Reklama

Niedziela Podlaska

Nasza Rozmowa

Naładować duchowe i fizyczne akumulatory

O sensie pielgrzymowania na Jasną Górę i owocach wysiłku opowiada ks. Andrzej Falkowski, dyrektor Pieszej Pielgrzymki Drohiczyńskiej na Jasną Górę, w rozmowie z Moniką Kanabrodzką

Niedziela podlaska 27/2019, str. VII

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Archiwum CIDD

Ks. Andrzej Falkowski

Ks. Andrzej Falkowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Kanabrodzka:– Już niebawem wyruszy XXIX Piesza Pielgrzymka Drohiczyńska na Jasną Górę. Jak należy rozumieć przesłanie tegorocznej pielgrzymki?

Ks. Andrzej Falkowski: – W tym roku na Jasną Górę wyruszymy z hasłem „Abyście szli i owoc przynosili”. W Ewangelii według św. Jana czytamy sława, które Jezus kieruje do Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał...” (J.15,16). Są to słowa, które przypominają, że każdy z nas jest wybrany przez Jezusa i posłany, aby wyruszyć w podróż swojego życia. Podróż, która ma na celu zostawienie pięknych śladów i owoców naszego wysiłku. Do podróży zaprasza nas także Matka Boża z Jasnej Góry. Już 1 sierpnia wyruszymy z Drohiczyna i Łochowa, a 2 sierpnia z Sokołowa Podlaskiego i Węgrowa, aby 13 sierpnia stanąć przed Jej Matczynym obliczem.

– Ruch pielgrzymkowy jest głęboko zakorzeniony w polską tradycję. Od lat ludzie podejmują trud drogi, aby Pani Jasnogórskiej zanosić osobiste intencje. Jakie są główne motywacje pątników?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Z diecezji drohiczyńskiej piesza pielgrzymka wyruszy po raz 29. Ja niestety nie mogłem być z pielgrzymką od samego początku, jednak pielgrzymuję już od ponad 20 lat. Przez ten czas miałem okazję modlić się z wieloma pątnikami i w intencji pątników. Byłem także świadkiem wielu cudów. Tak, CUDÓW. Takich małych i bardzo dużych. Byłem świadkiem uzdrowień z chorób i dolegliwości, i tych chwil, gdy Bóg dotykał kogoś w sakramencie pokuty i pozwalał mu doświadczyć cudu Bożej miłości i miłosierdzia. Nie da się jednym zdaniem odpowiedzieć na pytanie o motywacje. Myślę, że każdy z pątników w czasie wysiłku i trudu, chce złożyć przez ręce Maryi całe swoje życie wraz z tym, co radosne oraz tym, co trudne i smutne. Niesiemy więc intencje osobiste, naszych rodzin, wspólnot parafialnych, a często także ludzi, których spotykamy na trasie naszego pielgrzymowania. Wśród intencji są zarówno gorące prośby do Boga, jak i podziękowanie za łaski, których tak wiele otrzymujemy.

– Z pielgrzymami duchowo łączą się osoby, które z różnych przyczyn nie mogą wyruszyć na pielgrzymkowy szlak. Co charakteryzuje oraz jaką rolę odgrywa grupa srebrna?

– Piesza Pielgrzymka Drohiczyńska składa się z grup: bielskiej, katedralnej, sokołowskiej, węgrowskiej i łochowskiej. Najliczniejsza jest jednak grupa pielgrzymów duchowych, nazywana grupą srebrną. Co roku duchowe pielgrzymowanie podejmuje ponad 2500 osób. Pielgrzymi łączą się z nami uczestnicząc w Eucharystii w swoich rodzinnych parafiach, w organizowanych spotkaniach i apelach. Pielgrzymów duchowych łączy pragnienie wyruszenia przed tron Jasnogórskiej Pani. Wszystkich, którzy ze względu na stan zdrowia, wykonywaną pracę lub inne przyczyny nie będą mogli pielgrzymować fizycznie, zapraszamy do pielgrzymowania duchowego. Każdego dnia na trasie pielgrzymkowej będzie celebrowana Msza św. w intencjach pielgrzymów duchowych. Podane intencje będą także włączane do codziennego Różańca i Koronki do Bożego Miłosierdzia. W tym roku pielgrzymi duchowi będą mogli łączyć się z nami dzięki transmisjom internetowym prowadzonym przez Centrum Informacji Diecezji Drohiczyńskiej oraz aplikacji „Bonafide”.

– Pielgrzymka wymaga odpowiedniego przygotowania zarówno od strony duchowej, jak i organizacyjnej. O czym należy pamiętać?

Reklama

– Pielgrzymka to przede wszystkim piękny czas z Panem Bogiem. Wymaga jednak wielkiego samozaparcia i wysiłku. Potrzebny jest wysiłek fizyczny, bo przecież dziennie pokonujemy ok. 30 km oraz wysiłek duchowy, w którym będziemy odkrywać, że każdy z nas ma swoje miejsce w Kościele i jest potrzebny Panu Bogu. Warto więc przed pielgrzymką zadbać o formę fizyczną, przygotować namiot, karimatę, dobre buty. To jednak nie wystarczy. Pielgrzymka tym różni się od obozu wędrownego, że my wyruszając w drogę na Jasną Górę, zabieramy ze sobą intencje, czyli nasze prośby i podziękowania. Dopiero one w połączeniu ze zmęczeniem, bolącymi nogami i wielką radością osiągniętego celu pokazują, czym jest piesze pielgrzymowanie.

– Warto wyruszyć na pątniczy szlak, ponieważ...

– Ponieważ możemy przeżyć piękną przygodę i najwspanialsze wakacje w swoim życiu. I tutaj nie przesadzam. Potwierdzeniem moich słów są pielgrzymi, którzy nie wyobrażają sobie sierpnia bez pielgrzymki, którzy i w tym roku wyruszą do Matki Bożej. Maryja czeka właśnie na Ciebie. Skoro to czytasz, to znaczy, że zaprasza, abyś i Ty wziął udział w XXIX Pieszej Pielgrzymce Drohiczyńskiej na Jasną Górę. Do zobaczenia na pątniczym szlaku.

2019-07-03 08:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wymarsz toruńskiej pielgrzymki na Jasną Górę

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Toruń

Ewa Melerska

W tym roku idziemy po to, by po raz kolejny uświadomić sobie, że Eucharystia jest dla nas pokarmem i to ona umacnia nas w najtrudniejszych chwilach - mówił bp Wiesław Śmigiel do pątników, którzy 4 sierpnia wyruszyli z Torunia na Jasną Górę.

CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Różaniec z Aniołami - tajemnice światła

2025-10-01 20:54

[ TEMATY ]

różaniec

Anioł Stróż

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.

Gdy Jezus został ochrzczony, otworzyły się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica na Niego, a głos z nieba mówił: "Ten jest Mój Syn Umiłowany, w którym mam upodobanie", i te same słowa dotyczą każdego ochrzczonego dziecka, bowiem chrzest czyni nas dziećmi Bożymi, a obrzędowi temu towarzyszą Aniołowie, którzy stoją na straży życia. I tak Anioł oznajmił matce Samsona, iż Bóg da jej syna, który wyzwoli Izraelitów z ręki Filistynów. Również Anioł Gabriel zwiastuje Zachariaszowi, że jego żona pocznie syna Jana Chrzciciela, a Najświętszej Maryi Niepokalanej oznajmia, że będzie Matką Syna Bożego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję