Lubię dzieci i żeby była jasność – nie tylko swoje. Ci, mali ludzie są dla mnie nieustannym źródłem zachwytu i inspiracji. Nie wiem, dlaczego my, dorośli, w poszukiwaniu dróg lepszego życia czytamy opatrzone krzykliwymi tytułami poradniki, słuchamy wątpliwej jakości doradców od wszystkiego i niczego, kręcimy się w kółko, testując coraz to nowe metody prostowania ścieżek własnego życia, zamiast przyjrzeć się temu, jak żyją najmłodsi. W słowach Jezusa: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3), kryje się bowiem konkretny przepis na lepsze życie.
A zatem jakie są sekrety dzieci?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
1. Osadzenie w codzienności.
Maluchy są jak Bóg miłośnikami życia, zwolennikami miłości w trwającej chwili, nie jutro, nie wczoraj – tu i teraz.
2. Cieszenie się z radosnymi, smucenie ze smutnymi.
Zauważyliście, że gdy jedno dziecko zaczyna płakać, pozostałe momentalnie mają łzy w oczach? Albo gdy ktoś się śmieje, nawet jeśli opowiedziano właśnie żart, którego nie mają obowiązku zrozumieć, i tak śmieją się ze wszystkimi niewymuszonym, prawdziwym śmiechem.
3. Wybaczenie przekreśla winę.
Reklama
Nam, dorosłym, tak trudno w to uwierzyć! Często nie potrafimy przebaczać nie tylko innym, ale i sobie samym. Nawet z sakramentem pokuty i pojednania niejeden z nas ma problem. Tymczasem gdy dziecko przeprosi i usłyszy: „Już dobrze. Nic się nie stało”, dostaje skrzydeł i niemal natychmiast zapomina o wszystkim, znów się uśmiecha szeroko i oddycha pełną piersią.
4. Wiara, że jest się dobrym.
Dzieci bezwzględnie w to wierzą. Nawet gdy postąpią źle, ten pojedynczy czyn nie jest w stanie zachwiać ich poczuciem miłości własnej, a przecież żeby kochać bliźniego, trzeba najpierw pokochać siebie.
5. Zachwyt nad światem.
Dzieci cieszą się z deszczu czy śniegu, w których my, dorośli, widzimy tylko kolejny problem. Przyglądają się otoczeniu z uwagą, zadają pytania, wyciągają wnioski. Czasem to ich rozumowanie wywołuje pobłażliwy uśmiech na twarzach dorosłych, ale gdyby lepiej się nad tym zastanowić, najczęściej ich wywody nie są pozbawione logiki.
Dwa tygodnie temu, gdy niedzielna Ewangelia traktowała o Zacheuszu, byliśmy akurat na Mszy św. dla dzieci.
– Czy łatwo tak się wspiąć na drzewo? – zapytał ksiądz.
Dorośli pokręcili głowami, żeby dać maluchom znać, jaka jest poprawna odpowiedź.
– To zależy od drzewa – ze spokojem odpowiedziała dziewczynka, której podstawiono mikrofon.
Bądźmy jak dzieci. Życie stanie się prostsze.
* * *
Maria Paszyńska
Pisarka, prawniczka, orientalistka, varsavianistka amator, prywatnie zakochana żona i chyba nie najgorsza matka dwójki dzieci