Po niespełna 85 latach od historycznej obecności o. Maksymiliana Marii Kolbego na terenie diecezji, a dokładnie w obozie internowania Stalag IIIB Amtitz, czyli na terenie dzisiejszych Gębic koło Gubina, kult tego świętego męczennika poszerza się. Wyrazem tego była uroczystość patronalna kościoła Matki Bożej Szkaplerznej w Wężyskach (parafia Chlebowo) i wprowadzenie do świątyni relikwii św. Maksymiliana, którego dokonał biskup pomocniczy Adrian Put. – Proboszcz z Chlebowa, ks. Henryk Laszczowski, chciał, aby w Wężyskach uczcić św. Maksymiliana. Zrodziła się myśl, żeby tu było centrum OSP ze św. Maksymilianem – mówi ks. Piotr Wadowski, który jest żywo zaangażowany w propagowanie kultu św. Maksymiliana, ale także w wiele innych dzieł.
Reklama
– Podczas uroczystości św. Maksymilian Kolbe został ogłoszony patronem Ochotniczej Straży Pożarnej w dekanacie gubińskim. Zgłosiło się w sumie 8 jednostek OSP z terenu dekanatu, a także jednostka z Górzyna, która znajduje się poza dekanatem – wyjaśnia ks. Wadowski. – Strażacy będą mieli swojego współpatrona, obok ich głównego patrona, św. Floriana. Każdy zastęp dostał do remizy obraz św. Maksymiliana, a każdy strażak otrzymał pamiątkowy obrazek – mówi ks. Piotr Wadowski, od 2020 r. wikariusz parafii Trójcy Świętej w Gubinie. Jego drogi związały się nie tylko z o. Kolbe, ale też z terenem, gdzie od 24 września do 9 listopada 1939 r. przebywał w obozie internowania, zanim trafił do Auschwitz. Ks. Wadowski kilkukrotnie był zapraszany do odprawiania Mszy św. za strażaków. Pewnego razu miał natchnienie, że wiele faktów łączy się ze sobą: św. Maksymilian, obóz w Gębicach, pobliski Gubin, straż pożarna. I tak zapytał strażaków, czy nie chcieliby, aby św. o. Kolbe został ich współpatronem. Zdecydowana większość odpowiedziała pozytywnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na uroczystość przybył franciszkanin br. Janusz Kulak, prezes OSP w Niepokalanowie, czyli jedynej na świecie zakonnej straży pożarnej, którą założył o. Maksymilian, a która istnieje do dzisiaj. – Br. Janusz opowiedział, jak to się stało, że o. Kolbe wpadł na pomysł, aby w zakonie funkcjonowała straż pożarna – relacjonuje ks. Piotr. Po uroczystości bp Adrian, ks. Piotr oraz strażacy udali się do Gębic pod pomnik upamiętniający jeńców obozu Stalag IIIB Amtitz. Tam wraz z uczestnikami trwającego nieopodal obozu dla ojców i synów modlili się za wstawiennictwem św. Maksymiliana.
Obóz dla ojców i synów pod hasłem „Misja 47 h” to kolejny pomysł ks. Piotra Wadowskiego. Od 19 do 21 lipca w Gębicach odbywał się trwający 47 godzin obóz, który został zorganizowany przez stowarzyszenie „Ojcostwo powołaniem”. Obóz wymagał kondycji i wysiłku, a warunki były surowe. Na przykład były musztry, posiłki przygotowywano w ognisku, a adoracja miała miejsce w nocy. – Obóz został podjęty w duchu misji 47, czyli 47 godzin z ojcem – zarówno własnym tatą, jak i o. Maksymilianem, ponieważ w trakcie uczestnicy dokładniej poznają jego życiorys i historię pobytu na naszych terenach. Ponadto ważny jest jeszcze aspekt duchowy, czyli więź z Bogiem Ojcem – tłumaczy ks. Piotr. Dlaczego 47? Ta liczba nawiązuje do obozu w Gębicach: – Przybyło tutaj 47 osób z Niepokalanowa wraz z o. Maksymilianem, 47 dni przebywali w tym obozie, a w wieku 47 lat o. Kolbe umarł w obozie w Auschwitz. Nazwał wyjazd do obozu misją, stąd „Misja 47 h” – wyjaśnia. Ojcowie i synowie w ramach obozu mieli do spełnienia trzy misje. Jedną z nich było przejście 4-kilometrowej gry terenowej o charakterze historyczno-religijnym. To oni byli jej pierwszymi uczestnikami. W drugiej misji ojciec z synem wykonywali swój znak wiary z tego, co mieli do dyspozycji w przyrodzie. – Mógł to być krzyż, figurka, w zależności od tego, co potrafili wykonać. Ten znak używali w prywatnej modlitwie podczas obozu, a potem zabrali ze sobą na pamiątkę – kończy ks. Piotr Wadowski.