Reklama

Ziemia zawsze święta

Pytają, co najbardziej zachwyca. Nie wiem, bo zachwyca niemal wszystko. Betlejem, Nazaret, Jerozolima, Kafarnaum, Jezioro Galilejskie, Góra Kuszenia... – zestaw miejsc obowiązkowych – to jakby wejście w inny wymiar rzeczywistości – nie tylko duchowej, choć ta dominuje

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dla Europejczyka Ziemia Święta jest samą egzotyką. Spotykamy nieznany dla nas tygiel nacji, kultur, religii, języków.

Fascynuje nas różnorodność rysów twarzy, kolorów skóry, ubiorów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Różne światy i obyczaje, jakże odmienna codzienność. Dwie społeczności, które tworzą współczesny Izrael, trwają wobec siebie w stanie nieustannego napięcia, w postawie zaczepnej, czupurnej, bojowej, w każdej chwili gotowe do ataku.

Ziemia Boga

Muzułmanie i Żydzi – splot nie do rozplątania. Muzułmanie z ich wielobarwnością, rozkrzyczeniem, gościnnością, wschodnią skłonnością do przesady i przepychu. I Żydzi, jakże rozmaici – np. ortodoksyjni z dzielnicy Mea Shearim, nieco staroświeccy w stroju i obyczaju, jakby zjawili się tutaj z innego wymiaru czasu. I ci reformowani – uśmiechnięci, w jarmułkach i ze słuchawkami mp3 w uszach, uprawiający jogging po stromych uliczkach Ein Karem.

Reklama

Na tym tle chrześcijanie – co dla nas może być zaskoczeniem – zdają się żyć w półcieniu, w mniejszości. Ledwie rozpoznawalni, a jeśli już spotkamy ich na ulicy, w kościele, sklepie, hotelu, to łamią wszelkie nasze wyobrażenia na temat chrześcijan. Dla przykładu – tutejsi, ciemni jak heban chrześcijanie rodem z Afryki każą swoim dzieciom tatuować na rączkach znak krzyża, by nigdy nie zapomniały, kim są. Gdy kiedyś dopadną ich prześladowcy – zginą za wiarę... Tutaj tak się dzieje od wieków. Nie tylko zresztą tutaj... Palestyński hotelarz nosi na szyi złoty krzyż – błyszczy w słońcu tak, że widać go z drugiej strony ulicy. Tutaj wiara nie jest prywatną sprawą, jest dumną manifestacją przynależności.

Ludzie mawiają, że ziemia ta jest jak gęsto tkany kilim – splatają się na nim ludzkie losy i strefy wpływów tak ściśle, że nie sposób ich rozsupłać bez rozrywania. A co znaczy rozrywanie w tej części świata – wiemy aż nadto dobrze.

Po śladach

Jesienią barwy w Galilei tracą soczystość – przegrywają ze światłem, stają się podobne do kolorów na obrazach starych mistrzów.

Oto jesteśmy! Ziemia Jezusa – dreszcz przebiega po plecach. To po tych spłowiałych od palącego słońca wsiach i miasteczkach chodził Nazarejczyk. Co do tego jest pewność. Widział te same wzniesienia, te same doliny i łachy piachu nad Jeziorem Galilejskim. Jego stopy były w jasnym kurzu – jak dziś nasze, a włosy wysuszone słońcem – jak dziś nasze. Śmiech młodych rybaków kręcących się wokół łodzi brzmi – być może – zupełnie jak wtedy...

Wypływamy na wielkie jak morze Jezioro Galilejskie. Jest wietrzny słoneczny dzień. Fale łomoczą o burty. Czy takie fale uciszał? W taką pogodę chodził po tafli wody?

Reklama

W niedalekiej restauracji podaje się niespotykane nigdzie indziej ryby św. Piotra, o smaku naszych karpi. W kibucu obok mijamy poszarzały kadłub łodzi, którą onegdaj wydobyto z dna Jeziora Galilejskiego. Archeolodzy przypuszczają, że korab wydrążony w jednym pniu drzewa może pamiętać czasy Jezusa. Do takiej łodzi wsiadał? Był młody, gibki, pewnie po prostu zwinnie wskakiwał do jej środka. Bliskość miejsc, gdzie był Jezus lub gdzie mógł być, uruchamia wyobraźnię. Czasem wystarczy zmrużyć oczy...

W twoich progach, Jeruszalaim

Jedno miasto – cztery dzielnice, enklawy, wyspy. Stoimy w dzielnicy arabskiej, ale wystarczy parę kroków, by znaleźć się w żydowskiej. Odwrócisz głowę na lewo i już widzisz domy chrześcijańskie i ormiańskie.

Czasem granica bywa niezauważalna. Jednak przejścia z arabskiej do żydowskiej dzielnicy nie można przegapić – dzieli je natężenie zapachów, barw, gwaru.

Brama Damasceńska wiedzie nas do Starej Jerozolimy. Wchodzimy w miasto jak w gęsty las. Najpierw dopada nas gwar, tumult, ścisk. Z obu stron wąskiej kamiennej uliczki – sklepiki, kramiki, stragany. Sprzedawcy śpiewnie nawołują, coraz częściej w języku polskim. Ktoś im wmówił, że „jak sie maś” to typowe polskie powitanie. Przedzieramy się przez to ludzkie zagęszczenie ku miejscu, które stanowi dla nas cel tej wyprawy.

Reklama

Ciut ściska za gardło napis na murze uczyniony w trzech językach: – Via Dolorosa. Kolejne stacje Drogi Krzyżowej to zazwyczaj znak na murze. Rozpoznawalny tylko dla tych, którzy tego znaku szukają. Czasem symbolowi towarzyszy kaplica. Najczęściej jednak płyniemy w tłumie przechodniów, trochę popychani, trochę rozpychani przez mieszkańców. Czasem ktoś poirytowany prychnie, bo nieustannie modlący się na ulicach chrześcijanie utrudniają handel... Wtedy też rzymscy żołdacy odpychali tłum, by Skazany na ukrzyżowanie mógł przejść. Wtedy też ktoś się wściekał, ktoś inny płakał, ktoś w strachu uciekał. Łuk Ecce Homo – jedyny zachowany z czasów rzymskich łuk triumfalny – pamięta. To tutaj, wedle tradycji wprowadził Piłat Ubiczowanego i powiedział słynne: „Oto człowiek”. W podziemiach jednego z domów ocalała posadzka z czasów rzymskich. Zwie się Lithostrotos i stanowi dla chrześcijan relikwię i dowód. Na jednej z kamiennych płyt dostrzegamy zarysy czegoś, co przed tysiącami lat było planszą do gry „w króla”. Grali w nią znudzeni rzymscy żołnierze, który mieli w zwyczaju w noc przed egzekucją pastwić się nad skazańcami. Jednego z nich – Jezusa – ubrali jak króla w purpurowy płaszcz i wcisnęli na Jego głowę koronę z cierni. Czas zmył z kamienia ślady krwi, ale zachował dla nas dowód, że opisane zdarzenie miało miejsce – dokładnie tu, gdzie stoimy dzisiaj w sandałach i szortach, zbrojni w aparaty fotograficzne, zdolne utrwalić najmniejsze zagłębienie w wytartym kamieniu posadzki.

Bazylika Grobu

Ze ścian zerkają ku nam mądre oczy ikon. Półciemne wnętrze, poprzecinane klingami ostrego światła, zaludnia tłum skupiony, uwznioślony, rozmodlony, tkwiący godzinami w kolejce, by przez mniej niż pół minuty doświadczyć najświętszego ze świętych miejsc. Skłonić czoło przed kamienną płytą kryjącą pusty grób Jezusa, wyszeptać kilka słów albo zasłuchać się w ciszę miejsca pamiętającego Zmartwychwstanie. Karnie czekają na ten moment Amerykanie, Latynosi, Rosjanie, Syryjczycy, Niemcy, Polacy, Japończycy. W epoce cyfryzacji i globalizacji tęsknota, by dotknąć świętości, doznać niezwyczajnego wcale nie jest mniejsza. Tęsknimy za duchową „eksplozją”, która choć na chwilę nas przemieni...

Wchodzimy w światło, mrużąc oczy. Miasto dopada nieznośnym gwarem codzienności, a my ciągle bardziej tam niż tu. Ulgę przynosi dopiero wiatr na Górze Oliwnej, stromość ulic wiodących do miejsca, gdzie Piotr trzy razy zaparł się Jezusa, półcień starych oliwek w Getsemani... Mawia się, że Ziemia Święta jest piątą Ewangelią, że nie potrzebuje słów. Wystarczy być tu kilka dni i nic potem nie będzie już takie samo. Kiedy siedzimy nocą na starych schodach blisko Bramy Heroda w mieście, które wybrał Bóg – dociera do nas, że właśnie na swój sposób do nas przemówiła.

To, co nieuchwytne

Stoimy przed Górą Kuszenia. Wokoło jak okiem sięgnąć monotonny krajobraz. Na ogół beżowy. Aż trudno uwierzyć, że ta neutralna barwa może mieć tyle odcieni. Spokój i cisza. Wiatr targa włosy. Przestrzeń wypełniona dziwnym światłem trochę przeraża. Przychodzi na myśl słowo – samotność. 40 długich dni i nocy Jezusa. W upale dnia i chłodzie zmierzchu. Kuszenie, walka ze sobą i nikogo wokół. W takich miejscach słyszy się i widzi niedostrzegalne, nieuchwytne, jak drgający na horyzoncie daleki zarys gór.

Podróżnicy mawiają, że Ziemia Święta jest niepodobna do niczego innego na świecie, choć czasem trudno tę niepowtarzalność ubrać w słowa. Palące słońce, kurz, smak kawy z kardamonem, wypłowiała zieleń oliwnych sadów, półmrok starych kościołów, przejrzyste powietrze gór i bezkres pustkowia, ale przede wszystkim miejsca – świadkowie wydarzeń sprzed tysięcy lat. Chce się w nich zostać dłużej, tak by przeniknęły w nasz krwiobieg, nasyciły, wypełniły. I wtedy uświadamiamy sobie najlepsze – ta podróż dopiero się zaczyna i choć w realnym świecie dobiegła końca, trwa w człowieku. I

Materiał powstał dzięki życzliwości Konsorcjum Polskich Biur Podróży z Łodzi

2019-11-13 08:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Misterium Taboru

Góra Tabor kojarzy nam się z Przemienieniem Pańskim, ale tam też, według tradycji, mieszkał Melchizedek, a po nim mnisi, m.in. paulini…

Tabor pokryty był za czasów Pana Jezusa gęstym lasem. Później wchodziło się tam po 4340 schodach do świątyni wybudowanej na miejscu Przemienienia Pańskiego. Obecnie na górę można dojechać jedną z kursujących taksówek, a kto czuje się na siłach, przemierza tę drogę pieszo. Na szczycie ukazuje się piękna świątynia, a przy niej… ruiny kryjące w sobie misterium zamierzchłych czasów. Interesująca jest Grota Melchizedeka, związana ze strarożytną tradycją, mówiącą, że na Taborze mieszkał właśnie ten tajemniczy kapłan i król. Wspomina o tym również św. Atanazy. Jak wiemy, Melchizedek spotkał się z Abramem i ofiarował chleb i wino (por. Rodz. 14, 18-20). Co ciekawe, w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie, w kaplicy Abisyńczyków, pokazywany był kamień, na którym miała dokonać się ta pierwsza tajemnicza ofiara, bedąca zapowiedzią Eucharystii. Na samym zaś Taborze stała przez wieki kaplica pod wezwaniem św. Melchizedeka. Tajemnicza góra Tabor jest niejednokrotnie wspominana w Starym Testamencie oraz w literaturze okołobiblijnej. W midraszu „Yalkut” czytamy, że gdyby nie objawienie z nieba, to świątynia dla Jahwe stanęłaby na Taborze, a nie w Jerozolimie. Nie dziwi nas więc fakt, że Chrystus wybrał właśnie to wzniesienie, aby objawić siebie apostołom (por. Mt 17, 1-8). Miejsce Przemienienia Pańskiego zostało upamiętnione jedną z pierwszych świątyń w Ojczyźnie Jezusa, ufundowaną przez św. Helenę na początku IV wieku. Sprzyjało to rozwojowi ruchu monastycznego. Tak jak na na Karmelu osiedlili się mnisi chrześcijańscy, na Taborze zakładali swoje eremy mnisi pochodzenia judeochrześcijańskiego. W kolejnych latach Tabor przechodził burzliwe dzieje. Przechodził z rąk do rąk, będąc w posiadaniu: Persów, Arabów, Krzyżowców i na powrót Arabów. Na początku XII wieku ufundowano tutaj klasztor Benedyktynów (z Cluny), ale już pod koniec tamtego stulecia wzgórze zawłaszczyli sobie muzułmanie. Na początku XIII wieku Tabor wraca do chrześcijan. Król Węgier Andrzej II sprowadza na Tabor Zakon Eremitów św. Pawła Pustelnika, znanych nam pod popularną nazwą paulinów. Wkrótce dołączają do nich benedyktyni. Jednak już w 1263 r. sułtan Bibros zamienia klasztory i świątynie w rumowisko. Na początku XIV wieku kronikarz pisze z nieukrywanym żalem, że w tym świętym miejscu pozostały tylko ruiny porośnięte trawą. I tak było przez kolejne stulecia. W 1631 r. ojcowie franciszkanie uzyskali prawo własności do tego sanktuarium. Odtąd można było w większe uroczystości sprawować tutaj Eucharystię, ale nie pozwalano nic budować. Dlatego jeszcze w 1771 r. pielgrzym z Mediolanu o imieniu Antoni z nostalgią wspomina, iż wyspowiadał się pod drzewem, a do Komunii św. przystąpił na ruinach starożytnej świątyni. Tak było do 1888 r., kiedy to erygowano klasztor franciszkański, którego pierwszym przełożonym był Polak - o. Alfons Dombrowski. Na początku XX wieku poświęcono nową świątynię, która do dziś koronuje mistyczne wzgórze Tabor.
CZYTAJ DALEJ

Kanonizacja bł. Acutisa i bł. Frassatiego. Transmisję obejrzysz na niedziela.pl

2025-09-07 07:57

[ TEMATY ]

kanonizacja

bł. Pier Giorgio Frassati

transmisja

bł. Carlo Acutis

na żywo

Red.

Kanonizacja bł. Acutisa i bł. Frassatiego

Kanonizacja bł. Acutisa i bł. Frassatiego

Na Placu św. Piotra w Watykanie od rana zbierają się tysiące wiernych, którzy przybyli nie tylko z Włoch, by uczcić nowych świętych.

Już o godz. 10:00 rozpocznie się uroczysta Msza św., podczas której papież Leon XIV kanonizuje dwóch młodych mężczyzn - bł. Carlo Acutisa i bł. Pier Giorgio Frassatiego.
CZYTAJ DALEJ

Chełm. U Matki i Królowej

2025-09-08 20:07

Agnieszka Marek

W sanktuarium Matki Bożej Chełmskiej – parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Chełmie – trwają uroczystości odpustowe pod hasłem „Dziękujemy Ci, Matko i Królowo”.

8 września głównej Mszy św. odpustowej przewodniczył kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki. Szczególnym rysem tegorocznego święta jest 260. rocznica koronacji łaskami słynącej ikony Matki Bożej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję