Łukasz Krzysztofka: Klerycy WMSD w Warszawie przygotowanie do kapłaństwa rozpoczynają od roku propedeutycznego w domu formacyjnym w Podkowie Leśnej. Co wyróżnia ten etap formacji?
Ks. Aleksander Michalak: To etap początkowy, który można porównać – choć oczywiście nie do końca jest to idealne porównanie – do nowicjatu w zakonach. To okres, który ma służyć przede wszystkim pogłębionej formacji duchowej i ludzkiej. Choć mówimy: rok propedeutyczny, to powinno się nazywać go etapem propedeutycznym.
Czyli jednak nie rok?
U nas generalnie rok, ale nowe dokumenty określające formacje w seminariach zakładają, że jeśli alumni z różnych przyczyn potrzebują więcej czasu, to nie jest to problemem, aby ten etap trwał dłużej. Na etapie propedeutycznym klerycy nie mają tyle wykładów co w późniejszych latach, dzięki czemu jest i bardzo dużo czasu na pogłębienie życia duchowego: lekturę Słowa Bożego, adorację Najświętszego Sakramentu, pogłębioną współpracę z ojcem duchownym, lekturę duchową. Jest czas na rekolekcje ewangelizacyjne, rekolekcje ignacjańskie czy dni skupienia w formie Lectio divina.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Główny akcent kładziony jest na kształtowanie życia duchowego?
Tak, ale również na formację ludzką. Dużo więcej czasu jest na bycie ze sobą, uczenie się współpracy, odpowiedzialności. W Podkowie Leśnej w naszym domu prawie wszystko robimy sami: sprzątanie i troska o dom oraz ogród, zmywanie i nakrywanie do stołu, w soboty przygotowywanie wszystkich posiłków. Dużo jest też interakcji ze sobą, czasu na to, żeby spędzać go np. na różnego rodzaju wyjazdach, spacerach, rozmowach, planszówkach itp. Również jest czas na posługę charytatywną w DPS-ie czy warsztaty psychologiczne.
Czy klerycy muszą zrezygnować z telefonu i kontaktu z bliskimi?
W przypadku naszego roku propedeutycznego nie ma całkowitego odcięcia od telefonu. My informujemy kandydatów, że telefony komórkowe zasadniczo będą zdeponowane u prefekta, natomiast oczywiście w sprawach ważnych, np. kwestie opłat rachunków, kontaktu z domem rodzinnym – w czasie wolnym mogą otrzymać telefon i zadzwonić. Ponadto, jak są dłuższe wyjścia czy wyjazdy, telefon jest dostępny. Klerycy oczywiście wyjeżdżają do domu na Boże Narodzenie, ferie zimowe, a także po Wielkanocy.
Ile osób rozpocznie w tym roku formację w Podkowie Leśnej?
Będzie w sumie 12 kleryków – 11 z archidiecezji warszawskiej i jeden z diecezji łowickiej.
Z jakich środowisk pochodzą tegoroczni kandydaci?
Większość kandydatów jest bezpośrednio po maturze, w tym roku mamy nawet trzech, którzy są rok młodsi niż większość maturzystów ponieważ rok wcześniej rozpoczęli naukę w szkole. Są także osoby kilkanaście lat starsze od maturzystów, po pracy zawodowej. W tym roku większość kandydatów jest z Warszawy i podwarszawskich miejscowości.
Reklama
Czym różnią się obecne powołania od tych sprzed 10-15 lat?
Ci, którzy w obecnych czasach rozpoczynają formację, zasadniczo mają ugruntowaną wiarę, jak na swój wiek, i są mocno świadomi swojego wyboru. Widzimy, jak z roku na rok coraz mniej młodzieży praktykuje swoją wiarę czy też bierze udział w lekcjach religii. W mediach widać bardzo negatywny przekaz o Kościele, więc kandydaci zdają sobie sprawę, że idą pod prąd, że mogą być kompletnie nierozumiani przez swoich rówieśników. Śmiało można powiedzieć, że są fighterami, którzy mimo to decydują się na seminarium, próbują rozeznawać swoje powołanie, ugruntowywać się w nim. Na pewno wyróżnia ich jeszcze większa odwaga niż kilkanaście lat temu, bo wtedy choćby przekaz medialny był inny.
Jednak powołań jest dzisiaj mniej niż dawniej. Czy mamy do czynienia z kryzysem powołań? Czy Bóg mniej hojnie nimi Kościół obdarza?
Często powtarzam, że kryzysu powołań nigdy nie było i nie będzie, bo to by znaczyło, że Pan Bóg jest w kryzysie. Można co najwyżej powiedzieć, że jest kryzys odpowiedzi na powołanie. Bóg powołuje, dobija się do serca człowieka, ale ten ma pewną obawę, lęk, czy sobie poradzi, czy podoła. Po części jest dziś kryzys odpowiedzi na powołania. Ale Bogu dzięki mamy młodych ludzi, którzy gotowi są odpowiedzieć pozytywnie na Boże wezwanie, przyjść do seminarium. W ubiegłych latach zdarzali się kandydaci, którzy ukończyli bardzo dobre studia z perspektywą atrakcyjnej pracy zawodowej, niektórzy już pracowali w ciekawych miejscach, a mimo to zdecydowali się zostawić wszystko i rozpocząć formację do kapłaństwa.
To z czego wynika kryzys odpowiedzi na powołanie?
Myślę, że z jednej strony to, co sygnalizowałem, z lęku, jak ja sobie dam radę z tym, że będąc w seminarium mogę być odrzucony przez moje środowisko i nierozumiany. Z drugiej strony na pewno też to, że wielu młodych ludzi odsuwa się generalnie od życia duchowego. Jeżeli więc ludzie się nie modlą, nie praktykują swojej wiary, nie mają też dobrego świadectwa w rodzinach to siłą rzeczy nie usłyszą również Bożego głosu.
W jaki sposób osoby świeckie mogą wspierać kulturę powołań?
Bardzo ważny aspekt to modlitwa o nowe, święte powołania kapłańskie i zakonne, by ci, których Bóg wzywa, nie bali się odpowiedzieć na Jego wezwanie. Druga bardzo ważna kwestia to, żeby analogicznie – gdy w mediach jest czarny PR związany z Kościołem i duchowieństwem – szerzyć w swoich środowiskach dobry PR, nie bać się dzielić dobrymi doświadczeniami, które się ma w związku, z posługą duszpasterską księży. Mówić o tym, co dobre, bo przecież wiemy, że dobra jest bardzo wiele. Natomiast w mediach mówi się tylko o skandalach, tylko o tym co jest złe, niewłaściwe. Istotne jest, aby pokazywać, że jest mnóstwo dobrych, oddanych księży, którzy robią, co mogą, żeby pełnić gorliwie posługę, głosić Słowo Boże, być dla ludzi. Jeśli właśnie młody człowiek, który jest pełen obaw, będzie słyszał o pięknie posługi duchownych i dobru, jakie się dokonuje, to będzie mu też łatwiej podjąć decyzję. Trzecia kwestia to oczywiście świadectwo żywej i autentycznej wiary w rodzinach.
Ks. Aleksander Michalak Wicerektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie w funkcji moderatora roku propedeutycznego w Podkowie Leśnej.