekrowanych, duchownych, łącznie z papieżem Grzegorzem IX, który w owym czasie rezydował w Awinionie i którego Katarzyna namawiała energicznie i skutecznie by powrócił do Rzymu”. „Dużo podróżowała – mówił papież - aby zachęcać do wewnętrznej reformy Kościoła i by krzewić pokój między państwami”, dlatego Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy.

CZYTAJ DALEJ

Papież do kanosjanów i gabrielistów: kapituła generalna to moment łaski

2024-04-29 20:12

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Franciszek przyjął na audiencji przedstawicieli dwóch zgromadzeń zakonnych kanosjanów i gabrielistów przy okazji przeżywanych przez nich kapituł generalnych. Jak podkreślił, spotkanie braci z całego zgromadzenia jest wydarzeniem synodalnym, fundamentalnym dla każdego zakonu, i stanowi moment łaski.

„Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość spotykają się na kapitule przez wspominanie, ewaluację i pójście naprzód w rozwoju zgromadzenia” - mówił Franciszek. Wyjaśniał następnie, że harmonia między różnorodnością jest owocem Ducha Świętego, mistrza harmonii. „Jednolitość czy to w instytucie zakonnym, czy w diecezji, czy też w grupie świeckich zabija. Różnorodność w harmonii sprawia, że wzrastamy” - zaznaczył Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję