Reklama

Wydobywanie z niepamięci

Niedziela Ogólnopolska 10/2019, str. 36-37

[ TEMATY ]

żołnierze wyklęci

Andrzej Hrechorowicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Ocena tych, których dziś nazywamy Żołnierzami Wyklętymi, w czasach PRL-u z oczywistych powodów była niesprawiedliwa i do pewnego stopnia – mimo składanego im teraz hołdu i przyznania racji – w pewnych kręgach społeczeństwa taka pozostaje do dziś. Dlaczego tak jest?

LESZEK ŻEBROWSKI: – Rzeczywiście, nieprzyjazna atmosfera wokół powojennego podziemia jest wciąż podkręcana, mimo że komunizm ponoć przeszedł do przeszłości. Aby dać odpór tej dzisiejszej krytyce – wypływającej od ludzi wciąż w jakiś sposób związanych z komuną – sięgnijmy do dokumentów i przypomnijmy, jak Polacy tuż po wojnie traktowali partyzantów konspiracji niepodległościowej. Żadna grupa niepodległościowego podziemia nie utrzymałaby się w terenie dłużej niż kilka dni, ani struktury konspiracyjne nie utrzymałyby się tak długo, gdyby nie miały mocnego oparcia w ludności cywilnej. To nie było przecież tak – jak to pokazywała komunistyczna propaganda i jak to się czasem jeszcze dziś nierzadko przedstawia – że nagle ni stąd, ni z owąd gromada trzydziestu ludzi napadła na gospodarza, zjadła mu wszystko, co miał w domu, i szła dalej.

– Skąd zatem posądzenie o bandytyzm, tak bardzo propagandowo nagłaśniane?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Musimy pamiętać o tym, że lata powojenne to okres pospolitego bandytyzmu. Powszechny bandytyzm był taką samą plagą jak podczas okupacji niemieckiej; bandyci oraz kryminaliści podawali się za Wojsko Polskie i na konto niepodległościowych partyzantów rzeczywiście rabowali, gwałcili, palili. A ponadto i po wojnie przez co najmniej 2-3 lata działały tzw. bandy pozorowane.

– Co to znaczy?

– Było osiem formacji „band pozorowanych”, czyli oddziałów pseudopartyzanckich, które badały teren, identyfikowały tych, którzy chętnie udzielają pomocy „wrogom komunizmu”, aby ich wydać w ręce bezpieki, oraz zbierały informacje o stacjonujących w okolicy oddziałach prawdziwych partyzantów. Na ogół podawali się za rozbitków partyzantki z innego terenu. Te pozorowane bandy robiły naprawdę ohydne rzeczy, np. zamordowały ciężarną nauczycielkę i zostawiły kartkę: „Za to, komunistko, że uczysz dzieci”.

– Ludzie łatwo wierzyli w tę mistyfikację?

– Niekoniecznie, bo jeżeli ci przebierani partyzanci mordowali sprzyjających niepodległościowcom księży „za współpracę z komuną”, to miejscowa ludność, zawsze dobrze znająca swego księdza, wiedziała, że coś jest nie tak.

– Do dziś nam się przypomina, że przecież Kościół, podpisując porozumienie z państwem komunistycznym w 1950 r., także zobowiązał się do potępienia „bandytów” z antykomunistycznego podziemia.

– Kościół w żaden sposób nie potępił antykomunistycznego podziemia! Z całą pewnością tekst porozumienia z 1950 r. nie kompromituje Kościoła; jest w nim wprawdzie mowa o potępieniu działających wówczas band, ale nie ma ich bliższego określenia, które wskazywałoby na to, że chodzi o podziemie antykomunistyczne. To było oczywiste, że Kościół potępiał grasujący wówczas pospolity bandytyzm. Musimy pamiętać i o tym, że żaden kapłan z podziemia antykomunistycznego – a było ich wielu – nie został przez Kościół potępiony, poddany jakimkolwiek sankcjom kościelnym. Ani jeden! Wprost przeciwnie – każdy z tych kapłanów, jeśli był ujęty przez komunistów i postawiony przed sądami, był broniony przez hierarchię kościelną. Kościół się nie odcinał od Żołnierzy Wyklętych.

– Dziś często przywołuje się demona antysemityzmu, który jakoby panował w powojennym podziemiu antykomunistycznym. Ile w tym prawdy?

– Naprawdę bardzo niewiele, za to wiele kłamstw. To oskarżanie o antysemityzm jest wciąż nośne propagandowo i jest prostą kontynuacją tego, co komuniści robili po 1944 r.: antysemityzm przypisywali nie tylko narodowym, ale wszystkim innym bojownikom niepodległościowym. Do każdego powojennego zdarzenia z udziałem partyzantów, w którym ginął Żyd, dorabiano motywację rasową lub religijną. Mamy też w ubeckich dokumentach opisy akcji przeciwko Żydom, których w rzeczywistości nie było. Zapomina się o tym, że wśród Wyklętych byli także Żydzi. Niestety, panuje wielkie pomieszanie w zapisach historii tamtego okresu. Dzisiaj trzeba by usiąść i cierpliwie to wszystko rozsupływać.

– Co zatem jest nie tak z tą naszą polityką historyczną?

– Polskiej polityki historycznej tak naprawdę nie ma, jest przypadkowa, na szczeblu centralnym nie ma koordynacji przekazu historycznego, który by wydobywał z pamięci historycznej to, co najcenniejsze i prawdziwe. Tymczasem to wszystko, co opublikowano na temat powojennego podziemia, przez wiele lat po 1989 r. ukazywało się prywatnym wysiłkiem kilku środowisk, dosłownie kilku osób. To nie była polityka państwa. Dopiero odkąd istnieje IPN, prowadzi się tam badania powojennej konspiracji, lecz nadal nie na taką skalę, jakiej należałoby dziś oczekiwać. Faktem pozostaje, że cała obrona dobrego imienia Żołnierzy Wyklętych i wydobywanie ich z niepamięci przez co najmniej kilkanaście lat III RP odbywa się poza strukturami państwa.

– Nie było już obelg, ale pozostała dalsza część kary – zapomnienie?

– Obelgi były i są nadal. Mamy takie przypadki, że wyżsi urzędnicy państwowi po 1989 r. w dalszym ciągu traktowali podziemie niepodległościowe w sposób obelżywy. Minister stanu w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Wałęsy Jacek Merkel w jednym z wywiadów na prowokacyjne pytanie, czy żołnierze UPA, Wehrmachtu i NSZ dostaną uprawnienia kombatanckie, odpowiedział, że nie, ponieważ te „obce formacje” nie zasługują na taki przywilej. Zaliczenie Narodowych Sił Zbrojnych do formacji obcych jest po prostu haniebne. Czy była to zwykła nieznajomość historii, czy może coś więcej?

– Przypominanie wszystkich skazanych na zapomnienie Żołnierzy Wyklętych instytucjonalnie zainicjował dopiero prezydent Lech Kaczyński?

– Tak. I możemy powiedzieć, że dopiero od końcówki kadencji prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego w polskiej polityce historycznej coś zaczęło się zmieniać. Udało się przeforsować w parlamencie przygotowaną przez Kancelarię Prezydenta ustawę o Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Zabrakło tylko podpisu Lecha Kaczyńskiego, który zginął pod Smoleńskiem... Ustawę podpisał prezydent Bronisław Komorowski, zapewne tylko dlatego, żeby uniknąć infamii, bo przecież ani prezydent Komorowski, ani jego środowisko polityczne nie mieli żadnych zasług w przywracaniu pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Można nawet powiedzieć, że wręcz przeciwnie, o czym świadczy polityka odznaczeniowa prezydenta Komorowskiego; wysokie odznaczenia państwowe dostawali ludzie ze środowisk przeciwnych temu podziemiu.

– Jak Pan ocenia dzisiejsze zaangażowanie w przywracanie pamięci i dobrego imienia Żołnierzy Wyklętych? Zaszła tu wreszcie dobra zmiana?

– Niestety, uważam, że nadal mamy stan katastrofalny. Czasem przyznawane są jakieś pośmiertne odznaczenia, ale i z tym bywają kłopoty. Nie udało się wytworzyć wobec tych żołnierzy takiej atmosfery, jak w II RP wobec powstańców styczniowych. Nigdy nie zostali otoczeni dostateczną opieką, pomocą ani należytym szacunkiem. Gdyby sto lat temu ktoś zarzucił powstańcowi styczniowemu, że był terrorystą lub bandytą, to zostałby natychmiast zlinczowany!

– Dziś to niemożliwe...

– Ludzie są obojętni, oduczeni własnej historii. A tzw. polityka historyczna państwa zamiast im pomagać raczej dezorientuje. Dzisiejsza polityka historyczna państwa polega głównie na tym, że olbrzymie dotacje państwo przekazuje na rzecz środowisk i instytucji – np. Muzeum Polin, Żydowski Instytut Historyczny, środowiska związane z PAN – które nie mają żadnych zahamowań, żeby kłamać publicznie i manipulować historycznymi dokumentami, które dosłownie i niegodnymi metodami walczą do dziś z Żołnierzami Wyklętymi.

– Trzeba jednak przyznać, że od kilku lat znajdują się też pieniądze na prowadzenie poszukiwań grobów i na ekshumacje szczątków zamordowanych Żołnierzy Wyklętych, zwanych Niezłomnymi.

– Rzeczywiście, teraz są nawet jakieś pieniądze, ale jeszcze nie tak dawno były przecież przypadki zatrzymywania prób ekshumacji przez prokuraturę – np. na cmentarzu Służewskim – mimo że były wszystkie wymagane pozwolenia. Wydobyte już szczątki zostały „aresztowane”, złożone w magazynie. Z jednej strony wolno było to czynić, bo łaskawie dawano pozwolenia, a z drugiej – robiono wszystko, żeby tego nie czynić... W ostatnich latach nie mamy już w Polsce tego rodzaju przeszkód, za to są one na Ukrainie – gdzie jest wiele polskich grobów – i wydają się nie do przezwyciężenia. Polskie państwo w tej sprawie kapituluje.

– I nadal można powiedzieć, że pamięć o Żołnierzach Wyklętych zależy nie od państwa, lecz od kilku konkretnych osób całkowicie tej sprawie oddanych?

– Takich jak nieoceniony prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN, bez którego kompetencji i ogromnego poświęcenia wszystko wyglądałoby dziś inaczej. Może byłyby jakieś ekshumacje, ale na niewielką skalę.

– Jaką wiedzę o Żołnierzach Wyklętych przyniosły dotychczas przeprowadzone ekshumacje?

Reklama

– Do dziś spośród ekshumowanych szczątków ponad tysiąca osób dopiero kilkadziesiąt zostało zidentyfikowanych przez badania DNA. To kropla w wielkim nieodkrytym morzu. Po wojnie na ziemiach polskich zginęło – w podziemnej walce, w pacyfikacjach – co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ludzi, część z nich na wschodnich terenach dawnej Polski. Szczątków większości z nich nigdy nie odnajdziemy, bo na miejscach potajemnych pochówków zostały zbudowane drogi, obiekty przemysłowe, osiedla mieszkaniowe... Gdy w latach 60. i 70. ubiegłego wieku na budowach osiedli mieszkaniowych w Warszawie koparki odkrywały ludzkie kości, mówiono, że to szczątki niemieckie... Pochowani na warszawskiej „Łączce” byli poprzebierani w niemieckie mundury i gdyby nie badania DNA, uznalibyśmy, że to ofiary niemieckie z okresu II wojny światowej. Perfidia komunistycznych zbrodniarzy polegała na tym, że najwybitniejszych polskich patriotów grzebano w niemieckich mundurach!

– Za to teraz polska młodzież chętnie przywdziewa mundury i emblematy Żołnierzy Wyklętych!

– Fascynujące jest, że to, co się pojawia wśród młodego pokolenia już od kilkunastu lat, to są działania oddolne. Nikt niczego nie kazał, niczego nie pokazywał. Ci młodzi naprawdę poszukują wzorów osobowych, autorytetów. Odkryli swoich bohaterów w Żołnierzach Wyklętych. Młodzieżowe grupy rekonstrukcyjne powstają samorzutnie – ani szkoła, ani młodzieżowe organizacje niczego im nie nakazują. Ten zdrowy odruch patriotyczny polskiej młodzieży jest w skali Europy fenomenem.

– Można powiedzieć, że Żołnierze Wyklęci lepiej wychowują dziś polską młodzież niż polska szkoła?

– Tak, ta młodzież sama zdobywa wiedzę historyczną, sama się wychowuje, wspierana przez rodziców skupuje wyposażenie dla swoich grup rekonstrukcyjnych. Żadna instytucja państwowa jej w tym nie pomaga. Kilka lat temu w jednym z gimnazjów dziewczęta przyszły 1 marca na lekcję w t-shirtach z podobizną „Inki”. Nauczycielka zapytała, kto to jest i czy to jakaś demonstracja... Dziewczęta wyjaśniły, kim była „Inka” i że w ten sposób obchodzą Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Leszek Żebrowski
Publicysta historyczny, działacz społeczno-polityczny. Od połowy lat 80. prowadzi badania dziejów polskiego podziemia niepodległościowego w czasie II wojny światowej i po 1945 r.

2019-03-06 10:18

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Koncert ku czci Żołnierzy Wyklętych

1 marca o godz. 18:30 Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” zaprasza na specjalny koncert patriotyczny z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Koncert odbędzie się on-line.

Od kilku lat Zespół „Śląsk” aktywnie uczestniczy w obchodach tego święta, koncertując w całej Polsce z programem pieśni patriotycznych. W tym roku, aby przybliżyć ten repertuar jak największej liczbie odbiorców, artyści wystąpią z koncertem on-line. Transmisja z Kameralnej Sali Koncertowej w siedzibie Zespołu „Śląsk” będzie dostępna na facebookowym profilu Zespołu oraz na kanale YouTube.

CZYTAJ DALEJ

Papież do młodych: to wy twórzcie przyszłość, razem z Bogiem

2024-04-19 16:20

[ TEMATY ]

młodzi

papież Franciszek

PAP/ETTORE FERRARI

Papież Franciszek

Papież Franciszek

To od was zależy przyszłość i wy macią ją tworzyć. Nie możecie być biernymi widzami - mówił papież na audiencji dla uczniów „szkół pokoju”. Przyznał, że istnieje pokusa, by nie myśleć o jutrze, lecz skupić się wyłącznie na teraźniejszości, a troskę o przyszłość delegować na instytucje lub polityków. Dziś jednak, bardziej niż kiedykolwiek dotąd, potrzeba właśnie brania odpowiedzialności za przyszłość. Potrzebujemy odwagi i kreatywności zbiorowego marzenia - mówił Franciszek.

„Drodzy chłopcy i dziewczęta, drodzy nauczyciele, marzenie to wymaga od nas czujności, a nie snu - mówił papież. - Aby je urzeczywistnić, trzeba pracować, a nie spać, wyruszyć w drogę, a nie siedzieć na kanapie. Musimy dobrze korzystać ze środków, które oferuje informatyka, a nie tracić czas na sieciach społecznościowych. Ale marzenie to urzeczywistnia się również, słuchajcie dobrze, urzeczywistnia się również poprzez modlitwę, czyli razem z Bogiem, a nie jedynie o własnych siłach”.

CZYTAJ DALEJ

Maryja, ekspert od szczęścia. Diecezjalny dzień skupienia kobiet, cz. 1

2024-04-20 13:09

Marzena Cyfert

Adriana Kwiatkowska i s. Maria Czepiel poprowadziły spotkanie ze słowem Bożym

Adriana Kwiatkowska i s. Maria Czepiel poprowadziły spotkanie ze słowem Bożym

W kościele Najświętszej Maryi Panny na Piasku trwa diecezjalny dzień skupienia kobiet. Wpisuje się on w przygotowania do Synodu Archidiecezji Wrocławskiej. Na spotkanie przybyły kobiety z całej archidiecezji.

Otwarcia spotkania dokonali bp Jacek Kiciński, bp Maciej Małyga i ks. Krystian Charchut, proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny na Piasku. S. Maria Czepiel, elżbietanka i Adriana Kwiatkowska podzieliły się z zebranymi słowem Bożym, które przez kilka dni medytowały. Był to fragment Ewangelii mówiący o nawiedzeniu św. Elżbiety przez Maryję (Łk 1, 39-56).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję