Reklama

Tygodnik

Byłem kłamcą

Życie kłamcy otacza pajęczyna kłamstw tak drobnych, że niewidocznych gołym okiem. Czasem sieć jest tak gęsta, że człowiek gubi się w niej, nie odróżnia już blagi od prawdy. Jak można tak żyć? Otóż nie można, choć wielu usiłuje.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W taką noc lepiej nie wyruszać w podróż. Szara mgła łasi się do nóg, w powietrzu wisi deszcz. Stacje kolejowe, pachnące wilgocią i kurzem, przyciągają wtedy mocniej bezpańskie dusze i samotników szukających towarzystwa. Może się zdarzyć i tak, że w twoim przedziale znajdzie się ktoś drugi. Ktoś, kto lęka się samotnej, długiej nocy, dłużących się niemiłosiernie godzin odmierzanych stukotem kół. Wtedy będzie zagajał, zaczepiał albo nawet snuł opowieść. I czy chcesz czy nie – ta opowieść cię wciągnie. Jak mnie pewnej deszczowej nocy w pociągu relacji Przemyśl – Szczecin.

***

Tamten człowiek tkwił w kącie wagonu nieruchomo. Patrzył w mrok, z twarzą półukrytą w kołnierzu kurtki. W półmroku rozkołysanego wagonu nie wiedzieć jak zaczęliśmy wieść cichą, niespieszną rozmowę z rodzaju tych staroświeckich, gdy liczą się nie wymiana informacji, lecz wyłącznie wymiana myśli, nazywanie uczuć, opisywanie emocji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nieznajomy miał niewątpliwie dar – mówił zajmująco, niskim, trochę aktorskim głosem. Jednak wyraźnie coś go męczyło. Ustawał w pół zdania, w pół słowa, zawieszał głos w trakcie dopiero co rozpoczętej myśli.

– Proszę mi wybaczyć to jąkanie – usprawiedliwiał się. – Nie wynika ono z nieśmiałości. Raczej z nieustannego zmagania się z samym sobą. Mówiąc prościej: jestem, a właściwie byłem nałogowym kłamcą. Prawda to nieznany mi stan umysłu, dlatego stale muszę się pilnować...

***

Za oknem mignęły światła dużej stacji. Pociąg zazgrzytał przeciągle. Na korytarzu zaszurały ciężko buty nielicznych pasażerów.

– Czy pani wierzy, że można na kłamstwie budować życie? – zapytał. – Kłamać latami, aż kłamstwo wejdzie w nawyk, stanie się nieodzowne. Bez niego, jak bez przyprawy, życie traci smak. Szczególnie gdy ma się je tak pospolite jak moje... Niech pani nie zwiedzie mój miejski strój, ta staroświecka elegancja. Jestem synem chłopa, prostego człowieka z zapadłej wsi, który grubymi, zgrabiałymi od ciężkiej roboty paluchami nie umiał utrzymać ołówka. Był twardym ojcem, twardym mężczyzną. Gatunek na wymarciu, niestety...

Reklama

Po wojnie trafiliśmy do małego miasteczka na ziemiach odzyskanych. Zamieszkaliśmy w murowanym domu, przed którego frontem rosły stare drzewa. W kuchni wisiały jeszcze makatki z niemieckimi napisami, a w kredensie znalazłem albumy pełne zbrązowiałych zdjęć jakichś obcych ludzi. Byli szykownie ubrani, widać od razu, że zamożni, światowi. Kobiety z włosami upiętymi w koki i wysokimi kołnierzykami sukien patrzyły śmiało w obiektyw. Moja mama zakładała buty tylko do kościoła, nosiła się z wiejska i kupowała na jarmarkach chusty w kolorowe kwiaty. Gdy więc poszedłem do szkoły, a moi koledzy okazali się synami urzędników w przedwojennej Polsce, pokazałem im zdjęcia tych obcych ludzi jako fotki mojej rodziny. Nie pamiętam jak, ale ojciec dowiedział się o tym kłamstwie. Zbił mnie wtedy lejcami. Bił bez słowa. Widocznie uznał, że jakikolwiek komentarz jest zbędny. We mnie jednak zalągł się już demon kłamstwa...

***

Przerywa i patrzy ponad moją głową z dziwnym półuśmiechem, przydającym jego twarzy ironii. Układa drobne, niemal kobiece dłonie jak do modlitwy.

– Kłamałem, by nie dostać lania od ojca i by matka nie płakała. Kłamałem, by zaimponować kolegom i by polubiły mnie dziewczęta. Kłamałem dla lepszego stopnia, lepszego traktowania przez nauczycieli, dla wygody, świętego spokoju, zabłyśnięcia w towarzystwie. Skończyłem liceum, potem studia. Rodzice pękali z dumy. Wtedy już nagminnie przedstawiałem się jako syn lekarza. Wymyśliłem sobie od początku do końca cały życiorys, włącznie z inteligenckim pochodzeniem dziadków. Dlatego nie mogłem zaprosić rodziców na ślub. Czy wie pani, jak na mnie wtedy popatrzyli? Nie, nie może pani wiedzieć....

Reklama

***

Znów zaczął padać deszcz. Krople rozbijały się o szybę bezgłośnie, natarczywie. Patrzyliśmy, jak powoli spływały w dół po szybie, zdmuchiwane w ciemność siłą pędu.

– Zmarnowałem tyle miłości. Bo musi pani wiedzieć, że należę do szczęściarzy, którzy doznali jej w życiu sporo. Tylko że kłamcy nie potrafią tego docenić... Mój najstarszy syn powiedział: „Nie jesteś dla mnie autorytetem w żadnej dziedzinie. Kim ty jesteś, żeby mówić mi, jak powinienem żyć?!”. Pamiętam spojrzenie żony. Trwało ułamek sekundy, ale wystarczyło, bym dostrzegł, ile było w nim żalu, rozczarowania i goryczy. Ją przecież też oszukiwałem latami, aż dała spokój, machnęła na mnie ręką, zrezygnowała. Niektóre zdarzenia pamiętam. Rok po ślubie. Wyjazd na delegację. Pierwsza zdrada. Pierwsze zaparcie się w żywe oczy. Uwierzyła. Poród drugiego dziecka. Nie było mnie przy niej, gdy oboje ocierali się o śmierć. Balowałem z kolegami. Powiedziałem, że nie mogłem się dodzwonić do szpitala, że nie złapałem taksówki. Popatrzyła tylko, odwróciła głowę, chyba płakała. Dziesiątki podobnych drobiazgów, całe życie zwodzenia, kręcenia. Wreszcie choroba. Nikt mi nic nie powiedział. Może sądzili, że znów zawiodę...

Miała nowotwór. Na szczęście niezłośliwy. Ale chwila, gdy pomyślałem, że mogę ją stracić i nigdy nie mieć szansy naprawienia szkód, otrzeźwiła mnie porządnie. Myślę, że wtedy zaczął się odwrót.

Tylko że z tym zawracaniem wcale nie jest prosta sprawa. Życie kłamcy otacza bowiem pajęczyna kłamstw tak drobnych, że niewidocznych gołym okiem. Czasem sieć jest tak gęsta, że człowiek gubi się w niej, nie odróżnia już blagi od prawdy. Jak można tak żyć? – zapyta pani. Otóż nie można, choć wielu ludzi usiłuje. Na dodatek większość z nich to katolicy. Klękają przy konfesjonale, szczerze przyrzekają poprawę, a chwilę później upadają... Tak jak ja, po wielekroć. Aż człowiek zdaje sobie sprawę, że nie da rady dłużej. Że istnienie utkane z blagi, oszustwa i łgarstwa zaczyna uwierać, jest tak skomplikowane, że coraz trudniej oddychać. Tylko że...

Reklama

Jestem dojrzałym człowiekiem. Mówią, że ludzi w moim wieku nie da się odmienić, naprostować. Los nas już wyrzeźbił, ukształtował, nadał dziełu ostateczną formę.

Powiem pani coś w sekrecie: nie wierzę w to. Nie wierzę w nieodwołalne. Póki życia – póty nadziei, póty szans na naprawienie krzywd, na przemianę. Przecież daje się drugą szansę alkoholikom, narkomanom, przestępcom. Może i kłamcom się należy? Jak pani sądzi?

Odparłam, że także wierzę w istnienie drugiej szansy. Że nawet jeśli nie otrzymujemy jej od ludzi, daje ją nam Bóg. Jak by na to nie patrzeć, jest od czego zacząć.

Mój towarzysz zamyślił się, zapatrzył w jaśniejące nad horyzontem niebo. Z ciemności poczęły się wyłaniać zarysy domostw, kontury drzew, mokre nitki dróg. Zapowiadał się piękny dzień.

2023-06-13 13:17

Ocena: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Politycznie poprawna Biblia w Danii

[ TEMATY ]

Biblia

Dania

kłamstwa

Chrześcijanie i żydzi na całym świecie protestują przeciwko wydaniu przez Duńskie Towarzystwo Biblijne politycznie poprawnej Biblii. Na ile się tylko dało wymazano z niej słowo „Izrael”, zastępując sformułowaniem „my”. Poznikały też takie wyrażenia jak: grzech, łaska, miłosierdzie i przymierze. Wszystko po to, by - jak twierdzą pomysłodawcy nowego tłumaczenia - „lepiej trafić do zeświecczonych Duńczyków, którzy nie rozumieją już pewnych sformułowań”.

Już w 2012 r. ukazało się tłumaczenie Nowego Testamentu, w którym prawie zrezygnowano ze słowa „Izrael” po to, by „duńscy luteranie nie mylili biblijnego narodu Izraela ze współczesnym państwem izraelskim”. Ta sama wymówka pojawiła się również obecnie, gdy wydano „zaktualizowany” Stary Testament. Całą sprawę nagłośnił Jan Frost, duński żyd, który odkrył biblijne zafałszowania i publicznie sprzeciwił się rewizjonizmowi Pisma Świętego, domagając się wycofania wprowadzonych poprawek. Absurdalność zmian ukazał m.in. na przykładzie Księgi Rodzaju 32,28, gdzie czytamy, że Bóg zamiast nazywać Jakuba imieniem „Izrael” nazywa go „my”. Według Frosta w duńskim tłumaczeniu Nowego Testamentu słowo Izrael zostało zastąpione 59 na 60 razy, natomiast w Starym Testamencie tylko w 9 proc. odniesień.

CZYTAJ DALEJ

Zapowiedź - #PodcastUmajony na naszym portalu już od 1 maja!

2024-04-28 07:35

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

#JezusowaKardiologia

Mat.prasowy

Zapraszamy na codzienne refleksje maryjne przygotowane dla naszego portalu na maj 2024 r. przez ks. Tomasza Podlewskiego.

Startujemy 1 maja 2024 roku, zaraz po północy. Do usłyszenia!

CZYTAJ DALEJ

10 lat Rycerzy Kolumba w Miliczu

2024-05-01 15:08

ks. Łukasz Romańczuk

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

W dniu odpustu w kaplicy św. Józefa Robotnika w Godnowej swoje dziesięciolecie założenia świętowali Rycerze Kolumba z rady lokalnej nr 15947. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Zbigniew Słobodecki, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu i kapelan milickich Rycerzy Kolumba.

10-lecie założenia Rady Lokalnej był okazją do dziękczynienia i modlitwy za tych, co odeszli już do wieczności. W wygłoszonej homilii ks. Marcin Wachowiak, wikariusz parafii św. Michała Archanioła zwrócił uwagę na fakt, że Bóg potrafi zaskakiwać, zachęcając do zastanowienia się do swojej reakcji na takie zaskoczenia Pana Boga. Rozwijając ten temat ks. Marcin ukazał dwie perspektywy. - Pierwsza dotyczy mieszkańców Nazaretu, którzy znali Jezusa. Orientowali się kim On jest, skąd pochodzi, gdzie mieszka. Wiedzieli wszystko o Nim. Na pewno słyszeli o tym, co Jezus zdziałał poprzez nauczanie, czynienie cudów. A gdy Jezus do nich przyszedł, zaczęli w Niego powątpiewać. Zatem to jest ta pierwsza reakcja na działanie Jezusa - powątpiewanie - zaznaczył ks. Wachowiak, wskazując na drugą perspektywę poprzez postawę św. Józefa. - Był to człowiek pracowity, posłuszny, pokornym, przyjmował wolę Bożą. Święty Józef to człowiek, który realizował plan zbawienia w swoim życiu - mówił kapłan, zachęcając wiernych do refleksji nad realizowaną przez nich perspektywą poznania Jezusa. Czy jest to perspektywa mieszkańców Nazaretu czy św. Józefa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję