Reklama

Znasz-li to miasto?

„Znasz-li ten brzeg,/ Gdzie po skalistych górach/ Strudzony muł/ Swej drogi szuka w chmurach?”. Adam Mickiewicz („Naśladowanie z Goethego”)

Niedziela Ogólnopolska 35/2023, str. 34

Archiwum TK Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Centrum dobra na początku sierpnia znajdowało się w Lizbonie. Ci, którzy dotarli do rozżarzonej upałem stolicy Portugalii, mieli jedną wspólną refleksję: „Kościół żyje”. Już pierwsza Msza św. dała nam podpowiedź, co zrobić, byśmy i my żyli. Słuchałem słów patriarchy Lizbony – kard. Manuela Clemente i czułem wdzięczność wobec Maryi za Jej pośpiech, z którym udała się w góry. Nie po to, by podziwiać z wysokości Galileę, ale po to, by wzrastać przez służbę; by dzielić radość z innymi. Od wielu dekad, a może nawet od grzechu Adama i Ewy, nasz pośpiech kieruje nas raczej w dół. Zwykliśmy spieszyć po wygodę, przyjemność i relaks. Zresztą zarówno nasze skłonności, jak i grawitacja raczej sprzyjają staczaniu się czy w najlepszym razie truchtowi z „górki na pazurki”. Zupełnie inaczej rzecz ma się z podróżą w górę. Oczywiście, historia Kościoła obfituje w przykłady tych, którzy na duchowe wyżyny szli wytrwale, tak jak Wanda Rutkiewicz na K2, ale nie sądzę, by stanowili oni zdecydowaną większość. Mozół, rezygnacja z komfortu, duszenie własnej pychy – to ciągle wyjątki, a nie realizacja naturalnej skłonności do czynienia dobra. A przecież nasze szczęście możliwe jest wyłącznie wtedy, gdy ruszymy w górę.

Przyglądałem się młodym ze wszystkich stron świata, ich radości i chęci bycia jednością, ich zaangażowaniu i pięknu. To było prawdziwe święto. Na polskiej Lizbonie piękno biło zarówno ze sceny, jak i od przybyłych bardzo licznie pielgrzymów. Można było tu „spotkać” Jana Pawła II, prymasa Stefana Wyszyńskiego, ks. Franciszka Blachnickiego, s. Faustynę Kowalską. Zresztą Kowalskich było więcej. Darek Kowalski wyreżyserował niezapomniany spektakl, tak mocno biało-czerwony, maryjny i piękny, że nasycił mnie po brzegi. Hubert Kowalski dyrygował drogim memu sercu chórem „Jednego Serca Jednego Ducha”, który co roku dokonuje cudów spotkania z Niewidzialnym na rzeszowskiej ziemi. Był też Marcin Pospieszalski, jak zawsze zaangażowany, skupiony, rozmodlony. Grali i śpiewali m.in.: Natalia Kawalec, która parę lat temu święciła triumfy w The Voice Kids, Joachim Mencel, Piotr Cudzich, Tomas Sanchez, Szymon Madej, Agnieszka Cudzich, Siostry Melosik, Adam Czapla, ICON Orkiestra, Arkadio – nasz przyjaciel z teamu Ocalonych wraz z DJ-em Dugim i Dzikiem, Full Power Spirit, TAU. Nie zabrakło też gości z zagranicy. Kiedy na polskiej scenie zagrał i zaśpiewał nikaraguański artysta Tony Meléndez, gapiłem się na to, co wyczyniał, może nie z otwartymi ustami, ale na pewno z otwartym sercem. Tony, który dostał od Jana Pawła II misję niesienia nadziei, robi to niezrównanie. Brak rąk nie przeszkodził mu w byciu świetnym gitarzystą. Grał dla nas i śpiewał tak mocno i z takim duchem, że myśl: „wszystko jest możliwe w Tym, który nas umacnia”, brzmiała we mnie jak dzwon. Po co taki stary gość jak ja pojechał na ŚDM? By wracać z nostalgią do roku 2000, do naszego Tor Vergata i słów: „Do kogóż pójdziemy?”; by przekonać samego siebie, że Kościół nadal jest w stanie zwyciężać, mimo zupełnie nowych wyzwań i pokus. Ale miałem też misję. Wraz z Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych, jego szefem Mateuszem Dzieduszyckim, Jarosławem Wypyszyńskim i Rafałem Urbańskim przygotowaliśmy ankietę, która pomoże zbadać stan zniewolenia młodych od świata wirtualnego. Wypełniano ją ochoczo, wielokrotnie słyszałem, że jej konstrukcja to głęboki rachunek sumienia idealnie skrojony na lata 20. XXI wieku. Teraz już wiem, że wielu młodych przyznało, iż nie ma złudzeń co do tego, czy to oni kreują świat sztucznej inteligencji i korzystają z niej, czy też to ona kreuje ich i posługuje się nimi. Nawet jeśli wynik jest ciągle remisowy, to w tym meczu człowiek, nie tylko młody, łapie zadyszkę i traci kontrolę nad sobą.

Światowe Dni Młodzieży dały mi jasną odpowiedź na pytanie, czy Jezus znajdzie swój Kościół, gdy ponownie przyjdzie. I mimo licznych utyskiwań, alarmów i realnych błędów, takich jak niedbałość liturgii, odwrócone krzyże ŚDM na opaskach trzymających akredytację, brak krzyża na ołtarzu głównej liturgii, eksperymenty z muzyką techno czy wreszcie promowanie agendy zrównoważonego rozwoju ONZ (zdecydowanie niechrześcijańskiej), nie mam wątpliwości, że znajdzie. Myślę, że 1,5 mln młodych, którzy z Lizbony wrócili już do swoich miast, środowisk, rodzin, poda dalej ten najcenniejszy skarb, którym jest pewność, że Miłość jest, i jest naszym Ojcem. I nawet jeśli strudzeni i zagubieni, jak naiwny podróżnik w labiryntach internetu, stracimy na chwilę z oczu i sens, i cel, wystarczy z pośpiechem ruszyć w górę, zamiast staczać się w dół.

Materiały dla potrzebujących wsparcia w temacie 12 kroków i nie tylko. - Raj Media

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2023-08-22 12:40

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

15. rocznica beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, duszpasterza ludzi pracy i Solidarności

2025-06-06 07:22

[ TEMATY ]

bł. Jerzy Popiełuszko

beatyfikacja

ks. Mirosław Benedyk

Relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

15 lat temu odbyła się beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki – duszpasterza ludzi pracy i Solidarności. Jego grób odwiedziło ponad 23 mln wiernych. Zdaniem historyka prof. Pawła Skibińskiego młodzi cenią klarowność intencji ks. Popiełuszki, jasność jego przekazu i moralną przejrzystość.

Podziel się cytatem „Okazuje się, że nie jest to postać bliska tylko pokoleniu działaczy Solidarności, ale przyciąga ludzi w różnym wieku i z bardzo odmiennym doświadczeniem osobistym. Młodzi np. cenią klarowność intencji ks. Popiełuszki, jasność jego przekazu i moralną przejrzystość, tak pożądaną w świecie, w którym współczesne autorytety bardzo szybko się dewaluują” – powiedział PAP historyk prof. Paweł Skibiński z Uniwersytetu Warszawskiego.
CZYTAJ DALEJ

Św. Norbercie Biskupie! Czy Ty nie lubisz Polaków?

Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie. Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji. Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich. Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło. W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja. Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.
CZYTAJ DALEJ

Objawienia księdza Popiełuszki we Włoszech – czego dotyczą i jak je traktować?

2025-06-06 15:43

[ TEMATY ]

książka

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

Tomasz Wesołowski

Ks. Jerzy Popiełuszko od 16 lat objawia się mieszkance Włoch. Czego dotyczą te wizje? – można przeczytać w książce pt. „Niezwykłe objawienia ks. Jerzego Popiełuszki”, która ukazała się w Wydawnictwie Esprit z okazji 15. rocznicy beatyfikacji męczennika. - Przy czym, należy pamiętać, że opublikowanie książki na temat objawień ks. Popiełuszki nie jest równoznaczne z ich uznaniem przez Kościół, stanowi jedynie wskazanie, w jaki sposób je traktować i jakie mogą mieć znaczenie dla życia duchowego - twierdzi ks. prof. Józef Naumowicz.

Mieszkanka północnej Italii, Francesca Sgobbi, 7 lipca 2009 roku, po raz pierwszy doznała objawienia, chociaż nie wiedziała wtedy kim jest ks. Popiełuszko, nie znała też jego życiorysu (mało czytała, ukończyła tylko 5 klas szkoły podstawowej). Kiedy wizje się powtarzały, poinformowała miejscowego biskupa, potem swego kierownika duchowego, radziła się, w jaki sposób ma swe doświadczenia traktować. Potem poinformowała o tym wszystkim polski Urząd Postulacji do spraw beatyfikacji. Kilka razy odwiedziła też Polskę. – Pamiętam, jak żarliwie modliła się przy grobie ks. Jerzego, z jakim namaszczeniem oglądała jego dawne mieszkanie – opowiada na łamach książki „Niezwykłe objawienia księdza Popiełuszki” Katarzyna Soborak, notariusz procesu beatyfikacyjnego, kierownik Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu ks. J. Popiełuszki w Warszawie, która razem z ojcem dr. Gabrielem Bartoszewskim, kapucynem, promotorem sprawiedliwości w procesie beatyfikacyjnym, spotykała się z widzącą.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję