Reklama

Wiara

Czy w Polsce prześladuje się katolików?

Ze spychaniem ludzi wierzących na margines jest trochę tak jak z budynkiem, który ktoś chce zniszczyć. Można próbować wbić się w niego taranem i zburzyć w ciągu kilku sekund, ale gdy systematycznie, rok za rokiem, będzie się wyjmowało cegły, nadwyrężało konstrukcję, to efekt będzie taki sam, może nie tak spektakularny, ale równie skuteczny.

Niedziela Ogólnopolska 12/2021, str. 8-11

[ TEMATY ]

katolicy

PAP

Zniszczenia po włamaniu w zabytkowym kościele na osiedlu Budziwój w Rzeszowie, 5 marca 2021 r.

Zniszczenia po włamaniu w zabytkowym kościele na osiedlu
Budziwój w Rzeszowie, 5 marca 2021 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyzwyczailiśmy się do sytuacji, w której wyznanie swojej wiary i pobożność były czymś normalnym, zwłaszcza po latach duszenia tych form wyrażania własnej tożsamości religijnej, co miało miejsce w czasach komunistycznych. W czasach wolności każdy powinien mieć możliwość ekspresji swoich poglądów, przekonań dotyczących spraw ostatecznych, a tymczasem w ostatnich latach nasiliły się niebezpieczne tendencje spychania na margines ludzi wierzących.

Ponieważ jest to proces długofalowy i wieloetapowy, wielu nie zdaje sobie z tego sprawy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dążenia do odreligijnienia

Wydaje się, że w przypadku relacji do osób religijnych w Polsce, a zwłaszcza chrześcijan, zastosowano opisaną wyżej taktykę niszczenia budynku. Jej początków można szukać w przyjęciu przekonania o konieczności odreligijnienia społeczeństwa, przedstawiania religii jako szkodliwego zabobonu, który powinien być wyrugowany z przestrzeni publicznej. Jeśli z jakiegoś powodu nie jest możliwe wyeliminowanie religii z przestrzeni społecznej, to dąży się do przynajmniej kulturowej jej marginalizacji, aby stworzyć neutralną przestrzeń wspólną, oczywiście bezreligijną. Z podobną intensywnością – i w coraz bardziej agresywnych formach – zachodzą procesy sekularyzacji, której postulaty stawia się w opozycji do zajmowanego przez religię miejsca w życiu społecznym, celowo budując polaryzację i stygmatyzując ludzi wierzących.

Tego typu postulaty, pojawiające się od czasów oświecenia, nasiliły się wraz z rozwojem tzw. nowego ateizmu, który już nie chce prowadzić dyskusji na argumenty z wyznawcami religii, ale dąży do jej usunięcia. Uruchomiono na dużą skalę procesy, które mają zachęcać ludzi do opuszczania Kościoła: już nie chodzi o dyskusje, czy Bóg jest, czym jest życie wieczne. Celem stało się odciągnięcie ludzi od wiary oraz ośmieszanie jej, a ci, którzy do tego dążą, liczą na to, że może kogoś się wyciągnie. Taka „wojna partyzancka” z religią, czerpiąca inspiracje z prowadzonych scenariuszy konfrontacji z religią m.in. w Hiszpanii (nawet hasła się powtarzają, np. zachęty tzw. Strajku Kobiet do podpalania kościołów, nie mówiąc już o motywach graficznych), ale także w Chile czy Argentynie, gdzie pod pretekstem przystąpiono do zmasowanego ataku na osoby wierzące.

Reklama

Medialne wypieranie faktów

Ku zdziwieniu wielu chrześcijan pojawiły się ostatnio w Polsce zachowania dyskryminacyjne, które do tej pory znaliśmy tylko z relacji misjonarzy lub opisów z odległych części świata. Dziwiły nas i bolały płonące katedry we Francji, usuwanie krzyży z hiszpańskich miejscowości i ataki na świątynie w Chile, nie mówiąc już o krwawych prześladowaniach w Afryce czy na terytorium tzw. Państwa Islamskiego. Nikt się zapewne nie spodziewał, że w Polsce może dojść do przeszkadzania w sprawowaniu liturgii, parodiowania sakramentów świętych (Eucharystii, pokuty i pojednania), ataków na świątynie, kwestionowania symboli religijnych w miejscach publicznych, a także obrażania czy wręcz wyśmiewania osób wierzących. Tymczasem w pewnych mediach dominowała inna narracja, w której starano się stworzyć mit o uprzywilejowaniu chrześcijan w życiu publicznym, przez co takie zdarzenia wymierzone w chrześcijan miały stracić na znaczeniu. Przyjęto strategię wypierania prawdy, twierdząc, że to mało znaczące epizody, pojedyncze przypadki wandalizmu albo kara dla Kościoła za jego poglądy, co – choćby insynuowane – musi wzbudzać przerażenie w każdym demokracie. Przedstawia się informacje, że przecież chrześcijanie mogą się wypowiadać – ale zasięg naszych wypowiedzi nie jest słyszany; to tak, jakby ktoś tłumaczył, że przecież masz mikrofon i możesz do niego mówić, tyle że nie jest on podłączony do głośnika, krzyczymy, a nic nie słychać.

To zapewne tłumaczy, dlaczego opublikowany niedawno raport Laboratorium Wolności Religijnej (www.laboratoriumwolnosci.pl), opisujący przypadki naruszeń wolności religijnej w Polsce, wzbudził wiele emocji. Mapa, na której pokazane są miejsca, gdzie dochodzi do łamania praw chrześcijan, w pracy, szkole, podczas sprawowanego kultu, obrazuje realną skalę zjawiska, a zebrane dane budzą przerażenie. W porównaniu z ubiegłymi latami nastąpił ogromny wzrost przypadków naruszania prawa do wyznawania wiary (280 przypadków w 2020 r. w porównaniu z 72 rok wcześniej), a nade wszystko tego, co w prawie określa się jako naruszanie uczuć religijnych, choć nie chodzi tutaj o sferę emocjonalną. Ten przepis to bezpiecznik społeczny: ma chronić przed wzajemnym napuszczaniem na siebie grup społecznych, wprowadza kulturę szacunku zamiast zwalczania, szanuje wolność słowa, ale ponad nią stawia – bo wolności konstytucyjne mają swoją hierarchię – wolność stanowienia o sobie w wymiarze transcendentnym.

Reklama

Skala wrogości wobec chrześcijan

Obrażanie katolików, kpienie z ich wiary to część przemyślanej strategii. Uświadomienie jej sobie, a także przekazywanie innym tej wiedzy to pierwszy krok w pozbawianiu jej skuteczności. Najważniejsze to zdanie sobie sprawy z tego, co tak naprawdę się dzieje – aby nie reagować dopiero w sytuacji szalejącego pożaru, nerwowo szukając wiadra z wodą, ale widzieć iskry i pierwsze płomienie zwiastujące dużo gorsze skutki. Niby wiemy z historii, że odwracanie głowy w drugą stronę nie działa, potrzebna jest reakcja, ale jakoś się nie kwapimy, aby protestować w takich sytuacjach, co druga strona odbiera jako zgodę na coraz bardziej zuchwałe działania.

Warto więc uzmysłowić sobie, jak przebiegają zachowania wymierzone w ludzi wierzących, aby precyzyjnie wskazać na proces natężającej się agresji wobec ludzi religijnych. Można wyróżnić cztery etapy, które obrazują, jak potęgują się zachowania wrogie wobec osób wierzących, a są nimi: 1) stereotypizacja; 2) uprzedzenia; 3) dyskryminacja; 4) prześladowania.

Reklama

Tworzenie negatywnych stereotypów (1) opisuje sytuację, w której ludzie wierzący są przedstawiani jako synonim zachowań uchodzących za gorsze społecznie i wzbudzające opór czy sprzeciw. Zagrożenia związane z niewłaściwie utrwalonymi stereotypami mogą prowadzić do pojawienia się uprzedzeń (2), które są swoistą blokadą, jakiej doświadczają osoby wierzące. Nie zdążyły jeszcze nic powiedzieć, a już zderzają się z nieufnością i podejrzliwością, traktowaniem jako gorsze. Po etapie uprzedzeń pojawiają się często dyskryminacje (3), które są już aktywnym zwalczaniem osób wierzących. Może to być np. pomijanie w awansach czy wysyłaniu na szkolenia osób przyznających się do swojej religii. Na ostatnim miejscu są prześladowania (4), które opisują systematyczne dążenie do unicestwienia takiej grupy. Jakikolwiek znak przynależności do niej grupy może skutkować fizyczną agresją, a w skrajnych przypadkach eksterminacją.

Skąd ta nienawiść?

Niejednego z nas może zdziwić ta sytuacja. Czy Kościół prowadzący ośrodki pomocowe, szpitale, upominający się o najsłabszych i starający się żyć miłością bliźniego, posuniętą wręcz do miłości nieprzyjaciół, może być tak przedstawiany społecznie, a przez to budzić niechęć? Czy da się aż tak wykrzywić obraz? Skąd taka wrogość wobec religii, pragnącej przecież dobra człowieka?

Być może bierze się ona stąd, że religia ma swego rodzaju „gen antyideologiczny” z racji swego eschatologicznego ukierunkowania. Wszystkie totalitaryzmy zaczynały swoje panowanie od walki z religijnością, bo to był ruch oporu, który mógł ocalić wolność jednostki, a taki wyłom w murze byłby dla nich zapowiedzią końca.

Z pewnością odpowiedzi można szukać również w nowej koncepcji państwa, która przyszła wraz z kulturą liberalną. Państwo jest w niej absolutnym hegemonem życia społecznego, który nie dopuszcza żadnych innych sił. Będzie chciało podporządkować sobie wszelkie instytucje posiadające autonomię, czy to będą religie, uniwersytety czy stowarzyszenia. Religia, wskazując na sferę duchową, nadprzyrodzoną, uzmysławia państwu, że nie jest ono wszystkim, że jest taki zakres spraw, których nie zdoła uregulować.

Reklama

Jeszcze innym powodem może być paradoksalna ignorancja związana z tematami religijnymi. Nie chodzi o to, że najtrudniejsze pytania w teleturniejach to te „religijne”, ale o to, że przestano rozumieć, czym jest religijność i zaczęto widzieć ją jedynie jako pewne czynności wykonywane o pewnych godzinach w ciągu dnia, np. w świątyniach. Tymczasem religijność, jak to przypominał św. Tomasz z Akwinu, wyraża odniesienie życia człowieka do Boga, wiązanie z Nim wszystkich aktywności życia, nie tylko tych liturgicznych. Każda czynność może być religijna, jeśli wiąże się z celem ostatecznym, którym jest Bóg. To dlatego człowiek nie jest religijny tylko od czasu do czasu, kilka godzin dziennie, ale wyraża to całe jego życie.

Co możemy zrobić?

Jak warto się zachować, gdy widzi się procesy, w których dochodzi do dyskryminacji? Przede wszystkim spokojnie, ale stanowczo reagować i nie pozwolić w imię świętego spokoju na to, aby umacniało się przyzwolenie na takie zachowania. Ich zgłaszanie – choćby do Laboratorium Wolności Religijnej, gdzie istnieje specjalny formularz do informowania o takich zdarzeniach – może pomóc tym, którzy są zastraszani lub nieraz na szerszym forum (np. klasy czy pracy) wyśmiewani za swoje poglądy. Różne są formy tej reakcji, może to być nawet proste pytanie zadane sprawcy, dlaczego to robi. Przecież i sam Chrystus, otrzymawszy ciosy w twarz w czasie Męki, zadaje sprawcy pytanie: dlaczego Mnie bijesz? (por. J 18, 23).

Trzeba również wzmacniać tych, którzy doświadczają dyskryminacji, stawać po ich stronie – ofiar zachowań godzących w podstawowe wyrazy wolności, nie ignorować tego, ale wspierać siebie nawzajem.

Reklama

Pogłębianie wiary

W obliczu procesów, które mają na celu utrwalanie nieprawdziwych stereotypów o katolikach, i wobec wulgarnego języka, nasączonego stygmatyzowaniem, warto – w duchu odpowiedzi „zło dobrem zwyciężaj” – skupić się także na pozytywnym przekazywaniu atrakcyjności wiary chrześcijańskiej. Chodzi o to, aby uzmysłowić tym, którzy marginalizują i dyskryminują chrześcijan, że pozbawianie ich głosu i dążenie do tego, aby wstydzili się tego, kim są, nie zabierali głosu w ważnych sprawach społecznych, to nie tylko kwestia niesprawiedliwości, ale realne szkody społeczne. To jest spór nie o przywileje, ale o godność człowieka, bo szacunek dla religijności to nie jest przywilej udzielany przez państwo, ale podstawa porządku społecznego i demokratycznego. Dokąd prowadzi zgoda na obrażanie ludzi religijnych w imię swobody wypowiedzi? Czy ten model może przynieść ład czy bezład?

Czasami rzeka, niosąc ze sobą różne przedmioty, traci płynność, pojawiają się zatory woda już nie płynie tak wartko. Co wówczas trzeba zrobić? Rozsądnym wyjściem jest pogłębienie koryta rzeki. W kontekście religii w życiu społecznym oznacza to konieczność pogłębiania własnej wiary. A jednocześnie – wzorem pierwszych chrześcijan, którzy przecież też zderzali się z niezrozumieniem (jakiż to hejt na nich się wtedy wylewał!) – trzeba i dziś cierpliwie tłumaczyć, wchodzić w dialog, przekonywać.

Czas wyznawców

W kalendarzu liturgicznym obok wspominanych męczenników jest grupa świętych, których określamy jako wyznawców. To ci, którzy nie przelali krwi za Chrystusa, ale w swoim życiu doświadczyli przeciwności i nie ugięli się. Zachowali swoją wiarę do końca, nie ulegając krzykom, groźbom, kpinom. Dziś być może bardziej niż męczenników potrzebujemy takich właśnie wyznawców, którzy ufając Ewangelii, będą przywracać światu traconą równowagę.

Ks. Piotr Roszak
nauczyciel akademicki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Uniwersytetu Nawarry w Pampelunie, współpracownik Laboratorium Wolności Religijnej

2021-03-16 11:04

Ocena: +7 -4

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Katolicy i luteranie 500 lat po ekskomunice Lutra

[ TEMATY ]

katolicy

luteranie

ekskomunika

W 500. rocznicę ekskomuniki Marcina Lutra ukazało się nowe tłumaczenie na język włoski wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu, podpisanej przez katolików i luteran w Augsburgu w 1999 r. Tekst stanowił decydujący krok w dialogu między katolikami a luteranami. Doprowadził do przezwyciężenia najpoważniejszej różnicy pomiędzy tymi dwoma Kościołami, a mianowicie kwestii usprawiedliwienia. W dokumencie pojawia się stwierdzenie, że nie jest ono dziełem naszych zasług, ale efektem Bożej łaski i wiary w zbawczą moc Chrystusa.

Najnowsze wydanie, uaktualnione i poprawione, przygotowała Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan i Światowa Federacja Luterańska. Celem publikacji jest propagowanie tego historycznego dokumentu ekumenicznego i jego dalszego odbioru. Tekst ukazał się w dniu, w którym katolicy i luteranie obchodzą 500. rocznicę ekskomuniki Marcina Lutra. Chodziło o podkreślenie zdecydowanego zamiaru kontynuowania wspólnej drogi od konfliktu do komunii. We wspólnej przedmowie do włoskiego wydania Deklaracji kard. Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady, i pastor Martin Junge, sekretarz generalny Federacji Luterańskiej, piszą: „nie możemy cofnąć historii podziałów, ale może ona stać się częścią naszej historii pojednania”.

CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

Kongres Eucharystyczny zainaugurowany

2024-03-28 17:43

Biuro Prasowe AK

Mszą Świętą Krzyżma w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach został dziś zainaugurowany Kongres Eucharystyczny Archidiecezji Krakowskiej.

– Bardzo pragnąłem sprawować tę dzisiejszą Mszę Świętą Krzyżma razem z wami. Poprzez nią bowiem rozpoczynamy Kongres Eucharystyczny Archidiecezji Krakowskiej – mówił na początku homilii abp Marek Jędraszewski, nawiązując do słów Jezusa wypowiedzianych do Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy. Metropolita krakowski zwrócił uwagę, że wyjątkowy charakter tej Mszy św. podkreśliło poświęcenie kapłańskich stuł z symbolami kongresu. – Przez jednakowy kształt tych stuł pragniemy wyrazić naszą jedność – jedność prezbiterium Świętego Kościoła Krakowskiego – dodawał arcybiskup zaznaczając, że nie chodzi przede wszystkim o zewnętrzny i estetyczny, ale eklezjalny wymiar jedności.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję