Reklama

Wiadomości

Ile zapłacimy za wojnę?

Jest drogo, a będzie jeszcze drożej. Cena wojny na Ukrainie jest coraz bardziej odczuwalna w Polsce.

Niedziela Ogólnopolska 13/2022, str. 72-73

[ TEMATY ]

wojna

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Warto jednak zacisnąć pasa, by jak najszybciej doprowadzić do końca wojny – mówi ekspert ds. energetyki red. Mariusz Marszałkowski z portalu branżowego BiznesAlert.pl . Wojna na Ukrainie była długo planowana przez Moskwę pod względem ekonomicznym. Można powiedzieć, że zaczęła się już wiosną 2021 r., gdy rosyjskie koncerny podjęły decyzję o ograniczeniu dostaw gazu do Europy oraz opróżnieniu magazynów należących do Gazpromu na terenie Unii Europejskiej.

Wychodzenie światowej gospodarki z pandemii spowodowało większe zapotrzebowanie na paliwa kopalne, czyli gaz, węgiel i ropę, a zerwane łańcuchy dostaw oraz zmniejszone wydobycie wywołały lawinowy wzrost cen surowców. Ograniczenie dostaw gazu z Rosji dodatkowo pogłebiało problemy z produkcją prądu oraz nawozów sztucznych dla rolnictwa. – W 2021 r. Władimir Putin jedynie dolewał oliwy do ognia, wykorzystując kryzys światowy, by podbić ceny w Europie. Wielkoskalowa wojna na Ukrainie to już jednak dolanie do tego ognia benzyny – mówi red. Marszałkowski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Benzyna za 10 zł

Energia elektryczna w Polsce podrożała już ze względu na zwiększone koszty surowców i wysokość opłat za emisję CO2 nałożonych przez Unię Europejską. Do tego mamy skokowy wzrost cen paliw na stacjach benzynowych, które są potęgowane osłabieniem złotego.

Inflacja była widoczna już w zeszłym roku, a obecne osłabienie złotówki jest wynikiem wojny, której w takiej skali nikt się nie spodziewał. Rynki finansowe reagują nerwowo ze strachu, bo Polska znajduje się tuż przy Ukrainie. – To sprawia, że siła nabywcza złotówki jest mniejsza i polskie koncerny muszą kupować surowce energetyczne jeszcze drożej. Zwiększa to rachunki za prąd i paliwa na stacjach benzynowych, a wzrost tych cen ciągle napędza inflację – wskazuje red. Marszałkowski.

Prawdą jest, że dzięki tarczy inflacyjnej w Polsce paliwa są najtańsze w Unii Europejskiej, ale ceny prawdopodobnie będą rosły dalej. Trudno dziś oszacować, na jakim poziomie się zatrzymają. Choć PKN Orlen rezygnuje z części marży i obniża ceny o 30-40 gr, to efekt jest raczej symboliczny. – Scenariusz, gdy za litr benzyny będziemy płacić np. 10 zł, jest, niestety, bardzo prawdopodobny – mówi red. Marszałkowski.

Reklama

Zaciskanie pasa

Pocieszeniem dla Polaków może być sytuacja w Rosji, gdzie wskutek sankcji inflacja jest ponad 10-krotnie wyższa, a gospodarka znajduje się na skraju bankructwa. Prawdziwa gospodarcza implozja Rosji może się jednak przeciągać, co oznacza dalsze trwanie wojny, czyli zabijanie ukraińskich dzieci, niszczenie miast i gospodarczej infrastruktury. Eksperci wskazują, że Putin wykorzystał już 100% wojska zgromadzonego wokół Ukrainy, a ściągnięcie dodatkowych sił oznacza kolejne koszty dla rosyjskiej gospodarki. – Najlepiej by było, gdyby Europa, tak jak USA, wprowadziła całkowity zakaz importu gazu, a zwłaszcza ropy z Rosji. Takie sankcje bardzo szybko odcięłyby tlen od rosyjskiej gospodarki – mówi red. Marszałkowski.

Na taki ostateczny cios dla Putnia nie zgadzają się głównie uzależnione od Rosji Niemcy, ale także Węgry, które w przededniu wojny podpisały na Kremlu kolejny gazowy kontrakt. „Wobec braku sukcesów militarnych Putin będzie jeszcze intensywniej bombardować ludność cywilną w miastach – tak jak w Groznym i Aleppo. Ale jeśli nadal będziemy to finansować z naszego importu gazu i ropy z Rosji, będziemy współwinni tych zbrodni wojennych. Imperium paliw kopalnych Putina może zostać obalone tylko przez konsekwentną odmowę wobec rosyjskich surowców” – podkreśla na łamach Deutsche Welle prof. Jörg Himmelreich, niemiecki politolog.

Całkowitego embarga na surowce kopalne z Rosji domagają się premier Mateusz Morawiecki oraz szefowie państw bałtyckich. Takie rozwiązanie kosztowałoby także Polaków, bo ceny paliw byłyby jeszcze wyższe, a czasowo mogą się nawet pojawić ograniczenia w dostępności benzyny. – Warto czasem zacisnąć pasa, bo wojna na Ukrainie jest dla nas i tak o wiele tańsza niż potencjalna wojna w Polsce. Lepiej wytrzymać trudności przez kilka miesięcy, by w ten sposób jak najszybciej doprowadzić do końca wojny – uważa red. Marszałkowski.

Reklama

Droższa żywność

Jeden z najbardziej pogłębionych raportów na temat konsekwencji wojny dla polskiej gospodarki przygotował zespół analiz ekonomicznych Banku Pekao. Analitycy spodziewają się przede wszystkim podwyższenia inflacji i spowolnienia wzrostu gospodarczego do 3,1%.

Obok cen paliw i energii wzrosną także ceny artykułów spożywczych, choć zapewne mniej niż w innych państwach, które nie są samowystarczalne żywnościowo. Pewne jest jednak, że wysokie ceny paliw oznaczają wyższe koszty dla rolników przy pracach polowych, a ceny gazu wysokie ceny nawozów sztucznych. Do tego dochodzi sama konsekwencja wojny za naszą wschodnią granicą, bo Ukraina to jeden z największych na świecie producentów zbóż. Przedłużające się działania zbrojne mogą doprowadzić do znacznego zmniejszenia plonów, a władze Ukrainy już ogłosiły zakaz eksportu pszenicy, co spowoduje wzrost cen zbóż na światowych rynkach. Także Rosja ogłosiła swoje sankcje, które zakładają zakaz eksportu m.in. zbóż do Unii Europejskiej.

„Efektem wojny może być silny i trwały wzrost cen zbóż i roślin oleistych, których zarówno Ukraina, jak i Rosja są znaczącymi eksporterami, m.in. pszenicy (odpowiednio 8,3% i 19,3% udziału w światowym eksporcie), kukurydzy (13,2% i 2,2%), jęczmienia (11,8% i 17,6%) oraz rzepaku (13,4% i 3,8%). Wyższe ceny zbóż i roślin oleistych będą z kolei oddziaływać w kierunku wzrostu cen pasz, a w konsekwencji produktów pochodzenia zwierzęcego, takich jak mięso, produkty mleczne czy jaja” – czytamy w raporcie banku Credit Agricole. W związku z powyższym wzrost cen żywności może przekroczyć poziom kilkunastu procent, podczas gdy w styczniu 2022 r. wynosił niecałe 7%.

Reklama

Niemcy kupią gaz z Polski?

Należy liczyć, że za kilka miesięcy sytuacja na wojnie się uspokoi, a do niektórych działań wojennych przyzwyczają się także wrażliwe rynki finansowe. Z jednej strony giełdy przestaną tak nerwowo reagować, a z drugiej – świat i Unia Europejska będą się uniezależniać od upadającej rosyjskiej gospodarki. Oczywiście, największym problemem będą surowce energetyczne, których zapleczem od dekad była Rosja.

Miejmy nadzieję, że w najbliższych miesiącach wydobycie ropy w innych częściach świata zacznie rosnąć. Administracja Białego Domu zamierza znieść embarga na eksport ropy z Iranu i Wenezueli, a także namawia państwa OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) do zwiększenia podaży. To będzie kosztować, ale Polska może sprowadzić całą niezbędną ropę statkami przez naftoporty. Gazu na ten sezon nam wystarczy, a na jesieni będziemy mieli już gaz z Norwegii dzięki Baltic Pipe. – W o wiele trudniejszej sytuacji niż Polska jest największa gospodarka UE. Niemcy mają tylko gazociągi z Rosji i nie mają gazoportów. Może się okazać, że na jesieni złotówka będzie się umacniać względem euro, a Niemcy będą zmuszone sprowadzać gaz przez polskie gazoporty – podkreśla red. Marszałkowski. ?

2022-03-22 13:23

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskup Zaporoża: naszym obowiązkiem jest upominanie się o dzieci siłą wywiezione do Rosji

[ TEMATY ]

wojna

Karol Porwich/Niedziela

Bucza – symbol rosyjskiego bestialstwa

Bucza – symbol rosyjskiego bestialstwa

Siłowe wywożenie ukraińskich dzieci z terytoriów okupowanych i poddawanie ich przymusowej rusyfikacji stanowi jedno z najtragiczniejszych obliczy toczącej się wojny. Szacuje się, że ten zbrodniczy proceder dotyczy ok. 300 tys. ukraińskich dzieci. Biskup Zaporoża wskazał, że coraz trudniej jest ratować dzieci przed wywózką. „Im dłużej będą rusyfikowane, tym trudniej będzie im wrócić na Ukrainę. Naszym obowiązkiem jest upominanie się o ich los i sprowadzenie do domów” – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Jan Sobiło.

Propaganda najeźdźców głosi, że dzieci wywożone są m.in. z regionu Donbasu w głąb Rosji w celu uratowania ich przed okrucieństwami wojny. To, co Rosjanie nazywają troską o dobro przyszłych pokoleń, w praktyce oznacza ich systemową rusyfikację. Dzieci trafiają do szkół, gdzie zmuszone są do nauki języka, poznawania rosyjskich tradycji i historii oraz poddawane szkoleniu wojskowemu. „To jest prawdziwa tragedia, bo małym dzieciom szybko można zmienić myślenie. Im dłużej wojna będzie trwała, tym ich okrutny los bardziej będzie przesądzony” -powiedział Radiu Watykańskiemu bp Sobiło. Wskazał na zadania stojące przed ONZ, UNICEF-em i innymi organizacjami międzynarodowymi w celu wymuszenia na okupantach wypuszczenia tych dzieci.

CZYTAJ DALEJ

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję