Wciąż jako naród mamy głęboką zdolność transferu wiedzy historycznej – tak dr Karol Nawrocki podsumował I Kongres Pamięci Narodowej. Potrzeba jednak nowych kanałów komunikacji i zaangażowania dorosłych, aby bakcyla odkrywania dziejów zaszczepić młodzieży.
Kongres zorganizowany przez IPN na Stadionie Narodowym był pod wieloma względami wyjątkowy. Wystarczy powiedzieć, że aż 13 tys. osób wzięło udział w konferencjach i panelach dyskusyjnych oraz w wydarzeniach towarzyszących. A było w czym wybierać.
W debatach, m.in. o edukacji, dziedzictwie „S” czy transformacji ustrojowej, wzięli udział naukowcy z kraju i z zagranicy. Swoje panele mieli też publicyści, blogerzy i vlogerzy popularyzujący historię.
Podczas trzech dni zaprezentowano kilkadziesiąt filmów o totalitaryzmach. Najmłodsi mogli obejrzeć spektakl Historia Misia Wojtka. Dla zwiedzających przygotowano kilka wystaw, strefę nowych technologii oraz spotkania z grupami rekonstrukcyjnymi. Organizatorzy nie zapomnieli też uhonorować osób zasłużonych. Autorom książek historycznych przyznano sygnety IPN, wręczono medale „Reipublicae Memoriae Meritum” i statuetki „Kustosz Pamięci Narodowej”. To ostatnie wyróżnienie otrzymał m.in. ks. inf. Jan Sikorski – pierwszy naczelny kapelan duszpasterstwa więziennego.
Reklama
Jedną z najbardziej rozchwytywanych osób na kongresie była „dziewczyna wyklęta” – ppłk Stanisława Kociełowicz. Każdy chciał zrobić sobie zdjęcie z legendarną „Iskierką”. Z kolei od hm. Doroty Limontas młodzi chcieli się dowiedzieć, jak przebiega sztafeta rowerowa śladami Armii Andersa. – Teraz uczestnicy jadą przez Izrael. 7 lipca chcemy dotrzeć do Edynburga – powiedziała Niedzieli hm. Limontas.
Tak bogaty program kongresu nie był przypadkowy. IPN chciał stworzyć szansę osobom promującym pamięć na wymianę doświadczeń, a także zaprezentować wszystkim nowatorskie sposoby przekazywania historii, np. przez gry komputerowe.
Duże wrażenie na uczestnikach kongresu zrobiły wyniki badań na temat świadomości historycznej. Ich autorzy ocenili naszą wiedzę o przeszłości jako „umiarkowaną”. Znamy daty, ale mamy problem ze zrozumieniem faktów. I tak np. część badanych uważa, że powstańcom warszawskim zależało jedynie na wyrzuceniu Niemców ze stolicy. Nie wiedzą, że najważniejsze było ocalenie niepodległości RP przed Sowietami.
Sondaż pokazał, że dla 86% uczniów szkół średnich to internet i gry komputerowe są głównym kanałem pozyskiwania wiedzy historycznej. – Zachęcam wszystkich do czytania książek historycznych, ale stoimy wobec zmian generacyjnych, przekładamy więc naszą ofertę na język komunikatywny dla młodych ludzi, mając nadzieję, że będzie to inspiracja do poszukiwań naukowych – powiedział dr Nawrocki.
Z wyzwaniem wirtualnego świata muszą się zmierzyć również nauczyciele i dorośli. – Zacznijmy od rozmów w domach. Czasami opowieść o blisko rosnącym drzewie czy stojącym krzyżu może zachęcić do ciekawych poszukiwań – radzi czytelnikom Niedzieli prof. Wiesław Wysocki. Prezes Instytutu Józefa Piłsudskiego przypomniał także słowa marszałka: „Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”.
Taka właśnie jest stawka debaty rozpoczętej na I Kongresie Pamięci Narodowej.
W ramach wstępnego dochodzenia wysłuchaliśmy osób mających wiedzę na ten temat i oskarżanego księdza, jesteśmy w kontakcie z osobami zgłaszającymi swoją krzywdę. Sprawa została zgłoszona Dykasterii Nauki Wiary, czekamy na dalsze instrukcje - poinformował KAI kanclerz Kurii Metropolitalnej w Lublinie w odpowiedzi na artykuł "Gazety Wyborczej" opisujący przypadki molestowania seksualnego, jakiego wobec nastoletnich kobiet miał się dopuścić znany duszpasterz ks. Mieczysław P. z Lublina.
Dochodzenie wstępne w sprawie duchownego zostało rozpoczęte w październiku ubiegłego roku i zamknięte 20 grudnia. W ramach dochodzenia wysłuchaliśmy świadectw osób mających wiedzę w tej sprawie, jak i oskarżanego księdza. Wszystkie dokumenty zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej. Otrzymaliśmy już odpowiedź, że zgłoszenie zostało przyjęte przez Dykasterię Nauki Wiary. Czekamy na dalsze instrukcje. Jesteśmy też w kontakcie z osobami zgłaszającymi swoją krzywdę.
Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi.
Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością.
Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z
roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku
notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana
Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele
św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach
i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem
generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana
przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka.
Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do
Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować
nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo
św. Jana Nepomucena.
Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej
Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć
od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana
ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława
IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których
król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu
Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach
i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św.
Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego.
Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak
historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną
śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego
święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej
i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada
św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św.
Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie
Europę.
W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza
granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero
z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził
oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także
teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy,
Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII
zaliczył go uroczyście w poczet świętych.
Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana.
Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej
Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych
drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie,
komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie.
Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy
na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy
druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę.
Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską
w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych
kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych
ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi
biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.
W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych.
Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one
pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak
zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.
Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał
swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony
też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce
jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej
sławy i szczerej spowiedzi.
Rzeka (bo przecież nie fala) oburzenia wylała się na posła Przemysława Witka z Lublińca.
Wszystko z powodu jego własnych słów, który w odniesieniu do 8 propozycji Mentzena, jakie lider Konfederacji ma przedstawić dwóm kandydatom II tury wyborów prezydenckich – już przy czytaniu deklaracji nr 1 o niepodpisywaniu ustaw podnoszących podatki – rzucił żartem „cóż szkodzi obiecać”. Oczywiście taki „żart” w polityce nie przystoi i powinien być traktowany na poważnie, szczególnie gdy pada z ust polityka Platformy Obywatelskiej, ugrupowania, które do władzy doszło poprzez wyłudzenie, bo za takie uważam złożenie 100 obietnic na 100 dni, gdy po 524 nawet jednej trzeciej z nich nie spełnili. I nie ma tu żadnego usprawiedliwienia, bo obietnica ich spełnienia padła nie tylko w kampanii, ale już po wyborach, w expose Donalda Tuska, gdy nowy-stary premier doskonale wiedział jaki jest podział mandatów i sił w parlamencie.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.