Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Katolicki Telefon Zaufania

Czas epidemii jest dla nas bardzo trudny. Bywa, że jesteśmy zagubieni, wtedy warto skorzystać z Katolickiego Telefonu Zaufania w Sosnowcu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Towarzyszą nam w czasie pandemii duży stres, napięcie, lęk. Z jednej strony obawiamy się, że zachorujemy my lub ktoś z naszych bliskich, z drugiej strony boimy się, jak będzie wyglądać nasza przyszłość. Do tego dochodzą izolacja i różne ograniczenia, na dłuższą metę uciążliwe. Zadajemy sobie pytania: jak sobie z tym wszystkim radzić? Z pomocą może przyjść Katolicki Telefon Zaufania – 32 29 29 893.

Telefon działający w ramach Diecezjalnego Centrum Służby Rodzinie i Życiu w Sosnowcu jest czynny od poniedziałku do piątku w godz. 19.00 – 21.00. – Pod ten numer można dzwonić, gdy jest nam trudno, przeżywamy kryzys w swoim małżeństwie lub rodzinie, nie potrafimy porozumieć się z dzieckiem, źle dzieje się w naszym związku z bliską osobą, doznajemy przemocy, mamy kłopoty w pracy lub w szkole, czujemy się samotni, rozbici, apatyczni, mamy kłopoty z samym sobą – popadamy w uzależnienia, znaleźliśmy się w sytuacji, z którą nie dajemy sobie rady, potrzebujemy rozmowy z kimś, kto nas nie zna i potrafi nam pomóc lub choćby uważnie wysłuchać. Po to jest właśnie Katolicki Telefon Zaufania. Oczywiście, zapewniamy absolutną anonimowość! Wspieramy profesjonalną pomocą i informacją – wyjaśnia ks. Grzegorz Koss, dyrektor Diecezjalnego Centrum Służby Rodzinie i Życiu w Sosnowcu. Sosnowiecki telefon działa tylko przez 3 godziny w ciągu dnia. Ale z pomocy możemy również skorzystać dzwoniąc na Katolicki Telefon Zaufania w Katowicach, działający całodobowo pod numerem: 32 253 05 00.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Fakt, że aglomeracja śląska jest rozległa i gęsto zaludniona, a koszt jednostki telefonicznej jest ten sam dla dosyć odległych miejscowości, sprawia, iż Katolicki Telefon Zaufania może służyć wielu osobom. Posługa Telefonu wymagała rzetelnego przygotowania ze strony Kurii katowickiej. W tym celu zostały zorganizowane specjalistyczne warsztaty z zakresu komunikacji interpersonalnej dla osób dyżurujących, zgromadzono odpowiednie materiały. Znaleziono także gotowych służyć pomocą konsultantów. Obecnie Katolicki Telefon Zaufania jest placówką, w której posługują, w formie wolontaryjnej, osoby z wyższym wykształceniem, powyżej trzydziestu lat. Wszystkie są żywymi świadkami wiary. Osoby dzwoniące pod wskazany numer znajdują przede wszystkim życzliwego przyjaciela. Ważne jest, że osoba dyżurująca jest otwarta, ciepła, budząca zaufanie. Są to zarówno psychologowie, prawnicy, lekarze, jak i kapłani.

Rozmówca, treść rozmowy, jej miejsce i osoba dyżurująca objęte są całkowitą dyskrecją i anonimowością. Jak tłumaczą osoby dyżurujące, często w rozmowach pojawiają się problemy dotyczące przemocy w rodzinie, alkoholizmu, narkomanii, bezradności prawnej, życiowej. Jednym z trudniejszych jest problem rodziców, którzy mają kłopoty wychowawcze ze swoimi dziećmi wchodzącymi w świat narkotyków, sekt itp. Ciągle żywa jest popularność rozmów z księdzem, gdzie często pojawiają się różne ważne pytania. Kapłani zwykle dyżurują wieczorami lub w nocy. Podzielony ból jest połową bólu – istotne jest, żeby ktoś kto w danym momencie jest sam, wiedział, że jest przyjaciel, z którym może podzielić się swoim problemem. – Pomocne towarzyszenie kapłana daje poczucie bezpieczeństwa – mówi pani Maria, psycholog z katowickiego Telefonu. Człowiek dyżurujący przy Telefonie Zaufania nie rozwiązuje problemów, nie poucza, nie ocenia, nie podejmuje decyzji – wystarczy, że jest i wysłucha. Uświadamia rozmówcom ich uczucia, odkrywa w nich to, co najbardziej wartościowe i co może się stać siłą do przemiany. Kiedy zachodzi potrzeba kontaktu ze specjalistą, łączy z konsultantem lub informuje daną osobę, gdzie może uzyskać profesjonalną pomoc w konkretnym problemie. Przede wszystkim jednak Telefon Zaufania niesie nadzieję, budzi dialog, inspiruje do zmiany życia na lepsze.

2021-04-27 12:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Słuchawka dla skołatanych serc

Ks. Józef Walusiak i jego wolontariusze 4 marca o godz. 18 będą świętować 30-lecie istnienia jednego z najstarszych w Polsce – Katolickiego Telefonu Zaufania, który od tak długiego czasu nieprzerwanie działa w Bielsku-Białej pod numerem 33 812 26 67. Powołała go do istnienia Fundacja Zapobiegania i Resocjalizacji Uzależnień „Nadzieja”, założona z inicjatywy ks. Józefa Walusiaka. Na rocznicowe obchody wybrano kościół Chrystusa Króla na Osiedlu Leszczyny. Mszy św. przewodniczyć będzie bp ordynariusz Roman Pindel. Z ks. Józefem Walusiakiem rozmawia Mariusz Rzymek.

Mariusz Rzymek: Nie dziwi dzwoniących fakt, że po drugiej stronie słuchawki siedzi kapłan?

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję