Włodzimierz Rędzioch: – Kiedy po raz pierwszy usłyszał Ojciec o kard. Karolu Wojtyle?
O. Eugenio Barelli: – Kiedy zostałem gwardianem sanktuarium Stygmatów w 1973 r., poprzedni gwardian opowiadał mi o wizycie w naszym klasztorze arcybiskupa Krakowa. Kard. Wojtyła przyjechał do La Verny w 1971 r., ponieważ chciał właśnie tutaj przeżyć 25. rocznicę kapłaństwa. W czasie swego pobytu spał w zwykłej celi klasztornej.
– W 1978 r. kardynał, który odwiedził Wasze sanktuarium, został wybrany na biskupa Rzymu podczas drugiego konklawe tamtego pamiętnego roku. Ten nowo wybrany papież jako cel swojej drugiej podróży we Włoszech wybrał Asyż św. Franciszka (pierwszym było maryjne sanktuarium na Mentorelli). Co myślał Ojciec o nowym papieżu, który okazał się tak bardzo „franciszkański”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Nie znałem go, więc zacząłem pogłębiać jego nauczanie, ponieważ było to coś nowego. Ale pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, był sposób, w jaki przeżywał to, co mówił i myślał. Szczególnie zainteresowała mnie adhortacja apostolska „Redemptionis donum” skierowana do zakonników i zakonnic o ich konsekracji w świetle tajemnicy Odkupienia. Założenia tej adhortacji przypominają podejście św. Franciszka do swojej Reguły, która wychodzi od historii bogatego młodzieńca. Ale najbardziej szokującą rzeczą było dla mnie spostrzeżenie Papieża, że życie konsekrowane jest instytucją ustanowioną nie przez Kościół, ale przez Boga. A więc jest częścią konstytutywną Kościoła. Nie może być Kościoła bez życia konsekrowanego. Uderzyła mnie głębia jego myśli, która pochodziła nie tylko ze studiów, ale też z przeżytego doświadczenia, z mistycznej wiedzy. I moim zdaniem, jego mistyczna wiedza pochodziła z wielkiego daru życia kontemplacyjnego.
– Czy spodziewał się Ojciec wizyty Papieża w La Vernie?
– W pobliżu La Verny, w Pieve Santo Stefano, urodził się znany teolog, wielki znawca Soboru Watykańskiego I, franciszkanin Umberto Betti, którego w 2007 r. papież Ratzinger wyniósł do godności kardynalskiej. Przez 4 lata (1991-95) był on rektorem Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego i często jadał obiad z Janem Pawłem II, który nazwał go „wspaniałym rektorem” (magnifico rettore) zamiast użyć oficjalnej formuły „jego magnificencja rektor” (rettore magnifico). Kiedyś o. Betti poprosił Papieża, by pozwolił mu powrócić do La Verny, aby mógł żyć jak prosty franciszkanin. Papież odpowiedział: „Niech ojciec jedzie do Alwerni, ale proszę być do dyspozycji w razie potrzeby”. I tak też było. Pewnego dnia o. Betti powiedział mi – byłem wtedy znowu gwardianem sanktuarium – że trzeba tu sprowadzić Jana Pawła II. Rozpoczęliśmy wszystkie oficjalne procedury, ale jestem przekonany, że to sam Papież pragnął odwiedzić to miejsce. Był już tutaj dwukrotnie jako kardynał, potem chciał przybyć w 1992 r., ale nie mógł z powodów zdrowotnych. Przybył wreszcie 17 września 1993 r.
– Jak przebiegała wizyta?
Reklama
– Papież przyleciał helikopterem, ale z powodu mgły nie wylądował u nas, tylko na boisku sportowym w miejscowości Chitignano, i do sanktuarium dojechał samochodem. Jako gwardian powitałem go. Następnie odbyły się celebracja eucharystyczna i procesja z relikwiami krwi św. Franciszka do Kaplicy Stygmatów, gdzie Papież na stojąco zaczął się intensywnie modlić. Później podpisał na ołtarzu swoją modlitwę skierowaną do św. Franciszka i znowu zaczął się modlić – tym razem klęczał na poduszce umieszczonej na podłodze, obok skały stygmatów. Była to modlitwa tak intensywna, że Papież wydawał się nieobecny. Następnie zatrzymał się, aby kontemplować habit Franciszka, który umieściliśmy w pobliżu kaplicy (dziś jest on przechowywany w bazylice). Gdy wyszliśmy, powiedziałem Papieżowi, że daliśmy mu pokój obok małej kaplicy dawnego ambulatorium. Gdy to usłyszał, kazał się tam zaprowadzić. Gdy weszliśmy, zaczął się modlić. Mijał czas, a Papież się modlił i modlił. Byłem tuż obok niego i zrozumiałem, że Papież „odszedł”, był jakby nieobecny, całkowicie pogrążony w modlitwie. W tej małej kapliczce działo się coś nadprzyrodzonego – było to doświadczenie mistyczne i nie było to – proszę mi wierzyć – przekonanie podyktowane emocjami. Jan Paweł II zrobił wtedy na mnie wielkie wrażenie. W pewnym momencie wszedł sekretarz, ks. Stanisław, i szepnął mu coś do ucha. Papież wstał i przeszedł do refektarza, gdzie czekano na niego z obiadem (byli tam tylko toskańscy biskupi i bracia). W pewnym momencie poprosiłem Jana Pawła II, aby zabrał głos, a on w spontanicznym przemówieniu wypowiedział pamiętne zdanie: „W tym uprzywilejowanym miejscu narodził się nie tylko franciszkanizm, ale narodziło się na nowo chrześcijaństwo”.
– Uznanie miejsca otrzymania stygmatów przez św. Franciszka za miejsce nowych narodzin chrześcijaństwa to stwierdzenie bardzo „silne”...
– To zdanie było tak „silne”, że skontaktowałem się z ks. Lombardim (ks. Federico Lombardi, jezuita, przez wiele lat był dyrektorem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej – przyp. W. R.), aby poprosić o pozwolenie na jego opublikowanie. W czasie swojego przemówienia w refektarzu Papież przypomniał też swoją wizytę na Górze Krzyży na Litwie, którą nazwał „sanktuarium narodu” i porównał ją z sanktuarium w La Vernie: tam mamy do czynienia z misterium krzyża całego narodu, tutaj – z misterium krzyża jednej osoby, św. Franciszka. Papież powiedział także, że ludzie z całego świata, a w szczególnie ze zsekularyzowanej Europy, powinni iść na pielgrzymkę do tych sanktuariów krzyża.
– Co z papieskiej wizyty najbardziej utkwiło Ojcu w pamięci?
– Przede wszystkim jego słowa o centralności Chrystusa Ukrzyżowanego. Papież powiedział, że jeśli usunie się krzyż, człowiek zostanie zniszczony. Podkreślił, że Chrystus wszedł w sumienie ludzkości przez krzyż, podobnie św. Franciszek. Ale miałem wrażenie, że myślał także o sobie, gdy pewnego dnia, po złamaniu nogi, powiedział, że chce mówić do ludzi Ewangelią cierpienia.
– Jakie przesłanie zostawił Jan Paweł II Wam, duchowym synom św. Franciszka?
– Papież wskazał franciszkanom wyraźne zadanie życia i misji, mówiąc: „W dzisiejszych społeczeństwach, wśród tylu sprzecznych ze sobą zjawisk, pojawia się coraz wyraźniej rzeczywista potrzeba prawdy, prostoty i autentycznego doświadczenia Boga. Na was spoczywa zadanie ukazywania, w postawie powszechnego braterstwa, również ludziom naszej epoki, zadowalających odpowiedzi na te oczekiwania”. Natomiast nam, kustoszom sanktuarium, powiedział: „Drodzy Bracia z Alwerni, na was spoczywa zadanie zachowania w tym miejscu żywej obecności św. Franciszka, aby każdy, kto wejdzie na tę górę, mógł odnaleźć w jej autentyzmie tę tajemnicę upodobnienia się do Chrystusa Ukrzyżowanego, która we wrześniu 1224 r. spełniła się przez dar stygmatów”. Dokładamy wszelkich starań, aby wypełniać tę misję.