Reklama

Wiadomości

Matka Solidarności

90 lat temu, 15 sierpnia 1929 r., w okolicach Równego na Wołyniu urodziła się Anna Walentynowicz, wówczas Anna Lubczyk. Gorąca patriotka wierna ideałom chrześcijaństwa, czcicielka Matki Bożej, przyszła na świat w wielkie święto religijno-państwowe i jedno z najpiękniejszych świąt maryjnych – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy prześledzimy drogę jej szlachetnego życia i jego owoce, utwierdzimy się w przekonaniu, że Pan Bóg dokonuje najczęściej wielkich dzieł przez osoby – po ludzku patrząc – niewiele znaczące, niewykształcone, ale odważne mocą Najwyższego i pełne pokory wobec majestatu Stwórcy. W swoim życiu osoby te, będąc świadkami Prawdy, zmagają się z wielkim cierpieniem, odrzuceniem, niesprawiedliwością, również ze strony dawnych przyjaciół. Cierpienia Anny Walentynowicz, jej marginalizacja zaczęły się tuż po podpisaniu słynnych Porozumień Sierpniowych 1980 r. Dopiero prezydent Lech Kaczyński przywrócił jej należne miejsce w najnowszej historii i w 2006 r. nadał Order Orła Białego – „za działalność na rzecz przemian demokratycznych i wolnej Polski”. Jej zasługi pięknie podsumował bp Ryszard Kasyna: „Jeden z najznakomitszych mieszkańców Gdańska i Pomorza. Kobieta skromna i nieugięta, po prostu dobry człowiek. Przepełniona pasją walki o sprawiedliwość i człowieczeństwo, i nigdy – przeciwko komuś. Nie znała słów: donos, intryga, pogarda. Ideałów «Solidarności» broniła na każdym etapie swojego życia”.

Utracone złudzenia

Gdy miała 10 lat, wybuchła II wojna światowa, szczególnie okrutna na Kresach. Straciła oboje ubogich rodziców. Przeżyła dzięki temu, że zabrali ją kresowi ziemianie, ale traktowali ją niemal jak niewolnicę – zmuszali do pracy ponad siły i bili za byle co. W 1941 r. wzięli ją ze sobą w okolice Warszawy, a po „wyzwoleniu” osiedlili się niedaleko Gdańska. Tam zdobyła się na odwagę i opuściła swoich chlebodawców, podjęła wymarzoną pracę spawacza w stoczni. Skierowano ją na kurs (miała ukończone tylko 4 klasy szkoły powszechnej). Wierzyła ślepo w socjalizm, w jego piękne hasła. Z entuzjazmem chciała budować sprawiedliwy ustrój, wstąpiła do ZMP, została przodownicą pracy – wyrabiała 270 proc. normy. W nagrodę w 1951 r. wysłano ją do Berlina na zjazd młodzieży. Tam straciła złudzenia (jeden z uczestników zjazdu uciekł do RFN, a całą resztę potraktowano brutalnie). Wystąpiła z ZMP.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W 1950 r. zakochała się nieszczęśliwie i zaszła w ciążę. W tamtych czasach panna w ciąży, zwłaszcza niemająca jakiejkolwiek rodziny, musiała mieć wiele sił i odwagi, by urodzić. Postanowiła, że wychowa dziecko sama, w miłości do ludzi i Ojczyzny. Zwróciła się o pomoc do Boga. Weszła do kościoła i odbyła długą rozmowę z księdzem. Kapłan na początku zbeształ ją za popełniony grzech, ale potem umocnił dobrymi słowami i polecił, by oddała się w opiekę Matce Bożej. We wrześniu 1952 r. urodziła syna Janusza. W wyniku wielu starań w sierpniu 1953 r. przydzielono jej 38-metrowe mieszkanie w centrum Gdańska-Wrzeszcza, przy ul. Grunwaldzkiej 49 (mieszkała tam do końca życia). Nadal była wzorową pracownicą. Cieszyła się zaufaniem i respektem załogi, bo odważnie zwracała uwagę na niesprawiedliwy sposób dysponowania funduszem socjalnym, kasą zapomogową, upominała się o należytą higienę i bezpieczeństwo pracy. Już wtedy zaczęły się kłopoty z bezpieką.

Suwnicowa z ideałami

W 1964 r. wyszła za mąż za kolegę z pracy – Kazimierza Walentynowicza. Był to szlachetny człowiek, który również angażował się w sprawy społeczne. Dał swoje nazwisko Januszowi i był dla niego wspaniałym ojcem. Niestety, przeżyli razem tylko 7 lat – mąż zmarł w 1971 r. Był to dla Anny wielki cios, tym bardziej że sama zmagała się z chorobą nowotworową. Po leczeniu wróciła do zakładu i zażądała przeniesienia do lżejszej pracy. Została operatorem urządzeń dźwigowych, tzw. suwnicową. W dalszym ciągu upominała się o prawa robotników, czego efektem była próba wyrzucenia jej z pracy. Była świadkiem i uczestnikiem krwawych wydarzeń Grudnia ’70 (widziała zastrzelonych stoczniowców).

Instynkt sprawiedliwości, misja pomagania wszystkim, których Pan Bóg stawiał na drodze jej życia, kazały jej współpracować z ludźmi o podobnych ideałach. Zaprzyjaźniła się z Jackiem Kuroniem, ale przede wszystkim związała się z ludźmi, którzy w 1978 r. założyli na Wybrzeżu Wolne Związki Zawodowe. Dużo zawdzięczała Lechowi Kaczyńskiemu, który uczył prawa pracy i tego, jak rozmawiać w czasie przesłuchań. Tu miała najwierniejszych przyjaciół, zwłaszcza Joannę i Andrzeja Gwiazdów. Złośliwie zwolniono ją z pracy na 5 miesięcy przed uzyskaniem pełnych uprawnień emerytalnych. Robotnicy zaprotestowali – Stocznia Gdańska stanęła. Wraz z żądaniem przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz wysunęli szereg innych ważnych postulatów. Lech Wałęsa po uzyskaniu obietnicy podwyżki dla stoczniowców chciał zakończyć strajk, ale Anna Walentynowicz i Alina Pienkowska wezwały załogę do jego kontynuowania. To przez Annę Walentynowicz powstała zatem „Solidarność”. Anna stała się jednak przedmiotem nienawiści ze strony Lecha Wałęsy, który chciał być jedynym przywódcą. W 1981 r. – w czasie tzw. karnawału „Solidarności” – nie dopuścił jej do uczestnictwa w I zjeździe tego związku, pozbawiając ją mandatu. Próbował też odsunąć ją od spotkania z Papieżem w Watykanie (15 stycznia 1981 r. wybrała się do Rzymu delegacja „S”). Jan Paweł II uhonorował wtedy skromną suwnicową. Ks. prał. Stanisław Dziwisz na śniadaniu wskazał jej miejsce przy Ojcu Świętym. Gdy przechodzili do biblioteki na audiencję, Papież wziął Annę za rękę – Lech Wałęsa z konieczności musiał iść z tyłu.

Reklama

Spotkanie z Ojcem Świętym dodało jej sił. Mówiła: „On podniósł nas z klęczek. On wyprostował nasze karki”.

Wierna „Solidarności”

W stanie wojennym Anna Walentynowicz została internowana (8 miesięcy). W tym czasie bezpieka próbowała nastawić ją przeciwko Wałęsie (dostarczono jej dokumenty, że Wałęsa to agent). Anna nie zdecydowała się na publiczne wystąpienie przeciw niemu, by nie osłabiać „Solidarności”.

Reklama

Po wyjściu z internowania kontynuowała patriotyczną działalność opozycyjną. Bywała aresztowana, bita, poniżana i zastraszana, że skończy jak Popiełuszko. Nie oszczędzano również jej syna.

Anna starała się pomagać uwięzionym opozycjonistom. Podjęła też walkę o trzeźwość narodu. Zawsze towarzyszyła jej modlitwa, wiara w Opatrzność Bożą. Przebaczała krzywdzicielom wzorem Chrystusa. To ona starała się, by w 1980 r. strajkujący stoczniowcy mogli uczestniczyć we Mszy św. i korzystać z sakramentów świętych. Mało kto wie, że to dzięki jej heroicznym staraniom powstały pomniki: Poległych Stoczniowców w Gdańsku, tablica pamięci na murze w kopalni Wujek oraz pomnik ks. Popiełuszki w Suchowoli. Pilnowała, by napisy na pomnikach oddawały prawdę. Były bowiem zakusy, by zrównać ofiary z katami.

Niezłomna do końca

I wreszcie – „okrągły stół” i wybory w czerwcu 1989 r. Anna Walentynowicz należała do tzw. ekstremy, radykałów, a tak naprawdę – do niezłomnej opozycji niepodległościowej. Ci opozycjoniści uważali, że potajemne dogadywanie się tzw. konstruktywnej opozycji z komunistami, wejście z nimi w układy – jak się później okazało, bardzo nieuczciwe – to sprzeniewierzenie się ideałom „Solidarności”, jej niszczenie. Mówili też o sterowanym przez MSW (Czesława Kiszczaka) do spółki z Moskwą i Waszyngtonem zamachu stanu „lewicy warszawskiej” (Jacka Kuronia, Bronisława Geremka, Adama Michnika i Tadeusza Mazowieckiego) na „Solidarność”, przy jednoczesnej neutralizacji całej niezłomnej opozycji niepodległościowej.

Katastrofa pod Smoleńskiem położyła kres pięknemu życiu Anny Walentynowicz (Sowieci na początku wojny aresztowali jej starszego brata Andrzeja, który przepadł bez wieści).

Jan Paweł II nauczał: „Człowieka trzeba mierzyć miarą serca”. Módlmy się, by śmierć Anny Walentynowicz zaowocowała zjednoczeniem wszystkich Polaków wokół Eucharystii.

PS: Zachęcam do poznania innych ważnych faktów dotyczących najnowszej historii Polski z książki Sławomira Cenckiewicza „Anna Solidarność”, Wyd. Zysk i S-ka.

Irena Jesionkiewicz
emerytowana nauczycielka, członkini „Solidarności” od 1980 r.

2019-08-06 09:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dwie twarze Polski

Wytyczono już nawet granicę. Nie ma jej co prawda na mapie, ale dostrzegalna jest z bliższej perspektywy, najlepiej w małych miasteczkach czy popegeerowskich wsiach. Granicę między Polską biedną i tą zamożniejszą. Wyrysowano ją na linii Elbląg – Krosno. Na prawo rozciąga się tzw. ściana wschodnia, w której dochód na jednego mieszkańca jest znacznie mniejszy niż po drugiej stronie granicy. Różne ważne instytucje, z Głównym Urzędem Statystycznym na czele, co jakiś czas przypominają, że te dwie Polski coraz bardziej się od siebie oddalają. Problem w tym, że jak się żyje w dużym mieście, to tej różnicy tak wyraźnie nie widać, podobnie jak na malutkiej wsi gdzieś na Roztoczu. Te dwie rzeczywistości widać dopiero w szerszej perspektywie. Ktoś już nawet zauważył, że najbardziej obrazowo opisują to zjawisko dwa popularne seriale – ta miejsko-proeuropejska, zasobna Polska to „Rodzinka.pl”, a ta gorsza, z krzywą gębą, to „Świat według Kiepskich”.

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Bądź dla nas codziennym zmartwychpowstawaniem!

2024-03-28 23:44

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Chrystus zmartwychwstał, lecz każdy z wierzących musi szukać zrozumienia wielkości tej prawdy w swoim życiu i sił, których ona udziela.

Ewangelia (J 20,1 -9)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję