Reklama

Kościół

Po co biskupi jadą do Rzymu?

Nie jest tak, że każdy idzie własną drogą. Stanowimy kolegium, na którego czele stoi papież. Kardynał Ratzinger mówi, że jedność ma na imię Piotr i swoją siedzibę w Rzymie – podkreśla bp Krzysztof Nitkiewicz.

Niedziela Ogólnopolska 40/2021, str. 14-16

[ TEMATY ]

ad limina

Marian Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Jarosław Grabowski: Czy to prawda, że polscy hierarchowie zostali wezwani w trybie pilnym przez papieża Franciszka?

Bp Krzysztof Nitkiewicz: To nie jest wezwanie, lecz zaproszenie, które jest czymś zwyczajnym, wynikającym z przepisów. Mówi o tym kanon 400 §1 Kodeksu prawa kanonicznego. Zobowiązuje on biskupów do tego, aby co 5 lat przedłożyli Stolicy Apostolskiej sprawozdanie o stanie diecezji i spotkali się z Ojcem Świętym. Tymczasem od ostatniej wizyty minęło już 7 lat, więc nie był to niespodziewany nakaz. Jesteśmy nawet spóźnieni z powodu pandemii COVID-19. Zresztą niedawno papież przyjmował biskupów francuskich i nikt nie mówił wtedy o rozliczaniu ich z zaniedbań. Tutaj należy sięgnąć do genezy wizyty ad limina.

Czym jest zatem wizyta ad limina Apostolorum?

Najpierw chciałbym wyjaśnić samo wyrażenie. W literaturze polskiej oraz w różnych słownikach można znaleźć tłumaczenie zwrotu wizyta ad limina Apostolorum jako odwiedziny progów Apostolskich lub Apostołów. Biorąc jednak pod uwagę tradycję Kościoła oraz literaturę specjalistyczną, należałoby mówić o odwiedzinach grobów Apostołów, w domyśle świętych Piotra i Pawła. Grób stanowi przecież swoisty próg pomiędzy życiem ziemskim i wiecznym. Kościół, którego kamieniem węgielnym i głową jest Jezus Chrystus, został zbudowany na fundamencie Apostołów, na ich nauce oraz świadectwie. Od starożytności uważano autorytet apostolski za kryterium ortodoksji. Dlatego złożymy wyznanie naszej wiary właśnie przy grobach apostolskich. Jednocześnie zostaniemy przyjęci przez Ojca Świętego Franciszka, który jako następca św. Piotra sprawuje z woli Chrystusa władzę prymatu. A jak powiedział św. Ambroży: „gdzie Piotr, tam Kościół”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Skąd się wywodzi ta praktyka?

Na przestrzeni wieków biskupi z całego świata regularnie odwiedzali Rzym i spotykali się z papieżem. Obowiązek wizyty ad limina został wprowadzony przez papieża Sykstusa V w 1585 r., a pierwsi biskupi złożyli sprawozdania o stanie swoich diecezji 2 lata później. Początkowo wizyta miała się odbywać co 3 lata i była związana z wdrażaniem reformy trydenckiej. W związku z tym wszystko koordynowała Święta Kongregacja Soboru, obecnie natomiast należy to do Kongregacji Biskupów. Wiadomo, że kiedyś nie było takich środków komunikacji jak dzisiaj, stąd jeśli biskup nie mógł odbyć podróży do Wiecznego Miasta osobiście, to wysyłał ze sprawozdaniem swojego delegata. Nawet dzisiejsze prawo kanoniczne przewiduje podobną możliwość. Myślę jednak, że stawimy się tym razem w komplecie, przynajmniej ordynariusze.

Reklama

Wizyta ad limina nie jest więc spotkaniem czysto formalnym...

Absolutnie nie. Obok charakteru prawno-administracyjnego wizyta ta ma także fundament teologiczny. Jesteśmy złączeni ze sobą w Chrystusie przez chrzest, przez sukcesję apostolską oraz przez osobę następcy św. Piotra. Spotykamy się zatem jak bracia i rozmawiamy o sprawach Kościoła, o naszych radościach i smutkach. Opowiemy o tym, co robimy, a zarazem przyjmiemy wszystkie pouczenia i zalecenia Ojca Świętego oraz jego współpracowników, bo przecież biskup Rzymu jest zwornikiem jedności Kościoła.

Zmieniła się sytuacja, zmieniły się problemy duszpasterskie, ale znaczenie wizyty jest ciągle takie samo.

Jak już powiedziałem, chodzi o umocnienie więzi z następcą św. Piotra, o potwierdzenie ciągłości wiary i tradycji w naszych Kościołach lokalnych. Kardynał Joseph Ratzinger zauważył przed laty, że biskupi nie są jakimś zbiorem bliżej nieokreślonych elementów. Nie jest tak, że każdy idzie własną drogą. Stanowimy kolegium, na którego czele stoi papież. Kardynał Ratzinger mówi, że jedność ma na imię Piotr i swoją siedzibę w Rzymie. Udajemy się tam, by pokazać, że jesteśmy w jedności z Ojcem Świętym. Cum Petro et sub Petro – z Piotrem i pod Piotrem.

Reklama

Ostatnio w mediach pojawiają się oskarżenia wobec KEP, że hierarchowie nie robią tego, czego oczekuje papież.

Osoby, które tak mówią, najwyraźniej nie znają Kościoła w Polsce. Wsłuchujemy się w głos papieża, cytujemy jego samego oraz dokumenty Stolicy Apostolskiej w naszych wypowiedziach i staramy się wprowadzać je w życie. Jedziemy do Rzymu, by powiedzieć: Ojcze Święty, jesteśmy z tobą! Ta jedność, którą nazywamy „komunią kościelną”, wyraża się w naszej codziennej posłudze.

Nikt z biskupów nie będzie rozliczany w watykańskich dykasteriach?

Tego nie wiem. Zwrócenie natomiast uwagi na jakieś niedociągnięcia czy błędy stanowi zawsze szansę na poprawę. Chodzi o to, aby Kościół był naprawdę Chrystusowy i piękniejszy. W czasie mojej pracy w Kongregacji Kościołów Wschodnich zawsze przedkładaliśmy kardynałowi prefektowi kwestie, o których trzeba porozmawiać z biskupami przybywającymi z wizytą ad limina. Poszczególne dykasterie Kurii Rzymskiej dobrze znają sytuację w naszych diecezjach, gdyż są w stałym kontakcie z Nuncjaturą Apostolską, prowadzą z nami korespondencję. Kiedy więc pojawiają się problemy, są one rozwiązywane na bieżąco. Spotkania z Ojcem Świętym oraz w Sekretariacie Stanu, kongregacjach, radach i trybunałach będą z pewnością okazją do tego, aby pogłębić różne zagadnienia, poszerzyć problematykę, zapytać. Nie wszystko można załatwić listownie albo przez telefon. Bezpośrednia rozmowa to zupełnie coś innego. Kiedyś punktem wyjścia były sprawozdania biskupów o stanie diecezji. W mojej relacji napisałem np. o tym, że rośnie rola osób świeckich w Kościele, a jednocześnie jest mniej powołań i coraz częściej zdarzają się odejścia z Kościoła. Odniosłem się także do problemów związanych z pedofilią i dyscypliną duchowieństwa. Jadę do Rzymu z przekonaniem, że będzie to bardzo ważny tydzień. Zresztą do Wiecznego Miasta zawsze wracam jak do siebie.

Reklama

Żyjemy już synodem. Poprzedzający XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów dokument Instrumentum laboris zawiera ciekawe i ważne pytania. Jak rozumieć wizję synodalności papieża Franciszka? I jak ją adaptować w Polsce?

Zacznę ponownie od doświadczenia z Rzymu. Co niedzielę jeździłem z pomocą duszpasterską do parafii San Clemente Papa, która liczy 25 tys. wiernych, a pracują tam tylko proboszcz i dwóch wikariuszy. I ta parafia – bardzo żywa, prężna – funkcjonowała przy dużym zaangażowaniu osób świeckich. Wystarczy powiedzieć, że miała dwadzieścia siedem grup duszpasterskich. Na ich czele stali z reguły świeccy. Oni także rozliczali parafię finansowo i pracowali w kancelarii parafialnej. Przede wszystkim jednak rozmawiali ze sobą i z proboszczem, który co pewien czas zapraszał wszystkich odpowiedzialnych na obiad. Droga synodalna Ojca Świętego Franciszka ma przebiegać zgodnie z trzema drogowskazami: komunia, uczestnictwo, misja. Papież mówił o tym przed kilkoma dniami do przedstawicieli diecezji rzymskiej. W swoim przemówieniu powtórzył kilkakrotnie, że mamy razem słuchać Ducha Świętego, siebie nawzajem i ze sobą rozmawiać. Zaczynać od dołu, ale nie aspirować do stworzenia katolickiego parlamentu. Zaangażowanie większej liczby osób świeckich nie zawsze jest jednak proste.

Dlaczego?

W diecezji sandomierskiej trwa od kilku lat synod diecezjalny. Część jego członków stanowią świeccy. Niektórzy nie widzieli siebie w tej roli, inni usprawiedliwiali się obowiązkami, a czasami księża mówili po prostu: nie mam nikogo. Nie jesteśmy tu bez winy. Przecież rady parafialne zajmują się głównie sprawami materialnymi, takimi jak: remonty, dzierżawa albo sprzedaż ziemi, funkcjonowanie cmentarza. Przy okazji wizytacji kanonicznej parafii spotykam się zawsze z radą parafialną w obecności księdza proboszcza i zachęcam, aby poszerzyli zakres współpracy. Wygląda ona znacznie lepiej w dziedzinie katechezy oraz duszpasterstwa rodzin. Na szczęście kiedy rozesłaliśmy po diecezji pierwszy projekt uchwał synodalnych, napłynęło ponad 400 propozycji zmian. I z roku na rok synod nabiera tempa. Obecnie jesteśmy na etapie zatwierdzania dokumentu końcowego. Musimy sobie lepiej przyswoić wizję synodalności papieża Franciszka, by przełamać stereotypy.

Reklama

Czy rzeczywiście, zdaniem Księdza Biskupa, świeccy w Polsce tak bardzo chcą się angażować w życie Kościoła, czy raczej tylko mówią o zmianach? A może chcą go reformować na własną modłę?

To ważne pytanie, bo dotyczy tego, w którą stronę mają pójść zmiany: czy będą szły w kierunku wskazanym przez papieża Franciszka – a ten wynika przecież z Ewangelii i nie przekreśla jednym pociągnięciem tego, co było dotąd – czy raczej mają doprowadzić do nadania Kościołowi jakiejś nowej formy. Tylko czy wtedy będzie to jeszcze Kościół katolicki? Chodzi m.in. o udzielanie sakramentu święceń, pojmowanie małżeństwa i rodziny, kwestie etyczne. Nie ulega natomiast wątpliwości, że świeccy powinni mieć większą współodpowiedzialność za Kościół, jednak bez wywracania do góry nogami doktryny i tradycji, które ukształtowały się pod wpływem Ducha Świętego.

W grudniu 2020 r. powołał Ksiądz Biskup „Katolickie Forum Dyskusyjne”, które wywołało gwałtowne reakcje. Czy to oznacza, że w Polsce zarówno katolicy, jak i ci, którzy obserwują Kościół z zewnątrz, nie są gotowi na dyskusje?

Gwałtownie zareagowały osoby mające inną wizję człowieka i świata niż Kościół, chociaż formalnie do niego należą. Mogło to również wynikać ze złych doświadczeń w parafii czy na katechezie. Takie sytuacje wykorzystują partie polityczne, które dąży do marginalizacji Kościoła katolickiego, a Sandomierz zawsze był mocno z nim związany. Według niektórych – za mocno. Mimo to musimy ze sobą rozmawiać, bo dopiero dzięki dialogowi widzi się więcej...

Reklama

Czy jako katolicy mamy jeszcze większościowy głos w Polsce czy schodzimy już do poziomu grupy, z którą niewielu się liczy?

Wydaje mi się, że dzisiaj ważniejsze jest świadectwo niż operowanie pojęciami: większościowy, mniejszościowy. Co z tego, że należę do grupy większościowej, jeśli jestem nieobecny jako katolik w życiu społecznym, jestem – jak to ktoś kiedyś trafnie powiedział – katolikiem „bezobjawowym” albo takim, który nie myśli po katolicku. Dotyczy to zarówno duchownych, jak i świeckich. Bycie w dużej grupie może nieraz stanowić usprawiedliwienie, że inni za mnie coś zrobią. Z kolei kompleks mniejszości prowadzi do przewrażliwienia na własnym punkcie, do ciągłego poczucia krzywdy, pretensjonalności. Dużo ważniejsze są osobiste zjednoczenie z Chrystusem i chrześcijańskie życie.

Chrześcijanie są podzieleni, ale jak wiemy, te podziały są częścią historii Kościoła powszechnego. Czy jest to wynik pluralizmu w myśleniu oraz zarządzaniu?

Wszystko jest ze sobą powiązane, jednakże pierwszą przyczyną podziałów pozostaje grzech. Stąd na drodze do jedności musi być najpierw nawrócenie. Różne są koncepcje jedności w dialogu ekumenicznym, różne w katolicyzmie, choć u nas cieszymy się już jednością widzialną. Ona nie wyklucza różnorodności, wręcz przeciwnie – różnorodność stanowi wielkie bogactwo. Popatrzmy np. na katolickie Kościoły wschodnie, tak bardzo mi bliskie, czy nawet na nasze diecezje, przysłuchajmy się dyskusjom na wydziałach teologicznych oraz w naszych domach. To jest prawdziwe bogactwo. Pod warunkiem jednak, że zgodnie z wolą Pana Jezusa będziemy się wzajemnie miłowali jak On nas umiłował, a ramy doktrynalne czy dyscyplinarne mogą nam w tym pomóc.

2021-09-28 11:23

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Antoni Dydycz po spotkaniu z Ojcem Świętym

[ TEMATY ]

bp Antoni Dydycz

ad limina

L'oservator Romano

Spotkanie naszej grupy z Ojcem Świętym rozpoczęło się w bardzo pięknej scenerii, po kilku dniach deszczu wreszcie pojawiło się słońce, jak gdyby specjalnie dla nas, kiedy stanęliśmy w Pałacu Apostolskim, aby przeżyć ten czas spotkania z Głową Kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb bez Mszy św. w czasie Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

duszpasterstwo

pogrzeb

Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Nie wolno celebrować żadnej Mszy świętej żałobnej w Wielki Czwartek - przypomina liturgista ks. Tomasz Herc. Każdego roku pojawiają się pytania i wątpliwości dotyczące sprawowania obrzędów pogrzebowych w czasie Triduum Paschalnego i oktawie Wielkanocy.

Ks. Tomasz Herc przypomniał, że w Wielki Czwartek pogrzeb odbywa się normalnie ze śpiewem. Nie wolno jednak tego dnia celebrować żadnej Mszy Świętej żałobnej. W kościele sprawuje się liturgię słowa i obrzęd ostatniego pożegnania. Nie udziela się też uczestnikom pogrzebu Komunii świętej.

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Światu potrzeba ludzi takich jak św. Józef

2024-03-28 11:02

Katarzyna Artymiak

W sanktuarium św. Józefa u ojców Karmelitów w Lublinie tradycyjnie odbył się odpust z racji uroczystości św. Józefa. Poprzedziła go nowenna, którą w tym roku poprowadził o. Paweł Baraniecki z lubelskiej wspólnoty. W dniu uroczystości miał miejsce akt poświęcenia się św. Józefowi, który złożyło w ciągu dnia co najmniej 600 osób oraz poświęcenie lilii, symbolu św. Józefa. Mszy św. odpustowej przewodniczył i okolicznościową homilię wygłosił ks. Emil Mazur, duszpasterz młodzieży i dyrektor Spotkań Młodzieży Archidiecezji Lubelskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję