Reklama

Niedziela Małopolska

Babcia Teresa

„Oj, młodzieży, młodzieży, cześć się starszym należy. Wszak z boskiego zrządzenia młodość w starość się zmienia (…). Z biegiem czasu na świecie też starcami będziecie…”.

Niedziela małopolska 4/2022, str. VI

[ TEMATY ]

jubileusz

MFS/ Niedziela

Teresa Król – najstarsza mieszkanka Zawady

Teresa Król – najstarsza mieszkanka Zawady

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tego wiersza najstarsza mieszkanka Zawady (koło Myślenic), Teresa Natalia Król (z Wierzbickich) nauczyła się w przedwojennej szkole, gdzie pani Stochowa, dobra, pobożna nauczycielka, uczyła dzieci nie tylko pisać, czytać i rachować, ale też wskazywała im drogę do Boga i ukazywała rolę patriotyzmu.

Dzieciństwo i młodość

Pani Teresa w październiku 2021 r. skończyła 95 lat. Urodziła sześcioro dzieci, doczekała 14 wnucząt i 20 prawnucząt. Mieszka z najmłodszą córką Marią, jej mężem i ich synami. Interesuje się otaczającym światem, ma czas na modlitwę i nadal stara się być w domu przydatna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Urodziłam się 8 października 1926 r. – informuje i dodaje: – W domu rodzinnym razem z rodzicami i starszą siostrą Anastazją mieszkała babcia, która miała 86 lat, jak umarła. Do szkoły chodziłam w Zawadzie. Gdy się zaczęła wojna, miałam 13 lat. Aby nauczyć się krawiectwa, chodziłam do szkoły w Świątnikach.

Wyniesione umiejętności okazały się przydatne, wręcz niezbędne w życiu dużej rodziny, a maszyna do szycia, którą początkująca krawcowa otrzymała w czasie okupacji niemieckiej (od partyzanta ukrywającego się w ich domu rodzinnym), nadal działa!

Babcia Teresa dobrze pamięta czas II wojny światowej. Zaznacza, że jej ojciec Michał Wierzbicki walczył już w I wojnie światowej. Wspomina: – We wsi nikt się wojny nie spodziewał. Aż tu naraz do mojego taty przyszedł sąsiad, który miał takie radio na słuchawki, i powiedział, że wybuchła wojna. A za chwilę już było słychać dzwony w kościołach. Tata dostał kartkę z wezwaniem do wojska. I od razu z Władkiem Ożogiem musieli iść do Krakowa. Jak wychodził z domu, to powiedział: „Zostańcie z Bogiem!”. Miał łzy w oczach. A my z mamą zajęłyśmy się najpierw wynoszeniem zboża, bo już było po żniwach. Bałyśmy się, że jak dom, zabudowania się spalą, to nie będzie co jeść. Ludzie ze wsi, różnie się zachowywali. Myśmy poszły do wujka – u jego sąsiada w dolinie zrobili schron. Pamiętam, jak bracia mojej mamy tam płakali. U tego wujka to było chyba z ośmioro dzieci, a nas było cztery, bo babcia jeszcze żyła. I myśmy tam wszyscy spali na klepisku. Jak się trochę uspokoiło, to przyszłyśmy do domu. A tata wrócił z początkiem października. Wieczorem ktoś zapukał do drzwi naszego domu. Otworzyłyśmy, a tu nasz tato! Pani, jak myśmy się cieszyli... (Teresa Król nie kryje wzruszenia). Tata opowiadał, że Niemcy ich wzięli do niewoli i wieźli do Niemiec. Tata pomyślał, że nie pojedzie tam robić i tak patrzył, kiedy by było uciec. Wyskoczył z pociągu, jak zobaczył gęste krzaki. Do domu wracał piechotą trzy tygodnie.

Reklama

Anioł stróż

Moja rozmówczyni dodaje, że później się w Zawadzie trochę uspokoiło, jednak lekko nie było. Najbardziej ucierpiała rodzina Fijałkowskich, ale i inni doświadczyli okrucieństwa ze strony Niemców. Podkreśla: – Trzeba było okupantowi oddać zboże, ziemniaki, żywiec, mleko. A jakby się nawet miało jakieś pieniądze, to nic nie można było kupić. A po umyciu się mydłem, które Niemcy dawali, to całe ciało swędziało...

A i potem, gdy Niemcy uciekali przed radziecką armią, nie było lepiej. – Znowu był wielki strach – wspomina Teresa Król. I dodaje: – Pamiętam, że siedziałam przy oknie i zobaczyłam dziwnie ubranych obcych mężczyzn, w takich wielkich czapach. Pokazałam ich tacie, a on na to: „A, to baciuchy” – tak o żołnierzach ruskich się wyraził. Zauważa, że wszędzie można spotkać dobrych ludzi i opowiada: – Kiedyś w niedzielę rodzice poszli do kościoła, a myśmy z siostrą nie zamknęły domu. I przyszło trzech Rusków – dwóch starszych, a jeden młody. Rozglądali się po domu i chcieli mleka, to siostra im podała. Ten młody zaczął ją szarpać. I wtedy jeden z tych starszych wstał, złapał go za kołnierz i wyrzucił za drzwi. Tak nas anioł stróż pilnował.

Reklama

Po wojnie pani Teresa wyszła za mąż. Rodziły się kolejne dzieci: Teresa, Michał, Małgorzata, Anna, Jan, Marysia. Trzeba było ciężko pracować. Królowie wychowali dzieci, wybudowali dom. Przeżyli ze sobą 54 lata! Ich najmłodsza córka – Maria Grabowska przyznaje, że powojenne życie rodziców zna z opowieści. – Rodzice pracowali na roli, to było główne źródło dochodu – informuje i podkreśla: – Mama przez wiele lat takie prace jak kopanie, plewienie wykonywała ręcznie. Zajmowała się domem i gospodarstwem. Wodę do domu i dla zwierząt nosiła z daleka i pod górę...

Zasłużony autorytet

Maria przyznaje, że będzie pamiętać mamę ogromnie zapracowaną, bardzo cierpliwą, zachowująca spokój pomimo ubóstwa i licznych obowiązków. Podkreśla, że mama nigdy w życiu jej nie uderzyła i zauważa: – Co nie znaczy, że byłam taka cudowna (śmiech). Opowiada, że jak się mamie coś nie podobało, gdy miała o coś żal, to przestawała się odzywać. Dodaje, że brat Michał przyznał kiedyś, iż od tego milczenia wolałby, aby go mama „zlała pasem”. I zauważa, że to postępowanie ich rodzicielki okazało się skuteczne. – Mama cieszy się u nas wielkim autorytetem, a moje starsze siostry do dzisiaj, gdy witają się z mamą, to całują ją w rękę – podkreśla. Zaznacza, że najstarsza mieszkanka Zawady chętnie się modli i śpiewa pieśni, które dobrze pamięta.

Teresa Król kocha wnuki i prawnuki. Kiedy o nie dopytuję, stwierdza: – Bardzo się cieszę, gdy się dowiaduję, że się rodzą. A jeszcze bardziej, jak mnie odwiedzają. Bo co jedno – to inne, co jedno – to fajniejsze. Wszystkie jednakowo kocham!

Z rozmowy z wnukami wynika, że i dla nich seniorka rodu jest bliska. 22-letni Michał Grabowski, który już pracuje, zapewnia, że od babci Teresy można się wiele nauczyć. Podkreśla: – Nauczyła mnie pozytywnie patrzeć na otaczający świat. Dostrzegać w nim to, co dobre. Jest pełna radości i pogody ducha. Przyznaje, że to babcia uczyła go miłości do Boga i ojczyzny. Zaznacza: – Pomimo swego wieku, a może właśnie dlatego, potrafi jak nikt inny podnieść człowieka na duchu.

Z kolei Mikołaj Grabowski, uczeń maturalnej klasy technikum mechanicznego w Myślenicach, dodaje: – Zawsze lubiłem słuchać opowieści babci o dawnych czasach, historii z życia wziętych. To okazja, aby zaczerpnąć z jej życiowej mądrości. Przyznaje, że nauczyła go szacunku do ziemi, którą należy uprawiać, a nie sprzedawać. I podkreśla: – Motywuje nie tylko mnie, żeby być lepszym. Na przykład jak nam się nie chciało iść na jakieś nabożeństwo, to babcia przypominała, że ona boso do kościoła i to do Sieprawia chodziła, a nam się samochodem nie chce podjechać. Zauważa, że wtedy człowiekowi robi się głupio, a taka babcina perswazja motywuje do przełamania lenistwa. I wyznaje: – Jestem dumny, że mam taką babcię!

2022-01-18 11:57

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Małżeństwa Bogiem silne

Niedziela lubelska 52/2012, str. 8

[ TEMATY ]

małżeństwo

jubileusz

Sylwia Jurczyńska

Jubileusz małżeński to wielka radość dla całej rodziny

Jubileusz małżeński to wielka radość dla całej rodziny

W parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Lublinie obyła się VI edycja Dzielnicowego Jubileuszu Małżeństw. 25 listopada na uroczystą Eucharystię zaproszono aż 260 par małżeńskich, obchodzących w tym roku okrągłą rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa. Najdłuższym małżeńskim stażem mogli się poszczycić państwo Bieńkowie, którzy wspólnie przeżyli 65 lat

Uroczystość odbyła się we wspomnienie błogosławionych Alojzego i Marii Beltrame Quattrocchich, małżonków z Włoch. - Intencją naszego świętowania jest zauważenie roli małżeństw katolickich w społeczeństwie, a szczególnie w społeczności lokalnej naszej dzielnicy Wrotków. Chcemy też docenić ich wkład w życie Kościoła, podziękować Bogu za łaski, jakimi ich obdarzył oraz zawierzyć Mu dalsze życie. Rola katolickich małżeństw w budowaniu społeczeństwa i świata przyjaznego człowiekowi jest niezastąpiona. Widać to zwłaszcza teraz, gdy do głosu dochodzą modele, które wypaczają lub wręcz wynaturzają to, czym naprawdę jest rodzina - mówi pomysłodawca akcji i radny miejski Tomasz Pitucha. - Warto więc przypominać, że rodzina jest przykładem miłości pochodzącej z Boga i od Boga. Jubilaci niosą ją w świat i do ludzi. Wnoszą ją także w życie swojej dzielnicy i parafii. Przemieniają świat i czynią go bardziej ludzkim, dlatego rzeczą tak niezmiernie istotną jest dzielenie się radością i przeżywanie jej nie tylko w rodzinnym gronie, ale i pokazywanie świadectwa swojego życia innym - dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję