Nigdy nie myślał, że wyjedzie na misje, a jednak jego przygoda życia rozpoczęła się 5 grudnia. Sylwester Gola z parafii Bęczków spędzi na placówce misyjnej w Republice Środkowej Afryki 3 miesiące.
W pierwszy piątek miesiąca 1 grudnia w bazylice katedralnej w Kielcach posłania wolontariusza misyjnego dokonał bp Jan Piotrowski, przewodniczący KEP ds. Misji, udzielając mu pasterskiego błogosławieństwa.
Proboszcz parafii Bęczków ks. Stanisław Zieliński, który wraz z Biskupem sprawował Mszę św. w katedrze w intencji misjonarzy, nie krył radości. Powiedział „Niedzieli” , że parafianin Sylwester Gola od lat jest zaangażowany w różnoraką pomoc przy budowie kościoła. Sylwester skromnie podchodzi do swoich zasług, zaznaczając że „cała parafia się angażuje w prace przy świątyni czy powstawanie terenowej drogi krzyżowej, pomagają też ludzie spoza parafii”.
Celem jego wyjazdu do Afryki jest pomoc w remoncie dachu na kościele Matki Bożej Fatimskiej – tamtejszym sanktuarium. Jest dekarzem i uznał, że może pomóc naprawić na kościele dach, który wciąż przecieka w porze deszczowej. Miejscowi Pigmeje to ludzie bardzo ubodzy, żyjący w trudnych warunkach, stąd każda pomoc będzie cenna. – Ponadto w sanktuarium zaplanowano większe prace. Pani Jola z Polski wykona malowidła ścienne – opowiadał.
Reklama
Wyruszył do Afryki jako wolontariusz na zaproszenie ks. Cezarego Wieczorka misjonarza z diecezji łomżyńskiej, który od 10 lat pracuje w Bayanga w RCA i posługuje w miejscowości Lindjombo, gdzie czczona jest Pani Fatimska, którą mieszkańcy proszą o pokój. – Podziwiam go jako kapłana, jest z tymi ludźmi, głosi im Słowo Boże, żyje bardzo skromnie, bo w Lindjombo nie ma nawet prądu – opowiada.
Pomogła rodzina, parafia, wspólnoty
Ks. Cezary odwiedził w tym roku naszą diecezję, spotkał się z Sylwestrem, by uzgodnić szczegóły podróży do Afryki. Do misji zainspirowała Sylwestra Marianna Dziewian z Bractwa NMP Królowej Korony Polskiej. Zna ks. Wieczorka i skontaktowała go z parafianinem z Bęczkowa. Wielu świeckich odwiedza misjonarzy i pomaga im na miejscu w pracy. Sylwester również zapragnął pojechać.
Podróż wymagała przygotowania. Trzeba było przyjąć szczepionki, zabrać odpowiednie lekarstwa. Wraz z nim do RCA udali się ks. Bożydar Sztank z Sanoka i Czesław Kwolek, związany z Diakonią Misyjną w Ośrodku Wzgórze Misyjne w Woli Komborskiej.
Za wsparcie finansowe i modlitewne Sylwester jest wdzięczny wielu osobom: rodzeństwu, rodzinie, Proboszczowi i parafianom z Bęczkowa, swojej wspólnocie „Drabina” z parafii św. Franciszka, gdzie się formuje od jakiegoś czasu i o. Bogumiłowi opiekunowi „Drabiny”. – W tej wspólnocie buduję swoją relację z Bogiem – mówił. Dużo pomogli mu również Wojownicy Maryi z parafii Ducha Świętego w Kielcach, z którymi utrzymuje kontakty. Pomoc finansową na wyjazd uzyskał z Diakonii Misyjnej ze Wzgórza Misyjnego, a misję w Lindjombo wsparł również bp Jan Piotrowski, który z radością przyjął wiadomość o jego wyprawie.
Boże Narodzenie w dalekich stronach
Reklama
W Republice Środkowoafrykańskiej obowiązuje język francuski jako urzędowy, ale miejscowi mówią w sango. Zetknięcie z nową kulturą, językiem, obyczajami na pewno jest przeżyciem, ale on podchodzi do pobytu z nadzieją, że nawiąże znajomości, a jego umiejętności stolarskie, dekarskie i inne przydadzą się na miejscu.
Spędzi tutaj Boże Narodzenie, pierwszy raz w tak odległych stronach świata. Na pewno nie będzie śniegu i choinki, ale ciekaw jest tych innych tradycji świętowania. Na misji u ks. Wieczorka pracują również inni świeccy wolontariusze z Polski, dlatego na pewno nie będzie czuł się wyobcowany. Wygląda na to, że w Afryce będzie również świętował swoje 40. urodziny i uznaje to za niezwykły prezent sam w sobie.
– Czego życzyć wolontariuszowi – pytałam Sylwestra na kilka dni przed wylotem do Afryki? Aby w tym moim pobycie, działaniach Bóg był uwielbiony, abym bezpiecznie i dobrze wykonał swoją pracę na chwałę Matki Bożej Fatimskiej – powiedział.
Ks. Wiesław wśród swoich afrykańskich parafian. W tle budynek plebanii...?
Na całym świecie – w 97 krajach – pracuje obecnie 2170 polskich misjonarzy, w tym ponad 50 osób świeckich. Ich posługa wymaga duchowego, ale i materialnego wsparcia. Stąd ogólnopolska zbiórka do puszek, organizowana w II niedzielę Wielkiego Postu przez Dzieło Pomocy „Ad gentes”. W ubiegłym roku zebrano w ten sposób ponad 1,8 mln zł, dzięki czemu m.in. wsparto finansowo 134 projekty ewangelizacyjne, charytatywne, edukacyjne i kulturalne. O pomocy polskim misjonarzom mówi w rozmowie z KAI ks. Jarosław Buchowiecki, dyrektor Dzieła Pomocy „Ad gentes”.
KAI: W ciągu roku jest kilka ogólnopolskich zbiórek na rzecz misji, przeprowadzanych przez różne organizacje. Na co idą pieniądze zbierane przez Dzieło Pomocy "Ad gentes"?
Ks. Jarosław Buchowiecki: „Ad gentes” troszczy się polskich misjonarzy, którzy „zrzeszeni” są pod płaszczem Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Jest ich obecnie 2170 – kapłanów zakonnych, zakonników i zakonnic, księży diecezjalnych i osób świeckich. Tych ostatnich jest ponad 50. Wspieramy finansowo ich działalność ewangelizacyjną, charytatywną, społeczną i kulturową na terenach misyjnych. Temu służy – organizowana już po raz 8. – ogólnopolska zbiórka do puszek w II niedzielę Wielkiego Postu, która w tym roku przypada 24 lutego, pod hasłem „Pomagajmy misjonarzom w Roku Wiary”.
KAI: Liczba misjonarzy od lat ulega niewielkim zmianom, dlaczego misjonarzy nie przybywa?
- Sprawy powołania misyjnego zostawiamy Panu Bogu, ale możemy też wiele zrobić, by „zarażać” misjami. Tu potrzebna jest praca animacyjna w kraju, ale też właśnie odpowiednie zaplecze dla misjonarzy. Bez materialnego wsparcia, bez naszej pomocy ich posługa jest niezwykle trudna. Misjonarz musi być człowiekiem z pasją. Jego zadanie to nie tylko ewangelizacja, musi pochylać się nad człowiekiem w każdym aspekcie życia, nad konkretnymi problemami. Musi poznać strukturę społeczną kraju, do którego jedzie, mentalność, zależności polityczne, tradycje.
Nie powinniśmy jednak narzekać na liczbę polskich misjonarzy – od lat jest stała, a 2 tys. osób pracujących w 97 krajach świata to spora rzesza ludzi. Misje to dla nich styl życia, cały świat jest ich ojczyzną.
Z każdym rokiem jest też coraz większe zainteresowanie świeckich wyjazdami na misje. Wprawdzie liczba 50 przy 2 tys. ogółu może się wydawać mała, ale trzeba pamiętać, że świeckim trudniej jest zostawić dom, pracę, rodzinę czy – w wypadku małżeństw – przenieść się z rodziną do innego kraju na 3-5 lat. Osoby świeckie trudniej jest wysłać na misje, trzeba je przygotować, zabezpieczyć. "Ad gentes" w 100 proc. opłaca świeckim misjonarzom ubezpieczenie zdrowotne i społeczne.
Trzeba też przyznać, że potrzeby krajów misyjnych, które proszą o misjonarzy, są większe niż nasze możliwości. Stąd prowadzimy akcje animacyjne, zachęcamy do rozważania "czy to jest moje powołanie?". Nikogo nie można zmusić do pracy na misjach, ale można zachęcać.
KAI: Od 2006 roku przeprowadzana jest zbiórka, ile udało się zebrać w roku ubiegłym?
Do puszek zebrano 1 mln 875 tys. zł. Te pieniądze są dzielone między misjonarzy – księża diecezjalni oraz świeccy otrzymują raz w roku dotację w wysokości 3,5 tys. zł na osobę (księża zakonni, zakonnicy i zakonnicy nie, ponieważ mają zaplecze materialne od własnego zgromadzenia). W sumie daje to ok. miliona zł. Każdy misjonarz przyjeżdżający na urlop do Polski otrzymuje też 500 zł dotacji urlopowej lub prawo do tygodniowego pobytu w domu misyjnym w Jastrzębiej Górze. Pół miliona zł przeznaczamy na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne świeckich misjonarzy.
Finansujemy też projekty misyjne – każdy misjonarz ma prawo zgłosić jeden rocznie. W ubiegłym roku było ich 134, na łączną kwotę 132 tys. 400 euro czyli ok. 600 tys. zł.
Jak widać, sama zbiórka do puszek nie wystarcza na wszystko – na szczęście są jeszcze indywidualni darczyńcy, wspierający Dzieło przez cały rok, prowadzimy też akcję sms-ową, z której w ubiegłym roku uzyskaliśmy ponad 140 tys. zł. Można ją wesprzeć wysyłając na numer 72032 sms-a o treści „Misje”.
KAI: Jakiego rodzaju projekty zgłaszają misjonarze?
- Można je zgłaszać w 4 kategoriach: ewangelizacyjnej, edukacyjnej, medycznej i charytatywnej. Najwięcej projektów otrzymaliśmy z Afryki - 89, z Ameryki Południowej i Środkowej - 33, z Azji - 12.
To było np. dofinansowanie budowy centrum katechetycznego w Ekwadorze, wyposażenia klas szkolnych w Tanzanii, zakupu mebli dla internatu w Indiach, materiałów edukacyjnych dla dwóch przedszkoli w Ghanie, wyposażenia szkoły średniej w Kongo, dożywiania dzieci w Kazachstanie, czy warsztatów artystycznych w Brazylii. Dużo jest projektów typowo charytatywnych, jak dożywianie dzieci, zakup leków i szczepionek na zakaźne choroby. Każdy taki projekt musi być potwierdzony przez biskupa miejsca lub przełożonego domu zakonnego. Sprawdzamy też, czy misjonarz składał w latach ubiegłych projekty i czy się z nich właściwie rozliczył.
Staramy się nie odrzucać żadnych projektów, jeśli są wątpliwości merytoryczne, kontaktujemy się z misjonarzem czy misjonarką i wyjaśniamy. Jesteśmy od tego, by realizować projekty a nie je odrzucać. Jeśli projektów jest dużo a pieniędzy mało, staramy się dzielić to co mamy, pamiętając, że dla misjonarzy i osób korzystających z ich pomocy, każda prośba jest ważna.
Święty Andrzej Bobola nie pozwolił o sobie zapomnieć – sam zaczął upominać się o swój kult. Po śmierci ukazał się w Pińsku, Wilnie aż wreszcie w Strachocinie. Joanna i Włodzimierz Operaczowie w swojej najnowszej książce – biografii św. Andrzeja Boboli „ Boży Wojownik” poszukują odpowiedzi dotyczących specjalnej misji świętego oraz opisują proroctwo, które wyjawił o. Alozjemu Korzeniewskiemu.
Dominikanin o. Alojzy Korzeniewski należał do ludzi twardo stąpających po ziemi. Był wcześniej nauczycielem fizyki w gimnazjum w Grodnie i przełożył na język polski holenderski podręcznik do tego przedmiotu. Interesował się między innymi nowatorską ideą lotów balonem. Gdy w Grodnie zamieszkał wywieziony przez Rosjan ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski, odwiedzał o. Korzeniewskiego w jego laboratorium i rozmawiał z nim o balonach. Po wojnach napoleońskich dominikanin trafił do Wilna. Jako płomienny kaznodzieja często poruszający tematy patriotyczne naraził się władzom carskim, które zmusiły jego przełożonych do zakazania mu głoszenia kazań i słuchania spowiedzi.
W sobotę, 17 maja żyjący w XIX w. kapłan z Sabaudii, zaangażowany w edukację zostanie pierwszym beatyfikowanym za pontyfikatu Papieża Leona XIV. „Camille Costa de Beauregard to wzór działania wobec ludzkiego cierpienia” – podkreśla arcybiskup Chambéry, Thibault Verny.
„To entuzjazm, który wykracza poza miasto Chambéry, poza Sabaudię, a nawet poza Kościół” – zapewnia Thibault Verny, arcybiskup trzech diecezji Sabaudii. W sobotę, 17 maja będzie uczestniczyć w beatyfikacji Camille’a Costa de Beauregard u boku nuncjusza apostolskiego we Francji, abpa Celestino Migliore.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.